Powiem, ze sprawiło mi to autentyczną przyjemność, przyjemność sprawia mi nawet chwila rozmowy z żoną ( a niedzielne i poniedziałkowe obejrzenie razem filmu to było już naprawdę super) a wyjścia z córką są naprawdę genialne, na lodach obeszliśmy razem wiele uliczek robiąc sobie fotki. Chociaż córa ma czasami zły dzień jak wczoraj, kiedy jechaliśmy na konie milczała więc dałem jej spokój nie ciągnąłem za język .marylka pisze: ↑24 kwie 2019, 10:10
Ja bym Ci zasugerowala to co sama u siebie zastosowałam.
Otóż - ja robie to co CHCĘ
Czyli - przygotowuje sniadanie dzieciom, meżowi bo CHCĘ.
Jeżeli nie chcę - to tego nie robię.
Ale jeśli to robię - to nie oczekuje podziekowań. Owszem - to bardzo miłe i motywuje do dalszych starań takie docenienie, ale jak nie.....no cóż...ja nie czuje, że sie zblaźniłam przygotowujac mu czy piorąc.
Bo wiesz...to jest tak....myślisz sobie "ja ci to i to a jeszcze to. A ty? Nic"
I połykasz lzy. Bardzo latwo wejsç w role ofiary a to już krok do topienia swoich smutkow i skrzywdzen np w alkoholu.
A przecież...jestes wolny...żona o nic Cie nie prosi. Dlaczego mialbys sie czuc sługą?
MARYLKA takie pytanie.
Wróciłaś do męża sama czy po jakichś rozmowach z nim. Czy namawiał Cię czy sama do tego doszłaś. Czy przerobiliście problemy po Twoim powrocie, czy wszsystko samo się poukładało. Pytam z ciekawości i chciałbym wiedzieć jak to u Ciebie było.
Lektura książki naprawdę dała mi dużo do myślenia. Przed rozpoczęciem leczenia chcę pokazać że zmiany już następują, chcę żeby przed moją nieobecnością miały obraz
ojca męża który się o nie troszczy. Mam nadzieję że jakoś mi to wychodzi.
I tu się zgadzam. Wszystko co robiłem przed świętami i w trakcie sprawiło mi autentyczną frajdę. Wewnętrznie cieszyłem się z tego.
I tu się również zgadzam. Na samym początku terapii kiedy wmawiałem sobie że nie mam problemu mówiłem rok bez alkoholu, potem ewentualnie jakieś piwko do grila. Dziś już myślę inaczej. Dziś zero alkoholu do końca. Takie mam postanowienie. Byliśmy u syna w poniedziałek pito alkohol i powiem, że jakoś mi to specjalnie nie przeszkadzało. Muszę tylko wynieść cały alkohol z mojego mieszkania, żeby w chwili kryzysu, czy jakiejś słabości nie mieć go pod ręką.nałóg pisze: ↑24 kwie 2019, 10:55 Ty pracuj nad swoimi postawami aby byle impuls z wewnątrz czy z zewnątrz nie spowodował sięgnięcia po alkohol. Pamiętaj , że zabija ten pierwszy(lokomotywa) a rzadko ostatni wagon. Ten ostatni kieliszek jest tylko konsekwencją tego że wypijesz pierwszy.Czy Ty jesteś z W-wy?