Ja bym poszła tropem, który poddała Marylka. Wiele możesz ugrać argumentami ,,na dzieci'', zarówno w swoim myśleniu, jak i męża. I to nie będzie manipuacja, jeżeli uświadomisz sobie, że największe dobro jakie można wyświadczyć dzieciom, to danie im kochających się rodziców. Dzieci widzą i zapamiętują takie dobre chwile. Moja 8 letnia córka, po moich kłótniach z mężem, podchodziła do każdego z nas ze zdjęciem, na którym jesteśmy przytuleni i tylko mówiła,,popatrzcie, pamiętacie?''.marylka pisze: ↑13 kwie 2019, 21:25 Dostrzegaj razem z nim radosć z dzieci. Doceniaj go czesto. On naprawde tego potrzebuje. A jak pisalaś jaki był w ciażach dla Ciebie. Ja mogłam tylko pomarzyć. Zawsze zazdrosciłam żonom że maja takich meżów. Moj nie chciał i koniec.
Na pewno sobie poradzicie - ja w to wierze.
Zobaczysz - jak poczuje sie bezpieczniej to i na Ciebie bardziej sie otworzy.
Jeżeli on Cie wyzywa możesz mu mowic, że nie życzysz sobie wyzwisk. Poza tym dzieci słuchaja i boja sie i sie uczą. Mysle, że ten argument dla meża bedzie silny. Wyjatkowo.
Gdy mąż Cię obraża użyj argumentu jaki poddaje często Jacek Pulikowski: Czy chciałby, aby jego córka była tratowana w ten sposób w przyszłości przez męża, i czy byłby dumny z syna, który tak odnosiłby się do swojej żony?
Natomiast jeżeli na daną chwilę mąż nie chce słuchać o terapii małżeńskiej, to może chrześcijańskie kursy o wychowaniu dzieci? Uczestniczył w przygotowaniach do porodu, to zaproponuj nowy etap zdobywania wiedzy zgodny z wiekiem dzieci, zwłaszcza, że nie macie oboje wzorców wychowania z domu i nie chcesz robić tego ,,po omacku''. Na takich chrześcijańskich wykładach powinno paść, że małżonkowie są przed dziećmi, a dzieci najlepiej uczą się przez naśladowanie.