Nie kocham męża

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

Czytaj ,pisz, dziel się swoimi wątpliwościami i rozterkami aby zwentylować te przykre emocje, aby dostać zwroty od innych , aby skorzystać z doświadczenia innych.
Proś Boga aby zabrał z Twojego myślenia te toksyczne myśli o "kowalskim", te wspomnienia z tej relacji.
Od czego zaczniesz???????
PD
Tak jak napisał nałóg, chcę się podzielić z Wami moimi rozterkami, bo wiem że Wy trzeźwo na to spojrzycie i postawicie mnie na nogi. Ale widzę, że co niektórzy już mnie skreślili z góry zakładając, że polecę za byłym. Przyznaję, jestem człowiekiem bardzo słabym, zagubionym ale po to do Was piszę ale nabrać tych sił i abyście otworzyli mi oczy. Bo ja naprawdę nie mam do kogo się z tym zwrócić, jestem z tym zupełnie sama.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: s zona »

Inka pisze: 08 maja 2019, 17:07 S żona, chciałabym aby jakiś spowiednik mnie poprowadził tylko jak takiego znaleźć aby mnie zrozumiał i odpowiednio poprowadził? Po poprzedniej spowiedzi, która odbyłam przed świętami to jeszcze bardziej się zdołowałam. A na program 12 kroków zapisałam się, ale jak długo się czeka to nie wiem, ale z czego piszesz to jednak dość długo a ja czuję, że potrzebuje ratunku na już ☹️Mam nadzieję że wytrwam, choć wciąż mnie dopadają pokusy
Teraz chyba beda sie konczyc Grupy , wiec jest dobry moment ,zeby sie wstrzelic .. Jesli sie nie myle , to Nirvanna nad tym czuwa :)

A Zly kusi wszystkich .. starsze panie rowniez ;)

Mnie pomaga - tak na zybko - westchnienie do sw Michala lub egzorcyzm malzenski ... Ty mozesz modlic sie za siebie o rozerwanie wezi emocjonalnej z kowalskim ..
Wydaje mi sie , ze warto poszukac jakiegos ks , ktory ma czas , moze zakonnik .. mnie kiedys w kryzysie byl bardzo pomocny i " pilnowal " ,zebym nie wypadla z virazu " ..

A i moja ulubiona sw Arabka i jej modlitwa do Ducha sw .. stawia do pionu ..
http://skarbykosciola.pl/xix-wiek/maria ... hnij-mnie/
I ulubiona ksiazka
http://www.tolle.pl/pozycja/cenniejsza-niz-perly
O tym, jak mądra żona pomaga mężowi osiągnąć pełnię męskości.

A moze znajdziesz jakies wskazowki w watku Pijawki , pozdrawiam autorke :)
viewtopic.php?f=10&t=1615
Z modlitwa :)
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: s zona »

IInko ,
Bravo Ty - za odwage cywilna ..
Kapelusze z glow .. podobno to najgorsze uderzyc sie we wlasne piersi .. Latwiej walic w cudze ..
Dobrze , ze tu jestes :)
Pomodle sie nadal ..
Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

S żona, właśnie jestem w trakcie czytania tej książki tylko jeszcze trudno mi przyswoić tę wiedzę i zastosować ją w praktyce. Ale będę próbować, mnie blokuje to że jestem DDD i nie potrafię poprostu wyrażać emocji, uczuć. Podobają mi się te wszystkie sposoby jak wpływać na męża, ale jest mi trudno jednakże będę się starać małymi krokami przełamywać te blokady, które mi to utrudniają. Czuję że ten program 12 kroków jest mi poprostu potrzebny, przede wszystkim aby zmienić mój tok myślenia i uwolnić mnie z moim zranień.
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: JolantaElżbieta »

Inka, tu nikt nikogo nie skreśla - tu się czasami "trzącha" ludźmi :-)
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: renta11 »

Inko
Twoim głównym problemem jest to, że tak bardzo boisz się być sama, że jesteś/bywasz z byle kim.
A czy nie widzisz, że mimo że od tego uciekasz, tak naprawdę i tak jesteś sama?
Daj sobie spokój na jakiś czas z obydwoma panami.
Naucz się być sama, idź na terapię, zrób porządek z tymi rozchwianymi emocjami, zacznij się rozwijać.
Dopiero jak się jakoś ogarniesz, nauczysz się być sama, dowiesz się co jest dla Ciebie ważne, dopiero wtedy... rozwarz w obecności Boga, co jest z Twoim małżeństwem i ... dopiero wtedy zacznij działać.
Bo na razie to tylko bezskutecznie uciekasz przed samotnością.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie kocham męża

Post autor: vertigo »

JolantaElżbieta pisze: 08 maja 2019, 18:30 Inka, tu nikt nikogo nie skreśla - tu się czasami "trzącha" ludźmi :-)
Inka, tak dokładnie jest. Ale każdy, kto powie Ci twarde słowa robi to z miłością i troską o Ciebie, o męża, o Was. Czasem wstrząsy są potrzebne. Dadzą Ci "kopa" do długiej, trudnej, ale i pięknej drogi.

Bardzo dobrze, że masz pragnienie bycia poprowadzoną przez stałego spowiednika. Gdzie go znaleźć? Tradycyjnie polecani są zakonnicy: dominikanie, franciszkanie, jezuici. Może ktoś, kto pracuje z małżeństwami. Ale może okazać się, że będzie to Twój proboszcz lub wikary (nie skreślaj ich od razu). Czy jest w Twojej parafii (albo sąsiednich) Domowy Kościół? Albo inna wspólnota małżeństw? Jeśli tak, to zapytaj, który kapłan jest opiekunem.

Jak go znaleźć? Po pierwsze - modlitwa o takiego, po drugie - słuchaj kazań różnych księży, to da Ci pierwsze rozeznanie. Jak już któregoś wstępnie wybierzesz i pójdziesz do spowiedzi, to nie musisz od razu prosić go, by został Twoim stałym spowiednikiem, posłuchaj go, porozmawiaj, może jednak to nie ten (uwaga: także kapłan nie musi zgodzić się, wtedy przyjmij to z pokorą) i szukaj dalej.

Aha, i nie traktuj tego, co powyżej napisałem, jako jedynej, słusznej prawdy - raczej jako wskazówki.

Zapewniam o modlitwie.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: marylka »

Inko.....ja mam taka zasadę - że jak widze, że nie ma sensu pisac dalej - to nie piszę. I tyle
A nikogo nie skreślam
Inka pisze: 08 maja 2019, 17:15 Marylka dlaczego zakładasz, że już wyboru dokonałam
Ano dlatego, że wychwalasz kowalskiego pod niebiosa i jednocześnie skreślasz męża. Tak to działa - tłumaczenie i wmawianie nam (po co?) I samej sobie jaki suuuuper jeden a jaki podly drugi
Na przykład to:
ten człowiek dał mi wsparcie, słuchał mnie, dał mi tę bliskość której potrzebowałam i nie chodzi mi o sprawy intymne. Choć nawet w sprawach intymnych okazał mi więcej czułości, a nie traktował jako przedmiot jak mój mąż. Nie krytykował, nie lekceważył, pytał jak się czuję, mówił że jestem piękna. Od męża nigdy tego nie usłyszałam tylko zawsze krytykował, że nie podoba mu się jak się ubrałam czy pomalowałam. Nigdy nie powiedział mi, że cieszy się że mnie ma.[
Takich kawałkow jest mnóstwo
To taki zabieg psychologiczny jak pisałam - na tle bezndziejnego szlamu postawic diament

A ile Ty żyłas z tym kowalskim?
Co Ty o nim wiesz?
Tiutiac i świergolic to każdy może. Pewnie tylko to potrafi.
Ale to nieważne.
Ważniejsze żebyś uświadomila sobie jak manipulujesz właściwie...sama soba

Chce tylko na jedno zwrocic uwagę
Inka pisze: 08 maja 2019, 13:17 Nawet jego rodzina dziwi się że wyszłam za niego, taki ma trudny charakter, że własną rodzina nie chce z nim utrzymywać kontaktu. .
A to to wyjatkowo paskudny chwyt zastosowałaś wobec męża
Bo on sie wychowywal w domu dziecka. Wiec mniemam, że ta rodzina już jako dziecko go odrzuciła.
I Ty podajesz to tutaj jako argument?????
Według mnie przeginasz...ale i jednoczesnie to wskazowka jak jestes zdesperowana isć za kowalskim
Nawet tego nie widzisz, że to tchórz!!!
I to jaki!
Inka pisze: 08 maja 2019, 13:19 Aha i nie zapraszał mnie do siebie bo się ukrywaliśmy z tą znajomością. Gdy jeszcze byłam panną to ukrywaliśmy się przed moim ojcem, a teraz przed moim mężem. Więc niby jak miał mnie do siebie zaprosić?
Naprawde rozważasz bycie z tchorzem?
Jak jest taki bohater to niech pogada z Twoim meżem.
Nie widzisz że on sie nie zmienil? Kiedys trząsł portkami przed Twoim ojcem a teraz przed meżem?

A wiesz co ja sadzę?
Że ten "strach" to byla i jest jego wymówka - dlaczego nie możecie byc razem. Bo on nie był i nie jest tym zainteresowany! On chce poużywać i spadać. I jak najmniej rozglosu zrobić. Dlaczego nie poszłaś z nim? Za panny? Czasy niewolnictwa mamy za soba. Nawet nie odpowiadaj bo szkoda wracac do przeszłosci.
A czemu sobie teraz przypomnial o Tobie?
Ta kochanka już nieaktualna???

Jeszcze do jednego chce sie odniesć inko
Inka pisze: 08 maja 2019, 17:15 Ile o mnie wiesz? O moim życiu? Moich zranieniach?
Zranienia z dzieciństwa sa na pewno - kto ich nie ma?
I przykro mi, że je masz

Ale to, że Ciebie kiedys jakos skrzywdzono nie daje Ci prawa, żeby krzywdzić innych!!!!

A caly czas to robisz zdradzając meża i oklamujac nadal.

Ale jeszcze inna sprawa jest:

Zobacz jak latwo siebie rozgrzeszyłaś - zranienie z dziecinstwa - wiec masz prawo teraz bładzić - łagodnie ujmę
A mąż?
Jakie on zranienie ma?
Wychowal sie w domu dziecka i chyba nie musze rozwijac ile znaczy odrzucenie dla człowieka zwłaszcza dla dziecka zwłaszcza przez rodzicow
I co?????
Widziałas jak oglada porno!!!!!
Ooooooo masz go!!!!!

Widzisz?

On pornole
Ty zdrady

Ile facetow oglądało porno kiedykolwiek?
Wszyscy
O. Szustak to potwierdził bo pytał - jesli taki jest niech podniesie reke
I zobacz
A ile jest zdrad?

Czyja wina jest większa?

A jak rzucasz kamieniami w męża?
A siebie jak tłumaczysz zranieniami?

To sprawiedliwe jest?

I żeby byla jasnosć - ja nie usprawiedliwiam nikogo. I Ty i mąż potrzebujecie pomocy bo obydwoje idziecie w przepasć. Ale po to Bog postawil Was na Waszej drodze, żeby jedno drugiego brzemiona nosiło i sie wspierało a nie dowalało sobie nawzajem.

Inna sprawa
Czy Ty nie widzisz jak żebrasz o miłość?
Gdzie jest Twoja godnosć?
Chociażby w oczach kowalskiego. Gosć omyłkowo wyslal do Ciebie sms a zamiast do kochanki a Ty jestes zazdrosna?
Masz żal do kowalskiego????????

I jeszcze inna sprawa...czy wiesz, że on mogl Cie zarazic chorobą? Sadząc po ilosci kobiet to bardzo możliwe. Czy wiesz, że mogłaś zarazic męża i dzieci? Zdajesz sobie sprawe z tego?
I prosze nie pisz o gumkach bo to żenada jeśli myślisz, że Cie ochronily
A Ty wiesz, że jedna zdradzona żona wytoczyla meżowi proces o świadome narażenie życia i zdrowia jej i dzieci i wygrala?
Inka...to jest życie
I wierz lub nie - to nie sa jakies przypadki jeden na milion

I tradycyjnie -
To jestTwoj wybor Twoje konsekwencje

Do reszty sie nie odnosze, bo to że
Inka pisze: 08 maja 2019, 17:15 niech będzie że to ja jestem nierobem, który siedzi na garnuszku męża i czekam aż będzie zarabiał na utrzymanie królewny.
To Twoja interpretacja i nie wiem skad to wzielaś.
Ja napisałam
marylka pisze: 08 maja 2019, 16:24 Proponuje - jak masz czas - napisz swoje CV
Niedlugo Ci beda potrzebne pieniadze na siebie i na kowalskiego może na jego dziecko. Może byc, że nie bedziesz mieszkala w wynajetym mieszkaniu z meżem tylko z doszywana tesciowa i kowalskim
A co w tym dziwnego?
Gosć chce byc z Toba no to chyba do domu swojego chce Cie zabrac. No chyba że tylko o schadzki mu chodzi...no a wtedy pewnie bedziesz musiala pracowac na siebie i dziecko....a że dobre serce masz to pewnie cos i przyszlej tesciowej cos fundniesz...no i jemu....no kase skąds trzeba mieć
Jak mąż odowodni Twoja wine w sadzie to i jemu możesz alimenty placic jak bedzie tego sytuacja wymagała

No chyba że o to Ci chodzi
marylka pisze: 08 maja 2019, 16:24 Widze, że nie masz innych zajec jak reklamowanie kowalskiego i deprecjonowanie meża, że w wynajetym mieszkaniu siedzisz.
No tak...co masz robic jak mąż w pracy haruje na Ciebie?
Ptawda stara jak świat - na glupie mysli zawsze dobra jest praca.
Mnie babcia zawsze wyganiala do jakies pracy jak było mi źle
Tam można sie było troche zdystansowac i ochłonąć.
A jak ciagle gadasz sama ze soba to tylko sie nakrecasz!
To może byc praca w domu. Niekoniecznie zawodowa.

A jeżeli zgodzilas sie na wychowywanie w domu - to teraz maż Ciebie utrzymuje- w czym masz problem?
Ja na wychowawczych urlopach też bylam i tylko mąż dochody przynosił.
Wiec mnie i dzieci utrzymywał
Uwłacza Ci taka sytuacja?
Dlaczego?
No...ja to sie cieszylam i bylam wdzieczna Bogu i meżowi, że możemy sobie pozwolic na taki rarytas, bo czasy były cieżkie.
Nie było np 500 plus.

Inko.......jakkolwiek bedziesz postrzegala moja osobę to drugorzedne jest dla mnie.
Najważniejsze, żebys otworzyla oczy.
Dzieki moim lub innych madrych osob, bo takich tu nie brakuje.
Do jednych trafia jeden styl pisania do innych - drugi
I jeśli nie chcesz, to nie musze tu już nic pisac do Ciebie. To Twoj watek i Ty tu rzadzisz
Pozdrawiam
Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

Vertigo ja wszystko przyjmę na klatę, każde słowa ale założenie z góry że już podjęłam decyzję o tym kogo wybieram i sugerowanie mi, że siedzę sobie na garnuszku u męża i głupoty mi w głowie uważam za bardzo oceniające mnie.
Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

Nie wychwalam byłego pod niebiosa tylko odpowiadałam na zadawane przez Was pytania, a padło pytanie co ja widzę w tym człowieku. Więc udzieliłam odpowiedzi. Rodzina, która dziwi się że w ogóle znalazł żonę to jego rodzeństwo. A oni razem z nim byli w tym domu dziecka. Wszyscy się trzymają razem a jego odtrącili, mają do niego żal, nie wiem dokładnie o co ale chyba o czymś to świadczy. Zgadzam się że żebrak o miłość, ja to widzę ale nie potrafię inaczej dlatego chcę pójść na terapię, bo czuję że sama sobie nie poradzę z własnymi emocjami. Mam niskie poczucie własnej wartości i czuję się beznadziejna. Taka jest prawda. Nic na to nie poradzę. Na urlop wychowawczy zgodziłam się bo mnie mąż postawił pod ścianą. Co w tym dziwnego że chciałam wrócić do pracy? Jednym pasuje siedzenie w domu a ja chciałam wrócić do pracy, bo nie chce być całkowicie zależna od męża, chcę mieć swoje pieniądze a nie prosić się aby mi dał na to czy tamto. A co do Twojej osoby to nie mam nic, szanuję Twoje zdanie, bardzo do mnie trafiały poprzednie Twoje posty, za które jestem Ci wdzięczna tylko przykrość sprawiły mi właśnie te słowa, w których zasugerowalas że już podjęłam według Ciebie decyzję i stwierdzając, że nie mam nic innego do roboty tylko użalanie się nad sobą. Tak jak mówiłam wcześniej, inaczej nie potrafię, zawsze za bardzo wszystko brałam do siebie i tak mam do dziś. Gdy są problemy to na pracy się skupić nie potrafię, niestety.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: marylka »

Inka pisze: 08 maja 2019, 22:15 Zgadzam się że żebrak o miłość, ja to widzę ale nie potrafię inaczej dlatego chcę pójść na terapię, bo czuję że sama sobie nie poradzę z własnymi emocjami. Mam niskie poczucie własnej wartości i czuję się beznadziejna.
Inko...zobacz ile masz. Zobacz na to co osiagnełas. Popatrz na swoje dzieci. Cieszysz sie dobrym zdrowiem?
Codzienna modlitwa poranna i wieczorna jest tak naprawde dla nas.

To codzienne przypominanie - za co dziekuje za co przepraszam i co jeszcze mam do zrobienia - żeby prosic o pomoc i błogoslawieństwo.
Te trzy - prośba przeproszenie i dziekczynienie jest gwarancja rownowagi
- że nie wpadniesz w pyche myślac ile to ja już
mam
- że nie wpadniesz w poczucie beznadziei - jaka denna jestem bo ciagle nawalam
- ile moge jeszcze zrobic żebym nie osiadła na laurach w pracy nad sobą

Każdy chce być kochany i ja Ciebie rozumiem, że i Ty tego pragniesz. Nie ma w tym nic dziwnego. Wyczuwam, że w pierwotnej rodzinie nie miałaś i mie masz oparcia.
Tylko Ty szukasz miłosci tam gdzie jej nie ma

Jak byc kochana?
Najpierw pokochaj siebie
To jest niezbedne do niesienia miłości innym
"Będziesz miłował bliźniego jak siebie samego"
A z kolei - dając miłość - otrzymujesz ją

Nie ma innej drogi do miłości.
Przeczytaj sobie "Hymn o miłości". Zamiast słowa miłość wstaw swoje imię
I codziennie rano sobie powtarzaj
inka nie zazdrosci
Inka nie szuka poklasku
Inka nie pamieta złego
Inka nigdy nie ustaje
Hahaha - to ostatnie poczatkowo było śmieszne dla mnie - ale to najważniejsze jest
Bo przeciwnosci bedą
A Ty - nie ustaniesz w okazywaniu miłosci

Jeszcze jedno.....kiedys mi ksiadz powiedział cos dziwnego - nie wygladaj przez okienko, tylko siedź w budzie
To mi bardzo teraz Twoja sytuacje przypomina.
To sa słowa świetego bodajże św. Ignacego
Więc
Siedź w budzie - bo tylko na ta budę splywaja laski Chrystusa
Siedzisz w domu?
Wiec laski spływaja na Ciebie, na Twoje prace, na Twoje dzieci w domu. Poza domem tego błogosławieństwa dla Ciebie nie ma.
I pamiętaj, że TYLKO TAM
Więc skupiaj sie na tym gdzie jesteś. I nie myśl o niczym na zewnątrz. Bo tam nie ma łaski.
Przychodzi mąż z pracy? Wtedy łaska jest zlewana na Was na Wasza rodzinę
Idziesz do pracy?
Pracuj i sumiennie wykonuj ją, bo w tej pracy są zlewane na Ciebie łaski
Słowem - rob to, co w tej chwili masz do zrobienia i na tym skupiaj swoje myśli. I nie rozpraszaj ich innymi niepotrzebnymi rzeczami.
Mi to bardzo pomogło

Jeśli cos Ci moge podpowiedzieć....kiedy gotujesz czy prasujesz pusć sobie w tle kazania ks. Pawlukiewicza lub o. Szustaka lub jakiekolwiek inne
Słuchaj tych treści - karm sie nimi, zobaczysz jak przemienia Twoje serce.
Zrozumiesz, że jesteś ukochana corka Króla i wcale nie musisz miec ksiecia obok siebie, bo sam Król Cie kocha. I to jak!!!!

Ja myślę, że w Waszym przypadku Bóg i miłość wystarczy
Widze w Twoim mężu człowieka odrzuconego przez rodzicow przez rodzeństwo, teraz przez Ciebie.
Trudno w takiej sytuacji zachowac pogode ducha i radość zwlaszcza, że odrzucenie było niezawinione jako dziecko.
I jeżeli okaźesz mu miłość to on Cię obdarzy tym samym. Na pewno jest trudny Twoj mąż. Trudno nauczyc sie miłości w takich warunkach w jakich dorastał. Ale facet sie stara jak może. 100% facetow potrzebuje docenienia swoich starań. Możesz mu podziekować za to co Ci daje. W ten sposób mu skrzydla rosną. Będzie czul radość i motywacje do dalszej pracy. Bedzie sie też otwierał na Ciebie i na dzieci.
Poczuje sie bezpiecznie. Myślisz, że on nie czuje - o ile nie wie, że może Cie stracić?
Zobacz....kolejna osoba, ktora on kocha a ktora go zostawia...
Jak ma być radosny jak oczekujesz?

Jeszcze jedno.....
Nie moge teraz zacytować, ale piszesz takie zdanie o meżu, że on nigdy nie powiedział, że cieszy sie, że Cie ma, nie pochwalił za wygląd- pisze z tel i dlatego nie moge zacytować.

Ks. Pawlukiewicz mowi że NIGDY I ZAWSZE to słowa szatana

A ZAWSZE używasz w stosunku do kowalskiego.
Zwróć uwage na to.
Staraj sie nie używac takich słów zwłaszcza w kłótniach z mężem. Bo one bolą. Ja sama ich używałam. Po powrocie do siebie mąż mi przypomniał że powiedziałam że on NIGDY....i dał mi z 10 przykładów że to nieprawda.
U Ciebie też tak jest.
Pozdrawiam
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: marylka »

Inka pisze: 08 maja 2019, 13:17 Od męża nigdy tego nie usłyszałam tylko zawsze krytykował, że nie podoba mu się jak się ubrałam czy pomalowałam. Nigdy nie powiedział mi, że cieszy się że mnie ma.
PS.
O ten między innymi fragment mi chodziło
Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

Marylka dziękuję Ci za te słowa, masz rację, powinnam się przede wszystkim skupić teraz na moich obowiązkach, dzieciach. Za mało poświęcam czasu również na modlitwę, postaram się to zmienić, a możliwe że tak jak piszesz inaczej spojrzę na swoje życie. Gdy znalazłam to forum, byłam w rozpaczy. Sama nie wiedziałam czego chce, wiem że za bardzo krytykuje mojego męża ale gdzieś podświadomie, głęboko w moim sercu chce ocalić to małżeństwo. Inaczej bym nie pisała na forum, gdzie otrzymam tylko głosy za moim mężem. Może właśnie oczekiwałam aby ktoś inny pomógł mi pozytywniej na niego spojrzeć, bo wokół mnie są sami ludzie negatywnie do niego nastawieni. A to mi nie ułatwia sprawy. Mój ojciec zawsze przesadnie przejmował się opinią ludzi i ja to samo wyniosłam z jego wychowania. Bardzo boli mnie opinia ludzi. Słysząc wokół jaki mój mąż jest zły, bolało mnie to a ja nie umiałam nas przed tym bronić. Nawet moja rodzina wręcz zachęcała mnie do rozwodu, pieniądze mi chciała na to dać. Wystarczyło abym tylko poprosiła. Ale jednak tego nie zrobiłam. Dlaczego? Sama się dziwię ale gdzieś jednak trzymam się jednak tej nadziei, że jeszcze nie wszystko stracone. Czuję że gdzieś głęboko w sercu jakaś część miłości do męża pozostała ale jest to wszystko tak głęboko ukryte pod zranieniami, że nie mogę się tam przebić. Wiem że za bardzo idealizuje byłego, ale gdybym była zdeterminowana aby wybrać jego, nie byłoby mnie w ogóle na tym forum. Jestem zagubiona, zalękniona, ja to wiem. I może moje wpisy nie mają sensu, są pozbawione jakiejkolwiek logiki, bo raz piszę dobrze o mężu, potem o tamtym. Ale to dzieje się dlatego że moje serce jest rozdarte, Zły toczy walkę i sieje w moim sercu zamęt, czuję to. Dlatego w chwili zwątpienia znów do Was piszę, bo potrzebuje ratunku a Wy wiem że pomożecie mi nie zbłądzić.
nałóg
Posty: 3358
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie kocham męża

Post autor: nałóg »

Inka, to dla Ciebie do rozważenia:

A tu jak stracić męża. Mika Dunin

Jak stracić męża?

Mika Dunin
Czasem zastanawiam się, czy spora część par, które widzę, znam, o których słyszę i czytam, bierze udział w jakimś tajnym doświadczeniu albo konkursie pod tytułem "jak zniszczyć swoje małżeństwo". Czy to możliwe, żeby tak, niemal masowo, działać na własną szkodę i popełniać kardynalne błędy? Żeby zachowywać się wbrew logice?
To niestety zbyt często się sprawdza, by było przypadkiem. Działania jednej ze stron (albo obydwu, każdej na własny rachunek), bardzo subtelne, bo na ewidentne reakcja jest szybsza i gwałtowniejsza, systematycznie osłabiają więź lub wręcz uniemożliwiają jej budowanie. W dłuższej perspektywie, powtarzane miesiącami i latami zabijają związek. Oczywiście nie są celowe, a nawet świadome, co nie zmienia faktu, że skutecznie dokonują dzieła zniszczenia. Mężczyźni mają swoje metody na psucie wspólnoty małżeńskiej, warte oddzielnego tekstu, w tym skupmy się na damskich strategiach niszczenia relacji.
Ujmując rzecz z przekorą, bo to czasem pozwala wyraźniej, z pewnym dystansem zobaczyć problem, przedstawmy kilka skutecznych sposobów na wygraną w tym nieprawdopodobnym konkursie "jak stracić męża".

Zostań sercem i ciałem w pierwotnej rodzinie. Bądź ciągle bardziej jej częścią niż tej nowej, właśnie założonej. Możesz to zresztą robić przez długie lata, póki tylko masz rodziców. Odwiedzaj ich codziennie lub kilka razy w tygodniu, spędzaj w rodzinnym domu tyle czasu, ile tylko się da, najlepiej bez męża. Z każdym problemem przychodź do rodziców. Co tam zdanie męża? Ważne, co mama i tata mają na ten temat do powiedzenia. Każdą nową ważną wiadomość, każdą zmianę dotyczącą ciebie i twojego życia najpierw zanieś do rodziców. Dostałaś propozycję pracy? Zamierzasz pójść na dodatkowe studia? Odkryłaś właśnie, że jesteś w ciąży? Nie mów tego mężowi (czy naprawdę jego udział w tym "przedsięwzięciu" jest aż tak istotny? ), podziel się tym z rodzicami, choć przecież to on będzie ponosił konsekwencje twoich wyborów.
Takie działania nie pozwalają mężczyźnie wziąć w pełni odpowiedzialności za rodzinę, jej byt i bezpieczeństwo. Pokazują mu, że jego decyzje i tak się nie liczą, że ciągle głową rodziny jest ktoś inny, że centrum dowodzenia jest poza domem. Niektórzy mężczyźni walczą o swoją pozycję, inni, być może większość, raczej z ulgą, choć skrytą pod urażoną dumą, zrzekają się tej nowej naturalnej odpowiedzialności. Kto na tym traci? To chyba oczywiste.
Nie znaczy to, że od dnia ślubu obowiązuje zakaz kontaktów z rodziną pierwotną! Zupełnie naturalne jest przecież radzenie się w rozmaitych sprawach rodziców, rodzeństwa, przyjaciół, ale właśnie - radzenie, pytanie o doświadczenia innych, ze świadomością, na jakim terenie i z kim powinna odbywać się "główna narada".

Narzekaj na męża, omów z mamą każde jego potknięcie i niedociągnięcie. Jeśli masz "szczęście" być córką kobiety zaborczej albo mentalnie/fizycznie opuszczonej przez mężczyzn, będzie cię ze wszystkich sił wspierała w wyszukiwaniu słabych męskich punktów, w postawie roszczeniowej i nie przepuści żadnej okazji do krytyki zięcia. Nawet jeśli będziesz go bronić, wirus krytyki, wzajemnej niechęci i podejrzliwości został wpuszczony do twojego małżeństwa.

A jeśli jesteś córeczką tatusia - podkreślaj na każdym kroku, jaki twój ojciec jest cudowny i jak wielka przepaść dzieli twojego męża od taty, ileż to mógłby się od niego nauczyć. Wystarczy, że mąż ze średnim entuzjazmem zabierze się za naprawę zlewu albo nie będzie przejawiał specjalnych ambicji w kierunku wyższych zarobków czy rozwoju kariery, a ty, delikatnie, raz za razem, będziesz porównywać jego wątpliwe osiągnięcia z ewidentnymi sukcesami ojca. Na przykład zaczynając każdą wypowiedź od słów: "A mój tata…". Możesz na zawsze pożegnać się ze staraniami małżonka - przecież i tak nie jest w stanie dorównać najważniejszemu mężczyźnie w twoim życiu.

Podważaj jego kompetencje, umiejętności, pomysły, sposób bycia, wygląd. Zwłaszcza przy świadkach. To mogą być zwykłe docinki, niby żarty, złośliwości. Jednak powtarzane wystarczająco często pokażą wszystkim dookoła, a przede wszystkim twojemu mężowi, że nie bardzo go szanujesz. Ale czy rzeczywiście szanujesz, skoro to wszystko mówisz, skoro go ośmieszasz? Podobnie działa przewracanie oczami przy każdym zdaniu męża. Ten wydawałoby się niegroźny gest jest bardzo czytelnym pozawerbalnym komentarzem, a znaczy dokładnie tyle, co: "tego człowieka nie można traktować poważnie". To działanie jest podwójnie niebezpieczne. Nie tylko rani (ośmieszanie jest formą agresji), nie tylko sprawia, że dotknięty do żywego albo urażony "podskórnie" mąż nie będzie miał ani ochoty, ani powodu czegokolwiek z żoną lub dla żony zrobić. Dodatkowo, w przewrotny sposób uderza w nadawcę - czy kobieta będzie w stanie patrzeć z podziwem na mężczyznę w jakimś stopniu lekceważonego? Co będzie o sobie myśleć żyjąc z kimś, kogo nie szanuje?

Wyśmiewaj członków jego rodziny, drwij z jego kolegów - wprawdzie masz nadzieję, że dzięki temu odsunie się od nich, ale czy masz pewność, że zbliży się bardziej do ciebie. Jeśli on nawet zredukuje swoje kontakty, to wcale jeszcze nie znaczy, że ty na tym zyskasz.

Krytykuj albo lekceważ jego pracę, pasje i zainteresowania. Utrudniaj lub uniemożliwiaj mu rozwój i zajęcie się hobby. Rób sceny i stosuj subtelny emocjonalny szantaż, by zawsze rezygnował ze swoich ulubionych zajęć. Na początku jest szansa, że będzie ulegał, później z pewnością znajdzie sposób, by robić to, co jest dla niego ważne. Tak naprawdę wystarczy zwykłe niezadowolenie, brak zrozumienia i zainteresowania, pominięcie milczeniem błysku w oku czy zakupu nowego fascynującego okazu. Dlaczego to niszczy więź? Jeśli kogoś kocham, gdy jest dla mnie ważny, chcę dzielić się z nim wszystkim, pokazać mu to, co jest dla mnie cenne.Jeśli to spotyka się z niezrozumieniem, lekceważeniem czy krytyką to tak, jakby lekceważona była cała moja osoba. Gdy spotyka mnie to ze strony obcych - raczej sobie z tym poradzę. Ale gdy moją pasję, coś, z czym się utożsamiam, krytykuje i wyśmiewa ktoś najbliższy, zostają zaburzone moje poczucie własnej wartości i bezpieczeństwa emocjonalnego: "Jeśli ona uważa, że akwarystyka jest durna, to może faktycznie jest, a ja się ośmieszam? Jeśli ona gardzi moim hobby, to może nie chce mnie takiego i wycofa swoją miłość?".

Nie komunikuj mężowi swoich potrzeb seksualnych. Udawaj, że ich w ogóle nie masz albo każ mu się domyślać. A ponieważ nie jest w stanie, bo nikt nie potrafi czytać w myślach drugiej osoby, wyrażaj tylko swoje niezadowolenie. Najlepiej w ogóle "o tym" nie rozmawiajcie. Z czasem może uda się unikać nie tylko tematu, ale i seksu. Nie musi być aż tak drastycznie. Wystarczy uciekanie w chroniczne wieczorne bóle głowy jako sposób na radzenie sobie ze wstydem i nieumiejętnością wyrażania siebie. Istnieją wprawdzie poważne powody utrudniające lub wykluczające współżycie, ale nawet o nich trzeba rozmawiać i je rozwiązywać. Seksualność jest chyba najwrażliwszą i najbardziej podatną na zranienia częścią ludzkiej psychiki, więc zniszczenia w tej sferze mogą być największe i najtrudniejsze do naprawienia.

Wprowadź na stałe do swojego repertuaru zwroty typu: bo ty zawsze… bo ty nigdy… Używaj ich do woli, gdy tylko pojawia się najdrobniejsza potrzeba zwrócenia mu uwagi. Niestety, wbrew powszechnym przekonaniom takie komunikaty nie mobilizują - skutek jest dokładnie odwrotny, mąż przestaje cię słuchać. "Bo ty nigdy" działa jak przełącznik w inny tryb. Tryb, do którego gderające żony nie mają dostępu.

Znajdź własną grupę znajomych i odseparuj ją całkowicie od męża. Miej wyłącznie swoje sprawy i tylko swoje tajemnice, swoich przyjaciół, których mąż nie będzie znał, do których nie będzie miał dostępu. Odrębne światy pogłębiają rozłam. Nie tylko zanikają wspólne tematy i sprawy, pojawia się niepewność, zazdrość. W końcu pojawi się pytanie: czy coś jeszcze nas łączy? Po co mamy być razem, skoro tyle nas dzieli? Własna odrębność, sfera "osobistej prywatności" jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania relacji, gdy jej brak może dojść do niezdrowego "wchłonięcia", w efekcie którego pojawia się poczucie osaczenia lub zanikania indywidualności oddzielnej przecież istoty ludzkiej, a wraz z nim potrzeba ucieczki. Ale gdy granice światów dwojga ludzi w ogóle się nie zazębiają nie ma mowy o relacji.

Poświęć się całkowicie dziecku - przecież to zupełnie naturalne. Każdy to zrozumie! Wykorzystaj jego pojawienie się na świecie, by stworzyć "związek alternatywny". Jeszcze nie tak dawno, jakieś 30-40 lat temu, panował w rodzinie jasno określony porządek: rodzice plus dziecko (dzieci). Oczywiście, zdarzało się, że kobiety uciekały z relacji z mężczyzną w relację z dzieckiem, ale to był margines. Dziś ten porządek uległ zaburzeniu i ów margines staje się normą. Coraz częściej wydaje się, że to dziecko jest w rodzinie numerem jeden, któreś z rodziców musi się podporządkować i odstąpić miejsce w czołówce. Nikt na tym nie zyskuje, nawet to "oczko w głowie", pozbawione wzorców i obarczone nieadekwatną do jego możliwości odpowiedzialnością.

Spędzajcie wspólnie jak najmniej czasu (oglądanie TV na jednej kanapie i coniedzielne wizyty w hipermarkecie się nie liczą). Może i świat zagarnia coraz większą część naszej aktywności, ale bez wspólnych rytuałów, bez celebracji wspólnego czasu nie będzie więzi. Gdy mija zakochanie, które fizycznie i biochemicznie niejako wymusza bycie razem, o wspólne zajęcia trzeba zadbać samemu. Bez tego nie będzie bliskości. A bez niej nie ma co mówić o udanym związku.
Jeśli robisz którąkolwiek z wymienionych czynności nie dziw się, że twoje małżeństwo może nie wyglądać tak, jak byś sobie życzyła. A jeśli nawet jeszcze wygląda - uwierz, to tylko kwestia czasu. Być może pod wpływem tych działań mąż nie opuści cię fizycznie, po prostu zniknie duchem (a taka nieobecność bywa przecież jeszcze dotkliwsza), umniejszony albo "wykluczony" twoją postawą z małżeńskiej wspólnoty.
A przecież większość błędów nie wynika ze złej woli, tylko z niewiedzy, braku wzorców i świadomości. Dopiero, gdy za granicą świadomości stoi niechęć do zmian i pracy nad sobą jest naprawdę źle, a szanse na wygraną w tym smutnym konkursie poważnie rosną. Tylko, że ta nagroda nie cieszy nikogo…
Inka
Posty: 445
Rejestracja: 08 kwie 2019, 12:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Nie kocham męża

Post autor: Inka »

Nałóg już kiedyś natrafiłam na ten tekst, ale czy to nie powinno działać w obie strony? Co jeśli mąż podkreśla na każdym kroku, że dzieci są dla niego na pierwszym miejscu? Odizolowuje się od żony spędzając więcej czasu na telefonie, traktując żonę jako przedmiot tylko do zaspokojenia potrzeb i krytykując jej rodzinę i znajomych? Ja rodziny mojego męża nie krytykuje, nawet mam lepszy kontakt z jego rodzeństwem od niego. Za to moja rodzina jest zła. Zawsze wita się tylko z dziećmi, całuje je a żonę omija szerokim łukiem, wypomina mi że kupiłam coś dla siebie a powinnam pomyśleć o dzieciach, choć nie widzi tego że naprawdę nie żałuję na nie. Gdy wyrażę swoje zdanie albo powiem o czymś co jest dla mnie ważne, to przewraca oczami i mówi że jestem śmieszna. Naprawdę ciężko jest być dobrą żoną, jeśli spotykasz się z takim lekceważeniem i odtrąceniem.
ODPOWIEDZ