Aleksander pisze: ↑15 kwie 2019, 8:37
renta11 pisze: ↑15 kwie 2019, 6:13
Aleksandrze
Dlaczego masz takie dylematy, jak przyzwolenie na kowalskiego?
Krążysz koło jakichś dziwnych rozwiązań, jak mieć ciastko i jak zjeść ciastko?
Ha
Cześć rento, fajnie że pytasz.
Wiesz - chciałem zapytać Was o słowo "przyzwolenie" - bo takie słowo pojawiło się w jednej z wiadomości, którą odebrałem w PW.
Trochę mi to słowo zazgrzytało - więc tym bardziej chciałem się temu przyjrzeć razem z Wami.
Chciałem się dowiedzieć, czy sama "wiedza" o rozglądaniu się jest przyzwoleniem...
... oraz co zrobić, aby przyzwolenia ewentualnego nie dawać. Fajnie, że dyskusja się rozwinęła.
Dzięki wszystkim za głosy.
renta11 pisze: ↑15 kwie 2019, 6:13
Czy Twoja żona zacieśnia kontakty z kowalskimi? Bo że ich szuka to już wiemy.
I czy to jest Wasz nowy model rodziny?
Hehe... czy zacieśnia - to nie wiem, ale że rozgląda się - tak - z pewnością.
Czy to nowy model rodziny... cóż - na pewno nie jest to mój wymarzony model rodziny, zwłaszcza, że kocham tę swoją żonę... i to nie ja dążę do równoległego "posiadania i zjadania ciastka".
renta11 pisze: ↑15 kwie 2019, 6:13
Wydaje mi się, że nie wyrażanie zgody na kowalskiego raczej musi wiązać się z zagrożeniem separacją (rozwodem) i rozwaleniem rodziny.
No tak... jak pamiętasz może, złożyłem już raz złożyłem pozew i rozwód ćwiczyłem 1.5 roku temu... w sumie "pomogło" na około rok
. Przy każdym nowym rozglądnięciu się żony za kowalskim mam powtarzać procedurę? ... to chyba poznam wszystkich sędziów
... i chyba nie ma we mnie już tyle konsekwencji.
renta11 pisze: ↑15 kwie 2019, 6:13
[...] to dalej separacja, fizyczne rozstanie (straszne, bo z dziećmi).
No i tak. Wygląda prosto. Ale załóżmy sytuację, o której już kiedyś wspominałem.
Jest wspólne mieszkanie za załóżmy 500.000zł - dla uproszczenia - niech będzie całkiem spłacone.
Załóżmy, że np. owa żona jest bez grosza przy duszy - żadnych oszczędność... nie ma szansy spłacić mężowi połowę (250.000) mieszkania - i nigdzie się nie wybiera - w sumie to jej dobrze i wygodnie.
Mąż załóżmy, że nie ma też tyle kasy, aby kupić drugie - przynajmniej 3 pokojowe mieszkanie aby móc się spokojnie przenieść tam z dziećmi. Dodatkowo głupi jest i wierny... bo chciałby wciąż ratować rodzinę, bo uznaje rodzinę za wartość.
renta11 pisze: ↑15 kwie 2019, 6:13
Ty chyba mocno naginasz swoje przekonania, swoje zasady, w celu uratowania no właśnie CZEGO ?
Czy tak się da? Jak długo?Jakim kosztem? Jakie będą konsekwencje dla dzieci? Co będzie lepsze dla dzieci?
A w końcu, kim, czym Wy dla siebie będziecie z żoną?
Nie znam odpowiedzi na te pytania rento.