Nie ma opcji...jezeli rodzic nie ma ograniczonych praw, to może zabrać dzieci informując współmałżonka, że będą pod jego opieką... I tyle w temacie.
I żeby nie było, że coś mi się wydaje - to porada naprawdę dobrego adwokata od tych spraw.
Moderator: Moderatorzy
Nie ma opcji...jezeli rodzic nie ma ograniczonych praw, to może zabrać dzieci informując współmałżonka, że będą pod jego opieką... I tyle w temacie.
Masz prawo mieć takie zdanie... Ale nie masz prawa zabronić żonie zabrania dzieci np na weekend. I co... Polozysz się krzyżem w drzwiach czy będziesz szarpal dzieci, żeby poszły z Tobą?tata999 pisze: ↑14 kwie 2019, 20:18 System prawny jaki jest każdy widzi. On nie jest po to, żeby zapanowała sprawiedliwość, a służy do tego, żeby go wykorzystywać.
W praktyce wszystko zależy od obojga rodziców. Prawnik może sobie przyjechać i wygłaszać formułki z notatek. Jak jeden rodzic nie wyda, to drugi nie weźmie dzieci.
Ha Cześć rento, fajnie że pytasz.
Hehe... czy zacieśnia - to nie wiem, ale że rozgląda się - tak - z pewnością.
No tak... jak pamiętasz może, złożyłem już raz złożyłem pozew i rozwód ćwiczyłem 1.5 roku temu... w sumie "pomogło" na około rok . Przy każdym nowym rozglądnięciu się żony za kowalskim mam powtarzać procedurę? ... to chyba poznam wszystkich sędziów ... i chyba nie ma we mnie już tyle konsekwencji.
No i tak. Wygląda prosto. Ale załóżmy sytuację, o której już kiedyś wspominałem.
Nie znam odpowiedzi na te pytania rento.
Tata- serio uważasz, że kobieta "walcząca" w sądzie o dzieci dobrowolnie PRZYZNA SIĘ ( tak jak w podanym przez Ciebie przykładzie) do imprezowania, picia alkoholu przy dzieciach, zauraczania się w kolejnych facetach itd..?? Serio serio?? Toż to strzał nie we własne kolano- ale prosto w łeb.tata999 pisze: ↑14 kwie 2019, 23:56 Myślę, że dla pełniejszego ujęcia tematu warto rozmawiać nawet o tym, co w ramach norm prawa by się nie mieściło.
Nawet w zgodzie z prawem byłoby nie wydać i ochronić dziecko przed zagrożeniem, a jeżeli drugi rodzic bardzo się z tym nie zgadza, to niech przedstawi swoje racje pod sąd, np. "zauroczyłam się w Stefanie, poznanym na suto zakrapianej imprezie i postanowiliśmy pojechać razem nad jezioro w następnym tygodniu. Poprzednio, jak byłam tam z byłym partnerem Januszem, dzieci świetnie się bawiły. Nie powinno ojca interesować z kim się spotykam i gdzie, a on nie wydał mi dzieci i pojechałam bez nich. Wnoszę o ukaranie grzywną ojca".
Tak zgoda.
Jak jest jej wygodnie patrzeć na dorosłego mężczyznę, przykładnego ojca to może niech siedzi w tym mieszkaniu zamiast eksmisji. Niemniej jednak, niech nie wchodzi na głowę innym lokatorom i nie rozsiewa toksyn. Nie wyobrażam, żeby ktoś przyzwalał np. na wizyty kowalskiego w takim mieszkaniu.Aleksander pisze: ↑15 kwie 2019, 8:37 No i tak. Wygląda prosto. Ale załóżmy sytuację, o której już kiedyś wspominałem.
Jest wspólne mieszkanie za załóżmy 500.000zł - dla uproszczenia - niech będzie całkiem spłacone.
Załóżmy, że np. owa żona jest bez grosza przy duszy - żadnych oszczędność... nie ma szansy spłacić mężowi połowę (250.000) mieszkania - i nigdzie się nie wybiera - w sumie to jej dobrze i wygodnie.
Mąż załóżmy, że nie ma też tyle kasy, aby kupić drugie - przynajmniej 3 pokojowe mieszkanie aby móc się spokojnie przenieść tam z dziećmi. Dodatkowo głupi jest i wierny... bo chciałby wciąż ratować rodzinę, bo uznaje rodzinę za wartość.
I jeśli sąd polegać będzie na twierdzeniach takiej kobiety to smutny los dziecka, a jak taka jest kobieta to będzie oczerniać niezależnie, co by ojciec nie robił.Pijawka pisze: ↑15 kwie 2019, 10:11Tata- serio uważasz, że kobieta "walcząca" w sądzie o dzieci dobrowolnie PRZYZNA SIĘ ( tak jak w podanym przez Ciebie przykładzie) do imprezowania, picia alkoholu przy dzieciach, zauraczania się w kolejnych facetach itd..?? Serio serio?? Toż to strzał nie we własne kolano- ale prosto w łeb.tata999 pisze: ↑14 kwie 2019, 23:56 Myślę, że dla pełniejszego ujęcia tematu warto rozmawiać nawet o tym, co w ramach norm prawa by się nie mieściło.
Nawet w zgodzie z prawem byłoby nie wydać i ochronić dziecko przed zagrożeniem, a jeżeli drugi rodzic bardzo się z tym nie zgadza, to niech przedstawi swoje racje pod sąd, np. "zauroczyłam się w Stefanie, poznanym na suto zakrapianej imprezie i postanowiliśmy pojechać razem nad jezioro w następnym tygodniu. Poprzednio, jak byłam tam z byłym partnerem Januszem, dzieci świetnie się bawiły. Nie powinno ojca interesować z kim się spotykam i gdzie, a on nie wydał mi dzieci i pojechałam bez nich. Wnoszę o ukaranie grzywną ojca".
Nie gniewaj się, ale przykład podałeś dość...nieprawdopodobny. Nawet jeśli ojciec czy matka upija się, imprezuje i zmienia kowalskie częściej niż kondomy- to nie licz na to, że przyzna się do tego przed sądem aby "przedstawić swoje racje" i być fair oraz na tym tle udowadniać jak świetnie dzieci się bawią. Będzie bronić się i "wybielać" jednocześnie oczerniając współmałżonka.
Komu to oceniać?
Komu to oceniać, jeśli nie rodzicowi właśnie?
Skoro prowokuje i oszukuje to i tak założy niebieską kartę. A przede wszystkim, skoro tak źle robi to jest to większy problem niż rozgrywki prawne. Poza tym nie warto układać sobie i dzieciom życia pod zagrywki sądowe swoje ani strony przeciwnej.koba22 pisze: ↑15 kwie 2019, 10:17 Witaj.
Zapytam a skąd pewność, że żona nie robi tego specjalnie żeby wytworzyć taką sytuację żeby Ci założyć niebieską kartę.
To w miarę skuteczny sposób wyeliminowania Ciebie z gry.
Może lepiej próbować ufać ale kontrolować.
Niestety takie prawo mamy a nieznajomość jego nie zwalnia od jego przestrzegania.
To Ci powie każdy prawnik.
Życzę cierpliwości i opanowania.