zniszczyłam swoje małżeństwo

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: marylka »

Triste pisze: 03 wrz 2019, 9:07 Nie widzę u niego zmian. To co mówił mi po swojej wyprowadzce - że chce się stać najlepszym mężem jakiego zawsze chciałam mieć, byc przy mnie, wspierać mnie - to były tylko puste słowa.
A może dałaś mu za mało czasu?
Dobra - Twój dla niego sie skonczył. JUŻ powinien wić gniazdko z Toba
Ale...może on ma inaczej?
Może on "nie nadaża" za Toba i ma swoje tempo?

No i co?
Przekreslilaś proby
Nie wiadomo jakby to sie skonczyło, ale relacje byly coraz lepsze...mimo że na odległosc.
Triste pisze: 04 wrz 2019, 9:11 Naprawdę zdumiewa mnie z jaką łatwością mój mąż się poddaje i odpuszcza wszystko.
A Ty?
Czy też zbyt latwo i szybko nie odpusciłaś?
Mąż potrzebowal W WOLNOŚCI podjać decyzje
Ty ja przekreślilaś
Ja tak to widze

No coraz mniej sie uwieszasz pisszesz a oczy i uwage caly czas masz zwrocone w jego strone
Na pewno sie odwiesiłaś?
Ja tego nie widze
Pozdrawiam
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: nałóg »

Triste pisze: 04 wrz 2019, 9:11 Ból i łzy. Tyle to wszystko jest warte. Naprawdę zdumiewa mnie z jaką łatwością mój mąż się poddaje i odpuszcza wszystko.
a czasami to on nie ucieka przed Tobą? przed Twoimi wymaganiami?
Triste pisze: 03 wrz 2019, 9:07 Zgodziłam się bo za wszelką cenę chce ratować to małżeństwo
a czy warto aż tak?jesteś gotowa "zapłacić" każdą cenę? bo piszesz dalej:
Triste pisze: 03 wrz 2019, 9:07 Nie mamy żadnych wspólnych planów, on kupuje meble do swojego mieszkania planuje kupić łóżko. Nie zapowiada to powrotu do mnie.
a to powoduje u Ciebie poczucie niepewności i skrzywdzenia?
Triste pisze: 03 wrz 2019, 9:07 Nie widzę u niego zmian. To co mówił mi po swojej wyprowadzce - że chce się stać najlepszym mężem jakiego zawsze chciałam mieć, byc przy mnie, wspierać mnie - to były tylko puste słowa.
Triste...... AKCEPTACJA I WDZIĘCZNOŚĆ.....wiem, to trudne ...lecz jak widzisz sama nie za dużo możesz zrobić. Może warto ZAAKCEPTOWAĆ że tak w tej chwili jest ? że mimo wszystko masz możliwości i szanse zajęcia się swoim rozwojem, poznawaniem siebie. "kusy" poprzez działanie męża powiedział "sprawdzam" a Pan Bóg podsunął Ci to forum a w nim dużo narzędzi do samorozwoju i za to być WDZIĘCZNĄ.PD
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

Nałogu tak boli mnie to że kupuje meble do swojego mieszkania, tak powoduje to we mnie poczucie skrzywdzenia i niepewności bo w jego życiu nie ma miejsca dla mnie. Ty jako mężczyzna inaczej to pojmujesz. To nie jest budowanie związku, zaufania.
To wprowadza podział. Ok, piszesz że mam być wdzięczna, mam zaakceptować że tak w tej chwili jest. Ile ma trwać ta akceptacja ? Mija ósmy miesiąc kiedy to wszystko znoszę. Codziennie od nowa. Co się zmieniło ? Że się oddaliliśmy od siebie i nie wiem czy będę w stanie mu jeszcze zaufać. Czuje się jak rozrywka - urozmaica sobie mną czas. Jestem po to by miał z kim wyjść do kina czy do kawiarni. Pomyślałeś jak ja się z tym czuje ? Tak jak napisałam - czas mija a on za dwa lub trzy lata powie mi sorry ale znalazłem inna ? Młodsza ?

Nie godzę się więcej na takie traktowanie. Małżeństwo buduje się razem. Codziennie. Nie na dwa domy. Na dwa osobne życiu. Nie będzie więcej mojej tolerancji wobec takiej postawy.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: tata999 »

Triste pisze: 03 wrz 2019, 9:07
To są takie drobne rzeczy które uświadomiaja mi że ja nie mogę na mojego męża liczyć. Z tego powodu oddalam się od niego. Nie potrafię już dzielić się z nim problemami bo jego i tak nie na w moim życiu. Ja nie jestem już nastolatką żeby spotykać się z chłopakiem co tydzień w weekend aby miło spędzić czas. My to już mamy za sobą i ja chcę iść dalej. Być razem i w codziennym życiu razem pracować nad związkiem, pomagać sobie - po prostu być przy sobie.
Powiecie niektórzy - trzeba było zająć się swoim zyciem, odwiesić się od męża. Wszystko to zrobiłam. Mam swoje sprawy, hobby, znajomych. Spędzam wiele czasu poza domem. Zajmuje się praca.
Ale czuję że to życie mi ucieka. Ja mam 37 lat. Ostatni dzwonek na to aby ta rodzina się rozwijała.
Odczytuję w tej wypowiedzi pogoń i lęk. Może spróbować to zweryfikować, wgłębić się, rozłożyć na części i ewentualnie przepracować?

Jeśli chodzi o "drobne sprawy" to czy one na pewno są dla Ciebie takie drobne skoro tyle masz o nie żalu?

Skarzysz się, ze na męża liczyć nie możesz. Czy możesz liczyć na jakiegokolwiek innego człowieka?

Często nie układa nam się po naszej myśli. Jedną z rzeczy, której się boleśnie nauczyłem m.in. po zdradzie i innych okropnościach było właśnie radzenie sobie z rozczarowaniami. Nie wiem, jakie są inne sposoby nauki. Wiem jednak, że odwieszenie się, umiejętność nabierania sił, przeżywanie smutku i uświadomienie, że rozczarowania są nieuniknione pomogło mi wrócić do pionu, zmniejszyć wahania nastrojów.

Twój mąż też będzie dużo błędów popełniał. Możemy przytakiwać i pochylać się nad każdym takim przypadkiem. Czy jednak Tobie dałoby to cokolwiek? Myślę, że nie, dlatego większość wypowiedzi tak, jak i moja, skierowana jest do Ciebie, do tylko Twoich zachowań, możliwości itp.

Możesz kontrolować swoje emocje, odbiór tego, że Ci życie ucieka. Innym też ucieka.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: nałóg »

Triste, piszesz że nie będzie z Twojej strony przyzwolenia(tolerancji) na postawy męża...... więc możesz postawić twarde granice, odciąć się tylko czy masz na to siły?
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

nałóg pisze: 04 wrz 2019, 22:25 Triste, piszesz że nie będzie z Twojej strony przyzwolenia(tolerancji) na postawy męża...... więc możesz postawić twarde granice, odciąć się tylko czy masz na to siły?
Nie widzę innej możliwości.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

marylka pisze: 04 wrz 2019, 10:52
Triste pisze: 03 wrz 2019, 9:07 Nie widzę u niego zmian. To co mówił mi po swojej wyprowadzce - że chce się stać najlepszym mężem jakiego zawsze chciałam mieć, byc przy mnie, wspierać mnie - to były tylko puste słowa.
A może dałaś mu za mało czasu?
Dobra - Twój dla niego sie skonczył. JUŻ powinien wić gniazdko z Toba
Ale...może on ma inaczej?
Może on "nie nadaża" za Toba i ma swoje tempo?

No i co?
Przekreslilaś proby
Nie wiadomo jakby to sie skonczyło, ale relacje byly coraz lepsze...mimo że na odległosc.
Triste pisze: 04 wrz 2019, 9:11 Naprawdę zdumiewa mnie z jaką łatwością mój mąż się poddaje i odpuszcza wszystko.
A Ty?
Czy też zbyt latwo i szybko nie odpusciłaś?
Mąż potrzebowal W WOLNOŚCI podjać decyzje
Ty ja przekreślilaś
Ja tak to widze

No coraz mniej sie uwieszasz pisszesz a oczy i uwage caly czas masz zwrocone w jego strone
Na pewno sie odwiesiłaś?
Ja tego nie widze
Pozdrawiam
Marylko, jesteś na katolickim forum i po co ta złośliwość ? Co na wnosić Twój post ?
Ma być pocieszeniem, dobrym słowem a może jeszcze powiesz że otulisz mnie modlitwą?
Nie musisz głaskać mnie po głowie. Ale może nie nie pojawiaj się w tym wątku prosze.
I nie kop leżącego.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: s zona »

Triste ,
jesli pozwolisz taka osobista refleksja ..

Robie teraz Kroki i nie raz jest tak , ze cos nas tak wkurza ,bo dotyka do zywego ,to co nas bolii .. i moze tu jest korzen u Ciebie ...
Tez mi sie zdarzylo ostatnio " widziec zlosliwosc " tam , gdzie jej nie bylo ...

Westchne w modlitwie , teraz na mszy o 7 h :)
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: tata999 »

Też nie wyczułem złośliwości w wypowiedzi Marylki. Raczej wydaje mi się szorstka i rzeczowa niż złośliwa.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: nałóg »

Triste pisze: 06 wrz 2019, 0:46 Marylko, jesteś na katolickim forum i po co ta złośliwość ? Co na wnosić Twój post ?
A możesz wskazać tę złośliwość? bo z uwaga przeczytałem kilka razy ten post i po za sugestią Marylki i pytaniem czy nie za wcześnie skreślasz męża bo on nie realizuje "pracy nad relacjami" wg Twojej wizji.
Triste pisze: 06 wrz 2019, 0:46 Ma być pocieszeniem, dobrym słowem a może jeszcze powiesz że otulisz mnie modlitwą?
głaskanie po główce , potwierdzanie Twojego subiektywnego poczucia racji nie wnosi raczej zachęty do przyjrzenia się sobie tez i z innej strony. A może warto?
Triste pisze: 06 wrz 2019, 0:46 I nie kop leżącego
a możesz to rozważyć jako delikatne otwieranie Ci oczu i kierowanie patrzenia na inne możliwości pracy nad relacjami?
s zona pisze: 06 wrz 2019, 6:54 jesli pozwolisz taka osobista refleksja ..

Robie teraz Kroki i nie raz jest tak , ze cos nas tak wkurza ,bo dotyka do zywego ,to co nas bolii .. i moze tu jest korzen u Ciebie ...
Tez mi sie zdarzylo ostatnio " widziec zlosliwosc " tam , gdzie jej nie bylo ...
Podpisuję się pod tą sugestia s_zony....... zwykle najbardziej drażni mnie u innych to z czym mam największy problem w sobie.
Do pewnego etapu rozwoju osobistego i pracy nad poznawaniem siebie, nad zmienianiem siebie najbardziej "boli" głęboko skrywana i wypierana prawda o sobie. Rozważ..... PD
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

Przepraszam.
Marylko jeżeli rzeczywiście nie było w Twojej wypowiedzi złośliwości a ja tak to odebrałam to wybacz i przepraszam.
Być może moja reakcja pokazuje jak bardzo jestem zagubiona w tym wszystkim. Jak zatraciłam poczucie co jest prawdą a co nie.

Nie mniej dziękuję że otwieracie mi oczy.
Moja reakcja na to wszystko jest też taka a nie inna bo dotyczy bezpośrednio mnie. Boli. Po prostu boli.
I nie mogę nic zrobić.
Nie mamy ze sobą kontaktu i nie wiem czy w ogóle jeszcze kiedyś będziemy go mieć
Jednego jestem pewna - swoich granic które postawiłam. Nie potrafię żyć według schematu męża.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: marylka »

Droga Triste
Oczywiscie ja sie nie gniewam i nie moja intencja bylo Ci dowalac.

Natomiast - rozumiem Twoj stan bo mialam identycznie a pewnie i gorzej
Moj kochany Prowadzacy z 12 krokow /ściskam;)/
tak mi dowalal że teź leżalam i kwiczalam. Kilka razy chcialam zrezygnowac bo taka czulam niesprawiedliwosc
Na szczeście dla rownowagi byli inni - ktorzy potrafili i pocieszyc i przytulic
Ale wiesz?
Wlaśnie te rozmowy - konkretne i bez cyrtolenia daly mi najwiecej
Kiedys ja czesto zanim chcialam powiedziec cos gdzies raniacego - robilam dlugi wstep i "zawijalam" to w sreberka, żeby nie urazic
Skutek i tak byl roźny.
Dzis..zwyczajnie nie mam czasu na sreberka a jestem tu po to, bo jestem taka jak Ty
I tak jak Ty cos widzisz i piszesz tak i ja
Czasem jak widze że moje pisanie jest zbyt trudne dla autora usuwam sie w cien i pisza inni, bardziej glaskajacy po główce
Widocznie akurat na ten moment autor tak potrzebuje i ja to przyjmuje do wiadomosci
A po glowce ja glaskac nie potrafie
Niestery...tak zostalam ukształtowana
Dzieci to tak...ale doroslych?
Nie za bardzo.
Zwyczajnie - szkoda nam czasu

I w sumie nie wiem czy sobie życzysz ale dokoncze moja myśl
Otoż - troche kiedys mialam kontakt z meżczyznami i na tyle co zdażylam poznac ich psyche to mysle, że z dużym prawdopodobienstwem Twoj maż nie odzywa sie do Ciebie bo on czuje, że go nie szanujesz.
Tak
I ja to też tak widze
Nie liczylas i nie liczysz sie do dzis z jego zdaniem
napisałam mężowi że w takim układzie dalsze nasze spotkania nie mają sensu.
Obraził się i od kilku dni w ogole się nie odzywa. Napisał tylko że to ja się zamykam i oddalam.

Nie widzę u niego zmian. To co mówił mi po swojej wyprowadzce - że chce się stać najlepszym mężem jakiego zawsze chciałam mieć, byc przy mnie, wspierać mnie - to były tylko puste słowa.
A Ty?
Widzisz u siebie zmiany wzgledem meża?

Nie moge przekleic bo z tel pisze ale...
Piszesz w pierwszym poscie że ZANIM poznalas męża popadlas w dlugi
Znaliscie sie 4 lata a w malżenstwie jestescie 2
Ostatecznie o tym że masz dlugi przyznalaś sie po pół roku trwania małżenstwa

Chcialam zwrocic uwage na dwa aspekty
- wolna wola i czas
Twoj maż nie mial wyboru czy chce żonę z długami - bo nie znal calej prawdy o Tobie
Nie dalas mu tej szansy - poznac siebie

I teraz też
Meblowal dom i to Cie irytowało
A może...on chcial żebys z nim tam zamieszkała?
Skad wiesz jakie mial plany?
Przecież probowal to scalać na nowo. Jak umial tak sie starał. Mieszkaliscie u Twoich rodziców
Może chcial osobno? Miał plany - nie wiemy jakie.
I go swoja decyzja zablokowałaś.
Podsumowujac - robisz to, co Ty chcesz. Nie dawalas i nie dajesz facetowi ruchu, możliwosci wyboru.

Piszesz że nie dziwisz sie, że Ci nie ufa a z drugiej strony chcesz żeby JUŻ Ci ufał...

Czas.....Oklmywałas go 4 lata a w małżeństie pół roku
On sie wyprowadzil w lutym
Dałaś mu poł roku....
Nie uważasz że jestes niesprawiedliwa?

Zwyczajnie - przed slubem powinnas meżowi wszystko wyznać.
Mowia że tyle czasu sie naprawia ile sie psuło
A Ty?
Dalaś meżowi chociaż tyle samo czasu co sobie?

Inny aspekt ktory jest niby w tyle ale jednak....na ktorym miejcu stawiasz meża?
Dlaczego mieszkasz u rodzicow?
Dlaczego dzwonisz po tatę jak cos Ci nawala?
No gdzies to wybrzmiewa.
Czy rodzice wspolnie z Toba nie podejmuja decyzji?
Także w sprawach małżenstwa?

Rozumiem, że to wszystko Ciebie boli bo przecież chcesz powrotu męża
Ale sprobuj zobaczyc na to innymi oczami i zastanow sie - czy może tak to wyglądać w oczach meża?
Triste...po prostu przemyśl. Jak chcesz to olej. Nie ma problemu dla mnie. To dla Ciebie moj czas i moje pisanie.
A co z tym zrobisz - to już Twoja sprawa.
Pozdrawiam
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

marylka pisze: 06 wrz 2019, 13:40 Droga Triste
Oczywiscie ja sie nie gniewam i nie moja intencja bylo Ci dowalac.

Natomiast - rozumiem Twoj stan bo mialam identycznie a pewnie i gorzej
Moj kochany Prowadzacy z 12 krokow /ściskam;)/
tak mi dowalal że teź leżalam i kwiczalam. Kilka razy chcialam zrezygnowac bo taka czulam niesprawiedliwosc
Na szczeście dla rownowagi byli inni - ktorzy potrafili i pocieszyc i przytulic
Ale wiesz?
Wlaśnie te rozmowy - konkretne i bez cyrtolenia daly mi najwiecej
Kiedys ja czesto zanim chcialam powiedziec cos gdzies raniacego - robilam dlugi wstep i "zawijalam" to w sreberka, żeby nie urazic
Skutek i tak byl roźny.
Dzis..zwyczajnie nie mam czasu na sreberka a jestem tu po to, bo jestem taka jak Ty
I tak jak Ty cos widzisz i piszesz tak i ja
Czasem jak widze że moje pisanie jest zbyt trudne dla autora usuwam sie w cien i pisza inni, bardziej glaskajacy po główce
Widocznie akurat na ten moment autor tak potrzebuje i ja to przyjmuje do wiadomosci
A po glowce ja glaskac nie potrafie
Niestery...tak zostalam ukształtowana
Dzieci to tak...ale doroslych?
Nie za bardzo.
Zwyczajnie - szkoda nam czasu

I w sumie nie wiem czy sobie życzysz ale dokoncze moja myśl
Otoż - troche kiedys mialam kontakt z meżczyznami i na tyle co zdażylam poznac ich psyche to mysle, że z dużym prawdopodobienstwem Twoj maż nie odzywa sie do Ciebie bo on czuje, że go nie szanujesz.
Tak
I ja to też tak widze
Nie liczylas i nie liczysz sie do dzis z jego zdaniem
Marylko, to nie jest tak że go nie szanuję, wręcz przeciwnie, szanuję go.
Wyprowadzał się dwa razy ode mnie - przyjęłam to. Za drugim razem powiedziałam mu że nie stoję na jego drodzę, boli mnie jego wyprowadzka ale nie będę mu tego wypominać, zarzucać czy złościć się o to - tak wybrał, tak zrobił.
Liczę się z jego zdaniem. Niedawno podjął pracę - nową która raczej ogranicza go do działania już tylko w jego mieście, nie tak jak wcześniej - mógł pracować w większym regionie. Mimo to wspierałam go jak mogłam i motywowałam go aby zmienił coś na lepsze w jego życiu, motywowałam go do zmiany pracy. I trzymam za niego kciuki żeby mu się udało.
Więc to nie jest tak że nie szanuję jego lub jego zdania, decyzji.
marylka pisze: 06 wrz 2019, 13:40
napisałam mężowi że w takim układzie dalsze nasze spotkania nie mają sensu.
Obraził się i od kilku dni w ogole się nie odzywa. Napisał tylko że to ja się zamykam i oddalam.

Nie widzę u niego zmian. To co mówił mi po swojej wyprowadzce - że chce się stać najlepszym mężem jakiego zawsze chciałam mieć, byc przy mnie, wspierać mnie - to były tylko puste słowa.
A Ty?
Widzisz u siebie zmiany wzgledem meża?

Nie moge przekleic bo z tel pisze ale...
Piszesz w pierwszym poscie że ZANIM poznalas męża popadlas w dlugi
Znaliscie sie 4 lata a w malżenstwie jestescie 2
Ostatecznie o tym że masz dlugi przyznalaś sie po pół roku trwania małżenstwa

Chcialam zwrocic uwage na dwa aspekty
- wolna wola i czas
Twoj maż nie mial wyboru czy chce żonę z długami - bo nie znal calej prawdy o Tobie
Nie dalas mu tej szansy - poznac siebie

I teraz też
Meblowal dom i to Cie irytowało
A może...on chcial żebys z nim tam zamieszkała?
Skad wiesz jakie mial plany?
Przecież probowal to scalać na nowo. Jak umial tak sie starał. Mieszkaliscie u Twoich rodziców
Może chcial osobno? Miał plany - nie wiemy jakie.
I go swoja decyzja zablokowałaś.
Podsumowujac - robisz to, co Ty chcesz. Nie dawalas i nie dajesz facetowi ruchu, możliwosci wyboru.
Naprawdę wiem że proces odzyskania zaufania jest bardzo długi i rozumiem i nie wymagam od niego aby ufał mi na nowo już teraz zaraz, doskonale zdaję sobie sprawę że na wszystko trzeba czasu.
Mieszkaliśmy u moich rodzicówe, nigdy go nie zmuszałam do tego. Dałam mu wybór. Rozmawialiśmy w kwietniu o wspólnym wynajmie czegoś, bo byłam gotowa zostawić swój dom, i pójść z nim zamieszkać tylko we dwoje.

Ja też nie wiem jakie on ma plany - ale wydaje mi się że jakkolwiek by nie było między nami to on powinien mnie o swoich planach informować i wtajemniczać mnie w nie a nie robić coś za moimi plecami i postawić mnie w pewnym momencie życia przed faktem dokonanym - bo dążymy do tego aby budować i tworzyć razem, wspólnie, szczerze i otwarcie.
I skoro on tej szczerości i otwartości wymaga ode mnie to ja oczekuję od niego tego samego.
Chcę tylko zwrócić uwagę na fakt - jak ja się z tym czuję, właśnie tak jakbym została odstawiona na boczny tor, jakby układał sobie życie beze mnie a ja była tylko dla rozrywki, rozumiesz Marylko co chcę powiedzieć ?

Po prostu brakuje mi z jego strony rozmów, otwartości, wtajemnieczenia mnie w te jego plany, zrozumiałabym i o ileż to wszystko byłoby prostsze i łatwiejsze gdyby powiedział: słuchaj, podejmuję pracę w moim mieście, myślę o tym żebyś rozważyła propozycję przeniesienia się do mnie, może razem pomyślimy nad przyszłością, może rozważ kilka alternatyw.

a tak dowiaduję się pokątnie, mimochodem.... To nie jest fair. To nie buduje między nami niczego a tylko rujnuje.

marylka pisze: 06 wrz 2019, 13:40Piszesz że nie dziwisz sie, że Ci nie ufa a z drugiej strony chcesz żeby JUŻ Ci ufał...

Czas.....Oklmywałas go 4 lata a w małżeństie pół roku
On sie wyprowadzil w lutym
Dałaś mu poł roku....
Nie uważasz że jestes niesprawiedliwa?

Zwyczajnie - przed slubem powinnas meżowi wszystko wyznać.
Mowia że tyle czasu sie naprawia ile sie psuło
A Ty?
Dalaś meżowi chociaż tyle samo czasu co sobie?

Inny aspekt ktory jest niby w tyle ale jednak....na ktorym miejcu stawiasz meża?
Dlaczego mieszkasz u rodzicow?
Dlaczego dzwonisz po tatę jak cos Ci nawala?
No gdzies to wybrzmiewa.
Czy rodzice wspolnie z Toba nie podejmuja decyzji?
Także w sprawach małżenstwa?

Rozumiem, że to wszystko Ciebie boli bo przecież chcesz powrotu męża
Ale sprobuj zobaczyc na to innymi oczami i zastanow sie - czy może tak to wyglądać w oczach meża?
Triste...po prostu przemyśl. Jak chcesz to olej. Nie ma problemu dla mnie. To dla Ciebie moj czas i moje pisanie.
A co z tym zrobisz - to już Twoja sprawa.
Pozdrawiam
Gdybym chciała dzwonić po męża to musiałabym czekać 1,2 do dwóch godzin zanim przyjechał by do mnie, bo jak pisałam mieszka w innym mieście.
Sytuacje były na tyle nagłe że potrzebowałam pomocy i nie mogłam czekać.
Moi rodzice na moją prośbę odcięli się od tego abym mogła sama podejmować decyzje, nie chcą mi niczego sugerować, cały czas powtarzają mi że to moje życie, moje wybory, moje decyzje i za to ich szanuję.

Różnie między nami bywało ale zawsze są po moje stronie, nigdy mnie nie zostawili i wiem, że zawsze ale to zawsze mogę na nich liczyć czego nie mogę powiedzieć o moim mężu.
Wiem i rozumiem że go skrzywdziłam, zniszczyłam jego zaufanie ale mąż to powinna być osoba która nawet jeżeli nie pogłaszcze po głowie to po prostu jest - nie ucieka, a to co zrobił mój mąż to jest ucieczka.
Takie wygodne życie. Jestem takim kołem zapasowym. Tak to odczuwam.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: marylka »

Triste pisze: 15 kwie 2019, 20:23 zawsze był cichym i skrytym człowiekiem do którego trudno się przebić. Nie łatwo się otwiera, ma problemy z rozmową.
Tzn. rozmowy nie przychodzą mu łatwo..
[...]
Różnimy się bardzo charakterami z mężem. On jest bardzo spokojny, wręcz za bardzo, nie znosi gdy ktoś podniesie głos, nie znosi awantur, krzyków wrzasków. Ja jestem bardziej wybuchowa, głośna, szybko się złoszczę ale też szybko mi przychodzi.
[...]
Triste pisze: 06 wrz 2019, 14:22 Po prostu brakuje mi z jego strony rozmów, otwartości, wtajemnieczenia mnie w te jego plany, zrozumiałabym i o ileż to wszystko byłoby prostsze i łatwiejsze gdyby powiedział: słuchaj, podejmuję pracę w moim mieście, myślę o tym żebyś rozważyła propozycję przeniesienia się do mnie, może razem pomyślimy nad przyszłością, może rozważ kilka alternatyw.
Twoj maż taki był zawsze!
Takiego poznalaś i pokochałaś
Teraz jego skrytosc Ci przeszkadza
A jeszcze.....no Ty go nie wtajemniczalas w swoje sekrety...sorry że znowu wspominam dlugi ale to poklosie niestety może byc...

Ale wiesz...to może byc z jeszcze innej strony
Piszesz że on ceni sobie spokoj
To Ty jestes ta "wybuchowa"

A jak było u Was?
Co kryje sie za ta "wybuchowoscia"?
Może krzyki awantury, wieczne pretensje?
Może gosc zamieszkal sam...ze spokojem ktorego pragnał?
I dlatego go tak broni bo wie, że zgrzeda jestes?
Apodyktyczna? Wymagajaca?


Niezależnie czy tak jest czy nie to pamietaj prawde stara jak świat - to facet zdobywa i zabiega o kobiete.
Jeżeli u Was to sie odwrocilo - to nie dziw sie że on zwiewa. Bo zwyczajnie nie czuje sie facetem tylko kims kogo chce sie usidlic i do wiezienia zaciagnać
A to on ma zdobywac
Zadbaj o siebie - co Ty nie znasz gustu meża?
Pokaż mu jaka ciekawa jestes
Znajdz i odkryj swoje pasje
Usmiech przyciaga zawsze
Niech to ON zapragnie z Toba zostac
A nie na odwrot
Pozdrawiam
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste »

marylka pisze: 06 wrz 2019, 16:43
Triste pisze: 15 kwie 2019, 20:23 zawsze był cichym i skrytym człowiekiem do którego trudno się przebić. Nie łatwo się otwiera, ma problemy z rozmową.
Tzn. rozmowy nie przychodzą mu łatwo..
[...]
Różnimy się bardzo charakterami z mężem. On jest bardzo spokojny, wręcz za bardzo, nie znosi gdy ktoś podniesie głos, nie znosi awantur, krzyków wrzasków. Ja jestem bardziej wybuchowa, głośna, szybko się złoszczę ale też szybko mi przychodzi.
[...]
Triste pisze: 06 wrz 2019, 14:22 Po prostu brakuje mi z jego strony rozmów, otwartości, wtajemnieczenia mnie w te jego plany, zrozumiałabym i o ileż to wszystko byłoby prostsze i łatwiejsze gdyby powiedział: słuchaj, podejmuję pracę w moim mieście, myślę o tym żebyś rozważyła propozycję przeniesienia się do mnie, może razem pomyślimy nad przyszłością, może rozważ kilka alternatyw.
Twoj maż taki był zawsze!
Takiego poznalaś i pokochałaś
Teraz jego skrytosc Ci przeszkadza
A jeszcze.....no Ty go nie wtajemniczalas w swoje sekrety...sorry że znowu wspominam dlugi ale to poklosie niestety może byc...

Ale wiesz...to może byc z jeszcze innej strony
Piszesz że on ceni sobie spokoj
To Ty jestes ta "wybuchowa"

A jak było u Was?
Co kryje sie za ta "wybuchowoscia"?
Może krzyki awantury, wieczne pretensje?
Może gosc zamieszkal sam...ze spokojem ktorego pragnał?
I dlatego go tak broni bo wie, że zgrzeda jestes?
Apodyktyczna? Wymagajaca?


Niezależnie czy tak jest czy nie to pamietaj prawde stara jak świat - to facet zdobywa i zabiega o kobiete.
Jeżeli u Was to sie odwrocilo - to nie dziw sie że on zwiewa. Bo zwyczajnie nie czuje sie facetem tylko kims kogo chce sie usidlic i do wiezienia zaciagnać
A to on ma zdobywac
Zadbaj o siebie - co Ty nie znasz gustu meża?
Pokaż mu jaka ciekawa jestes
Znajdz i odkryj swoje pasje
Usmiech przyciaga zawsze
Niech to ON zapragnie z Toba zostac
A nie na odwrot
Pozdrawiam
Już dawno zbudowałam swoje życie na nowo, znalazłam swoje pasje.
Nawet mąż powiedział że widzi jak się zmieniłam i jak inne jest moje życie obecnie.

Wczoraj dostałam od niego smsa - że mimo wszystko kocha mnie.

Z pewnych przyczyn obawiam się jednak że nasza wspólna przyszłość nie jest już możliwa.
ODPOWIEDZ