zniszczyłam swoje małżeństwo

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste » 15 cze 2020, 6:40

Nino nie wiem nic o nim.
Mieszkamy w różnych miastach. Nie mam możliwości aby to sprawdzić - nie mam również takiej potrzeby ani chęci.
Jeśli ma inną kobietę to jest jego decyzja i wybór. Jeśli chce żyć na takim gruncie że zniszczył rodzinę i poszedł w coś innego - ok. Nie mnie oceniać.

elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: elena » 15 cze 2020, 10:05

Triste pisze:
15 cze 2020, 6:40
Nino nie wiem nic o nim.
Mieszkamy w różnych miastach. Nie mam możliwości aby to sprawdzić - nie mam również takiej potrzeby ani chęci.
Jeśli ma inną kobietę to jest jego decyzja i wybór. Jeśli chce żyć na takim gruncie że zniszczył rodzinę i poszedł w coś innego - ok. Nie mnie oceniać.
Tak sobie myślę, że czasem lepiej nie wiedzieć nic. Chyba wtedy jest jakoś łatwiej układać sobie własne życie. Przynajmniej nikt życzliwy z Waszych znajomych nie donosi Ci o Twoim mężu, nie musisz też dołować się, gdy mąż wstawi nowe zdjęcie na Facebooku. 😉
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski

Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste » 15 cze 2020, 10:35

elena pisze:
15 cze 2020, 10:05
Triste pisze:
15 cze 2020, 6:40
Nino nie wiem nic o nim.
Mieszkamy w różnych miastach. Nie mam możliwości aby to sprawdzić - nie mam również takiej potrzeby ani chęci.
Jeśli ma inną kobietę to jest jego decyzja i wybór. Jeśli chce żyć na takim gruncie że zniszczył rodzinę i poszedł w coś innego - ok. Nie mnie oceniać.
Tak sobie myślę, że czasem lepiej nie wiedzieć nic. Chyba wtedy jest jakoś łatwiej układać sobie własne życie. Przynajmniej nikt życzliwy z Waszych znajomych nie donosi Ci o Twoim mężu, nie musisz też dołować się, gdy mąż wstawi nowe zdjęcie na Facebooku. 😉
Zdecydowanie tak.
takie dziobanie w przeszłości do niczego dobrego nie prowadzi, snucie domysłów i sprawdzanie faktów o mężu także nie.
Tak nam się życie ułożyło że żadne z nas nie wie co sie u drugiego dzieje.
Zdecydowanie to mi też pomogło się odciąć. Im mniej wiem tym lepiej śpię :)

MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: MaryM » 17 cze 2020, 0:21

Też nie dziobię. Mąż wysyła sygnały o kowalskiej - np wpada znienacka na 30 minut do dziecka a potem wypada, mówiąc, że ma cos do roboty (nigdy nie miał). Ignoruję to, nie komentuję. Irytują mnie spotkania z nim, jestem wtedy spięta i zdenerwowana. Nasza rozłąka utwierdza go w przekonaniu, że idzie dobrą drogą. Skoro ja, długo uwieszona się przyzwyczaiłam, to on chyba tym bardziej. Dobrze wygląda, nie ma w nim grama miekkości wobec mnie. Niby rozmawia grzecznie ale bardziej jak kukła - bo gdy coś jest nie po jego myśli, pokazuje to całym sobą. Nie podjał ani jednej próby "zmiekczenia" relacji. Powiem Wam szczerze, że czuję się idotycznie będąc stabilnie miłą i pozytywną. To jest nieadekwatne, mam mocny dysonans bo jedyne co osiagnełam, to grzeczne odpowiedzi i konsekwentne unikanie kontaktu ze mną. ja juz nie mam nadziei na małżeństwo ale chociaz normalnej szczerej rozmowy w sprawie dzieci chciałabym doczekać...Zagladam na forum bo czerpie stąd resztki nadziei, wiary w to,ze to wszystko jest po coś...

Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste » 17 cze 2020, 8:08

MaryM pisze:
17 cze 2020, 0:21
Też nie dziobię. Mąż wysyła sygnały o kowalskiej - np wpada znienacka na 30 minut do dziecka a potem wypada, mówiąc, że ma cos do roboty (nigdy nie miał). Ignoruję to, nie komentuję. Irytują mnie spotkania z nim, jestem wtedy spięta i zdenerwowana. Nasza rozłąka utwierdza go w przekonaniu, że idzie dobrą drogą. Skoro ja, długo uwieszona się przyzwyczaiłam, to on chyba tym bardziej. Dobrze wygląda, nie ma w nim grama miekkości wobec mnie. Niby rozmawia grzecznie ale bardziej jak kukła - bo gdy coś jest nie po jego myśli, pokazuje to całym sobą. Nie podjał ani jednej próby "zmiekczenia" relacji. Powiem Wam szczerze, że czuję się idotycznie będąc stabilnie miłą i pozytywną. To jest nieadekwatne, mam mocny dysonans bo jedyne co osiagnełam, to grzeczne odpowiedzi i konsekwentne unikanie kontaktu ze mną. ja juz nie mam nadziei na małżeństwo ale chociaz normalnej szczerej rozmowy w sprawie dzieci chciałabym doczekać...Zagladam na forum bo czerpie stąd resztki nadziei, wiary w to,ze to wszystko jest po coś...
Ja się nauczyłam już i wiem to także po sobie że uczucia są bardzo zmienne.
Twój mąż zdaje się teraz zachłysnął się wolnością ale nie wierzę że to do niego nie wróci. Że jednak ma rozbitą rodzinę.
Ja też nie mam nadziei juz na uratowanie małżeństwa. To raczej nie jest odwieszenie, to już w moim wypadku utrata złudzeń.

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Nino » 17 cze 2020, 9:13

Mary,jak piszesz o zachowaniach meza to tak,jakbys pisala o moim. Dokladnie w ten sposob zachowuje sie moj maz,gdy jest w stanie zamrozenia i trwania przy swojej decyzji.
Ale sa chwile,gdy zrzuca pancerz i wylania sie z niego czlowiek wobec mnie.
Pod tym pancerzem jest on. tylko on wymagajacy uzdrowienia,a ja go nie uzdrowie.
Mnie bardzo pomoglo jedyne spotkanie w Sychar. na ktorym bylam w ubieglym roku.a na ktorym byla mowa o zachowaniu pozytywnego wizerunku meza w sercu. W syruacji tak bolesnego emocjonalnego i uczuciowego porzucenia.graniczy to niemal z cudem. Jesli do tego dochodzi to,ze porzucil tez dzieci i probuje/probowal stworzyc zwiazek z kowalska: trzeba miec cos z glowa.aby pozostawic otwarte serce dla niego i ja cos z ta glowa mam. Tu na forum diagnozowane to jest jako emocjonalne uzaleznienie.
Ale powiem ci,ze mysl o mozliwosci stwierdzenia niewaznosci przynosi mi ulge. Pokazuje ze jest wyjscie z tej sytuacji jesli potoczy sie w kierunku.ktorego przeciez nie chce,ale ktory moze miec miejsce.

Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste » 17 cze 2020, 9:59

Nino a jeżeli dojdzie do stwierdzenia nieważności to potrafiłabyś w swojej głowie ułożyć że tak naprawdę to tego wszystkiego nie było ??
Przecież macie dziecko..... czyli co to wszystko było nieważne ?
Wszystkie przeżycia wasze, narodziny dziecka ??

U mnie pewnie są duże przesłanki ale ja nie potrafię do tego w ten sposób podejść.

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: s zona » 17 cze 2020, 12:04

Triste pisze:
17 cze 2020, 9:59
Nino a jeżeli dojdzie do stwierdzenia nieważności to potrafiłabyś w swojej głowie ułożyć że tak naprawdę to tego wszystkiego nie było ??
Przecież macie dziecko..... czyli co to wszystko było nieważne ?
Wszystkie przeżycia wasze, narodziny dziecka ??

U mnie pewnie są duże przesłanki ale ja nie potrafię do tego w ten sposób podejść.
Nino,
wydaje mi sie ,ze to warto przemyslec i Przemodlic ..

Pamietam, jak mnie znajomy ksiadz i adwokatka przekonywali ,ze sa przeslanki prawne do uniewaznienia ..
Wtedy budzil sie we mnie opor.. . co z dziecmi, ich psychika .. jak to moze wplynac na ich dorosle zycie, malzenstwa ..
Bo jak to .. rodzice 30 lat byli malzenstwem a potem jak klopoty .. to raptem malzenstwo zrobilo sie niewazne ..
Mnie to odrzucalo ... pamietam ,ze maz - juz pozniej,gdy wrocilismy do siebie i kiedys wspomnialam .. to bardzo zle to przyjal .. ze na cos takiego moglabym sie zdecydowac .

Sadze,ze taka decyzja to miecz obusieczny i nie moze sluzyc do opamietania meza....jesli to mialas na mysli ..

Z modlitwa o Prowadzenie Ducha Sw w tych trudnych momentach, kiedy kusy probuje cos ugrac ..

MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: MaryM » 17 cze 2020, 23:26

Triste pisze:
17 cze 2020, 8:08

Ja się nauczyłam już i wiem to także po sobie że uczucia są bardzo zmienne.
Twój mąż zdaje się teraz zachłysnął się wolnością ale nie wierzę że to do niego nie wróci. Że jednak ma rozbitą rodzinę.
Ja też nie mam nadziei juz na uratowanie małżeństwa. To raczej nie jest odwieszenie, to już w moim wypadku utrata złudzeń.
Niestety mój mąż nawet jeśli to do niego wróci, to postanowi to odrzucić. Jest specyficzny, mocno decyzyjny. Nie jest empatyczny, potrafił o przyjaciołach zapomnieć, gdy mu było nie po drodze. Stad bardzo trafnie ujęłaś- nie mam złudzeń a gdy pojawiała się mini nadzieja, byłam na siebie zła, bo nie było skrawka zaczepienia dla tej nadziei i czułam się infantylnie. Ludzkiej mieć nie mogę to zostawiam Bogu. Niech prowadzi, jak uważa... chociaż dziwnie prowadzi, powodując kodyskomfort u mnie a nie u uciekiniera, którego widzę co tydzień coraz bardziej pewnego siebie, wypicowanego na randki. Gdybym go nie oglądała, byłoby mi lżej, a tak muszę znosić jego coraz większe odłączenie. Nie jest zainteresowany moją przemianą, moim odwieszeniem, moimi sprawami, moim samopoczuciem. Jestem jak kobieta z innego działu w firmie. Cześć, służbowe info, to cześć. Trzymanie go za rękę wydaje mi się tak odległe, ze mam wątpliwości czy wogole się nam zdarzyło.
Ostatnio zmieniony 18 cze 2020, 7:41 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie

MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: MaryM » 17 cze 2020, 23:34

Nino pisze:
17 cze 2020, 9:13
Pod tym pancerzem jest on. tylko on wymagajacy uzdrowienia,a ja go nie uzdrowie.
Mnie bardzo pomoglo jedyne spotkanie w Sychar. na ktorym bylam w ubieglym roku.a na ktorym byla mowa o zachowaniu pozytywnego wizerunku meza w sercu. W syruacji tak bolesnego emocjonalnego i uczuciowego porzucenia.graniczy to niemal z cudem. Jesli do tego dochodzi to,ze porzucil tez dzieci i probuje/probowal stworzyc zwiazek z kowalska: trzeba miec cos z glowa.aby pozostawic otwarte serce dla niego i ja cos z ta glowa mam. Tu na forum diagnozowane to jest jako emocjonalne uzaleznienie.
Ale powiem ci,ze mysl o mozliwosci stwierdzenia niewaznosci przynosi mi ulge. Pokazuje ze jest wyjscie z tej sytuacji jesli potoczy sie w kierunku.ktorego przeciez nie chce,ale ktory moze miec miejsce.
. Mojego chyba już nie ma pod pancerzem. Chyba taki właśnie się stał- ja nie widzę w nim cienia dawnej ascetycznej ale jednak bliskości. Jest jak po ukąszeniu przez jadowite zwierzę- cały w stanie zapalnym. Myśl o nieważności potencjalnej także mnie koi- nie czuję wtedy upokorzenia, czuję jakby on po prostu nie zdał na małżeńskie prawo jazdy a kupił ze mną samochód.ja dałam swoją połowę i prawko mam a on podszedł trzy razy do egzaminu i znowu wymusił pierwszeństwo na skrzyżowaniu. Lepiej mi, gdy tak myślę
Ostatnio zmieniony 18 cze 2020, 7:43 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie

Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Małgorzata Małgosia » 18 cze 2020, 14:53

Mary M. świetne, obrazowe porównanie z tym egzaminem na prawo jazdy :D
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.

Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste » 06 lip 2020, 20:54

Jutro jest trzecią rocznica mojego ślubu.
Wiecie co, pamiętam ślub jak przez mgłę. Ale jedno pamiętam bardzo wyraźnie - przysięgę.
Widzę to przed oczami jakby to było wczoraj.
Trwam w tym zawieszeniu ... Nie mam żadnego kontaktu z mężem od wielu miesięcy a mimo to nie umiem . Nie potrafię zrobić czegoś co by przerwało tą ciszę. Ani nie widzę o separację ani o rozwód.
I tak trwam w tej ciszy.....
W tej martwej ciszy. Codziennie sama.

Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Avys » 07 lip 2020, 0:43

Triste, odpisuję na Twojego posta bo mam dzisiaj taki ciężki dzień i czuję się z tymi problemami które mam - sama. Takie rzeczy ogarniał mój Mąż a ja nie umiem, nie mam doświadczenia i to mnie przerasta. Napisałaś martwa cisza.....codziennie sama. Mam 100% to samo i gdyby nie Bóg to nawet nie chcę myśleć.
Ale u Ciebie jest jeszcze jakaś szansa na powrót Męża. Może malusieńka ale jest. Jak Bóg to Wasze małżeństwo pobłogosławił to wykorzysta wszystko co pomoże aby Wam pomóc.
U mnie się nie udało- ale chyba Bóg mam wrażenie zrobił wszystko co mógł aby mi pomóc. Nawet jestem tego pewna. I jestem pewna że zrobi i u Ciebie- natomiast miłość ma to do siebie że jest dobrowolna- rodzi się tylko wolnej woli. Ale inaczej nie byłaby tak drogocenna i piękna. Dlatego jak Twój Mąż nie będzie sam chciał kochać to na siłę byłoby to nic nie warte. Pamiętaj, że miłość jest cierpliwa. To trudne. Ja się pocieszam, że życie w sumie na maksa szybko leci- damy radę. Bóg mnie i Ciebie bardzo kocha. Dobrowolnie i nad życie. Ja się tego staram trzymać nawet jak tego kompletnie nie czuję i łzy samotności i bezradności ciekną mi po policzkach. Trzymaj się też!

Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Triste » 07 lip 2020, 6:47

Avys - jeżeli ktoś wierzy w cuda to może i powrót jest możliwy.
A tak po ludzku po prostu - jest nierealny.
I to już nie chodzi o męża. Tu chodzi o mnie.
Dziękuję za dobre słowo. Trzymam się i mam się dobrze. Żyje sobie i wypełniam swoje życie różnymi rzeczami które pomagają mi przynieść ukojenie.
Ściskam :-*

Akacja
Posty: 123
Rejestracja: 18 gru 2019, 4:31
Płeć: Kobieta

Re: zniszczyłam swoje małżeństwo

Post autor: Akacja » 07 lip 2020, 9:24

Witam, zastanawiam się nad tym co piszecie o samotności.. tyle jest ludzi potrzebujących i oni potrzebują wsparcia i wy myślę, że nie czulibyście się tak samotni pomagając im..
My dzierżymy ledwo koniec z końcem bo mamy kilkoro małych dzieci i mnóstwo obowiązków. Taka pomoc dla nas byłaby ekstra :) a moje dzieci uwielbiają ciocie, mam czasem wrażenie że nawet potrzebują takiego wychowania, w sensie jakichś słów dobrych o życiu, przeczytania książki, czy zabawy, spaceru.. u nas to nieraz graniczy z cudem żeby gdzieś z nimi wyjść na dłużej ze spokojem, kiedy każdy ma jakieś fochy, jedno nie zechce pójść i nikt nie może bo czemu go zmuszamy jak on nie chce, ehh. Może popytajcie w parafiach albo poznajcie się z rodzinami wielodzietnymi, może to zapełni wam pustkę i zobaczycie świat z innej strony, bo ja też nieraz zazdroszczę samotnikom, robią co chcą, a my cały czas zależni od potrzeb drugich, a nasze potrzeby ciągle na drugim miejscu.. Moje marzenia o tańcu, nauce gry na pianinie, malowaniu obrazów itd. wciąż uśpione :/ czekam wciąż aż dzieci urosną..

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 32 gości