Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Robertb
Posty: 70
Rejestracja: 17 kwie 2019, 11:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Robertb » 18 kwie 2019, 0:22

Witajcie
Od dłuższego czasu obserwuje to forum i przyznam szczerze, że gdybym poczytał je kilka lat temu i wiedział to, co wiem teraz to prawdopodobnie bym nie był w sytuacji, w której jestem. A wygląda on następująco

Jesteśmy w związku już 18 lat i mamy dwójkę małych dzieci. Nie chce opisywać całej sytuacji, ale od kilku lat zaczęło się wszystko psuć. Nie mogliśmy się dogadać coraz częściej się kłóciliśmy.

Zacząłem przez to coraz więcej pic a przez ostanie poł roku piłem naprawdę często aż do momentu, gdy zona mi oznajmiła ze mnie już nie kocha, nie może na mnie patrzeć i chce rozwodu. W tym dniu tez zaczęła spać w innym pokoju.

Dopiero taki wstrząs nakłonił mnie do przeanalizowania naszego związku, przez co zrozumiałem swoje błędy, odstawiłem alkohol zacząłem żonę bardziej wspierać pomagać jej, sprzątać mieszkanie, gotować więcej zajmować się dziećmi i dbać o siebie.
Zacząłem uprawiać sport, bardzo schudłem i wyglądam dużo lepiej.

Poprosiłem ja o druga szanse jednak ona nie chciała mi jej dać, bo już nie potrafi ze mną być i ze to ze się zmieniłem nie ma znaczenia, powiedziała jedynie ze możemy poczekać może wydarzy się cud i jej się odmieni.

I już żyjemy 4 miesiące niestety cudu nie ma.

W miedzy czasie mieliśmy kilka rozmów, których zawsze byłem inicjatorem i za każdym razem żona mówiła cos innego, czasami, że próbuje być ze mną a nie może się przełamać, czasami że nie wie, co robić, dlatego mam ja zostawić w spokoju a ostatni ze nigdy w życiu ze mną już nie będzie. Najczęściej rozmowy o nas kończyły się kłótnią, żona już wypełniała pozew i szukała mieszkania.

Przez te 4 miesiące bywało różnie czasami żona potrafiła ze mną rozmawiać planować przyszłość jakbyśmy mieli razem mieszkać w naszym domu, ale potem znowu jej wszystko jej wracało widziałem ze chodzi skrzywiona albo szuka domów.

Odkryłem też, że żona ogląda w Internecie profil Kowalskiego po kilka razy dziennie od dłuższego czasu i czasem z nim pisze, gdy nią o tym rozmawiałem zawsze zapewniała ze nic ich nie łączy i nie będzie łączyć, pozwoliła mi nawet przeczytać wiadomości.

Nie czytałem wszystkich, ale raczej nic złego tam nie było z drugiej oglądanie profilu po kilka razy dziennie i wypisywanie pod byle pretekstem bardzo mnie zaniepokoiło gdyż wygląda to dla mnie jak obsesja lub natręctwo z jej strony, w każdym bądź razie odniosłem wrażenie, że robi wszystko, aby się do niego zbliżyć.

W ostatniej kłótni jakiś miesiąc temu powiedziała ze nie przestanie go oglądać, bo nie robi nic złego to tylko kolega … i ze już nigdy ze mną nie będzie, ale jak ją zostawię w spokoju to możemy pomieszkać razem dla dzieci…

Od tego czasu nie poruszam tematu naszego związku, mieszkamy razem rozmawiamy o dzieciach, bzdurach jak maź i żona i jakbyśmy mieli mieszkać razem do końca życia.
Jemy wspólne obiady, dzielimy się obowiązkami, nie kłócimy się, zona nawet planuje jakieś wakacje razem zemną, mimo że wcześniej w kłótni zarzekała się ze nigdy nigdzie ze mną nie pojedzie.

W pierwszych trzech miesiącach mieliśmy zaplanowane kilka wyjazdów z dziećmi, ale żaden nie wypalił, zawsze przed wyjazdem żona chodziła wkurzona albo siedziała i szukała domów albo pisała do Kowalskiego. To powodowało u mnie irytacje i dochodziło do rozmowy, która kończyła się kłótnią i nie jechaliśmy razem.

Teraz zbliża kolejny wyjazd z dziećmi i już po jej minie widzę, że, mimo że przez miesiąc było prawie ok teraz się zaczyna zachowywać jak przed wszystkimi wyjazdami wcześniej.

To tak w skrócie ……

Bardzo mi zależy na uratowaniu związku, jednak nie bardzo mogę sobie z tym wszystkim poradzić. To, że żona mówi, że nigdy ze mną nie będzie i że ogląda Kowalskiego powoduje, że nie jestem wstanie normalnie funkcjonować.

Ciągle się boje ze to oglądanie i pisanie się w końcu przerodzi w cos poważniejszego.

Co rano się zastanawiam czy czekanie ma sens czy może lepiej ja zmusić żeby wybierała albo rodzina albo rozwód.

Zawsze sobie tłumacze ze skoro ciągle mieszkamy razem to jeszcze jest jakaś szansa, ze może jej odmieni i znów będziemy razem.

Że skoro nie złożyła pozwu i ma dni, w których wybiega daleko w przyszłość, w której jeszcze mieszkamy razem to może jeszcze jest jakaś mała nadzieja.

Z drugiej strony obawiam się ze ona jest gotowa mieszkać ze mną tylko, dlatego ze mamy dzieci i ze względów ekonomicznych i dlatego że jest jaj tak wygodniej….


Nie jestem w stanie z nią porozmawiać, bo ona za każdym razem mów cos innego, na pewno na chwile obecna nie chce ze mną być i marzy o tym abym dał jej spokój.

Wiem ze każda sytuacja jest inna i ze nie ma złotego srodka na wyleczenie małzensa jednak licze na to ze wasze rady mi pomoga przez to przejsc.

Proszę rady, co robić żeby nie zwariować?

Zależy mi na uratowaniu małżeństwa jak postępować?

Czy na forum są osoby, które były w podobnej sytuacji i im się udało?

jacek-sychar

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: jacek-sychar » 18 kwie 2019, 7:11

Witaj Robertb na naszym forum

Nawet nie wiesz, jak wielu facetów zazdrościłoby Ci Twojej sytuacji. Dlaczego? Bo żona straciła do Ciebie zaufanie, ale jeszcze raczej nie podjęła do końca decyzji i nie odeszła całkiem mentalnie. Po drugie mieszkacie razem, a wtedy wszystko jest jeszcze w grze.
Po prostu straciła do Ciebie zaufanie i zadurzyła się w kowalskim (piszemy to z małej litery, żeby nie obrażać prawdziwych kowalskich).
Mężczyźni są zafiksowani funkcjonalnie a kobiety wycofane emocjonalnie. Wytłumaczenie tego zwrotu podano tutaj:
viewtopic.php?t=898&start=30#p38313
Ty pięknie udowodniłeś je, że zmiana sytuacji spowodowała gwałtowną zmianę Twojego zachowania.

Na Twoim miejscu przed wyjazdem nic bym już nie prowokował (żadnych rozmów, fochów itp). Taki wyjazd to może być świetna okazja, żeby żona zobaczyła Ciebie z lepszej, starej strony.

Na koniec chciałbym Ci przypomnieć, że internet nie jest anonimowy. Dlatego pisząc staraj się nie podawać szczegółów, które umożliwiłyby identyfikację Ciebie.

Robertb
Posty: 70
Rejestracja: 17 kwie 2019, 11:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Robertb » 18 kwie 2019, 9:12

Dziękuje za odpowiedź
Też sobie tłumaczę ze dopóki mieszkamy razem to wszytko da się uratować, niestety coraz mniej w to wierzę.
Z moja żoną nawet nie da się porozmawiać i wyjaśnić, dokładnie nawet mi nie powiedziała dlaczego chce rozwodu. Jej słowa to bo już ci nie chce, nie moge na ciebie patrzeć, albo zostaw mnie w spokoju.

Zmieniła się tez bardzo, zaczęła się przyjaźnić z ludźmi, których wcześniej nie lubiła a jej życiem jest teraz portal społecznościowy co ciągle na nim siedzi i ogląda kowalskiego.

hce dać jej ten spokój próbuje gdzieś wychodzić gdy ona wraca w pracy albo siedzieć w biurze , wtedy ona często do mnie sama przychodzi aby cos zagadać.

Zauważyłem tez że gdy jestem w domu żona mówi sama do siebie (jak cos robi to pod nosem to sobie komentuje to), jak mnie nie ma w domu to tego nie robi…

Nie wiem jak mam postępować, czy dać jej spokój w ogóle nic nie robić aby ratować nasz związek i czekać jak się sprawy potoczą….
To znaczy ciągle pracuje nad sobą , ciągle jej pomagam wspieram, jestem miły nie robię awantur, jak zemną rozmawia to jej wysłuchuje , takie rzeczy już weszły mi w nawyki bo tak naprawdę zawsze chciałem je robić …

Tylko nie wiem co mogę zrobić jeszcze…

Na pewno staram się nie prowokować żadnych rozmów zwłaszcza ze teraz w okresie świątecznym będziemy mieli kilka wyjazdów i tez liczę że może chociaż nastawi się do mnie pozytywnie do spędzania ze mną czasu poza domem.

Lawendowa
Posty: 7650
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Lawendowa » 18 kwie 2019, 9:12

Nasunęło mi się kilka pytań
Czy Wasz związek jest sakramentalny?
Jakie miejsce w Waszym życiu zajmuje Bóg?
Czy Ty podjąłeś terapię w związku z nadużywaniem alkoholu? Jeśli nie, to pomimo, że teraz nie pijesz Twoje myślenie nadal będzie "pijane".
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."

Robertb
Posty: 70
Rejestracja: 17 kwie 2019, 11:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Robertb » 18 kwie 2019, 9:52

Tak nasz związek jest sakramentalny.

Nie jesteśmy przesadnie religijni ale staramy się wychować dzieci w wierze katolickiej.

Nie podjąłem żadnej terapii bo nie czuje takiej potrzeby, nie myślę wcale o alkoholu w domu mam dużo alkoholu, który stoi praktycznie nieruszany. Czasami wypije coś dla towarzystwa jak przyjdą goście. Myślałem o terapii jednak ona by spowodowała tylko żebym tylko zaczął myśleć o piciu…

Moje picie było czymś w rodzaju zwrócenia na siebie uwagi, zrobienia na złość. Bo czułem się odtrącany i krzywdzony przez żonę. Denerwowało mnie potrafi mi powiedzieć czego chce a potem miała pretensje ze tego nie zrobiłem…. Na początku się zacząłem zachowywać jak ona i tez ciągle mieć o cos pretensje a potem już nie dawałem rade…

Teraz zrozumiałem że sam nie dawałem jej wsparcia i to powodowało jej zachowanie. Niestety oboje nie zostaliśmy nauczeni jak żyć w rodzinie.

jacek-sychar

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: jacek-sychar » 18 kwie 2019, 9:57

Robertb pisze:
18 kwie 2019, 9:12
Z moja żoną nawet nie da się porozmawiać i wyjaśnić, dokładnie nawet mi nie powiedziała dlaczego chce rozwodu. Jej słowa to bo już ci nie chce, nie moge na ciebie patrzeć, albo zostaw mnie w spokoju.
Moje doświadczenie mówi, że w takiej sytuacji jak Twoja rozmowy nic nie dają. A jeżeli dają, to raczej zaognienie sytuacji.
lepsze jest pokazywanie się z dobrej strony. Świadectwo a nie słowa.
Robertb pisze:
18 kwie 2019, 9:52
Niestety oboje nie zostaliśmy nauczeni jak żyć w rodzinie.
Co to znaczy?
Jesteście dorosłymi dziećmi (jeżeli wiesz, co to znaczy)?

Robertb
Posty: 70
Rejestracja: 17 kwie 2019, 11:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Robertb » 18 kwie 2019, 10:02

Oboje pochodzimy z rodzin gdzie nie rozmawialo sie o problemach, rodzice tylko sie klucili...

Robertb
Posty: 70
Rejestracja: 17 kwie 2019, 11:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Robertb » 18 kwie 2019, 10:30

jacek-sychar pisze:
18 kwie 2019, 9:57
Moje doświadczenie mówi, że w takiej sytuacji jak Twoja rozmowy nic nie dają. A jeżeli dają, to raczej zaognienie sytuacji.
lepsze jest pokazywanie się z dobrej strony. Świadectwo a nie słowa.
Tak się staram robić, wcześniej przez miesiąc nie poruszałem tego tematu, jednak zacząłem odczuwać ze bardziej się oddalamy i ze zona coraz czyściej się interesuje kowalskim.

Ale nie byłem w stanie rozmowa się zaczęła sama… nic dobrego chyba z tego nie wyszło, ale upewniło mnie to że ona bynajmniej w najbliższym czasie raczej nie złoży pozwu ani się wyprowadzi.

Teraz jest znów miesiąc bez rozmów i widzę znów zaczyna jej doskwierać zżycie z mną pod jednym dachem.

Tym razem na 100% nie będę poruszał tego tematu.

Boje się ogóle poruszać jakiekolwiek tematy… wiec rozmawiamy o tym co ona zainicjuje.

Czasami mówi do mnie, się uśmiecha coś planuje, a ja już się nie potrafię z tego cieszyć bo wiem, że za chwile wróci do „swojego drugiego życia, w którym nie ma…”

jacek-sychar

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: jacek-sychar » 18 kwie 2019, 10:38

A czytałeś coś o dorosłych dzieciach?

Polecam Ci:
ks prof. Grzegorz Polok, „Rozwinąć skrzydła” i „W drodze do siebie”
http://www.rozwinacskrzydla.pl/
oraz
Jim Conway, Dorosłe dzieci prawnie lub emocjonalnie rozwiedzionych rodziców. Jak uwolnić się od bolesnej przeszłości. Wydawnictwo Logos, Warszawa 2010
fragment za darmo jest tutaj:
http://www.rozwinacskrzydla.pl/studenci ... dzicow.pdf

Mi szczególnie ta druga książka pozwoliła wreszcie zrozumieć żonę. Niestety było już za późno.

A więcej polecanej przez nas literatury jest tutaj:
viewtopic.php?f=10&t=383

Poleciłbym bym jeszcze:
Gary Chapman, 5 języków miłości, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2014
lub
Gary Chapman, 5 języków miłości dla mężczyzn, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2016

Robertb
Posty: 70
Rejestracja: 17 kwie 2019, 11:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Robertb » 18 kwie 2019, 10:54

Dziękuje
Na pewno skorzystam

Tak się zastanawiam, bo czytałem wiele postów na tym forum i natknąłem się na wątek o wylanym szambie.

Czy ogóle są jakieś przypadki osób którym się udało uporządkować to szambo?
Wiem że każdy przypadek jest inny ale czy to jest w ogóle możliwe??

Wiedźmin

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Wiedźmin » 18 kwie 2019, 11:04

Robertb pisze:
18 kwie 2019, 10:54
[...]
Wiem że każdy przypadek jest inny ale czy to jest w ogóle możliwe??
Wszystko jest możliwe Robertb.
Ale ubrudzić się na pewno trzeba będzie ;) :D

Zajmij się chłopie sobą :) ... a na mop i wiadro do sprzątania szamba... przyjdzie pora.

Robertb
Posty: 70
Rejestracja: 17 kwie 2019, 11:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Robertb » 18 kwie 2019, 11:36

Zająłem się sobą, jest ciężko ale jakość mi idzie niestety emocjonalnie jestem wrakiem człowieka.

Żeby to jeszcze tylko szambo było to bym się tak nie przejmował bardziej się martwię kowalskim.

Bo chociaż to nie ma dużej szansy na jakiś z nim związek to moja żona nie odpuszcza, podejrzewam że ciągle o nim myśli a to jest przeszkodą w ratowaniu naszego związku.

Raczej nie mogę brać na poważnie jej deklaracji ze nic miedzy nimi nie ma i nie będzie bo która zona by się przyznała…
Chociaż skoro chce się i tak rozwieść to po co by ukrywała swoje uczucie do niego…

Nie wiem co z tym robić, boje się ze sprawy zajdą za daleko…

Wiedźmin

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Wiedźmin » 18 kwie 2019, 12:39

Robertb pisze:
18 kwie 2019, 11:36
[...]
Żeby to jeszcze tylko szambo było to bym się tak nie przejmował bardziej się martwię kowalskim.
[...]
kowalskim to akurat się naprawdę zupełnie nie przejmuj.
Jak nie ten, to inny...

kowalskiemu trzeba podziękować :) ... tylko tak szczerze - ja też długo nie mogłem się z tym zgodzić... ale kowalski (czy kowalska) pięknie obnaża prawdę o naszych współmałżonkach ... i ich priorytetach i wartościach - oraz żeby być sprawiedliwym, obnaża prawdę o nas samych i o naszych brakach/usterkach ;) :D

Ja kiedyś zażartowałem (była dyskusja o tym, czy warto kowalskiemu składać wizytę) ;) ...
... że dobrze, że nie zdecydowałem się na wizytę i odwiedziny osobiste, bo przy liczbie kowalskich, to by mi na paliwo teraz nie starczyło :D ;) (okazało się, że tylko delikatnie przerysowałem rzeczywistość tamtym żartem).

Wiedźmin

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Wiedźmin » 18 kwie 2019, 12:53

Robertb pisze:
18 kwie 2019, 11:36
[...]
Chociaż skoro chce się i tak rozwieść to po co by ukrywała swoje uczucie do niego…
[...]
A i jeszcze to.

No jak to po co by ukrywała?

A ma sama na własne życzenie dawać Tobie argumenty do sprawy rozwodowej, abyś mógł zrobić rozwód z orzeczeniem o jej winie?
Jeśli Twoja żona ma odrobinę rozsądku, to oczywiście, że będzie ukrywać... raczej nie wyśle Ci serii zdjęć, jak wtula się w ramiona kowalskiego.

vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: vertigo » 18 kwie 2019, 13:07

Robertb pisze:
18 kwie 2019, 11:36
Zająłem się sobą, jest ciężko ale jakość mi idzie niestety emocjonalnie jestem wrakiem człowieka.
Mój przypadek był/jest prawie identyczny. Też tak miałem, ale praca nad sobą i czas robią swoje, i nawet nie spostrzeżesz się, jak staniesz na wszystkie nogi :) . I to mocniejszy.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości