Nirwanna pisze: ↑24 wrz 2019, 6:36
Robertb pisze: ↑23 wrz 2019, 23:52
Jednak pomijając to wszystko, co się dzieje w mojej głowie jest jeszcze kwestia codzienności i kontaktów z żoną i tego co ja pokazuje na zewnątrz. Czy się odwiesić w taki sposób aby żona to zobaczyła?
Gdy podchodzisz do tematu odwieszenia z taką intencją, nawet głęboko schowaną (że zona zobaczy) - nigdy się nie odwiesisz.
W drugą stronę - gdy się odwiesisz, żona zanim to zobaczy, to wyczuje naskórkiem, szóstym zmysłem, kobiecą intuicją i całą resztą swojej emocjonalności.
Odwieszanie się to praca ze swoimi emocjami i myślami, zmiana myślenia, przekierowanie z "a co ona" na "a co ja", i nie wchodzenie, nie kopiowanie emocji żony.
Wydaje mi się, że to nie jest do końca możliwe.
Oczywiście ja myślę o sobie i wszystkie zmiany w moim życiu są wyłącznie dla mnie, ciągle myślę o sobie o tym, ”co ja” o tym, że musze robić wszystko, aby być szczęśliwym.
Jednak w każdym rozpatrywanym scenariuszu prawdziwe szczęście widzę tylko z moją żoną i moją rodziną.
Oczywiście są też inne scenariusze, że nie będziemy razem, które dawno zaakceptowałem i potrafię nawet wyciągnąć jakieś plusy , ale nie będę się oszukiwał, że taki scenariusz da mi szczęście na dłuższą metę.
Dlatego wydaje mi się że nie jest możliwe całkowite odwieszenie się jeśli komuś moco zalezy na uratowaniu związku.
Pavel pisze: ↑24 wrz 2019, 7:54
Masz więc w efekcie takie skrajne zachowania, emocjonalne tornada.
Dobrze wiem jakie to trudne, jakie trudne są emocjonalne prysznice chociaż.
Warto się uczyć zachowywać spokój, te tornada obserwować ale nie dać się wciągnąć w ich wir.
Tak dokładnie robię, staram się zachować spokój, a nawet ignorować jej zachowania, ale też obserwuje i analizuje a jeśli to robię to oznacza że nie jestem odwieszony.
white chocolate pisze: ↑24 wrz 2019, 11:36
Zająć się swoimi obowiązkami, przyjemnościami, pasjami, dziećmi. Wychodzić poza dom.
To też robię, ale nie czuje się odwieszony.
Mimo że staram się dać żonie przestrzeń to chcę też kontynuować jej wspieranie. Przykładowo robiąc obiad myślę też o niej i staram się zrobić coś takiego, żeby ona też się ucieszyła. Staram się wyręczyć ja z obowiązków, żeby miała więcej czasu.
Gdy słyszę ze brzęczy coś sobie pod nosem , że trzeba coś zrobić albo kupić to to robię.
To są wszystkie rzeczy, które zawsze chciałem robić tylko czekałem aż ona mnie o to poprosi, ale się nie doczekałem i nie doczekam, bo ona nie potrafi powiedzieć nic otwarcie, dlatego zacząłem robić to sam. To wszystko mi już weszło w nawyk.
I ciągle wraca kwestia odwieszania, czy odwieszając się mam przestać o nią dbać i o niej myśleć? Bo jeśli tak to będzie to manipulacja, bo tak jak napisałem ja dbam o swoje szczęście a widzę je z moją żoną u boku.
Czy może odwieszenie to budowanie szczęścia bez żony.
white chocolate pisze: ↑24 wrz 2019, 11:36
Nie panikuj. Może ten kowalski to tylko synonim tęskonty za czymś nowym.....i budzenie się kobiety w Twojej żonie.
Nigdzie się nie wyprowadziła. Pozwu nie złozyła. Zachowaj spokój.
Czasem jest tak, że ima bardziej się małżonkowie od siebie oddalają tym bardziej za sobą tęsknią.
s zona pisze: ↑24 wrz 2019, 16:57
A na powaznie , to z tego ,co wczesniej piszesz , nie jest zle
Chciałbym żeby tak było
Dziękuje za polecone lektury już przeczytałem "Miłość wymaga stanowczości" i zamieram się za kolejne.
Analizując moje zachowanie i porównując do tego z mówi książka to na początku popełniłem dużo błędów prosząc i poniżając się.
Jednak postawiłem też granicę, że w naszym życiu nie ma miejsca na kowalskiego. I dzięki skończyło się pisanie z kowalskim po nocach, jednak na raczej nie skończyło się myślenie o nim, ale na to nie mam żadnego wpływu.
Ostatnio postawiłem też granicę odnośnie zachowania żony, dałem jej do zrozumienia ze nie zgadzam się na to w jaki sposób się zachowuje i ze próbuje podzielić naszą rodzinę i że jeśli nie chce żyć normalnie niech zakończy ten związek.
Od tego czasu jej zachowanie się zmieniło bardzo mocno. Planuje wspólne wycia rodzinne, jest miła ciągle ze mną rozmawia, planuje nawet remont domu. I gdyby nie to ze wieczorem nie przychodzi spać do swojego łózka można by było pomyśleć ze jesteśmy naprawdę szczęśliwą i udaną rodziną.
Niestety tak nie jest i ja się już nie łudzę, że będzie dobrze, bo już to przerabiałem i zawsze po każdej ciszy przychodziła burza.
Ja jednak wiem ze ta burza nie będzie przeze mnie, ani też na mnie nie wpłynie, bo dłuższego czasu wszystko co się dzieje, dzieje się w jej głowie i nie ma nic wspólnego z moim zachowaniem.
Jestem chyba na tyle odwieszony, aby się tym specjalnie nie przejmować, nie na tyle aby to całkowicie ignorować