Wacław, to ja może przywalę z grubej "rury": nie dziw się, że żona nie chce zakładać koronkowej bielizny. Nie będzie chciała jeszcze wielu rzeczy jedna po drugiej, ponieważ jesteś przemocowcem, a ona się buntuje.
O czym mówię? O tym:
Zona ma szanowac meza inaczej byc nie moze. Bo potem wchodzi na glowe, stroi fochy, wszczyna aweantury to totalnie nie do przyjecia.Za kazdy brak szacunku żadam przeprosin i zrozumienia bledu inaczej o zadnej zgodzie nie ma mowy. Za przykre slowa odplacam tym samym a nawet dowalam gozej.
Ja na brak szacunku sobie nie pozwole wiec zadna kobieta mi na glowe nie wejdzie. Nie jeden ksiadz mowil ze mezczyzna rosnie w oczach jak zona go docenia a kobiety tego nie robia tylko zrzedza. Wiec jak mi bedzie zrzedzic jak jestem dobry to ewentuanie pokaze jej jaki moge byc zly skoro jeszcze nie widziala zlego meza i docenic tego co ma niepotrafii.
A milczenie i machanie reka jest niemeskie. Ja z taka kobieta bym nienwytrzymal.
To, co opisujesz, to przemoc. Gorąco współczuję Twojej żonie. Strasznie mi smutno, gdy czytam, że w dzisiejszych czasach kobiety jeszcze są tak traktowane.
Jeśli mężczyzna coś sobą reprezentuje, to normalne, ze również szuka na żonę normalnej kobiety, a więc takiej, z którą nie będzie całe życie kochać się w jednej pozycji i będzie mógł czerpać ze współżycia również dużo przyjemności i również je urozmaicać.
No właśnie. Problem w tym, że Ty sobą reprezentujesz, jak widzę, postawę roszczeniowego przemocowca. Domyślam się że pod tą pozą "macho" jest wiele zranień i lęków, które można by rozwiązać w drodze terapii. Ale niezależnie od przyczyn, nie można krzywdzić małżonka.
No erotyczna bielizna to mie jakies cuda na kiju ale np ładne majtko stanik i pończochy nic wyuzdanego. Nie przeszkadza mi ze na codzien spi w flanelowej pizamie. Jesli raz na 3 tyg wlozyla by do łozk cos innego czy to tak wiele?
To nie jest wiele. Ale powiem Ci coś ze swojego przykładu. Mój cywilny też lubi czasem jak założę to czy tamto, albo coś konkretnego zrobię. To jest normalne. A ja chcę to dla niego robić, ponieważ mnie nie zmusza, tylko mówi, że tak lubi. Ja czuję się kochana i chcę, żeby on też się tak czuł. Gdyby naciskał albo zmuszał, to bym od razu protestowała. Bo nie jestem "panną lekkich obyczajów", której się rozkazuje, a ona robi. Także rada ode mnie: mniej roszczeniowości, więcej opowieści. Opowiadaj jej co lubisz, ale rób to z miłością, jednocześnie mówiąc co w niej kochasz.
Daj książkę ojca Knotza albo umów z jakimś rozsądnym księdzem, który jej powie że to nic złego.
Ale zanim przystąpisz do rzeczy, radzę z dobrego serca: umów się na wizytę u psychologa. Bo czytając to co piszesz mówię Ci, że stracisz żonę, jeśli nie przystąpisz do naprawy swojego wnętrza.