W którą stronę?
Moderator: Moderatorzy
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: W którą stronę?
Czytam Twój wątek Pavle od wczoraj, po kawałku, jestem w szoku. Niezły bigos. I prosze, wyszedłeś. A Twoja żona dośc podobna do mojego.
Re: W którą stronę?
Niezapominajka pisze: ↑15 kwie 2017, 13:41 ps przeczytałam tez "A. Jednej - ile jest warta twoja obrączka" oraz Dobsona "Milosc potrzebuje stanowczości". Zastanawiałam się pod wpływem tej lektury czy nie dać mężowi czasu (wyznaczyć termin np. do Gwiazdki, naszej rocznicy) na określenie się. Nawet nie chodzi o to, żeby była między nami miłość, bo waidomo, że ona nie pojawi się jak za pstryczkiem, ale, żeby podjął decyzję czy chce probować nas ratować, naprawiać, może terapia małżenska?
Niezapominajka jesteś gotowa na wszystkie ewentualne konsekwencje tak postawionego ultimatum?
Bo to trochę tak wygląda.
A co, jeśli mąż powie "odchodzę, bo już nie mam siły, bo nie wierzę, bo ... " ?
Jesteś na to gotowa ?
Niezapominajka dokąd mieszkacie razem TY MASZ SZANSĘ przez swoją zmianę siebie pokazać mężowi siebie taką, która mu przypomni miłość do ciebie.
Niewiele osób z tego forum tak ma. Zastanów się zanim cokolwiek podejmiesz - emocje nie są dobrymi doradcami
"Nie mów ludziom o Bogu kiedy nie pytają, żyj tak, by pytać zaczęli" św. Jan Vianney
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: W którą stronę?
Pavel - a co skłoniło żonę do zmiany i podjęcia naprawy?
U mnie ok. W miarę spokój w sercu, choć bywają chwilę, że się szarpię tak jest ciężko. Różaniec daje siłę. I jakaś resztka nadziei, choć różnie może być, bo przecież męża nie zmuszę, jak samnie będzie chciał. Najgorsze jest to, że ja widzę swoje błędy, zaniedbania on nie. Tzn mówi ogólnie, ze tez ma sobie cos do zarzucenia, ale żadnych konkretów.
Nie wiem czy się spotyka z kimś, nie ma rozmowy o nas, i to boli. Ale nic na siłę, ufam, że bedzie kiedyś gotowy. Obyśmy się za bardzo nie oddalili, choć oddech jest wskazany, dla niego i dla mnie.
U mnie ok. W miarę spokój w sercu, choć bywają chwilę, że się szarpię tak jest ciężko. Różaniec daje siłę. I jakaś resztka nadziei, choć różnie może być, bo przecież męża nie zmuszę, jak samnie będzie chciał. Najgorsze jest to, że ja widzę swoje błędy, zaniedbania on nie. Tzn mówi ogólnie, ze tez ma sobie cos do zarzucenia, ale żadnych konkretów.
Nie wiem czy się spotyka z kimś, nie ma rozmowy o nas, i to boli. Ale nic na siłę, ufam, że bedzie kiedyś gotowy. Obyśmy się za bardzo nie oddalili, choć oddech jest wskazany, dla niego i dla mnie.
Re: W którą stronę?
Oj niezły bigos.Niezapominajka pisze: ↑25 kwie 2017, 7:57 Czytam Twój wątek Pavle od wczoraj, po kawałku, jestem w szoku. Niezły bigos. I prosze, wyszedłeś. A Twoja żona dośc podobna do mojego.
Sam bym nigdzie nie wyszedł. Bez pomocy i rad ludzi z forum pewnie byłoby już po ptakach. A przede wszystkim bez Boga.
Dobre pytanie. Sam chciałbym wiedzieć. Są jeszcze inne pytania na które chciałbym poznać odpowiedź, nie będę ukrywał.
Chciałbym wiedzieć dlaczego zachowywała się jak klasyczny przykład osoby zdradzającej, chciałbym wiedzieć gdzie była i dlaczego wróciła. Dlaczego postanowiła przez niemal rok przestać być moją żoną (poza mną były raczej również zewnętrzne powody, o niektórych pisałem).
Moje zmiany z pewnością w tym pomogły, dobro dzieci również było ważnym (jeśli nie kluczowym) czynnikiem. Tak jak w miare nagle (dla mnie) przynajmniej emocjonalnie odeszła, tak samo nagle i bez tłumaczenia wróciła.
W odróżnieniu od przeszłości już jednak nie naciskam, chociaż siedzi to we mnie, mimo, że staram się to wypychać i tłumię, zostawiam w sobie. Tłumaczenia które od niej usłyszałem "po mojemu" się po prostu się za bardzo "nie kleją" a przynamniej są w tym spore luki.
Nawet nagorszą prawdę wolałbym jednak poznać, lepsze to niż ewentualne życie w iluzji i kłamstwie.
Przede wszystkim jednak staram się robić swoje, budować, pracować nad sobą.
Resztę zostawiam Bogu, on wie lepiej czy i czego ewentualnie pownienem się dowiedzieć.
Pozostaje mi zaufać Bogu i żonie, chociaż to drugie jest bardzo trudne.
Z pewnością potrzeba czasu i pracy.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: W którą stronę?
no, piękna postawa. Usunąłeś się i spokojnie robisz swoje. Też tak bym chciała. Na razie to ja się staram.
Chciałabym postawić go naprzeciwko, żeby mi wszystko powiedział, wytłumaczył, zrozumiał, przebaczył, obiecał, zapewnił...mogę jeszcze długo tak wyliczać. Ale tak to tylko Bóg może. Do tej pory albo ja widziałam w nim Boga albo sama chciałam być Bogiem. I to mnie zgubiło. A strasznie cieżko jest zmienić swoją pozycję i optykę.
GosiaH - masz rację. Mogę zaszkodzić związkowi jeśli wybierze opcję 2. I masz rację, że w naszej sytuacji to trochę gra, manipulacja. To wynika z mojej niecierpliwości i tego co pisałam wyżej do Pavla. Najtrudniej mi robić w spokoju swoje, być, czekać, zmieniać się. Chciałabym efekty na już. A mogę sobie pogorszyć sytuację na własne życzenie.
Ostatnio się pokłóciliśmy - ja go w zlości brzydko nazwałam za tą kobietę ze spacerów, on mi powiedział, że jak się kogoś kocha to się tak nie mowi, bo słowa ranią najbardziej a ja mu nato, ze jak sie kogos kocha to się nie umawia za plecami. Na to on, że co, jak było tak żle między nami to miał się mnie pytać o zgodę. No i tak wlaśnie wygladaja w tej chwili nasze rozmowy. masakra jakas. Porozumienie idzie w drobny mak. We mnie wszystko się gotuje, chciałabym usiaść i na spokojnie mu opowiedzieć co się we mnie dzieje, wywalić to wszystko, błędy, zaniedbania, ale z nim się nie da. Od razu się zafiksowuje i po rozmowie.
Chciałabym postawić go naprzeciwko, żeby mi wszystko powiedział, wytłumaczył, zrozumiał, przebaczył, obiecał, zapewnił...mogę jeszcze długo tak wyliczać. Ale tak to tylko Bóg może. Do tej pory albo ja widziałam w nim Boga albo sama chciałam być Bogiem. I to mnie zgubiło. A strasznie cieżko jest zmienić swoją pozycję i optykę.
GosiaH - masz rację. Mogę zaszkodzić związkowi jeśli wybierze opcję 2. I masz rację, że w naszej sytuacji to trochę gra, manipulacja. To wynika z mojej niecierpliwości i tego co pisałam wyżej do Pavla. Najtrudniej mi robić w spokoju swoje, być, czekać, zmieniać się. Chciałabym efekty na już. A mogę sobie pogorszyć sytuację na własne życzenie.
Ostatnio się pokłóciliśmy - ja go w zlości brzydko nazwałam za tą kobietę ze spacerów, on mi powiedział, że jak się kogoś kocha to się tak nie mowi, bo słowa ranią najbardziej a ja mu nato, ze jak sie kogos kocha to się nie umawia za plecami. Na to on, że co, jak było tak żle między nami to miał się mnie pytać o zgodę. No i tak wlaśnie wygladaja w tej chwili nasze rozmowy. masakra jakas. Porozumienie idzie w drobny mak. We mnie wszystko się gotuje, chciałabym usiaść i na spokojnie mu opowiedzieć co się we mnie dzieje, wywalić to wszystko, błędy, zaniedbania, ale z nim się nie da. Od razu się zafiksowuje i po rozmowie.
Re: W którą stronę?
Niezapominajka pisze: ↑26 kwie 2017, 8:13 Chciałabym postawić go naprzeciwko, żeby mi wszystko powiedział, wytłumaczył, zrozumiał, przebaczył, obiecał, zapewnił...mogę jeszcze długo tak wyliczać.
NiezapominajkaNiezapominajka pisze: ↑26 kwie 2017, 8:13 We mnie wszystko się gotuje, chciałabym usiaść i na spokojnie mu opowiedzieć co się we mnie dzieje, wywalić to wszystko, błędy, zaniedbania, ale z nim się nie da.
Czy nie widzisz, że Ty chciałabyś na niego "wywalić" swoje emocje? Dla mężczyzn jest to bardzo trudne. Mężczyzna bardzo wolno przyjmuje emocje.
Właśnie tak reaguje normalny facet. Zamyka się przed zalaniem go emocjami.
Re: W którą stronę?
To może nie mów, tylko napisz... list.Niezapominajka pisze: ↑26 kwie 2017, 8:13 chciałabym usiaść i na spokojnie mu opowiedzieć co się we mnie dzieje, wywalić to wszystko, błędy, zaniedbania,
Przeczytaj 10 razy zanim mu go dasz... albo 20 razy lepiej...
Na spokojnie... bez wyrzutów/zarzutów... o sobie... co w środku... co czujesz...
Tak mi się nasunęło czytając.
PD
Re: W którą stronę?
A moze posluchasz tego
-znalazlam podczas przerwy obiadowej
Mężczyźni są z Marsa Kobiety z Wenus - John Gray część 1
https://www.youtube.com/watch?v=NwAAVMZewyg
Mężczyźni są z Marsa Kobiety z Wenus - John Gray część 2
https://www.youtube.com/watch?v=05gLU00nHeo
i cytat z tej czesci " pozwol sie mezczyznie oddalic ,
zeby mogl do Ciebie powrocic..
chodzi chyba raczej o oddalenie " wewnatrz siebie" niz o wyprowadzenie sie ..
-znalazlam podczas przerwy obiadowej
Mężczyźni są z Marsa Kobiety z Wenus - John Gray część 1
https://www.youtube.com/watch?v=NwAAVMZewyg
Mężczyźni są z Marsa Kobiety z Wenus - John Gray część 2
https://www.youtube.com/watch?v=05gLU00nHeo
i cytat z tej czesci " pozwol sie mezczyznie oddalic ,
zeby mogl do Ciebie powrocic..
chodzi chyba raczej o oddalenie " wewnatrz siebie" niz o wyprowadzenie sie ..
Re: W którą stronę?
Zdecydowanie o wewnętrzne oddalenie, aczkolwiek tej teorii Greya w sobie nie czuję.
Większość tego co opisuje odnośnie funkcjonowania mężczyzn działa u mnie dokładnie jak w napisał w swej książce. I
Może poprzez wychowanie/ wpływ współczesnego świata ta cześć mnie jest uśpiona/wyłączona??
Większość tego co opisuje odnośnie funkcjonowania mężczyzn działa u mnie dokładnie jak w napisał w swej książce. I
Może poprzez wychowanie/ wpływ współczesnego świata ta cześć mnie jest uśpiona/wyłączona??
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: W którą stronę?
no po prostu kalka.. kopiuj wklej...Niezapominajka pisze: ↑26 kwie 2017, 8:13
Ostatnio się pokłóciliśmy - ja go w zlości brzydko nazwałam za tą kobietę ze spacerów, on mi powiedział, że jak się kogoś kocha to się tak nie mowi, bo słowa ranią najbardziej a ja mu nato, ze jak sie kogos kocha to się nie umawia za plecami. Na to on, że co, jak było tak żle między nami to miał się mnie pytać o zgodę. No i tak wlaśnie wygladaja w tej chwili nasze rozmowy. masakra jakas. Porozumienie idzie w drobny mak. We mnie wszystko się gotuje, chciałabym usiaść i na spokojnie mu opowiedzieć co się we mnie dzieje, wywalić to wszystko, błędy, zaniedbania, ale z nim się nie da. Od razu się zafiksowuje i po rozmowie.
mój mąż mi wypominał, że go na kanapę wysłałam, ze on by mnie nigdy z łóżka nie wyrzucił (nie wiedziałam wtedy jeszcze o romansie)
wypominał mi, że powiedziałam mu "pakuj się" jako, że mu kazałam się wyprowadzić (jak podejrzewałam, że ma kogoś ale co najwyżej koleżankę bliższą..)
i to, że takich rzeczy się nie mówi nawet w złości
a ja potem miałam cholerne wyrzuty sumienia i go przepraszałam.. nie chcę nawet sobie tego przypominać, bo to było po prostu psychiczne znęcanie się...
jedno jest pewne, spokój i opanowanie są Ci najbardziej potrzebne
Re: W którą stronę?
wiecie co? jak was czytam to mam wrażenie, ze rozmowa z facetami właśnie tak wyglada ...
a co do znęcania się psychicznego: http://www.rops-bialystok.pl/ppwr/?page_id=10
szukałam troche o spirali przemocy i znalazłam to.
a co do znęcania się psychicznego: http://www.rops-bialystok.pl/ppwr/?page_id=10
szukałam troche o spirali przemocy i znalazłam to.
Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce
Ps i kto mowi ,ze to kobety sa skomplikowane ...s zona pisze: ↑26 kwie 2017, 14:06 A moze posluchasz tego
-znalazlam podczas przerwy obiadowej
Mężczyźni są z Marsa Kobiety z Wenus - John Gray część 1
https://www.youtube.com/watch?v=NwAAVMZewyg
Mężczyźni są z Marsa Kobiety z Wenus - John Gray część 2
https://www.youtube.com/watch?v=05gLU00nHeo
i cytat z tej czesci " pozwol sie mezczyznie oddalic ,
zeby mogl do Ciebie powrocic..
chodzi chyba raczej o oddalenie " wewnatrz siebie" niz o wyprowadzenie sie ..
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: W którą stronę?
hej z rana, chciałam się wyżalić. Żle mi w tym oddaleniu, emocjonalnym chłodzie, zawieszeniu. Widzę, że mąż żle się czuje. Nie może spać, nic nie mówi, nie wpuszcza mnie do swojego swiata. Widzę,że mu też źle. Ale nie wykazuje chęci rozmowy nawet, powiedzenia co go trapi. Ja wiszę na modlitwie, tylko to mnie trzyma w pionie. Ile to jeszcze potrwa? Czy coś robić czy tak to zostawić?
Re: W którą stronę?
Niezapominajko, a jakieś wskazówki, treści, łaski otrzymujesz na modlitwie od Ojca? Bo widzisz, to On zna dogłębnie serce i twoje i Twojego męża, i wie co dla Was najlepsze.Czy coś robić czy tak to zostawić?
Natomiast tak po ludzku patrząc - to o czym piszesz, jest na moje oko, wciąż emocjonalnym uzależnieniem od męża. A to dobre nie jest. Jasne, każdy z nas ma dziury w sobie, takie głody emocjonalne, które potrzebują zapełnienia. Ale o to chodzi w naszym rozwoju duchowym, aby tym zapełniaczem stał się Pan Bóg, a nie ułomny człowiek. Bo - jak masz na własnym przykładzie - człowiek zawsze kiedyś nawali, i zawsze będzie tak, że człowiek nie da rady nakarmić Ci tych głodów.
Człowiek syty emocjonalnie nie ma potrzeby nieustającego czerpania od innych miłych emocji, ale też i umie postawić sobie granice, kiedy ktoś inny na ten moment nie jest emocjonalnie gotowy na przyjęcie czegokolwiek.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: W którą stronę?
Niezapominajko
Gray w swojej książce "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" pisze, że faceci czasami potrzebują zamknąć się w swojej jaskini. Twój mąż najwyraźniej zamknął się w swojej jaskini. Porównuje również mężczyzn do sprężyny, która raz się rozciąga a raz ściska. Twój mąż teraz jest na etapie rozciągnięcia, czyli maksymalnego oddalenia od Ciebie. Gray zaleca, aby pozwolić mężczyźnie na siedzenie w jaskini tak długo, jak on ma na to ochotę. Po drugie sprężyna nie może być ciągle naciągnięta. W końcu ruch pójdzie w drugą stronę. Jedyne, czego Gray nie zaleca kobietom, to próba wejścia do jaskini i nękania go tam różnymi emocjami.
Jest to oczywiście uogólnienie, ale coś w tym jest.
Gray w swojej książce "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" pisze, że faceci czasami potrzebują zamknąć się w swojej jaskini. Twój mąż najwyraźniej zamknął się w swojej jaskini. Porównuje również mężczyzn do sprężyny, która raz się rozciąga a raz ściska. Twój mąż teraz jest na etapie rozciągnięcia, czyli maksymalnego oddalenia od Ciebie. Gray zaleca, aby pozwolić mężczyźnie na siedzenie w jaskini tak długo, jak on ma na to ochotę. Po drugie sprężyna nie może być ciągle naciągnięta. W końcu ruch pójdzie w drugą stronę. Jedyne, czego Gray nie zaleca kobietom, to próba wejścia do jaskini i nękania go tam różnymi emocjami.
Jest to oczywiście uogólnienie, ale coś w tym jest.