W którą stronę?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: W którą stronę?

Post autor: mare1966 »

Poza tym prześladuje mnie jeszcze jedna wątpliwość - no bo tak, my ludzie ostro bałaganimy w życiu a potem jak nam się tyłki palą to dopiero się otrząsamy, i się nawracamy. Czy top nie jest interesowne? Tak to Bóg nie istniał, mąż miał być zabaweczką i paziem a teraz jak trwoga to do Boga. Za to też się nie cierpię i czuję meganiesmak za swoją postawę. Czasem krzyczę sama na siebie "ty bezczelu, smiesz prosic?" na kolana i pokutuj do konca życia!!!

Świetne . :lol:
Ależ jest interesowne , bo my tacy właśnie jesteśmy .
3 % miłości i 97 % egoizmu , jak dobrze pójdzie .
Te 3 % to takie złotko , którym oklejamy nasz środeczek .
W końcu , czy zbawienie nie jest "interesem życia" dla wierzących ?
No coś za coś , co by nie mówił tak to rozumiemy .
Jasne , można pięknie i długo gadać w tym temacie ,
czasem wielce nabożnym tekstem .
Jesteś trochę wredna , ale też masz dużą odwagę się tak przyznawać do tego . :lol:
To raczej cenne i pomocne , aby uzna własną małość
a jednocześnie znać jednak swoją wartość z racji dziecięctwa bożego .

-------------------------
Przede wszystkim niech do Ciebie dotrze, że nie jest tak źle! Twój mąż się nie wyprowadził i nie chce się rozwieść. Ok, "niby" robi to ze względu na dzieci, ale jednak nie zawinął się i nie poszedł w siną dal. Masz więc duże pole do popisu- do pokazania zmian w sobie. Pamiętaj, uczucia się zmieniają, kiedyś Ty wątpiłaś w miłość do męża, teraz jest odwrotnie, ale to wszystko się może zmienić.

Mężowi może się odmienić , choć nie musi .
Póki co bierz to co daje i nie targuj się o więcej .
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: W którą stronę?

Post autor: mare1966 »

Nawiasem , aniołowie z tego powodu się zbuntowali .
Jak mieli oddać pokłon , tak miernej istocie
jaką był człowiek .
I fakt , jest to trudne rozumem do objęcia .
Dystans pomiędzy nami a Bogiem jest niewyobrażalny .
( intelektualny , w możliwościach itd. )
Więc tym trudniej pojąć tą miłość Boga do nas .

Życie to nie bajka , ale my mamy takie bajkowe oczekiwania ,
nierealne .
Najwięcej związane z małżeństwem .
Sami nie jesteśmy "idealni"
ale oczekujemy ideału , wbrew logice .
Zwłaszcza chyba Panie mają liczne i szczegółowe "wymagania" .
A małżeństwo wypełnia różne role i też jest
jednym wielkim "interesem" .
Dzieci ktoś musi wykarmić , wychować , obiad ktoś musi zrobić ,
koło wymienić , okres łóżkowy też przemija ( ponoć ) ,
a na stare lata mamy jakieś towarzystwo .

I może lepiej cieszyć się z tego co się ma ,
niż zamartwiać tym czego się nie ma .
Twoja bajka Niezapominajko już nie wróci ,
przynajmniej w twoim wydaniu .
Ale możesz napisać sobie NOWĄ , bardziej realną .
Broblem w tym , że wiele osób
tak pod 40-50 próbuje mieć znów te 20 lat
a co gorsze "startować od nowa" .
inga
Posty: 230
Rejestracja: 15 kwie 2017, 9:28
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: inga »

Niezapominajka pisze: 21 kwie 2017, 20:01
Właśnie, to tak strasznie boli - jego nieprzejednaność, twardość, hardość, gdy ja mówię o szansie, ratowaniu i miłości. Czy to może się tak wypalić? Ze już nic nie ma?
.. to mnie najbardziej zastanawia, bo ja też w chwili złości na męża (przed jego romansem i jak jeszcze o nim nie wiedziałam) - mialam różne emocje, złość, agresję.. ale jak się człowiek wyciszył to wracało zdrowe myślenie - że przecież go kocham, że na pewno nikogo innego nie chcę..
Niezapominajka pisze: 21 kwie 2017, 20:01
Mało tego, nieustannie targają mną emocje, już myśle, że osiągam spokój, modlę się, no po prostu święta żona nawrócona a tu sinusoida, raz mnie bierze złość, że co to ma znaczyć, chce to proszę niech se leci za drzwi, niech go bierze jakaś baba i się męczy z tymi jego okropnymi wadami, które mnie doprowadzają do szału, bedę mieć w końcu swięty spokój
też miewam podobnie... myślę sobie jaki on ma trudny charakter, podejście do wielu spraw, jaki bywa egocentryczny, zwłaszcza przez pryzmat jego pracy (której tryb nie jest łatwy do zaakceptowania.. ) - i myślę wtedy sobie "ona się przekona, nie zaakceptuje tego, będzie chciała go zmieniać.. a on na pewne rzeczy się na pewno nie zgodzi" - i łudzę się, że ja wiem jak to się "skończy".. a co ja mogę wiedzieć... może on się właśnie zmieni.. może właśnie z nią zapragnie mieć dzieci..
Niezapominajka pisze: 21 kwie 2017, 20:01
Za chwilę ogarnia mnie taka czułość i tkliwość w stosunku do niego, że mam ochotę podejsć, przytulić się, rozpłynać sie, a innego dnia np. wpadam w jakieś chore już poczucie winy, że to wszystko moja wina, zniszczyłam męża swoimi akcjami i pretensjami, będę za to się smażyć w piekle i czuję się nic nie warta, jak śmieć...I tak w kółko.
i to mam tak samo... myślę, że on nie jest szczęśliwy, że zniszczył nasze małżeństwo, wiele relacji.. że sam sobie nie potrafi wybaczyć i będzie z tego powodu cierpiał, a ja mogłabym mu wybaczyć i on mógłby być szczęśliwy - O naiwności.. ale miewam też takie myśli bardziej pobożne.. że na prawdę modlę się o niego i z serca i z troski, że nie chcę dla niego źle..

Staram się siebie nie obwiniać.. Tzn. wiem ile rzeczy robiłam źle i co mogło go unieszczęśliwiać.. ale odrzucać myśli "gdybym tego nie zrobiła.. nie powiedziała.." - nie możemy tego wiedzieć. Bo on mógł zawsze powiedzieć, że to i tamto mu nie odpowiada, a zachowywał się jakby było OK. I z kochajacego męża niemal z dnia na dzień, stał się kimś obcym. A w dodatku człowiekiem, którego nie znam
Niezapominajka pisze: 21 kwie 2017, 20:01 Te emocje są zbyt wielkie, chciałabym tak je gdzieś schować czasami i nauczyć się oceniać fakty sucho, tylko rozumem, chociaż to by było z drugiej strony jakies takie bez smaku.
też bym tak chciała, ale one przeciekają z najskrytszych zakamarków..
Niezapominajka pisze: 21 kwie 2017, 20:01 ale mimo wszystko czuć pustkę, pustynię, brak bliskości, nie istnieje żadna forma kontaktu fiz. choćby dotyk, muśnięcie, przytulenie o łóżku nie wspominając.To jest odczuwalne, mi się serce sciska (...)
w tym tkwiłam pół roku (nie wiedząc o romansie)... on się oddalał a ja się buntowałam.. tylko, że u nas doszło, że on przestał przyjeżdzać na weekendy... a kontakt telefoniczny był prawie żaden.. to miało nam pomoc wyciszyc emocje..
Ja też uważam, że masz dużo szczęścia (sic!) że on jednak z Wami mieszka i nie mówi o rozwodzie i wyrowadzce..
dlatego najlepiej byłoby "otworzyc drzwi klatki" i "cieszyć się" tym, że Twój mąż jest z Wami jednak..
Niezapominajka pisze: 21 kwie 2017, 20:01
Poza tym prześladuje mnie jeszcze jedna wątpliwość - no bo tak, my ludzie ostro bałaganimy w życiu a potem jak nam się tyłki palą to dopiero się otrząsamy, i się nawracamy. Czy top nie jest interesowne? Tak to Bóg nie istniał, mąż miał być zabaweczką i paziem a teraz jak trwoga to do Boga. Za to też się nie cierpię i czuję meganiesmak za swoją postawę. Czasem krzyczę sama na siebie "ty bezczelu, smiesz prosic?" na kolana i pokutuj do konca życia!!!

ah i tutaj też jestem podobna

u mnie to jest (mam nadzieję, modlę sie o to również) stopniowy proces..
zaczęło się o d przyjęcia kolędy, zapragnęłam chyba, żeby ktoś mnie odwiedził
i miałam to ogromne szczęście, że ksiądz który przyszedł okazał się wspaniałm człowiekiem.
Dał mi wsparcie i modlitwę, wtedy jeszcze nie wiedziałam o romansie, ale powiedziałam ze mąż na razie nie przyjeżdza
a on powiedział wtedy: "może on też czuje się zraniony" - i ta myśl mi pomagała.. wtedy, kiedy myślałam, że nie ma tej 3ciej osoby,
pomogło mi to opanować moje emocje
i potem minęło kilka tygodni, kiedy zaczęłam się modlić i poszłam do spowiedzi i na pierwszą mszę
i z każdym tygodniem, mszą niedzielną zaczęłam odkrywać tę miłość Boga i opiekę
miewam też kryzysy.. np. od kilku dni mam wrażenie, że moja modlitwa jest strasznie jałowa... że tylko "odklepuję zdrowaśki"..
ale staram się nie przestać modlić

i modlę się o Ducha Świętego, o siłę, o pokorę, o mądrość i rozum, o wtrwanie,..
i żeby bez względu na to co się stanie, nie odwrócić się już nigdy od Boga
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: s zona »

mare1966 pisze: 22 kwie 2017, 9:10 .Życie to nie bajka , ale my mamy takie bajkowe oczekiwania ,
nierealne .
Najwięcej związane z małżeństwem .
Sami nie jesteśmy "idealni"
ale oczekujemy ideału , wbrew logice .
Zwłaszcza chyba Panie mają liczne i szczegółowe "wymagania" .
A małżeństwo wypełnia różne role i też jest
jednym wielkim "interesem" .
Dzieci ktoś musi wykarmić , wychować , obiad ktoś musi zrobić ,
koło wymienić , okres łóżkowy też przemija ( ponoć ) ,
a na stare lata mamy jakieś towarzystwo .

Pozwolisz Niezapominajko ,ze najpierw odniose sie do postu Mare 1966

Mare ,czytajac pierwszy raz jeden z Twoich postow w ub roku ,
w ktorym " troche" ostro dolozyles jednej z forumowicek,
szczerze - wkurzylam sie ..ale po dluzszym oddechu :)
mysle ,facet ma racje ...
Tak nas odbieraja nasi malzonkowie ,
to nie jest istotnie , co my myslimy na swoj temat ale jak nas odbiera druga osoba ..

Przed kryzysem tez myslalam o sobie " zona idealna"
ale potem czytajac forum i kolejne ksiazki tu polecane ,
uzbieral sie calkiem niezly" stosik" moich wad lub przyzwyczajen ,
a ktorych wczesniej nie wychwycilam ...

Potem juz zaczelam przyznawac Ci racje ,
nieraz moze ostro ale daje do myslenia ..


Ale wracajac do Twojego postu ,to nie kobiety
-eventualnie nieliczne -szukaja wrazen ,zeby sie" dowartosciowac" mlodszym modelem ,
dzieki Bogu ,jesli tylko chodzi o samochod :)

Nasze dzieci daja nam duzo milosci i satysfakcji
ale kazdej normalnej kobiecie potrzebne sa zdrowe relacje z mezem ..
wiec prosze -w imieniu kobiet ,ktorych maz znalazl zastepczynie - postaraj sie od czasu do czasu-
o odrobine empatii dla nas :)

To raczej na nas spada "dobrodziejstwo" radzenia sobie ,
gdy maz szuka przyjemnosci na zewnatrz ..

moderacja: poprawiono cytowanie
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: s zona »

mare1966 pisze: 22 kwie 2017, 9:10

Broblem w tym , że wiele osób
tak pod 40-50 próbuje mieć znów te 20 lat
a co gorsze "startować od nowa" .
do tych slow probowalam sie odniesc w w/w poscie ale "zjadlo cytowanie" :)
jacek-sychar

Re: W którą stronę?

Post autor: jacek-sychar »

s zona pisze: 22 kwie 2017, 13:38 do tych slow probowalam sie odniesc w w/w poscie ale "zjadlo cytowanie"
Polecam instrukcję cytowania. Zamieściłem ją tutaj:
viewtopic.php?f=20&t=229
:D
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: s zona »

ok,dziekuje ,
postaram sie przeczytac ze zrozumieniem :)
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: W którą stronę?

Post autor: mare1966 »

s zona
zadałaś mi kilka pytań , więc odpowiadam .

Kobiety zdradzają RÓWNIE CZĘSTO jak mężczyźni .
Jak facet zdradza to ......... musi z kimś .
Jestem na forum długo i zawsze jest to kobieta zamężna
( w sensie Kościoła , choć często po rozwodzie ) .
O dziwo , nie pamiętam przypadku aby była to panna .
I odwrotnie jedna zamężna kobieta "odbija" męża drugiej .
1 : 1

Kolejna sprawa .
Dzieci nie są własnością matek ,
o czym nagminnie polskie mamy zapominają .
Znów długo by mówić , wiele o tym sam pisałem .

Kobiety z reguły lubią się UTOŻSAMIAĆ z piszącą na forum
w stylu "jakbyś pisała o mnie" itp.
Błąd , każda sytuacja jest mimo wszystko inna ,
bo występuje w układzie dużo zmiennych .
Kobieta staje "po stronie" piszącej i to nazywa często wsparciem .
Oczywiście , nie neguję w całości takiej pomocy ,
ale widzę w tym także wiele niebezpieczeństw ,
bo to takie wsparcie w opozycji do męża .
My - dwie , pięć jesteśmy razem ........ tylko czy o takie RAZEM chodzi ?

I widzisz , ja w ten sposób nie wspieram .
( zresztą jak większość facetów )
Facet analizuje sytuację i radzi "konkretnie" . :lol:
Ja robię tu za "adwokata diabła"
znaczy tego niedobrego męża .
Nie utożsamiam się z nim , ale próbuję wejść w jego skórę
i mówić za niego .
Często zostaję za to atakowany , że bronię np. "przemocowca" itd.
Ale wiem , że warto , bo po jakimś czasie do tych kobiet dochodzi
że ta racja nie nie koniecznie po ich stronie tylko .

Za mało empatii ?
Wiesz , tu chodzi o równowagę sił .
Facetów na forum jest jak 1:4 no góra 1:3 .
Zwykle mniej są też wygadani .
Kto ma forsować ten męski punkt widzenia ?
A że się dostaje potem odpłatę ? :lol:
Trudno , takie są koszty .
Wiesz , chirurg operuje , nie rozczula się po wielu latach
nad każdym "pacjentem" .
Owszem , na priv ( jak się już kogoś lepiej zna )
to nieco inne pisanie , ale na forum nie ma na to czasu .
jacek-sychar

Re: W którą stronę?

Post autor: jacek-sychar »

mare1966 pisze: 22 kwie 2017, 21:19 Facetów na forum jest jak 1:4 no góra 1:3 .
Zwykle mniej są też wygadani .
No Mare
Chyba sobie ... żarty robisz (ładnie napiszę :P )
To ja tu sobie ręce urabiam wyrabiając, całkiem jak Pstrowski
(uwaga dla młodszych użytkowników forum:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wincenty_Pstrowski

te kilkaset % normy a mam być mniej wygadany? :oops:
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: W którą stronę?

Post autor: mare1966 »

Jacek , Pstrowski dożył 44 lat .
No i zauważ , napisałem "zwykle" .
Natomiast ja widzę , że się "troisz"
zwłaszcza na tym nowym forum . Podziwiam .
Niestety , wiele osób ze starego forum brakuje ,
w tym kilku aktywnych panów .
Generalnie era facetów się kończy .
Wygrywają osobniki silniejsze , lepiej przystosowane .
Baby górą , Niemcy , Wielka Brytania , Polska , a jutro ...... Francja .
( pierwsza tura )
Dziś kobiety są bardziej męskie niż faceci .
Znaczy koło historii zatoczyło pełen obrót .
Adam też stał w drugim rzędzie . :)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13373
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: Nirwanna »

Adamowie! Ku Niezapominajce swoją wymowność zwróćcie :-) Proszę :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: W którą stronę?

Post autor: mare1966 »

Nirwanno ,
więcej empatii .
Jackowi też należy się chwila uwagi i podzięki .
Chłop też człowiek .
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13373
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: Nirwanna »

Ależ, panowie, zarówno Jacku, jak i mare - doceniam obydwu, co i jak piszecie :-D I nawet zdarza mi się rozumieć męską potrzebę konkurencji ;-)
Tym niemniej jest to wątek Niezapominajki i nie zapominajmy o tym. Nomen omen ;-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: W którą stronę?

Post autor: Niezapominajka »

W tej chwili uchwyciłam się 3 rad z Al-Anonu:
1. nie właź mężowi na kark
2.zejdz mu z drogi
3. zajmij się swoim życiem

Łatwo napisac trudniej zrobić. Tam też piszą aby nie bombardować męża swoimi pretensjami, wymówkami czy zalotami.Patrzeć co się dzieje z mężem. Patrzeć co się dzieje ze mną. Nie reagować też na pretensje czy zaloty męża. Czyli nauczyć się samodzielnie zaspokajac swoje potrzeby i pragnienia. Wziąć za siebie odpowiedzialnosć i nie obarczać tym innych, docenić soją wartość, poznać prawdę o sobie i ustanoić własne granice. No mam nad czym pracować.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: W którą stronę?

Post autor: Pavel »

Jak każdy z nas...praca nad sobą to droga bez końca, bo zawsze znajdzie się coś do zrobienia :)
Patrzeć co się dzieje ze mną.
To jest część tego co bardzo mi pomogło w elementarny sposób uporać się z sobą.
W tych dobrych chwilach, ale głównie tych nasączonych negatywnymi emocjami - obserwowałem siebie, te emocje.
Bo to co się w nas dzieje jest naszą działką.
Oczywiście czynniki zewnętrzne wpływają na nas i nasze emocje, ale to naszą rolą jest nauczyć się nad sobą panować.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
ODPOWIEDZ