Poza tym prześladuje mnie jeszcze jedna wątpliwość - no bo tak, my ludzie ostro bałaganimy w życiu a potem jak nam się tyłki palą to dopiero się otrząsamy, i się nawracamy. Czy top nie jest interesowne? Tak to Bóg nie istniał, mąż miał być zabaweczką i paziem a teraz jak trwoga to do Boga. Za to też się nie cierpię i czuję meganiesmak za swoją postawę. Czasem krzyczę sama na siebie "ty bezczelu, smiesz prosic?" na kolana i pokutuj do konca życia!!!
Świetne .
Ależ jest interesowne , bo my tacy właśnie jesteśmy .
3 % miłości i 97 % egoizmu , jak dobrze pójdzie .
Te 3 % to takie złotko , którym oklejamy nasz środeczek .
W końcu , czy zbawienie nie jest "interesem życia" dla wierzących ?
No coś za coś , co by nie mówił tak to rozumiemy .
Jasne , można pięknie i długo gadać w tym temacie ,
czasem wielce nabożnym tekstem .
Jesteś trochę wredna , ale też masz dużą odwagę się tak przyznawać do tego .
To raczej cenne i pomocne , aby uzna własną małość
a jednocześnie znać jednak swoją wartość z racji dziecięctwa bożego .
-------------------------
Przede wszystkim niech do Ciebie dotrze, że nie jest tak źle! Twój mąż się nie wyprowadził i nie chce się rozwieść. Ok, "niby" robi to ze względu na dzieci, ale jednak nie zawinął się i nie poszedł w siną dal. Masz więc duże pole do popisu- do pokazania zmian w sobie. Pamiętaj, uczucia się zmieniają, kiedyś Ty wątpiłaś w miłość do męża, teraz jest odwrotnie, ale to wszystko się może zmienić.
Mężowi może się odmienić , choć nie musi .
Póki co bierz to co daje i nie targuj się o więcej .