Pavel pisze: ↑27 cze 2017, 10:17
Mi również dość szybko wraca rozum i wtedy można przygotować się do ewentualnej rozmowy, jeśli "na chłodno" wciąż czuję taką potrzebę.
Staram się wtedy komunikować w sposób taki, aby nie ranić żony - mowić o swoich uczuciach.
Czytałaś "Porozumienie bez przemocy. O języku serca" Rosenberga?
hmm mówić o swoich uczuciach... ja próbuję tak, ale i tak mam wrażenie, że to jest emocjonalną ulewą dla niego..
Pewnie dlatego, że poruszam przy tym temat kowalskiej..
Mój mąż chciałby, żeby temat kowalskiej raz na zawsze zamknąć. Możemy o tym rozmawiać ale tak, żeby ten temat zakończyć - tzn. on użył nawet stwierdzenia: "to rozgrzebmy to do samego końca".
Tylko, że ja nie chcę rozgrzebywać, ale są sytuacje kiedy ten temat sam się "przykleja" do wątku rozmowy.. ja staram się tego nie robić na zasadzie wypominania z agresją ale boli mnie to i pytam np. czy jakby z nią mu się ułożyło, to by został i pracował tam, gdzie teraz mieszka (gdzie w sumie nie chce.. ale nie chce/nie może też pracować w mieście w którym ja mieszkam.. wchodzi za to z grę inna miejscowość więc to i tak jakiś plus... ).
Wypomniałam mu, że powiedział mi jakieś 3 tygodnie temu, że mam od siebie zbyt dużo nie wymagać.. Że musimy dużo rozmawiać..
i że teraz czuję się oszukana, bo mam wrażenie, że im bardziej ja się otwieram tym on się zamyka/odcina.
Po kilku godzinach jak już emocje nasze opadły, powiedział że on nie potrafi ze mną rozmawiać bo się czuje atakowany i wtedy się odcina.
On chce rozmawiać o nas, o naszym związku ale "tamto" odciąć RAZ na ZAWSZE grubą kreską.
Ja wiem, że to ważne, żeby pójść dale ale nie potrafię na ten moment w 100% się od tego odciąć i tłumaczę mu, że nie chcę tego rozpamiętywać ale wracają różne wspomnienia, myśli i czasem udaje mi się je zdusić a czasem nie..