Procedura stwierdzania nieważności małżeństwa
Moderator: Moderatorzy
Procedura stwierdzania nieważności małżeństwa
Ukasz ,
ja tylko w kwestii merytorycznej .
Sąd niczego nie "bada" .
Skarga powodowa to pismo procesowe
O STWIERDZENIE NIEWAŻNOŚCI .
I należy podać konkretne DOWODY .
Tak więc z natury rzeczy skarga jest intencją
o stwierdzenie nieważności .
( nie wnosi się przecież skargi o stwierdzenie ważności )
Co znów do SAMEJ PEWNOŚCI .
( piszesz , że "będzie miała pewność" )
Sąd Kościelny jest sądem ludzkim , analogicznie jak sąd cywilny .
( w dużej mierze wspiera się także na ustaleniach tego ostatniego )
Nie jest nieomylny , bo podobnie jak w procedurze świeckiej
zakłada się APELACJĘ ( do drugiej instancji , a nawet apelację od drugiej
czyli do Roty Rzymskiej ) .
Sądy nie mają "podłączenia" do kancelarii Pana Boga .
Oczywiście , istnieją przypadki proste
( święcenia kapłańskie , bigamia itp. )
ale te nie stanowią problemu przecież .
A sądy opierają się na zeznaniach ludzkich , z natury rzeczy ułomnych
( psychika jest trudno mierzalna )
Tutaj nawet nie musi być "złej woli" czy kłamstwa .
Przypadki są bardzo nieostre .
Reasumując .
Uważam , że sprawa ważności ma jakieś potwierdzenie lub nie
bezpośrednio w nazwijmy to duszą człowieka
( świadomości aktu , jego rozumienia , woli itp. )
Co zresztą wcale nie jest takie jednoznaczne i łatwe do określenia ,
bo człowiek sam siebie może zwodzić czy okłamywać .
ja tylko w kwestii merytorycznej .
Sąd niczego nie "bada" .
Skarga powodowa to pismo procesowe
O STWIERDZENIE NIEWAŻNOŚCI .
I należy podać konkretne DOWODY .
Tak więc z natury rzeczy skarga jest intencją
o stwierdzenie nieważności .
( nie wnosi się przecież skargi o stwierdzenie ważności )
Co znów do SAMEJ PEWNOŚCI .
( piszesz , że "będzie miała pewność" )
Sąd Kościelny jest sądem ludzkim , analogicznie jak sąd cywilny .
( w dużej mierze wspiera się także na ustaleniach tego ostatniego )
Nie jest nieomylny , bo podobnie jak w procedurze świeckiej
zakłada się APELACJĘ ( do drugiej instancji , a nawet apelację od drugiej
czyli do Roty Rzymskiej ) .
Sądy nie mają "podłączenia" do kancelarii Pana Boga .
Oczywiście , istnieją przypadki proste
( święcenia kapłańskie , bigamia itp. )
ale te nie stanowią problemu przecież .
A sądy opierają się na zeznaniach ludzkich , z natury rzeczy ułomnych
( psychika jest trudno mierzalna )
Tutaj nawet nie musi być "złej woli" czy kłamstwa .
Przypadki są bardzo nieostre .
Reasumując .
Uważam , że sprawa ważności ma jakieś potwierdzenie lub nie
bezpośrednio w nazwijmy to duszą człowieka
( świadomości aktu , jego rozumienia , woli itp. )
Co zresztą wcale nie jest takie jednoznaczne i łatwe do określenia ,
bo człowiek sam siebie może zwodzić czy okłamywać .
Re: Nie kocham męża
Zgadzam się z wpisem mare, przy drobnych uszczegółowieniach.
Przy świadomości, że natura ludzka jest ułomna, i rzeczywiście człowiek umie zakłamać samego siebie.
Nie zawsze w dużej mierze, bywa że w ogóle się nie opiera, bo sprawa się toczy bez orzeczonego rozwodu, bowiem prawo kościelne nie nakłada obowiązku rozwiedzenia się do wniesienia sprawy do sądu biskupiego. Bywa też, że w ogóle się nie opiera, bo sąd cywilny skupia się na czasie trwania małżeństwa, a sąd biskupi na momencie zawierania małżeństwa.Sąd Kościelny jest sądem ludzkim , analogicznie jak sąd cywilny .
( w dużej mierze wspiera się także na ustaleniach tego ostatniego )
Sądy nie. Ale sędziowie mogą modlić się do Ducha Świętego o prowadzenie i otwartość na dar Jego mądrości. Jest to rodzaj dostępu do kancelariiSądy nie mają "podłączenia" do kancelarii Pana Boga .
Przy świadomości, że natura ludzka jest ułomna, i rzeczywiście człowiek umie zakłamać samego siebie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Nie kocham męża
Nirwanno ,
oczywiście , różna jest praktyka poszczególnych sądów ,
a i charakter ( dowody ) każdej sprawy są różne .
Można się przecież powoływać na dowody włączone w akta sprawy cywilnej
( ISTOTNE zeznania stron czy świadków ) .
Jasne , nie ma obowiązku rozwiedzenia się .
Tym niemniej za przypadkowym ( np. akurat Koszalińskim )
formularzem pozwu :
- Załącznik nr 3: odpis/kopia wyroku rozwodowego
Modlić może się każdy , także małżonkowie ( w tym domniemani ) .
A sędziowie , obrońca to przecież księża , więc jakby z "obowiązku zawodowego" .
( a tytuły dr czy prof mają z nadania ludzkiego )
Tym niemniej sprawę prowadzą w oparciu na FAKTY .
Inaczej po co w ogóle sprawa ?
Nie wystarczyła by tylko sama modlitwa do Ducha Świętego
i oczekiwanie na "odpowiedź" TAK -NIE .
( ważne - nieważne )
Wygląda jednak , że to ludzkie przesłanki ( w tym PRAWO KANONICZNE )
mają zasadnicze i określone znaczenie .
A modlitwa to tylko "głos doradczy" dla rozumu ludzkiego .
oczywiście , różna jest praktyka poszczególnych sądów ,
a i charakter ( dowody ) każdej sprawy są różne .
Można się przecież powoływać na dowody włączone w akta sprawy cywilnej
( ISTOTNE zeznania stron czy świadków ) .
Jasne , nie ma obowiązku rozwiedzenia się .
Tym niemniej za przypadkowym ( np. akurat Koszalińskim )
formularzem pozwu :
- Załącznik nr 3: odpis/kopia wyroku rozwodowego
Modlić może się każdy , także małżonkowie ( w tym domniemani ) .
A sędziowie , obrońca to przecież księża , więc jakby z "obowiązku zawodowego" .
( a tytuły dr czy prof mają z nadania ludzkiego )
Tym niemniej sprawę prowadzą w oparciu na FAKTY .
Inaczej po co w ogóle sprawa ?
Nie wystarczyła by tylko sama modlitwa do Ducha Świętego
i oczekiwanie na "odpowiedź" TAK -NIE .
( ważne - nieważne )
Wygląda jednak , że to ludzkie przesłanki ( w tym PRAWO KANONICZNE )
mają zasadnicze i określone znaczenie .
A modlitwa to tylko "głos doradczy" dla rozumu ludzkiego .
Re: Nie kocham męża
Napiszę bardziej obrazowo .
Przecież wystarczyło by "bardzo się pomodlić"
i wyciągnąć kartę : czarna - czerwona .
Z uzasadnieniem , że to będzie z "woli Boga"
i Jego prawdy .
A jednak prowadzi się procesy .
Następnie apelację .
Czy pierwsza instancja "słabo się modliła" ?
A nawet i "druga" , skoro trzeba Roda Rzymskiej .
A przecież i ta nie jest chyba nieomylna ?
WIĘC ?
Wygląda , że ABSOLUTNEJ pewności nie będzie nigdy ?
Przecież wystarczyło by "bardzo się pomodlić"
i wyciągnąć kartę : czarna - czerwona .
Z uzasadnieniem , że to będzie z "woli Boga"
i Jego prawdy .
A jednak prowadzi się procesy .
Następnie apelację .
Czy pierwsza instancja "słabo się modliła" ?
A nawet i "druga" , skoro trzeba Roda Rzymskiej .
A przecież i ta nie jest chyba nieomylna ?
WIĘC ?
Wygląda , że ABSOLUTNEJ pewności nie będzie nigdy ?
Re: Nie kocham męża
Ciągnąc myśl dalej .
Wnosząc pozew o stwierdzenie nieważności
idziemy z intencją uzyskania tejże nieważności .
( a nie jakiegoś badania , dociekania prawdy )
Dlaczego ?
Bo taka jest konstrukcja tej procedury .
Jesteśmy STRONĄ postępowania .
'Musimy" oczywiście przedstawić przesłanki dla stwierdzenia tejże nieważności od początku .
W konsekwencji jako strona zainteresowana JESTEŚMY więc zainteresowani
orzeczeniem o stwierdzeniu nieważności .
Tym samym będziemy AKCENTOWAĆ takie fakty ,
odczucia , emocje , stany
które potwierdzą stawianą we wniosku tezę .
Procedury sądów kościelnych i zasady postępowania , logiki
są w zasadzie podobne do procedur sądów cywilnych .
Tylko kodeksy inne ( tutaj mamy Kodeks Prawa Kanonicznego ) .
Pragnę jeszcze zauważyć niby oczywistą rzecz .
Kiedy w małżeństwie się układa
nikt nie zaprząta sobie głowy "ważnością" małżeństwa .
O ile sama procedura nie budzi wątpliwości
w przypadkach oczywistych
( typu porwanie , bigamia itp. )
to już rodzi takowe w pozostałych ,
a tych są tysiące rocznie .
Z tego znaczny odsetek kończy się orzeczeniem nieważności .
Tu warto wspomnieć , że sam katalog przesłanek
jest rozbudowany , pojemny i nieostry .
W praktyce instytucja staje się więc furtką do legalnego ,
prawnego wyjścia awaryjnego z trudnej nierozerwalnej małżeńskiej rzeczywistości .
Małżeństwo niby nierozerwalne , ALE .
Tu na myśl przychodzą słowa :
"Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie" (Mt 16,19).
A tutaj jedna z odpowiedzi :
http://mateusz.pl/ksiazki/js-sd/Js-sd_45.htm
W praktyce , dalej więc niczego nie wiemy .
Bo wyrok wyrokiem , ale jak jest dowiemy się na Sądzie
........ Ostatecznym .
Wnosząc pozew o stwierdzenie nieważności
idziemy z intencją uzyskania tejże nieważności .
( a nie jakiegoś badania , dociekania prawdy )
Dlaczego ?
Bo taka jest konstrukcja tej procedury .
Jesteśmy STRONĄ postępowania .
'Musimy" oczywiście przedstawić przesłanki dla stwierdzenia tejże nieważności od początku .
W konsekwencji jako strona zainteresowana JESTEŚMY więc zainteresowani
orzeczeniem o stwierdzeniu nieważności .
Tym samym będziemy AKCENTOWAĆ takie fakty ,
odczucia , emocje , stany
które potwierdzą stawianą we wniosku tezę .
Procedury sądów kościelnych i zasady postępowania , logiki
są w zasadzie podobne do procedur sądów cywilnych .
Tylko kodeksy inne ( tutaj mamy Kodeks Prawa Kanonicznego ) .
Pragnę jeszcze zauważyć niby oczywistą rzecz .
Kiedy w małżeństwie się układa
nikt nie zaprząta sobie głowy "ważnością" małżeństwa .
O ile sama procedura nie budzi wątpliwości
w przypadkach oczywistych
( typu porwanie , bigamia itp. )
to już rodzi takowe w pozostałych ,
a tych są tysiące rocznie .
Z tego znaczny odsetek kończy się orzeczeniem nieważności .
Tu warto wspomnieć , że sam katalog przesłanek
jest rozbudowany , pojemny i nieostry .
W praktyce instytucja staje się więc furtką do legalnego ,
prawnego wyjścia awaryjnego z trudnej nierozerwalnej małżeńskiej rzeczywistości .
Małżeństwo niby nierozerwalne , ALE .
Tu na myśl przychodzą słowa :
"Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie" (Mt 16,19).
A tutaj jedna z odpowiedzi :
http://mateusz.pl/ksiazki/js-sd/Js-sd_45.htm
W praktyce , dalej więc niczego nie wiemy .
Bo wyrok wyrokiem , ale jak jest dowiemy się na Sądzie
........ Ostatecznym .
Re: Nie kocham męża
W obu kwestiach masz Mare rację: sąd biskupi nie tyle bada, co weryfikuje wniosek. Z tego wynika, że aby złożyć ten wniosek zainteresowana osoba musiałaby najpierw w sercu uznać swoje "małżeństwo" za nieistniejące, nigdy nie zawarte. I potem żyć z tym przez cały czas trwania procesu - formalnie małżeństwo cieszy się domniemaniem ważności, a ta osoba już je w sobie skreśliła. Co gorsza, w przypadku oddalenia pozwu staje przed wyzwaniem odbudowy relacji ze współmałżonkiem, którego wcześniej jako takiego przekreśliła, stwierdziła, że nigdy nim nie był, i utrzymywała tak przez długi czas. To naprawdę wielkie i bardzo ryzykowne wyzwanie i warto się dobrze zastanowić przed wejściem na tę drogę.
Również w drugiej sprawie przyznaję Ci rację od strony formalnej. To jest po prostu werdykt sądu, może szczególnie wspieranego przez Ducha Świętego, ale niewątpliwie sądu ludzkiego i jakoś omylnego. Dlatego warto do tego podejść od strony własnego wyboru i zaufania temu werdyktowi. Jeżeli ktoś nie ma przeświadczenia, że sam w sobie uzna taki werdykt za pewny, mocą swojego wyboru w chwili składania wniosku, to lepiej nic nie składać. To miałem na myśli pisząc o pewności: dobrowolne zdanie się na ocenę sądu.
Również w drugiej sprawie przyznaję Ci rację od strony formalnej. To jest po prostu werdykt sądu, może szczególnie wspieranego przez Ducha Świętego, ale niewątpliwie sądu ludzkiego i jakoś omylnego. Dlatego warto do tego podejść od strony własnego wyboru i zaufania temu werdyktowi. Jeżeli ktoś nie ma przeświadczenia, że sam w sobie uzna taki werdykt za pewny, mocą swojego wyboru w chwili składania wniosku, to lepiej nic nie składać. To miałem na myśli pisząc o pewności: dobrowolne zdanie się na ocenę sądu.
Re: Procedura stwierdzania nieważności małżeństwa
Wątek wydzielono z wątku Inki: viewtopic.php?f=10&t=2187&p=157993#p157993
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Procedura stwierdzania nieważności małżeństwa
Pisałem na ten temat tylko z myślą o sytuacji Inki.
Re: Procedura stwierdzania nieważności małżeństwa
Zatem JAKIE WNIOSKI ?
Cóż . JA dochodzę do takowych .
Sama instytucja ( możliwość sądowego poświadczenia stanu faktycznego ) stwierdzania ( uznawania małżeństw )
za NIEBYŁE , NIEZAWARTE jest potrzebne .
Istnieją bowiem przypadki oczywiste , łatwe do interpretacji .
Stanowią one jednak bardzo niewielki procent wnoszonych pozwów .
W praktyce procedura stanowi "legalne" obejście zasady nierozerwalności ,
mniej lub bardziej "naginane" do konkretnego paragrafu .
Zaryzykuję stwierdzenie , że jest swego rodzaju "wentylem bezpieczeństwa"
dla Kościoła .
Co prawda Kościół nie wycofuje się z zasady nierozerwalności ,
ale "wychodzi naprzeciw " , tu można sobie dopisać różne teksty
w stylu
"pochyla się nad " itp.
Po części uważam , należy rozumieć ewolucyjne stanowisko Kościoła ,
gdyż następuje rozwój np.psychologii .
Z drugiej strony jednak Kościół wymaga jedynie podstawowej świadomości
jako wystarczającej do prawidłowego zawarcia małżeństwa ważnego .
Reasumując uważam , że Kościół ma nierozwiązany problem .
Cóż . JA dochodzę do takowych .
Sama instytucja ( możliwość sądowego poświadczenia stanu faktycznego ) stwierdzania ( uznawania małżeństw )
za NIEBYŁE , NIEZAWARTE jest potrzebne .
Istnieją bowiem przypadki oczywiste , łatwe do interpretacji .
Stanowią one jednak bardzo niewielki procent wnoszonych pozwów .
W praktyce procedura stanowi "legalne" obejście zasady nierozerwalności ,
mniej lub bardziej "naginane" do konkretnego paragrafu .
Zaryzykuję stwierdzenie , że jest swego rodzaju "wentylem bezpieczeństwa"
dla Kościoła .
Co prawda Kościół nie wycofuje się z zasady nierozerwalności ,
ale "wychodzi naprzeciw " , tu można sobie dopisać różne teksty
w stylu
"pochyla się nad " itp.
Po części uważam , należy rozumieć ewolucyjne stanowisko Kościoła ,
gdyż następuje rozwój np.psychologii .
Z drugiej strony jednak Kościół wymaga jedynie podstawowej świadomości
jako wystarczającej do prawidłowego zawarcia małżeństwa ważnego .
Reasumując uważam , że Kościół ma nierozwiązany problem .
Re: Procedura stwierdzania nieważności małżeństwa
Uważam , że korzenie problemu sięgają głębiej .
Mianowicie w pytaniu
o istotę samego sakramentu małżeństwa , jego sakramentalności .
A tutaj wchodzimy już w historię Kościoła .
Temat wcale nie jest nowy .
Mianowicie w pytaniu
o istotę samego sakramentu małżeństwa , jego sakramentalności .
A tutaj wchodzimy już w historię Kościoła .
Temat wcale nie jest nowy .
Re: Procedura stwierdzania nieważności małżeństwa
Jak wszystko dobrze się układa, to rzeczywiście nikt nie kombinuje że stwierdzeniem nieważności nawet gdyby była oczywista.
Moi serdecznie znajomi zawierali bardzo dawno temu ślub kościelny ( przyspieszony, bo była już w ciąży) i w dodatku zrobili to "dla świętego spokoju" żeby nie denerwować babci i rodziców...od razu mówili, że nie zamierzają po katolicku wychowywać potomstwa, ponieważ "zapisali się" do innego kościoła i byli już tam w procedurze oczekiwania na ich "chrzest". Uznali,że ślub katolicki to będzie fajne oficjalne pożegnanie z kościołem..
Masakra..
Mają 4 dzieci i żyją że sobą jako szczęśliwe,udane małżeństwo przez wiele lat. Zostali też rodzina zastępczą dla innych dzieci. Żadno z ich dzieci nie jest ochrzczone i wychowane po katolicku. Ale oni trwają ze sobą w miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej. Gdyby jednak zechcieli się "opuścić" to stwierdzenie nieważności byłoby chyba dość proste. Wszem i wobec trąbili dlaczego biorą ślub kościelny, nie kryli się z motywacją i świadków pod dostatkiem...
Tyle lat ich obserwuję i zdumiewa mnie ta ich sytuacja...
Moi serdecznie znajomi zawierali bardzo dawno temu ślub kościelny ( przyspieszony, bo była już w ciąży) i w dodatku zrobili to "dla świętego spokoju" żeby nie denerwować babci i rodziców...od razu mówili, że nie zamierzają po katolicku wychowywać potomstwa, ponieważ "zapisali się" do innego kościoła i byli już tam w procedurze oczekiwania na ich "chrzest". Uznali,że ślub katolicki to będzie fajne oficjalne pożegnanie z kościołem..
Masakra..
Mają 4 dzieci i żyją że sobą jako szczęśliwe,udane małżeństwo przez wiele lat. Zostali też rodzina zastępczą dla innych dzieci. Żadno z ich dzieci nie jest ochrzczone i wychowane po katolicku. Ale oni trwają ze sobą w miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej. Gdyby jednak zechcieli się "opuścić" to stwierdzenie nieważności byłoby chyba dość proste. Wszem i wobec trąbili dlaczego biorą ślub kościelny, nie kryli się z motywacją i świadków pod dostatkiem...
Tyle lat ich obserwuję i zdumiewa mnie ta ich sytuacja...
Re: Procedura stwierdzania nieważności małżeństwa
Tak Jacek ,
w poście z 02 maja 2019, 23:29
napisałem na samym wstępie :
"Zatem JAKIE WNIOSKI ?
Cóż . JA dochodzę do takowych ."
Zauważ , że napisałem "JA "
( dużymi literami )
w poście z 02 maja 2019, 23:29
napisałem na samym wstępie :
"Zatem JAKIE WNIOSKI ?
Cóż . JA dochodzę do takowych ."
Zauważ , że napisałem "JA "
( dużymi literami )
Re: Procedura stwierdzania nieważności małżeństwa
Podobnie odbieram Sąd Kościelny jak napisał wcześniej Mare.
Istnieje jednak niewielki procent ewidentnie nieważnych małzeństw. Większość znanych mi sytuacji wygląda trochę tak , dajcie mi małżeństwo a ja wynajde coś aby było zawarte nieważnie.
W Krakowie również wymagają rozwodu cywilnego aby zbadać ważność małżeństwa.
Istnieje jednak niewielki procent ewidentnie nieważnych małzeństw. Większość znanych mi sytuacji wygląda trochę tak , dajcie mi małżeństwo a ja wynajde coś aby było zawarte nieważnie.
W Krakowie również wymagają rozwodu cywilnego aby zbadać ważność małżeństwa.
Re: Procedura stwierdzania nieważności małżeństwa
Powodem jest najczęściej swoiste ułatwienie sobie pracy, bo i tak większość wniosków do sądów trafia na etapie "po rozwodzie".
Jednak prawo kanoniczne nie wymaga rozwodu cywilnego do wszczęcia procedury.
Jednak prawo kanoniczne nie wymaga rozwodu cywilnego do wszczęcia procedury.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II