Pornografia i masturbacja

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: ozeasz »

malinaa pisze: 21 maja 2019, 17:35
acine pisze: 21 maja 2019, 10:06
malinaa pisze: 19 maja 2019, 12:55 Wiedział o tym jeszcze przed narzeczeństwem. Jakoś po pół roku chodzenia ze sobą, powiedziałam mu prawdę.
Chciałby mieć swoje, ale powiedział, że mogą być adoptowane i nie ma z tym problemu.
On nawet na dzień dzisiejszy nie myśli o dzieciach, ja też nie. ;)
NIe wiem czy ten fakt ze powiedzialas mu ( jesli sama wczesniej wiedzialas ze nie mozesz miec dzieci ) dopiero po tak dlugim okresie ( pol roku ) nie wplynal na cala wasza cytuacje w malzenstwie. To chyba nie jest zbyt uczciwe powiedziec komus ( jesli sie wiedzialo wczesniej oczywiscie ) o tak istotym dla malzenstwa i checi posiadania wlasnej rodziny fakcie po tak dlugim okresie kiedy druga osoba przywiazala sie juz emocjonalnie. Zostawiam to Twojej ocenie i nie musisz tutaj na to odpisywac.
Nie wpłynął na naszą sytuację, nie musisz się o to martwić. ;)
Chodziliśmy wtedy ze sobą, nie planowaliśmy nawet ślubu. Żeby powiedzieć o czymś takim, trzeba mieć duże zaufanie do danej osoby.
Zwłaszcza, że jeśli doszło by do rozstania, wiedziała by o tym nie tylko osoba z którą było się w związku, ale też jej rodzina.
Nie mam żadnych wyrzutów sumienia, mąż wprost powiedział, że nie ma z tym problemu i nie ma mi za złe.
Nie jesteś kobietą, to raz. Po drugie, nie wiesz ile musiałam znieść w związku z tym, że nie mogę mieć dzieci. Ile łez, ile badań lekarskich, ocen itp. Jak pisałam - zanim powie się coś takiego, trzeba nabrać zaufania.

Jego uzależnienie nie ma żadnego związku z naszym obecnym problemem. On jest uzależniony od 16tego roku życia, robił "to" dużo wcześniej jeszcze zanim mnie poznał. ;)
Odbieram te sytuację jak acine , mam znajomych którzy byli wierzący kiedy się poznaliśmy ,pełni szczytnych ideałów ,Ona nie mogąca mieć dzieci ,On na tyle kochający że mu to nie przeszkadzało ,notabene chrzestni naszego pierwszego dziecka ...dziś już nie są razem ,prawdopodobnie Jego pragnienie posiadania potomstwa plus inne nieidealne zachowania przez lata doprowadziły że zostawił żonę na rzecz kobiety niekoniecznie atrakcyjniejszej ,która obdarzyła Go potomstwem ...
Co prawda następne lata (po ślubie)pokazały że nie koniecznie im po drodze z kościołem ,Ona wspierała moja żonę w zdradach ,pani psycholog ...
więc myślę że ich sytuacja jest sumą wielu nakładających się na siebie powodów odejścia ,rozejścia ze sobą , z kościołem ...

Nie wiem czy trzeba być kobietą żeby doświadczyć braku możliwości posiadania potomstwa ,rozumiem że zarówno kobieta jak i mężczyzna przeżywa to na swój sposób ...
Ja mam dwoje dzieci (już dorosłych) ,jednak od lat mam wielkie pragnienie przyjęcia przynajmniej jeszcze jednego dziecka ,w związku z tym że żona miała/ma inne zdania i tego że od czasu zdrad (a więc i braku pożycia - zbliżenia) minęło już z 11 lat a na dzień dzisiejszy mimo poprawy relacji , i naprawiania więzi jesteśmy na tyle "daleko" od siebie , by doszło do takiej bliskości która by zaowocowała nowym życiem , a za niedługo musiałby to być cud ze względu na wiek (żony) ,więc sam doświadczam jakiegoś rodzaju bólu w związku z sytuacją ....
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: malinaa »

ozeasz pisze: 22 maja 2019, 0:39 Odbieram te sytuację jak acine , mam znajomych którzy byli wierzący kiedy się poznaliśmy ,pełni szczytnych ideałów ,Ona nie mogąca mieć dzieci ,On na tyle kochający że mu to nie przeszkadzało ,notabene chrzestni naszego pierwszego dziecka ...dziś już nie są razem
ozeasz pisze: 22 maja 2019, 0:39 prawdopodobnie Jego pragnienie posiadania potomstwa plus inne nieidealne zachowania przez lata doprowadziły że zostawił żonę na rzecz kobiety niekoniecznie atrakcyjniejszej ,która obdarzyła Go potomstwem ...
No właśnie pojawia się ciągle "JEGO" - jego pragnienie potomstwa, Jego potrzeby, ON ją zostawił. Bardzo egoistyczne.
Niektóre osoby pisały na forum, żeby uważać na to "też mam prawo do szczęścia". Ale jak widzę dotyczy to tylko kobiet?
Mąż wybiera pornografię, masturbację, nie myśli poważnie o przyszłości, ale mam mu nieustannie wybaczać i to JA mam chodzić do terapeuty, zająć się sobą, chociaż to ON mnie krzywdzi. Jednak kiedy to kobieta ma problem - jak w przypadku braku możliwości poczęcia dziecka, to wtedy mąż może ją zostawić, bo "chce być szczęśliwy"? Bardzo to niesprawiedliwe i nie ma tu mowy o miłości.
Skoro ją zostawił dlatego, że nie mogła mieć dzieci, to znaczy, że jej NIE kochał. NIgdy.

Druga rzecz. To, że oni nie są już razem, nie znaczy, że u mnie będzie tak samo. Denerwuje mnie takie gadanie.
Jakby kobieta była tylko inkubatorem. Nie mogę mieć dzieci, nie moja wina. Bóg tak chciał? Nie, po prostu tak jest. Trzeba się z tym pogodzić i żyć. Adopcja dzieci jest równie pięknym macierzyństwem, można zaopiekować się skrzywdzonymi dzieci, które bardzo potrzebują miłości i uczucia. Myślę, że mogę im to dać. Rodzicem jest się wtedy, kiedy odarza się dziecko miłością i wychowuje się je, kiedy jest się przy nim. Ile "matek" wyrzuca swoje dzieci do śmietnika, bo są dla nich niewygodne? Ile dzieci jest porzuconych przez swoich "rodziców"?

Słyszałam dużo takich wypowiedzi w Twoim stylu i gdyby nie to, że temat mam przepracowany, to pewnie strzeliłabym sobie w łeb. ;)
ozeasz pisze: 22 maja 2019, 0:39 więc sam doświadczam jakiegoś rodzaju bólu w związku z sytuacją ....
Największy ból ma kobieta w takiej sytuacji. Kiedyś chciałam być samotna do końca życia właśnie dlatego, że nie mogę mieć dzieci. Nie chciałam nikogo unieszczęśliwiać. Ale zwyczajnie pokochałam mojego chłopaka, a nie sądzę, abym przez swoją "wadę" miała być skazana na klasztor albo samotność do końca życia. Chodziliśmy wtedy ze sobą, nie myśleliśmy na poważnie o stałym związku. Poznawaliśmy się tylko, dlatego to nie był moment na powiedzienie o tym.
Każdy jest mądry, kiedy jego nie dotyka ten problem. Ciekawe jak Ty byś się zachował w mojej sytuacji. Możesz napisać, że powiedziałbyś już np. tydzień po chodzeniu ze sobą. Ale TO TYLKO gdybanie. Nie wiesz jak byś się zachował naprawdę.

Tłumaczę się jakbym zrobiła coś złego...A tak naprawdę do sprawa tylko pomiędzy mną, a mężem. Proszę o niekomentowanie tematu dzieci, bo nie chcę tego rozdrabniać. Dodając posta, prosiłam o konkretne rady co mam robić, by pomóc mężowi, który jest uzależniony. Dziękuję. ;)
jacek-sychar

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: jacek-sychar »

malinaa pisze: 22 maja 2019, 12:57 Niektóre osoby pisały na forum, żeby uważać na to "też mam prawo do szczęścia". Ale jak widzę dotyczy to tylko kobiet?
Mąż wybiera pornografię, masturbację, nie myśli poważnie o przyszłości, ale mam mu nieustannie wybaczać i to JA mam chodzić do terapeuty, zająć się sobą, chociaż to ON mnie krzywdzi. Jednak kiedy to kobieta ma problem - jak w przypadku braku możliwości poczęcia dziecka, to wtedy mąż może ją zostawić, bo "chce być szczęśliwy"? Bardzo to niesprawiedliwe i nie ma tu mowy o miłości.
Malinaa

Ty masz chodzić na terapię nie dla męża i nie z powodu tego, co on robi, ale dla siebie.
Często w chwili kryzysu małżeństwa, świat się nam wali i nie zawsze zachowujemy się pewnie.
Ja sam pamiętam, jak w czasie kryzysu nie byłem w stanie się ogarnąć. Zajęcie się sobą pozwoliło mi stanąć na nogi. Teraz jestem w miarę pewny tego co robię, spokojny i wesoły. Co prawda ja nie uczestniczyłem w żadnej terapii, ale zająłem się sobą.
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: JolantaElżbieta »

malinaa pisze: 22 maja 2019, 12:57
Tłumaczę się jakbym zrobiła coś złego...A tak naprawdę do sprawa tylko pomiędzy mną, a mężem. Proszę o niekomentowanie tematu dzieci, bo nie chcę tego rozdrabniać. Dodając posta, prosiłam o konkretne rady co mam robić, by pomóc mężowi, który jest uzależniony. Dziękuję. ;)
Malinaa, nie za bardzo to sprawa tylko pomiędzy Tobą a mężem, bo włączyłaś nas w to także :-) A mężowi nie pomożesz - bez pomożenia sobie i tylko na tym powinnaś się skupić, tym bardziej, że on chyba nie chce, żebyś mu pomagała. No chyba, że prosił Cię o pomoc? A i tak musisz zacząć od siebie :-) Im prędzej to zrozumiesz, tym lepiej. Mnie też zajęło trochę czasu, żeby do tego dojść - oczywiście z pomocą ludzi z Sycharu. :-)
malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: malinaa »

JolantaElżbieta pisze: 22 maja 2019, 13:19 A mężowi nie pomożesz - bez pomożenia sobie i tylko na tym powinnaś się skupić, tym bardziej, że on chyba nie chce, żebyś mu pomagała. No chyba, że prosił Cię o pomoc? A i tak musisz zacząć od siebie :-) Im prędzej to zrozumiesz, tym lepiej. Mnie też zajęło trochę czasu, żeby do tego dojść - oczywiście z pomocą ludzi z Sycharu. :-)
On chodzi na terapię dla mnie, chce zerwać ze swoim uzależnieniem dla mnie. I to jest najgorsze.
Ja swoje już zrobiłam. Dał się namówić na terapię i chodzi. Może to mu pomoże zrozumieć, że krzywdzi głównie samego siebie. ;)
Czas pokaże. ;)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Nirwanna »

Część postów dotycząca sposobu pisania Pustelnika została przeniesiona do jego osobistego wątku: viewtopic.php?f=10&t=1742&start=45
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jonasz

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Jonasz »

A dlaczego uważasz że jest najgorsze że robi to dla Ciebie?
malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: malinaa »

Jonasz pisze: 24 maja 2019, 21:44 A dlaczego uważasz że jest najgorsze że robi to dla Ciebie?
Bo wtedy jest dużo mniejsza szansa, że nie będzie tkwił w swoim uzależnieniu. Uzależnionym jest się do końca życia i trzeba uważać na siebie. Skoro on chce to zostawić tylko dla mnie, to znaczy, że nie rozumie, że głównie krzywdzi on samego siebie - swoją wyobraźnię, inaczej się zachowuje, niszczy naszą relację, jest często rozkojarzony, leniwy itp.
Wierzę, że moja modlitwa oraz jego chodzenie do terapeuty może otworzyć mu oczy.

Teraz moje złe myśli nie niszczą mnie. Oddaję wszystko Maryi, wiem, że Ona wie lepiej co dla mnie dobre i mi pomoże. Ja staram się wspierać męża, sama też chodzę do terapeutki i staram się żyć dniem dzisiejszym zamiast katować się myślami "co będzie dalej".
Pustelnik

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Pustelnik »

malinaa pisze: 25 maja 2019, 10:59 Bo wtedy jest dużo mniejsza szansa, że nie będzie tkwił w swoim uzależnieniu. Uzależnionym jest się do końca życia i trzeba uważać na siebie.
Wiem, że jest to " stwierdzenie z którym się nie dyskutuje" ... ;-)
Natomiast, ja chciałbym wzmocnić pokrewny przekaz, że do końca życia bądziemy wakczyć z pokusami. I ci "uzależnieni" i ci "nieuzależnieni".

A stricte uzależnienia tudzież nałogi czy kompulsje ? W obrębie "jednego życia" ?
Moje doświadczenie jest takie, że większość dorosłego życia przed latami depresji zmagałem sie z masturbacją,, "w depresji" - ledwo żyłem a jako (po) depresant (w pewnym sensie jestem teraz"innym" człowiekiem) muszę uważać (nigdy przedtem nie musiałem) na ... alkohol, a jakieś onanizmy to .. dla mnie jakiś odległy kosmos tak jak np. wąchanie kleju .... .

Toteż jestem za : mniej sloganów, więcej samoobserwacji i roztropnosci ...

Pogody ducha !
malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: malinaa »

Trochę czasu już minęło od dodania mojego posta.
Chodzę regularnie do terapeuty, czytam książki dot. uzależnień seksualnych takich jak "miłość potrzebuje stanowczości" albo "od nałogu do miłości". Słucham konferencji ks. Dziewieckiego, coraz bardziej otwierają mi się oczy.
Zauważyłam, że to głównie mi zależało, by mąż zerwał z nałogiem tj. to JA prosiłam go, żeby chodził do terapeuty, to JA prosiłam go, by chodził na grupę wsparcia, JA prosiłam go by czytał książki o swoim uzależnieniu - nawet kupiłam mu książkę i położyłam na stole, której i tak nie chciał czytać jedynie kiedy go o to prosiłam. Starałam się go wspierać, mieliśmy piękne wakacje w górach, później zrobiłam mu wypasione urodziny - tort niespodzianka, książka o jego zainteresowaniach, świetna kolacja sushi. Myślałam, że powoli jest coraz lepiej i widzi, że chcę jego dobra. Kilka dni temu skończyłam wcześniej pracę, zadowolona szłam do domu z myślą,że zaskoczę męża i będziemy się kochać, skoro nie będzie go później w domu, bo jedzie na delegację. Owszem, mąż był zaskoczony, chciał się ze mną kochać, ale w ogóle nie mógł się mną podniecić. Stałam przed nim nago, przytulałam się do niego, a on nic. Powiedział, żebym się nie zrażała, że potrzebuje więcej przytulania i czułości...Ale dalej nic. Wtedy już wiedziałam, że znów oglądał pornografię i masturbował się do tego. Kiedy go o to zapytałam, oczywiście zaczął zaprzeczać. Mówił, że po prostu gorszy dzień, nie ma ochoty. Zdenerwowałam się, że znów mnie okłamuje, powiedziałam mu, że przecież widzę co się dzieje...Wtedy się przyznał, że kilka godzin przed tym zanim przyszłam, zdążył sam się zaspokoić i dlatego ja już go nie podniecam. Strasznie to przykre i upokarzające. Powiedziałam, że dość tego. Minęły praktycznie dwa lata, a nic się nie zmieniło. Nic sam z siebie nie robi,aby wyjść z nałogu. Raz na jakiś czas pójdzie do psychologa i to wszystko. Powiedziałam mu, że albo zacznie robić wszystko, by wygrać z nałogiem (tj. terapeuta, grupa wsparcia, czytanie książek na ten temat) albo wyprowadzam się z domu. Popłakał się, powiedział, że tak ciężko mu z tym wygrać, że się zabije...Powiedziałam mu, aby nie użalał się nad sobą, a jeśli mu na nas zależy, ma wziąć się w garść i wreszcie działać. Śpię osobno w salonie, on osobno w sypialni. Nie jestem w stanie przebywać z nim w sypialni, gdzie on TO tam robi. Coraz częściej myślę o tym jaka naiwna byłam, kiedy brałam z nim ślub. Uwierzyłam w jego zapewnienia, że jest już czysty, że tego nie robi. Łudziłam się, że to prawda. Nie miałam wtedy pojęcia jak działa uzależnienie. Czuję się oszukana, bo chciałam stworzyć dobrą kochającą się rodzinę, a jest odwrotnie. Jestem niecały rok po ślubie, a mam wrażenie, że kilkanaście lat. Co będzie później skoro już na początku małżeństwa są takie schody? Czasem sobie myślę, że jestem złym człowiekiem skoro kocham męża, ale przez jego zachowanie wolałabym już być sama, chciałabym wnieść sprawę o stwierdzenie nieważności...Wiem, że jeśli on pomimo dawania szans nie weźmie się za siebie, to na pewno się wyprowadzę, bo ta sytuacja niszczy mi zdrowie.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: marylka »

Współczuje Ci bardzo bo domyslam sie co przeżywasz.
No coż....jak czytam Twoja historie od poczatku jeszcze jako "chlopak i dziewczyna" było dużo kłamstwa i kretactw z jego strony.
Trudno okazywac miłosć takim osobom.
Słuchalas ks. Dziewieckiego?
Okazywanie miłosci to nie tylko przytulaski i całuski
Jak w tej piosence - "kiedy jedno spada w dół - drugie ciagnie ku gorze"
Czasami trzeba przyjać twarda postawę żeby wszystkim kłamstom powiedziec STOP
Jestes bardzo uzależniona od meża.
Piszesz że przwd ślubem rozstaliscie sie z powodu nałogu. Potem po roku - tak latwo uwierzylas że już nie ma problemu. Myslę, że chciałaś wierzyc. Chcialas po prostu z nim być.
Teraz po pracy - biegniesz prosto do niego....
To piekne i romantyczne ale czy on nie zasłonił Ci świata?
Przegladasz sie w jego oczach i to jest błąd.

Facet jest chory - wkrotce zostanie impotentem bo sie przepraszam "zajedzie"

a Ty TY piszesz że stoisz przed nim nago i czujesz upokorzenie?
Natretne drażnienie organow prowadzi do takich skutkow - potem już porno mu nie wystarczy. Bedzie szukal coraz wiekszych podniet żeby osiagnac zaspokojenie.
Tak działa uzależnienie.
Brak podniecenia do Ciebie jest skutkiem tego co robi a nie - że Tobie czegos brakuje.
To bardzo ważne żebys to zrozumiała, bo mysle że latwiej bedzie Ci oddzielic chorobe od wspolżycia małżeńskiego
Apropo.....w tych zbliżeniach i tak nie ma miłosci. To przedmiotowe traktowanie kobiety jak tej z filmow porno, żeby tylko sie zaspokoić
Czytajac Ciebie mam gdzies wrażenie że maż Cie kocha.
Liczy sie z Toba.
Pytanie - na ile to miłosc a na ile przykrywka do nirmalnego życia przed ludźmi....

Ja od meża odeszłam.
Podobnie jak Ty chcialam uzdrowienia jego tylko ja.
Dalam mu kiedys nr do wspolnoty ale nie skorzystał
Dopiero zadzwonił jak odeszłam.
Po dwóch latach terapii wrociliśmy do siebie...
Czy bylas gdzies Ty na spotkaniach grupy wsparcia?
Czy poczytałaś o tym nałogu?
Warto wiedziec o tej chorobie jak najwiecej
No i głównie ks. Dziewiecki opowiada jak osobom uzależnionym okazywać miłosc
Pozdrawiam
malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: malinaa »

Tak sobie teraz myślę, jakie to niesprawiedliwe...
Nawet jakby uznano mi nieważność zawarcia małżeństwa, to przecież ślubowałam danemu mężczyźnie...
Oszukał mnie, ja w swojej naiwności i zakochaniu mu uwierzyłam, a teraz do końca życia praktycznie będę cierpieć.
Albo z nim zostanę i będę zawsze zachowawcza, nie zaufam mu. Albo stworzę związek z kimś innym po unieważnieniu z myślą, że już kiedyś ślubowałam albo zdecyduję się do końca życia być już sama.
Niedojrzałość, decyzja podjęta pod wpływem oszustwa decyzja...Męczy mnie strasznie ta cała sytuacja...
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: nałóg »

Człowiek w czynnym uzależnieniu jakim jest seksoholizm w postaci pornografii i onanizmu robi to nawet wtedy gdy tego nie chce.....bo to jest przymus....ubezwłasnowolnienie w zakresie tych czynności (w uzależnieniach chemicznych jest to czynnik chemiczny).
To bardzo trudne do eliminacji uzależnienie , bo całkowita abstynencja od seksu -szczególnie dla młodego faceta/kobiety- będąc w związku silnie odżyłowuje na współmałżonka. Niemniej terapia jest możliwa . Podstawa to całkowite wyeliminowanie poszukiwania bodźców w pornografii , blokady na necie i jak pisze Marylka o swoim mężu -liczenie płytek w centrum handlowym oraz ziarenek piasku na plaży .
malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: malinaa »

nałóg pisze: 29 lip 2019, 11:08 Człowiek w czynnym uzależnieniu jakim jest seksoholizm w postaci pornografii i onanizmu robi to nawet wtedy gdy tego nie chce.....bo to jest przymus....ubezwłasnowolnienie w zakresie tych czynności (w uzależnieniach chemicznych jest to czynnik chemiczny).
To bardzo trudne do eliminacji uzależnienie , bo całkowita abstynencja od seksu -szczególnie dla młodego faceta/kobiety- będąc w związku silnie odżyłowuje na współmałżonka. Niemniej terapia jest możliwa . Podstawa to całkowite wyeliminowanie poszukiwania bodźców w pornografii , blokady na necie i jak pisze Marylka o swoim mężu -liczenie płytek w centrum handlowym oraz ziarenek piasku na plaży .
Nie wierzę w to, że uzależnienie mu zniknie bez wiary. Uważam, że jest to niemożliwe. Musiałby zmienić zdanie, a jego pornografia zaspokaja, lubi te obrazy. Właśnie dlatego tak ciężko mu z tym zerwać, bo robi to tylko dla mnie, ale sam nie jest przekonany.
Mam mnóstwo myśli, ale postaram się wyciszyć i podjąć dezycję czy jestem w stanie być z takim człowiekiem czy jednak nie i poddaję się.
malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: malinaa »

marylka pisze: 29 lip 2019, 8:37 Słuchalas ks. Dziewieckiego?
Tak, dużo jego konferencji. On pokazał mi, że trzeba być stanowczą. Na męża faktycznie nie działa mój płacz i ból, a tylko jego własny ból. Czytał mies. temu fragment mojego dziennika, który prowadzę,by pozbyć się nadmiaru emocji (sama poprosiłam go, by przeczytał). Pisałam tam jak się czuję kiedy to robi. Ruszyło go to, powiedział, że jestem bardzo wrażliwa, nawet łzy pojawiły mu się w oczach. Ale później zrobił to samo...
marylka pisze: 29 lip 2019, 8:37 Jestes bardzo uzależniona od meża.
Piszesz że przwd ślubem rozstaliscie sie z powodu nałogu. Potem po roku - tak latwo uwierzylas że już nie ma problemu. Myslę, że chciałaś wierzyc. Chcialas po prostu z nim być.
Teraz też tak to widzę. Bardzo za nim tęskniłam. Poznałam innego meżczyznę, ale to nie był mój chłopak...Nie miał tego uśmiechu, który powoduje, że ciepło mi na sercu. Chciałam uwierzyć w to, że to nie był nałóg, że miał problem z tym, ale to nasze rozstanie pomogło mu uświadomić sobie co jest najważniejsze w życiu i w ten sposób skończył z tym. Mówił bardzo przekonująco patrząc mi w oczy. Uwierzyłam, bo chciałam mu uwierzyć....
marylka pisze: 29 lip 2019, 8:37 Brak podniecenia do Ciebie jest skutkiem tego co robi a nie - że Tobie czegos brakuje.
To bardzo ważne żebys to zrozumiała, bo mysle że latwiej bedzie Ci oddzielic chorobe od wspolżycia małżeńskiego
Wiesz, ja naprawdę dużo czytam na ten temat. Na temat jego uzależnienia, ksiażek mądrych profesorów i doktorów. Ja to wiem, że on ma chorą głowę, nafaszerowaną obrazami. Ale ciągle, za każdym razem, gdy dowiaduję się, że to robi, dotyka to mojej duszy, mojego serca...Za każdym razem bolało trochę mniej, a ostatnio o dziwo boli jak za pierwszym razem. Moze przez to, że mieliśmy dobre 2 miesiące wspólnych, radosnych chwil, a mimo to sięgnął po pornografię i znów chciał mnie okłamać. Powiedział, że dobrze, że się wydało, bo by mi nie powiedział...
marylka pisze: 29 lip 2019, 8:37 Czytajac Ciebie mam gdzies wrażenie że maż Cie kocha.
Myślę, że na swój sposób kocha, ale nie na tym polega miłość, że ciągle się kogoś rani.
Ja też się przez to zmieniam. Przez to, że nieustannie mnie krzywdzi, ostatnio rzuciłam mu dwa zdania.
Jedno kiedy był pokoju i pakował się do pracy. Powiedziałam mu wtedy, że rozważam wyprowadzkę. Jeszcze nie postanowiłam nic, ale rozważam. Na chwilę się obudził z zamyślenia, zdenerwował i powiedział, że może w takim razie w ogóle się rozstać. Zapytałam czy tego chce, odpowiedział, że nie...
Drugie zdanie - kiedy był przy drzwiach wyjściowych zapytałam się go po co brał ze mną ślub. Powiedział, że przecież wiem, że mnie kocha. Odpowiedziałam, że właśnie już nie jestem tego pewna...Zobaczyłam jego zranione spojrzenie, poszedł do pracy w takim stanie. Z jednej strony to mu dobrze zrobi, zastanowi się nad sobą. Może wreszcie zmusi do działania, by walczyć z nałogiem. Z drugiej storny mam świadomość, że powiedziałam te dwie rzeczy specjalnie, by też go zranić, jak on mnie. Żałowałam tego później...
marylka pisze: 29 lip 2019, 8:37 Czy bylas gdzies Ty na spotkaniach grupy wsparcia?
Tak, chodzę na grupę S-Anon. Kobiety tam mają podobny problem do mnie. Pomaga to na tyle, że wiem, że nie jestem sama.
Jednak i tak coraz częściej myślę o unieważnieniu tego ślubu. I to jest dla mnie jak robak w głowie, bo nie mogę przestac o tym mysleć. Chcialabym być z mężczyzną wierzącym, który ma takie same wartosci i nie ma tego syfu, tego uzależnienia. Chciałabym być w zdrowym małzeństwie. Z obecnym mężem, nawet jesli będzie miał długi okres "abstynencji" nie chcę adoptować dziecka, bo nie chcę go narażać, że nauczył by się od przybranego taty tego samego...
Dlatego tak cierpię. Z jednej strony cierpię i chcę mu pomóc, z drugiej strony rozum mówi mi, że ja już nie chcę z nim być i to nie ma przyszłości...Stoję pośrodku dwóch różnych dróg i to jest złe, bo nie wiem w jakim kierunku mam iść...Powinnam dać sobie czas, w spokoju zdecydować co chcę zrobić. Jestem osobą, która zawsze chce mieć jakiś plan, jakieś rozwiazanie, ta niepewność jest ciężka...
ODPOWIEDZ