Pornografia i masturbacja
: 03 maja 2019, 11:57
Witam wszystkich serdecznie,
jestem niecały roku po ślubie, a moje małżeństwo wygląda jakbym była z 10 lat po ślubie...
Jeszcze jako studentka wyprowadziłam się z domu (przez surowych rodziców) i zamieszkałam z chłopakiem. Żałuję tego,ale czasu nie da się cofnąć. Studiowałam dziennie i łączyłam pracę w wolnym czasie, bałam się, że po prostu sama nie dam rady się utrzymać.
Podczas mieszkania razem okazało się,że chłopak ma problem z pornografią i masturbacją. Powiedziałam mu, że to mnie bardzo boli. Przysięgał, że tego już nie robi, po czym okazywało się, że kłamał. Do tego zakochał się w innej. Obiecywał, że z nią zerwie kontakt, ale nie umiał. Nie wytrzymałam i wyprowadziłam się. Po roku znów się spotkaliśmy. Wybaczyliśmy sobie wszystko, później zaręczyny i pół roku później ślub. Podczas kiedy ja chciałam odnowić czystość, chłopak oglądał regularnie pornografię. Kiedy pytałam się go czy dalej ma z tym problem, powiedział że jest wolny od tego. Dwa dni przed ślubem też powiedział, że nie ma nic do ukrycia. Byłam zdziwiona tym bardzo, że niewierzący mężczyzna potrafił tak to z dnia na dzień zostawić, ale chciałam mu zaufać. 7 miesięcy po ślubie odkryłam, że cały czas mnie okłamywał. Znalazłam w jego przeglądarce strony pornograficzne. Strasznie mnie to zabolało. Zrozumiałam dlaczego często pomimo, że chciałam z nim współżyć, on nie miał na to ochoty. Sam się przyznał, że wcześniej się zaspokoił i dlatego już mnie nie potrzebował. Boli go ta sytuacja i chce ją zmienić. Dał się namówić na terapię, ale minął ponad miesiąc, a on dalej jeszcze nie był na żadnym spotkaniu. Terapeuta ma pełny kalendarz, nie ma na razie terminu. Ja chodzę na terapię i na grupę s-anon. Na razie niewiele mi to daje. Nie ufam już mężowi. Nasze małżeństwo jest zbudowane na kłamstwie. Gdybym wiedziała, że dalej ma z tym problem, wtedy nie wzięłabym z nim ślubu. On bał się jak ja zareaguję na prawdę i dlatego mnie okłamywał. Wiem, że mnie kocha. Widzę to po nim. Ja jego też kocham.Wiele osób mówiło mi, żebym nie wychodziła tak szybko za mąż, ale ja niestety byłam mądrzejsza. Wierzyłam, że chłopak zrozumiał przez nasze rozstanie swoje błędy i zmienił się. Na takiego wyglądał. Uważałam, że skoro obydwoje się kochamy, to na co dalej czekać. Niestety nie ufam mu już jak kiedyś, nie umiem żyć z jego uzależnieniem. Staram się walczyć ze złymi myślami i żyć po prostu swoim życiem. Pracą, zainteresowaniami, wiarą. Męża chcę wspierać i dać mu kolejną szansę na wyjście z tego. Jednak najgorsze jest to, że nie wierzę, że on przestanie. On siedzi w tym odkąd był nastolatkiem...Nie widzi tego w takich czarnych barwach jak ja. Widzi, że nasze relacje są gorsze i mnie rani, dlatego chce z tym zerwać. Nie widzi, że samego siebie też krzywdzi. Czy jest ktoś kto ma podobny problem w małżeństwie? Jak sobie z tym radzić? Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
jestem niecały roku po ślubie, a moje małżeństwo wygląda jakbym była z 10 lat po ślubie...
Jeszcze jako studentka wyprowadziłam się z domu (przez surowych rodziców) i zamieszkałam z chłopakiem. Żałuję tego,ale czasu nie da się cofnąć. Studiowałam dziennie i łączyłam pracę w wolnym czasie, bałam się, że po prostu sama nie dam rady się utrzymać.
Podczas mieszkania razem okazało się,że chłopak ma problem z pornografią i masturbacją. Powiedziałam mu, że to mnie bardzo boli. Przysięgał, że tego już nie robi, po czym okazywało się, że kłamał. Do tego zakochał się w innej. Obiecywał, że z nią zerwie kontakt, ale nie umiał. Nie wytrzymałam i wyprowadziłam się. Po roku znów się spotkaliśmy. Wybaczyliśmy sobie wszystko, później zaręczyny i pół roku później ślub. Podczas kiedy ja chciałam odnowić czystość, chłopak oglądał regularnie pornografię. Kiedy pytałam się go czy dalej ma z tym problem, powiedział że jest wolny od tego. Dwa dni przed ślubem też powiedział, że nie ma nic do ukrycia. Byłam zdziwiona tym bardzo, że niewierzący mężczyzna potrafił tak to z dnia na dzień zostawić, ale chciałam mu zaufać. 7 miesięcy po ślubie odkryłam, że cały czas mnie okłamywał. Znalazłam w jego przeglądarce strony pornograficzne. Strasznie mnie to zabolało. Zrozumiałam dlaczego często pomimo, że chciałam z nim współżyć, on nie miał na to ochoty. Sam się przyznał, że wcześniej się zaspokoił i dlatego już mnie nie potrzebował. Boli go ta sytuacja i chce ją zmienić. Dał się namówić na terapię, ale minął ponad miesiąc, a on dalej jeszcze nie był na żadnym spotkaniu. Terapeuta ma pełny kalendarz, nie ma na razie terminu. Ja chodzę na terapię i na grupę s-anon. Na razie niewiele mi to daje. Nie ufam już mężowi. Nasze małżeństwo jest zbudowane na kłamstwie. Gdybym wiedziała, że dalej ma z tym problem, wtedy nie wzięłabym z nim ślubu. On bał się jak ja zareaguję na prawdę i dlatego mnie okłamywał. Wiem, że mnie kocha. Widzę to po nim. Ja jego też kocham.Wiele osób mówiło mi, żebym nie wychodziła tak szybko za mąż, ale ja niestety byłam mądrzejsza. Wierzyłam, że chłopak zrozumiał przez nasze rozstanie swoje błędy i zmienił się. Na takiego wyglądał. Uważałam, że skoro obydwoje się kochamy, to na co dalej czekać. Niestety nie ufam mu już jak kiedyś, nie umiem żyć z jego uzależnieniem. Staram się walczyć ze złymi myślami i żyć po prostu swoim życiem. Pracą, zainteresowaniami, wiarą. Męża chcę wspierać i dać mu kolejną szansę na wyjście z tego. Jednak najgorsze jest to, że nie wierzę, że on przestanie. On siedzi w tym odkąd był nastolatkiem...Nie widzi tego w takich czarnych barwach jak ja. Widzi, że nasze relacje są gorsze i mnie rani, dlatego chce z tym zerwać. Nie widzi, że samego siebie też krzywdzi. Czy jest ktoś kto ma podobny problem w małżeństwie? Jak sobie z tym radzić? Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi.