nałóg pisze: ↑05 maja 2019, 22:38
A może warto polochać teściową?nawet jak się jej nie lubi?Selecja,jak czytam Twój wątek to mam wrażenie sporej niespójności postaw u Ciebie.Agresywne postawy,jakaś alergia na wszystko co dotyczy teściowej...... Może najpierw Ty zrób sobie taki solidny obrachunek?
Nie żywię nienawiści do teściowej.
Jak mieszkamy osobno to nawet ją lubię. Już dawno jej wszystko wybaczyłam.
Wiesz alergia, agresywne postawy - to wszystko pojawia się wtedy, kiedy jesteś tłumiony przez długi okres czasu i zrozumie to osoba, która coś takiego przeżyła.
Właśnie, aby zrobić dla siebie solidny obrachunek, aby w końcu ponownie odzyskać swój spokój w tym celu się wyprowadziłam.
Ujmę to inaczej, aby łatwiej było zrozumieć. Może na przykładach z życia:
Zaczynasz mieszkać w innym mieszkaniu, mąż stale Ci mówi, że to Twoje mieszkanie, możesz w nim robić co chcesz.
Kiedy jedziemy do jakiejś jego rodziny, to zawsze z jego matką, stale słyszymy od niej słowa, że żyjemy szczęśliwie, ona do nas się nie wtrąca, akceptuje osobne życie młodych.
A w rzeczywistości, najpierw zaczyna wchodzić do naszego pokoju pod naszą nieobecność pod pretekstem sprzątania.
Po jakimś czasie okazuje się, że opowiada rodzinie co gdzie mamy w pokoju, zaczyna w nim grzebać, ruszać nasze rzeczy, wszystko przestawiać. Wielokrotnie staramy się jej przetłumaczyć, żeby tak nie robiła, ale daje to efekt jedynie na tydzień może 2, potem dalej jest tak samo.
W końcu instalujemy klucz do pokoju, aby nikt nam tam nie grzebał. Przy instalacji zamka teściowa już całej swojej rodzinie telefonicznie opowiada jak to boimy się, że złodziej (w domyśle ona) przyjdzie i nam coś ukradnie bo instalujemy zamek.
Inna sytuacja, robimy sobie pranie, i zaczynamy sobie je wieszać na swojej suszarce, to nagle teściowej się nie podoba w jaki sposób je wieszamy, bo to trzeba robić inaczej, za każdym razem wtrąca swoje uwagi.
Nagle okazuje się, że suszarkę powinniśmy postawić w innym miejscu niż chcemy, bo tam ciuchy nie wyschną.
Inna sytuacja: gotuję dla nas obiad, oczywiście zawsze robiłam więcej, żeby starczyło dla wszystkich. Zostawiam obiad na kuchni, wychodzimy gdzieś z mężem, stwierdzam, że przyjdziemy będzie jeszcze ciepłe, a potem może sobie je gdzieś schowam.
Wracamy, a obiad zostaje przez teściową przełożony tak jak jej się podoba, schowany do lodówki, bo przecież nie mógł stać w miejscu w jakim myśmy chcieli. Wielokrotnie próbowałam też jej to przetłumaczyć, efekt jedynie na kilka dni lub tydzień, potem znowu to samo.
Inny przykład: zaczynam robić obiad, coś przygotowywać w kuchni, wiadomo że przy pracy się brudzi.
Nagle przybiega do mnie teściowa ze szmatką, przeskakuje pod moimi rękami i zaczyna po mnie wycierać mokry blat, bo gdzieś się przez przypadek wylało.
Oczywiście jeżeli gdzieś wychodzimy z mężem, to teściowa zawsze musiała wiedzieć gdzie i z kim.
Nagle okazuje się, że cała jej rodzina wie, kiedy i gdzie byliśmy, co robiliśmy.
Inna sytuacja: zapraszamy do salonu znajomych, umawiam się z teściową, że w ten wieczór salon będzie nasz, bo mamy jakąś uroczystość. Ona się już dużo wcześniej zgadza. Przychodzą znajomi, jest miło, pijemy coś, gramy sobie w gry planszowe, rozmawiamy. Nagle teściowa przychodzi i zaczyna zasłaniać nam w salonie rolety automatyczne, po czym pilot do rolet zabiera do swojego pokoju, bo nie podoba jej się, że o tej porze rolety nie są zasłonięte.
Oczywiście po wyjściu znajomych słyszę już od niej uwagi na temat każdej osoby, że ta jest za gruba, ten jest zbyt wysoki itp. Zresztą tak samo wielokrotnie słyszałam od niej na temat każdej osoby z jej rodziny.
Inna sytuacja, rozmawiamy z mężem w pokoju, mamy jakieś niezgodne zdanie, trochę głośniej rozmawiamy, bo jesteśmy zdenerwowani. Nagle drzwi bez pukania otwiera teściowa i zaczyna mnie bez ostrzeżenia wyzywać od najgorszych.
Po kłótni tej lub każdej innej mąż jest na mnie zły, bo podniosłam na niego głos, a to sprawia że jego matka cierpi.
I takich sytuacji można mnożyć i mnożyć. Oczywiście rodzina męża wie, jaka potrafi być jego matka, już nieraz od nich to słyszałam.
Przyznaję, że święta nie jestem, mam wybuchowy charakter.
Jak się zdenerwuję, to czasami nie panuję nad nerwami i potrafie krzyknąć.
Ale jeszcze nikt wcześniej nie właził mi tak bardzo z butami do mojego życia.
Dziwisz się, że w pewnym momencie zaczęłam mieć alergię na tą osobę?
A jak musiałam wracać do tego mieszkania, to cała w środku się trzęsłam, brzuch mnie od razu bolał, w głowie mi się kręciło.
Bardzo się starałam dla męża, próbowałam wszystkiego, aby zmienić swoją postawę, ale nic na dłuższą chwilę nie poskutkowało.
Wcześniej byłam osobą radosną i wesołą i nie miałam takich problemów, wierzyłam w ludzi, a z ludźmi starszymi często miałam nawet lepszy kontakt niż z młodymi. Ale mieszkanie z teściową przybiło mnie.
Żeby z tego wyjść i zająć się sobą swoimi wadami, skupić się na sobie wyprowadziłam się.
A może zrobiłam coś błędnie, może ja to widzę źle? Jeżeli tak jest, to proszę oświeć mnie.
kocimiętka pisze: ↑05 maja 2019, 19:50
Co możesz jeszcze zrobić?
Hm... Myślę, że warto abyś sama przeczytała swój ostatni post i realnie spojrzała na sytuacje.
Mąż się nie wyprowadził, bo nie chce mieszkać w wynajmowanym mieszkaniu? - przepraszam bardzo, ale co to za argument?
Mąż co miesiąc spłaca mieszkanie i dlatego woli puścić Żonę "samopas", że się tak brzydko wyrażę, a sam wolał zostać z matką dla paru groszy?
Przecież i tak byłaś zmuszona się wyprowadzić i tak, i tak musisz płacić za wynajem i tak, więc mógłby pójść z Tobą jednocześnie spłacając tamto mieszkanie. Jaka to już w tej chwili różnica?
Zdaję sobie z tego sprawę co tutaj napisałaś, też tego nie rozumiem.
Ale starałam się wielokrotnie to pokazać mężowi, przedstawić, powiedzieć, opisać, i nie tylko ja, ale to nic nie dało.
Uparł się, że to on ma rację, a wszyscy inni nie i dla niego to koniec.
kocimiętka pisze: ↑05 maja 2019, 19:50
Jednocześnie twierdzi, że dołuje go, że nie jesteście razem w jednym łóżku i że to nie jest normalne? - to niech coś z tym zrobi! Przecież jesteś, jak czytam na tej samej ulicy, kilka metrów dalej.
Zdarza mu się, że zostaje u mnie na noc, ale tylko tyle.
Jedyną opcją jaką on widzi to jest kupno czegoś wspólnie i przeprowadzenie się tam razem.
Jest to w trakcie realizacji, ale musimy poczekać jeszcze kilka miesięcy.
kocimiętka pisze: ↑05 maja 2019, 19:50
Wiem, że to forum ma służyć pomocą dla osób, które tu trafiają, a nie zajmowaniem się współmałżonkiem, ale może warto z dystansu popatrzeć na pewne rzeczy, żeby wiedzieć co dalej.
Może warto byłoby Mężowi powiedzieć, że źle Ci z tym dla Ciebie u Niego w domu miejsca nie ma, dla Niego w Twoim nawet tym wynajmowanym miejsce zawsze jest. Może oprzytomnieje...
Staram się patrzeć z dystansu, naprawdę. Wiem też, że wiele kwestii sama nie jestem w stanie zauważyć, więc pytam się czasami innych ludzi, aby zobaczyć coś z innej strony.
Wielokrotnie mu to mówiłam, że tutaj u mnie jest zawsze miejsce dla niego.
Ale on ma swoje przekonania, obecnie niestety nie jestem w stanie jego punktu widzenia zmienić.
Mam nadzieję, także patrząc na znajomych, że czas to u niego zmieni, jeżeli zamieszkalibyśmy tylko we dwójkę.
Dziękuję bardzo za wasze rady.
Napisałam dzisiaj do niego list, w którym ujęłam wszystko co chciałam mu powiedzieć odnośnie moich odczuć, mojego punktu widzenia.
Nie wiem czy to coś da, ale myślę, że czas pokaże.
Z Bogiem