Samodzielność i dojrzałość myślę nie są Ci obce.
Dodatkowo Twoja mama w mądry sposób Ci to umożliwiła.
Czy Twój mąż ma rodzeństwo?
Moderator: Moderatorzy
Samodzielność i dojrzałość myślę nie są Ci obce.
Rozmawiałam o tym z mężem nieraz.
Z tego, co piszesz - na pewno uzależniłaś się od niego i to bardzo. To jest toksyczna relacja. Jeżeli nie odzyskasz siebie, swojej wolności, nie pokochasz naprawdę, nie zbudujecie dobrej relacji. Oplatasz go jak bluszcz, wieszasz się na nim emocjonalnie. On widzi i czuje, że nie zostawiasz przestrzeni na relację, że lgniesz do niego z wewnętrznego przymusu, a nie wolnej decyzji. Oczywiście przejaskrawiam tu jeden aspekt Waszej relacji, ale bardzo ważny i wymagający naprawy.selecja pisze: ↑04 maja 2019, 23:52 Odkąd poznałam męża, chyba się uzależniłam od niego.
Kierują mną emocje. Często jak mnie zostawia samą na noc to nie wiem co robię.
Po prostu nie jestem w stanie sama usiedzieć w miejscu w pokoju, brakuje mi go, czuję się samotna.
Od wczoraj do dzisiaj południa byliśmy cały czas razem, było cudownie, ja mieszkając tutaj w końcu odżywam.
Po jego powrocie do tamtego mieszkania nagle mi pisze smsa, że nie chce już ze mną być.
To świetnie, że macie taki plan. Bo dalsze mieszkanie z teściową - przy jej zachowaniu - byłoby gwarancją rozpadu Waszego małżeństwa. Pytanie tylko, czy za kilka miesięcy, w obecnym stanie Waszych relacji, to nie będzie za późno. Sprawa tego, czy mąż będzie w tym czasie mieszkał z Tobą, a mamę odwiedzał w miarę potrzeby, czy mieszkał z nią, a Ciebie odwiedzał, jest kluczowe. Argument, że nie chce mieszkać w wynajmowanym mieszkaniu, nie jest poważny.
Dziękuję. Twój wątek przeczytałam już cały jeszcze początkiem tego roku. Śledzę go na bieżąco, ale nie czuję się kompetentna żeby cokolwiek tam napisać, mogę jedynie Ci kibicować.Ukasz pisze: ↑12 maja 2019, 9:55 Mój wątek jest bardzo długi, ale może znajdziesz tam coś, co Ci pomoże:
viewtopic.php?f=10&t=541
Tego Ci życzę, abyście byli kiedyś razem.Ukasz pisze: ↑12 maja 2019, 9:55Z tego, co piszesz - na pewno uzależniłaś się od niego i to bardzo. To jest toksyczna relacja. Jeżeli nie odzyskasz siebie, swojej wolności, nie pokochasz naprawdę, nie zbudujecie dobrej relacji. Oplatasz go jak bluszcz, wieszasz się na nim emocjonalnie. On widzi i czuje, że nie zostawiasz przestrzeni na relację, że lgniesz do niego z wewnętrznego przymusu, a nie wolnej decyzji. Oczywiście przejaskrawiam tu jeden aspekt Waszej relacji, ale bardzo ważny i wymagający naprawy.selecja pisze: ↑04 maja 2019, 23:52 Odkąd poznałam męża, chyba się uzależniłam od niego.
Kierują mną emocje. Często jak mnie zostawia samą na noc to nie wiem co robię.
Po prostu nie jestem w stanie sama usiedzieć w miejscu w pokoju, brakuje mi go, czuję się samotna.
Od wczoraj do dzisiaj południa byliśmy cały czas razem, było cudownie, ja mieszkając tutaj w końcu odżywam.
Po jego powrocie do tamtego mieszkania nagle mi pisze smsa, że nie chce już ze mną być.
Ja uważałem, że taka zależność to miłość. Byłem z niej dumny. A teraz widzę, że w ten sposób przyczyniłem się do zupełnego rozpadu więzi. Dotknąłem swojego dna. Pokochałem żonę od nowa, już w wolności, ale dla niej to było za późno. Może jeszcze kiedyś będziemy razem. W tej chwili nie jesteśmy.
Zgadzam się z tym.
Dokładnie, ale wydaje mi się, że obecnie nie jestem w stanie nic z tym zrobić.
Nie jest poważny. Ale takie ma obecnie myślenie. Myślę, że jest szczery, po prostu ma swoje przekonania. Wydaje mi się, że sam musi się nauczyć, a jedyne co mogę zrobić to egzekwować jego własne słowa i obietnice.Ukasz pisze: ↑12 maja 2019, 9:55 Argument, że nie chce mieszkać w wynajmowanym mieszkaniu, nie jest poważny.
Sądzę zresztą, że to naciągany pretekst. Że on po prostu nie potrafi odciąć pępowiny i stać się dorosły. Że za kilka miesięcy okaże się, że z jakiegoś innego powodu, równie głupiego, znów nie będzie w stanie wyprowadzić się od mamy.
Niestety wydaje mi się, że nawet jakbym postawiła go obecnie przed takim wyborem to nie byłby go w stanie podjąć. Druga sprawa, ja obecnie też nie jestem w stanie takiej decyzji podjąć, bo musiałabym być przygotowana na całkowite rozstanie, a naprawdę w tej chwili nie jestem. I sama się sobie dziwię, naprawdę.Ukasz pisze: ↑12 maja 2019, 9:55 Być może tylko postawienie go przed wyborem - albo Ty albo mama - byłoby w stanie skłonić go do decyzji, by stać się dorosłym człowiekiem i mężem. Tyle, że Ty teraz nie jesteś w stanie tak mu pomóc. On nie potrafi uwolnić się od dziecinnej relacji z mamą, Ty - od uzależnienia od niego.
Oboje bardzo potrzebujecie pomocy. Dobry terapeuta, który byłby autorytetem dla Was obojga, byłby na wagę złota.
Od zaakceptowania i pogodzenia się z tym, ze mąż nie wróci można zacząć nowe życie, id utraty nadziei - paradoksalnie, ale tak jestburza pisze: ↑14 wrz 2019, 7:59 Witaj Selecjo, fajnie, że budujecie od nowa, jeśli chce dwoje to można, twoja historia to potwierdza. . U mnie nadzieja już coraz mniej , nie wszystkie małżeństwa, można uratować i ostatnio od kilku dni, takie myśli przewijają mi się po głowie po co czekam? Być może, i ja powinnam układać sobie nowe życie. Po co czekać na męża , jak nie ma szans na nawrócenie a tym bardziej na powrót.
Szanse są zawsze. Ale chyba sens w tym żeby czekać nie czekając. Zająć się sobą i swoim życiem.burza pisze: ↑14 wrz 2019, 7:59 Witaj Selecjo, fajnie, że budujecie od nowa, jeśli chce dwoje to można, twoja historia to potwierdza. . U mnie nadzieja już coraz mniej , nie wszystkie małżeństwa, można uratować i ostatnio od kilku dni, takie myśli przewijają mi się po głowie po co czekam? Być może, i ja powinnam układać sobie nowe życie. Po co czekać na męża , jak nie ma szans na nawrócenie a tym bardziej na powrót.
Burzo , ale Ty pamietasz ....burza pisze: ↑14 wrz 2019, 10:45 No ale wiecie to nowe życie, to miałam na myśli znaleźć sobie kogoś. Zaobserwowałam to, będąc na firmowej imprezie jeśli bym tylko chciała. Ale noszę, cały czas to obraczke z pierscionkiem razem na palcu, nawet jeden kolega powiedział, wyrzuć to z palca, które wie bo odstraszasz innych. Mąż jest taki szczęśliwy i idzie do przodu. A ja co? Liczę na cud, ale go nie będzie. Wiem też, że to zły tak mnie kusi i maci. Deklaruje, że nie ale nie wiem jak będzie, jeśli mąż taki szczęśliwy. I zapomniał o tym co mi przyrzekal.
Dziękuję.burza pisze: ↑14 wrz 2019, 7:59 Witaj Selecjo, fajnie, że budujecie od nowa, jeśli chce dwoje to można, twoja historia to potwierdza. . U mnie nadzieja już coraz mniej , nie wszystkie małżeństwa, można uratować i ostatnio od kilku dni, takie myśli przewijają mi się po głowie po co czekam? Być może, i ja powinnam układać sobie nowe życie. Po co czekać na męża , jak nie ma szans na nawrócenie a tym bardziej na powrót.