Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

PaniMama
Posty: 75
Rejestracja: 20 maja 2018, 20:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Post autor: PaniMama »

Witam Was serdecznie.
Kilka lat temu pisałam już tutaj swoją historię.
Teraz prześledziłam/ śledzę kilka Waszych historii...i trochę z drżeniem rąk piszę.
Jestem na skraju... Jestem wycieńczona psychicznie, a za tym idzie też fizyczność.
Jestem mężatką od 5lat, a znamy się z mężem 9/10. Kryzysy bywały, no ale kto ich nie ma, ale jakoś szliśmy do przodu.
Kilka lat temu na świecie pojawiło się nasze pierwsze i jedyne dziecko. Mocno wyczekiwane przeze mnie.
Między mną a mężem jest prawie 10lat różnicy ( on jest starszy).
Od przeszło roku zaczął się permanentny kryzys.
Mąż sięga po alkohol niemal codziennie, później nie ma siły by funkcjonować. Ma siedząca pracę i sam z siebie nie ma potrzeby jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Nie ma też potrzeby zajmowania się dzieckiem.
Wmawia sobie wszystkie choroby świata, ale do lekarza i na badania nie chce pójść, leczyć się yez nie chce.
Mocno szwankuje komunikacja między nami.
Próbowałam rozmawiać , pisać, byliśmy na kilku spotkaniach, które miały nam jakoś pomóc... niestety- huśtawka na jakiej jestem sprawia, że mam dość.
Pojawiają się głupie myśli ..
Oczywiście jest też problem finansowy.
Jestem osobą niepracującą. Nie podjęłam żadnej zawodowej pracy, ze względu na małe dziecko i to, że jesteśmy właściwie sami z mężem.
Nie mamy nikogo, kto mógłby choć na chwilę pomoc w opiece nad dzieckiem.
Jestem sfrustrowana, przemęczona...
Dużo, dużo różnych problemów jest na mojej głowie. Jako bezrobotna matka, muszę szukać jakiegoś zarobku, gdzie się da... Bo mąż nie daje mi pieniędzy ani na życie ani na dziecko.
Jestem w patowej sytuacji, bo mieszkamy w jego kawalerce.
Na rodziców niestety nie mogę liczyć,gdyż uważają , że wymyślam i to są moje problemy i mam sobie z nimi radzić sama.
Nie śpimy z mężem. Od kilku lat,śpi na podłodze, pożycie też jest prawie zerowe.
Nie rozmawia ze mną, nie słucha tego co mam do powiedzenia, wychodzi kiedy chce, wraca kiedy chce...i zazwyczaj tak nabombiony, że odechciewa się wszystkiego. Zasiada do komputera i do późna w nocy gra w gry.
Ubliża i poniża słownie..a także swoim lekceważeniem. Nie odbiera ode mnie telefonu, nie odpisuje na wiadomości.
Dodatkowo problemem jest jego mama, która min stop do niego wydzwania i mu się żali...
Zaczęłam z bezradności pokrzykiwać na dziecko, mnie samej często odechciewa się zajmowania nim ( dzieckiem), bo po ludzku już nie mam siły.
Słyszę od męża, że powinnam się cieszyć, bo mnie nie bije, bo czasem coś ugotuje.
Ze wszyscy się ode mnie odwracaja, bo jestem podła i inne epitety.
Ze mam sobie poszukać kogoś innego, że jak mi się nie podoba to mam sobie iść.
Tylko ... Tylko raz nie bardzo mam gdzie, a dwa- jest dziecko. Mam potworny dylemat, bo wiem, że każda z decyzji jaką podejmę będzie zła...
Czy dziecko ma się wychowywać bez ojca, czy z ojcem alkoholikiem i w atmosferze ciągłych kłótni.

Nie pamiętam kiedy ostatnio poczułam się bezpiecznie,zaopiekowana, mądra,atrakcyjna itd.

Jestem jeszcze młoda ( chociaż mocno po 30) i marzy mi się, żeby mieć jeszcze chociaż jedno dziecko, ale w takiej sytuacji, wiem, że to nieodpowiedzialne i niemożliwe.

Proszę Was o wsparcie i modlitwe.
jacek-sychar

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Post autor: jacek-sychar »

Witaj PaniMamo ponownie na naszym forum.

Modlitwę mogę Ci obiecać.
A dziecko nie może iść do przedszkola i nie możesz znaleźć pracy?
PaniMama
Posty: 75
Rejestracja: 20 maja 2018, 20:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Post autor: PaniMama »

Dziękuję.
Niestety, dziecko nie dostało się do przedszkola. Wystosowałam kilka pism, niestety nie przyniosły one porządnego efektu. Czekam na przydział od burmistrza.
A na prywatne przedszkole mnie nie stać.
jacek-sychar

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Post autor: jacek-sychar »

Istnieje oczywiście możliwość wystąpienia o wystąpienie do sądu o zasądzenie pieniędzy na Ciebie i na dziecko, ale to wtedy już będzie wojna na całego.
A jak nie daje pieniędzy, to je w domu? Pierzesz i prasujesz mu?
PaniMama
Posty: 75
Rejestracja: 20 maja 2018, 20:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Post autor: PaniMama »

Próbowałam prośbą i groźbą- nie przyniosło to właściwie niczego.
Myślałam też o zgłoszeniu go do przymusowego odwyku...ale jeżeli on nie będzie chciał ( a nie chce)...nic to nie da.
Stołuje się na mieście. Chociaż wielokrotnie robiłam śniadania dla nas, kupowałam za swoje.
Uważa , że "daje mi mieszkać" i spłaca swoje kredyty, które też były zaciągane bezmyślnie. Trwoni pieniądze, chociaż wiele ich nie ma.
Czynsz też opłacam ja... I właściwie nigdy go nie interesowało czy mam i skąd mam.
A jak kilka razy naprawdę nie miałam co do garnka włożyć to mi powtarzał, że on też nie ma.
Właściwie taki jest jego pierwszy odruch zawsze- że mówi, że nie ma
Prac mu przestałam i cokolwiek robić dla niego
Mirakulum
Posty: 2648
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Post autor: Mirakulum »

Witaj
potrzebujesz fachowej i kompleksowej pomocy
terapia dla żon alkoholików i wystąpienie o alimenty.
polecam to co mówi o takich sytuacjach ks Dziewiecki - mądrze kochać twardą miłością.
A zaczynasz od zdobycia nowej wiedzy.
Pogody Ducha
PaniMama
Posty: 75
Rejestracja: 20 maja 2018, 20:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Post autor: PaniMama »

Pomocy szukam gdzie się da, ale ciągle zostaje odprawiona z kwitkiem. Na prywatne terapie mnie niestety nie stać , a prywatne kosztują dość sporo.
Próbowałam i chodziłam na takie rozmowy z księdzem...
Miałam wrażenie, że nie bardzo wie jak się zabrać za ten temat, ale nie pokierował mnie dalej.
Byłam też w ośrodku pomocy kryzysowej...
Ale tam nie zajmują się terapią, tylko doraźna pomocą, jak sama nazwa wskazuje.
Głośno mówię, do najbliżych, ale mają mnie za wariatkę.
Jestem typowym DDD i DDA....
Dopiero od niedawna to do mnie dociera.
I im więcej o tym czytam tym bardziej sobie uświadamiam, że i mój mąż tez jest DDD i DDA..
Moi rodzice , jakby na to tak szerzej spojrzeć też są DDD...
Ech.
Coraz mniej sił mam by walczyć o samą siebie.
A innym zupełnie na mnie nie zależy.
Mogłabym zniknąć ... I nikt by tego nie zauważył.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Post autor: nałóg »

Zapytaj w poradni uzależnień o terapię DDA .Może masz w okolicy mityng Al-anonu?
PaniMama
Posty: 75
Rejestracja: 20 maja 2018, 20:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Post autor: PaniMama »

Dziękuję, poszukam.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Post autor: nałóg »

Za s-żoną zacytuję” Pamiętaj - kto chce, szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu."...„ i dodam: jak szukasz to masz szansę znaleźć a Ty piszesz w ogromnym poczuciu skrzywdzenia..To destrukcyjny stan.PD
PaniMama
Posty: 75
Rejestracja: 20 maja 2018, 20:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Post autor: PaniMama »

Nałóg,
Całe życie mnie gaszono, mimo, że na różnych polach odnosiłam duże sukcesy.
Moja mama do tej pory ciągle mi ( przepraszam za określenie, ale nie znajduje lepszego określenia) dosrywa... I przy każdym kontakcie udowadnia jaka jestem do niczego. Non stop szantażuje mnie emocjonalnie, próbując wzbudzić poczucie winy- skutecznie. Żyje w ciągłym poczuciu winy.
Moje poczucie wartości jest mniej niż zero. Chociaż racjonalnie do tego podchodząc, pewne rzeczy są ponda przeciętną, ale nie to przegrywa z poczuciem , że jestem do niczego.
Kilka tekstów rzuconych przez męża typu- jesteś beznadziejna, nikt cię nie lubi, twoja matka się na ciebie wypiela..inni się na ciebie wypinają, jesteś fatalną żoną, gospodynią itd... Tylko umacnia to moje przekonanie.
Nie mówię, że jestem chodzącym ideałem, do takowego mi bardzo daleko, ale od dawien dawna, nie usłyszałam niczego dobrego pod swoim adresem.
Słyszę tylko, że ja nie zasługuje , by się o mnie starać , by dla mnie coś robić.
I przy życiu trzyma mnie dziecko. I gdzieś tam w głębi serca, przekonanie, że jestem mądra, fajna , zaradna i będzie jeszcze dobrze, pięknie.
Tylko tak bardzo się w tym wszystkim. Pogubiłam.
A dwie najbliże mi osoby, czyli mama i mąż, które powinny być podporą, są tymi którzy niszcza mnie najbardziej. A może to ja im na to pozwalam....
Inna
Posty: 332
Rejestracja: 23 lip 2017, 21:47
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Post autor: Inna »

PaniMama pisze: 19 maja 2019, 15:24
A dwie najbliże mi osoby, czyli mama i mąż, które powinny być podporą, są tymi którzy niszcza mnie najbardziej. A może to ja im na to pozwalam....
Te dwa zdania może ci coś rozjaśnią :

Traktują cię tak, jak im na to pozwalasz

Jak się widzisz tak cię piszą.

5 lat temu mialam zerowe poczucie wartości.
Dziś tak nie jest.
Każdy człowiek jest wartościowy.
Negując swoją wartość, negujemy wartość samego Boga.
Wszak stworzył nas na własne podobieństwo.
Do mnie to dotarło, gdy uświadomiłam sobie, że obrażam Boga, że tak jakby zarzucam Mu, że stworzył coś nic niewartego...
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Post autor: JolantaElżbieta »

PaniMama pisze: 19 maja 2019, 15:24
Kilka tekstów rzuconych przez męża typu- jesteś beznadziejna, nikt cię nie lubi, twoja matka się na ciebie wypiela..inni się na ciebie wypinają, jesteś fatalną żoną, gospodynią itd... Tylko umacnia to moje przekonanie.
Nie mówię, że jestem chodzącym ideałem, do takowego mi bardzo daleko, ale od dawien dawna, nie usłyszałam niczego dobrego pod swoim adresem.
Słyszę tylko, że ja nie zasługuje , by się o mnie starać , by dla mnie coś robić.
I przy życiu trzyma mnie dziecko. I gdzieś tam w głębi serca, przekonanie, że jestem mądra, fajna , zaradna i będzie jeszcze dobrze, pięknie.
Tylko tak bardzo się w tym wszystkim. Pogubiłam.
A dwie najbliże mi osoby, czyli mama i mąż, które powinny być podporą, są tymi którzy niszcza mnie najbardziej. A może to ja im na to pozwalam....
Pora wyzwolić się z patrzenia na siebie oczyma innych ludzi. Ja całe lata slyszałam to samo od męża, łącznie z tym, że ludzie rozmawiają ze mną z litości albo ze strachu, a nawet cała moja rodzina jest przeciwko mnie, bo jestem kościelną wariatką - wariactwo polega na tym, że co niedzielę chodzę do kościoła - jako jedyna osoba wierząca w rodzinie - uwierzyłam we wszystko, choć z tyłu głowy slyszalam, że to nieprawda. Ale bolało i zniszczyło poczucie własnej wartości, obudziło dawne kompleksy. Nie daj się zniszczyć złemu, bo on macza w tym paluchy, skoro wszyscy gadają to samo. Mnie na szczęscie trzymało przekonanie, że to ja mam rację nie oni :-) Skończyłam dwa kierunki studniów, całe lata dbałam o męża i dzieci, dzięki mnie mieliśmy mieszkanie, zalatwiałam spraawy, których inni nie mogli załatwić, mam wiele koleżanek, więc chyba nie byłam aż tak beznadziejna jak usiłował wmówić mi to mąż. A ja mu nic nie udowadniałam, nie przekonywałam go, że nie ma racji, bo to i tak nie miałoby sensu. Widział mnie taką jaką chciał widzieć, bo tak mu było wygodniej - no i łatwiej zostawić taką wstrętną żonę - przynajmniej jest pretekst. Ale oni wiedzą, że to nieprawda :-)
PaniMama
Posty: 75
Rejestracja: 20 maja 2018, 20:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Post autor: PaniMama »

JolantaElżbieta ( nie wiem jak tu odpowiadać bezpośrednio).
Dziękuję Ci za te wpisy.
Hmmm...jest dużo we mnie dużo sprzeczności, z którymi nie umiem się uporać.
Również skończyłam prestiżowe studia, kilka różnych szkół i kursów, dzięki czemu mam kilka fachów w ręce.
Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych... Ale od przeszło dwóch lat, jakby ktoś rzucił na naszą rodzinę klątwę.
Czuję, że się duszę, że mam kotwice, która mnie blokuję.
Autentycznie spadają na nas co rusz jakieś tragedie, a kłody są rzucane pod nogi. Wszystko idzie na przekór, kiedy wydaje się , że coś już jest pewne, nagrane ..nagle bum ... I jest zupełnie na opak. Jakbym dostawała po łapach ...
Logika nakazuje wziąć tzw. Byka za rogi, a z tych kłód zrobić drabinę, do wspinania się wyżej.
Ale emocje, które nie mają ujścia biorą górę.

Jestem osobą wierzącą i zawierzam się Bogu. Próbuje sobie przetłumaczyć, że to wszystko jest po coś.
Ale coraz częściej zaczynam we wszystko wątpić.
Dlatego też tutaj napisałam, szukając wsparcia, kopa, może jakiegoś ukierunkowania.
Pomocy.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

Post autor: nałóg »

Na początek może warto powiedzieć sobie że doskonałą to Ty nie jesteś i nie będziesz.Jesteś taka jaka jesteś. Jesteś niepowtarzalna i jedyna.Mam wrażenie że Ty szukasz potwierdzenia siebie w oczach i słowach innych...... matki...... męża..... pewnie koleżanek...... w pracy i od ich słów,ich postaw, przekazu werbalnego i nie werbalnego budujesz swoje szczęście,swoją wartość.Gdzie jest Twoje szczęście?u matki? Męża? Koleżanek? A może warto uznać że szczęście jest w Tobie?że od Ciebie zależy Twoje poczucie własnej wartości.Dobrze trafiłaś na to forum.Przecztaj ze zrozumieniem wątek o przebaczeniu.Bez przebaczenia sobie,bez akceptacji siebie trudno budować swoje poczucie wartości, swoje szczęście.PD
ODPOWIEDZ