Strona 13 z 13

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

: 10 sie 2019, 15:03
autor: marylka
PaniMama pisze: 10 sie 2019, 11:43
Sama jestem DDA i po ciężkiej depresji, leczonej farmakologicznie.
Mam zaburzone poczucie własnej wartości.
A moja obroną jest pancerz, skorupa i przebranie twardej babki.
W środku, jestem krucha i miękka jak jajeczko ;)
Wiesz....wedlug mnie to każdy jest jakieś DDX
Fajnie że masz tego świadomosc bo teraz możesz albo co Ci nie wyjjdzie wołac -" jestem DDA"
albo poszukac narzedzi jak sobie pomoc
I z tym DDA życ
To nie jest pietno
To zachowania ktore w szczegolnych momentach daja o sobie znac. I majac wiedze możesz jako dorosla kobieta nad nimi zapanowac

Ja bym probowala stworzyć sobie i dziecku fajny świat fajne urodziny.
Zmienic punkt widzenia

Patrzysz na leżącego i Cie trafia
Że nie umyty czy nie ogolony

A Ty sie wykap pieknie wypachnij zadbaj o fryzure zaplec corce piekne warkocze idźcie na lody na plac zabaw
Ciesz sie z tego co masz

Co do meża - to nieprzerwanie namawiam na al-anon. Bo to nie jest miejsce i czas na rozpracowywanie tego tematu. To jest PROCES ktory musisz przejsç żeby podejmowac świadome decyzje a potem mierzyc sie z konsekwencjami.

Ja też mam meża ktory do konca życia bedzie mierzyl sie z nałogiem
Jest w terapii i dzisiaj jestesmy razem

Ale pamietam dni kiedy dosłownie wylam z bezsilnosci. Tylko wspólnota - możliwosc rozmowy i otrzymanie informacji zwrotnych buduje wewnetrzna siłe i poczucie wartosci
A nade wszystko relacje z BOGIEM
No i co że jestes DDA?

Masz jeszcze OJCA ktory jest KRÓLEM WZZECHŚWIATA!
Posyła Cie do ludzi ktorzy Ci sa w stanie pomoc.
Chcesz?
Tej pomocy?
To idź i bierz co dla Ciebie

A myślalaś o 12 krokach?
Tu - na forum. Cudowni Prowadzacy i najlepsi Przyjaciele do dzis. Nikt Cie tu nie potepi nie oceni a jak pomoże! Dla mnie swiat zmienil kolory po moich warsztatach
Pozdrawiam

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

: 11 sie 2019, 10:41
autor: Niebajka
PaniMama pisze: 19 maja 2019, 15:24 Nałóg,
Całe życie mnie gaszono, mimo, że na różnych polach odnosiłam duże sukcesy.
Moja mama do tej pory ciągle mi ( przepraszam za określenie, ale nie znajduje lepszego określenia) dosrywa... I przy każdym kontakcie udowadnia jaka jestem do niczego. Non stop szantażuje mnie emocjonalnie, próbując wzbudzić poczucie winy- skutecznie. Żyje w ciągłym poczuciu winy.
Moje poczucie wartości jest mniej niż zero. Chociaż racjonalnie do tego podchodząc, pewne rzeczy są ponda przeciętną, ale nie to przegrywa z poczuciem , że jestem do niczego.
Kilka tekstów rzuconych przez męża typu- jesteś beznadziejna, nikt cię nie lubi, twoja matka się na ciebie wypiela..inni się na ciebie wypinają, jesteś fatalną żoną, gospodynią itd... Tylko umacnia to moje przekonanie.
Nie mówię, że jestem chodzącym ideałem, do takowego mi bardzo daleko, ale od dawien dawna, nie usłyszałam niczego dobrego pod swoim adresem.
Słyszę tylko, że ja nie zasługuje , by się o mnie starać , by dla mnie coś robić.
I przy życiu trzyma mnie dziecko. I gdzieś tam w głębi serca, przekonanie, że jestem mądra, fajna , zaradna i będzie jeszcze dobrze, pięknie.
Tylko tak bardzo się w tym wszystkim. Pogubiłam.
A dwie najbliże mi osoby, czyli mama i mąż, które powinny być podporą, są tymi którzy niszcza mnie najbardziej. A może to ja im na to pozwalam....
Jest mi bliskie to, co piszesz.
Poczucie wartości niestety też zaniżone.
Nie znam cię, ale widzę, że jesteś wrażliwa, masz wiarę, masz wolę walki dla dziecka, szukasz pomocy. Jesteś wartościową osobą. Bóg nas kocha w naszym pogubieniu nawet. Stworzył Cię właśnie taką, widocznie taka jesteś potrzebna światu.

Przytulam serdecznie.

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

: 12 sie 2019, 13:50
autor: Koszmar
JolantaElżbieta pisze: 19 maja 2019, 19:44
nałóg pisze: 19 maja 2019, 18:27 Na początek może warto powiedzieć sobie że doskonałą to Ty nie jesteś i nie będziesz.Jesteś taka jaka jesteś. Jesteś niepowtarzalna i jedyna.Mam wrażenie że Ty szukasz potwierdzenia siebie w oczach i słowach innych...... matki...... męża..... pewnie koleżanek...... w pracy i od ich słów,ich postaw, przekazu werbalnego i nie werbalnego budujesz swoje szczęście,swoją wartość.Gdzie jest Twoje szczęście?u matki? Męża? Koleżanek? A może warto uznać że szczęście jest w Tobie?że od Ciebie zależy Twoje poczucie własnej wartości.Dobrze trafiłaś na to forum.Przecztaj ze zrozumieniem wątek o przebaczeniu.Bez przebaczenia sobie,bez akceptacji siebie trudno budować swoje poczucie wartości, swoje szczęście.PD
Nie chodzi o bycie doskonałą, ani szukanie potwierdzenia w cudzych oczach. Chodzi o to, że najbliższa osoba gnoi cię bez żadnego powodu. Robisz swoje i nie wiesz o co chodzi. I wartośc człowieka automatycznie zaczyna spadać, jeśli codziennie słyszy, ze jest do niczego, ( i co pokończyłaś te swoje szkoły, a jestes głupia jak byłaś, jesteś tumanem). A ty otwierasz szeroko oczy, bo to nie ma dla ciebie żadnego znaczenia i wiesz, ze wartości człowieka tak się nie mierzy, ale zwyczajnie lubisz się uczyć i zdobywać nowe umiejętności. Dom jest wysprzątany, męża nie zaniedbujesz i ciągle dostajesz baty. Rozumiesz? Zaczynasz wątpić czy z tobą wszystko jest ok, gdzie robisz błąd - cokolwiek zrobisz zawsze jest źle - milczysz - awantura - mowisz - awantura - patrzysz w prawo - źle, patrzysz w lewo - źle. Jesteś złą żoną, matką, kucharką. Do niczego się nie nadajesz. O to chodzi - popadasz w coraz większą apatię i już nie żyjesz - wegetujesz. W którymś momencie zaczynasz się bronić i wtedy okazuje się, że sama nie wiesz czego chcesz i jak nie masz co robić, to znajdź sobie coś do roboty. A po jakimś czasie okazuje się, że jest laf...kowalska. I nie chodziło o ciebie - chodziło o to, żeby się ciebie pozbyć, bo zawadzasz.
Jakbym siebie czytała. Jakbym otwarła swoje wnętrze. Jedyna różnica to zamiast awantury głęboka cisza. Obojętność, która dobijała mnie bardziej niż najgorsze słowa. I na koniec kowlaska. Gdy dowiadujesz się , że ona dostała to wszystko czego Ty pragnełaś , na co Ty musiałaś zasłużyć -za nic.I nagle widzisz czemu byłaś tylko balastem. Powinnaś być wtedy zła , krzyczeć , wyzywać , a Ty nie masz siły . Uciekasz , boisz się , chowasz.Wydaje ci się, że tylko pogorszysz sytuacje starając się , że ci tego nie wolno , że nie masz do tego prawa.
Dlatego dziękuję za to forum. Daje większą siłę niż niejeden psychoanalityk. Gdy widzisz że nie jesteś z tym sama , gdy łudzisz się , że skoro innym się udało to może i ty masz szanse. Taka terapia zastępcza na odległość . Klub AA dla zdradzonych , poniżonych , niekochanych.
Gdy tu trafilam poczułam , że znalazłam swoje miejsce. W końcu ktoś kto mnie rozumie. Nie tylko wspiera czy radzi. Tu są ludzie , dla których jestem ważna. I on , który czuwa nad nami z góry. Choć rzadko jestem w kościele to czuję się tu jakbym uczestniczyła w zbiorowej modlitwie. Tu nikt nie pozwoli mnie skrzywdzić. Za to są ludzie , którzy wspierają mnie modlitwą. Chwała im za to. Dzięki Wam nie zbierali mnie w kawałkach z torów , bo już takie myśli mialam. Żeby to się wszystko skończyło. I żyje , jestem , odnajduje tu siebie , swoje małżeństwo i walczę o nie i o miłość , którą ślubowalam blisko 24 lata temu.
Choć nie należę do osób bardzo wierzacych, tkwie tu i chłonę Wasze rady , potknięcia i wierze że jestem na dobrej drodze.

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

: 12 sie 2019, 17:44
autor: JolantaElżbieta
Koszmar pisze: 12 sie 2019, 13:50
JolantaElżbieta pisze: 19 maja 2019, 19:44
nałóg pisze: 19 maja 2019, 18:27 Na początek może warto powiedzieć sobie że doskonałą to Ty nie jesteś i nie będziesz.Jesteś taka jaka jesteś. Jesteś niepowtarzalna i jedyna.Mam wrażenie że Ty szukasz potwierdzenia siebie w oczach i słowach innych...... matki...... męża..... pewnie koleżanek...... w pracy i od ich słów,ich postaw, przekazu werbalnego i nie werbalnego budujesz swoje szczęście,swoją wartość.Gdzie jest Twoje szczęście?u matki? Męża? Koleżanek? A może warto uznać że szczęście jest w Tobie?że od Ciebie zależy Twoje poczucie własnej wartości.Dobrze trafiłaś na to forum.Przecztaj ze zrozumieniem wątek o przebaczeniu.Bez przebaczenia sobie,bez akceptacji siebie trudno budować swoje poczucie wartości, swoje szczęście.PD
Nie chodzi o bycie doskonałą, ani szukanie potwierdzenia w cudzych oczach. Chodzi o to, że najbliższa osoba gnoi cię bez żadnego powodu. Robisz swoje i nie wiesz o co chodzi. I wartośc człowieka automatycznie zaczyna spadać, jeśli codziennie słyszy, ze jest do niczego, ( i co pokończyłaś te swoje szkoły, a jestes głupia jak byłaś, jesteś tumanem). A ty otwierasz szeroko oczy, bo to nie ma dla ciebie żadnego znaczenia i wiesz, ze wartości człowieka tak się nie mierzy, ale zwyczajnie lubisz się uczyć i zdobywać nowe umiejętności. Dom jest wysprzątany, męża nie zaniedbujesz i ciągle dostajesz baty. Rozumiesz? Zaczynasz wątpić czy z tobą wszystko jest ok, gdzie robisz błąd - cokolwiek zrobisz zawsze jest źle - milczysz - awantura - mowisz - awantura - patrzysz w prawo - źle, patrzysz w lewo - źle. Jesteś złą żoną, matką, kucharką. Do niczego się nie nadajesz. O to chodzi - popadasz w coraz większą apatię i już nie żyjesz - wegetujesz. W którymś momencie zaczynasz się bronić i wtedy okazuje się, że sama nie wiesz czego chcesz i jak nie masz co robić, to znajdź sobie coś do roboty. A po jakimś czasie okazuje się, że jest laf...kowalska. I nie chodziło o ciebie - chodziło o to, żeby się ciebie pozbyć, bo zawadzasz.
Jakbym siebie czytała. Jakbym otwarła swoje wnętrze. Jedyna różnica to zamiast awantury głęboka cisza. Obojętność, która dobijała mnie bardziej niż najgorsze słowa. I na koniec kowlaska. Gdy dowiadujesz się , że ona dostała to wszystko czego Ty pragnełaś , na co Ty musiałaś zasłużyć -za nic.I nagle widzisz czemu byłaś tylko balastem. Powinnaś być wtedy zła , krzyczeć , wyzywać , a Ty nie masz siły . Uciekasz , boisz się , chowasz.Wydaje ci się, że tylko pogorszysz sytuacje starając się , że ci tego nie wolno , że nie masz do tego prawa.
Dlatego dziękuję za to forum. Daje większą siłę niż niejeden psychoanalityk. Gdy widzisz że nie jesteś z tym sama , gdy łudzisz się , że skoro innym się udało to może i ty masz szanse. Taka terapia zastępcza na odległość . Klub AA dla zdradzonych , poniżonych , niekochanych.
Gdy tu trafilam poczułam , że znalazłam swoje miejsce. W końcu ktoś kto mnie rozumie. Nie tylko wspiera czy radzi. Tu są ludzie , dla których jestem ważna. I on , który czuwa nad nami z góry. Choć rzadko jestem w kościele to czuję się tu jakbym uczestniczyła w zbiorowej modlitwie. Tu nikt nie pozwoli mnie skrzywdzić. Za to są ludzie , którzy wspierają mnie modlitwą. Chwała im za to. Dzięki Wam nie zbierali mnie w kawałkach z torów , bo już takie myśli mialam. Żeby to się wszystko skończyło. I żyje , jestem , odnajduje tu siebie , swoje małżeństwo i walczę o nie i o miłość , którą ślubowalam blisko 24 lata temu.
Choć nie należę do osób bardzo wierzacych, tkwie tu i chłonę Wasze rady , potknięcia i wierze że jestem na dobrej drodze.
Tak cisza i obojętność mnie też rozwalała - w jednej minucie cudownie, a potem milczenie - i odpowiedź na pytanie: M co się stalo, gniewasz się o coś? - była zawsze jedna: pomyśl, zastanów się nad sobą. Najkrótszy okres miczenia tydzień - najdłuższy - rok, potem kolejne trzy. I rozwalasz się od środka, obojętniejesz - nie żyjesz, tylko wegetujesz. Gdybym wcześniej trafiła na Sychar umiałabym sobie z tym radzić :-) Wtedy nie umiałam :-(

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

: 13 sie 2019, 10:40
autor: PaniMama
Marylko, już myślałam o tych 12 krokach, nawet zaczęłam zgłębiać temat, na czym to polega.
Ale mój mózg jest tak zlasowany, że nic nie rozumiem. Nie mogę się za bardzo teraz skupić.
Mam sporo do załatwienia. Udało mi się zdobyć pracę, nawet dwie...ale to tylko 1/6 Albo 2/6 etatu. Jednak cieszę się, bo wyjdę do ludzi i będę pracować w wyuczonym zawodzie. Nawet nie mam kiedy się przygotować, bo dziecko cały czas że mną...i wszystko takie sztukowane.
Prawie codziennie rehabilituję dziecko, dojazd w jedną stronę to godzina jazdy..
Oraz zaliczam innych lekarzy i jeszcze chory pies 🤦
Ale mam nadzieję, że jak dziecko pójdzie do przedszkola i pozałatwiane sprawy pracowe , to może odetchnę...i będę mogła skupić się nad pracą nad sobą.
Samotność w związku... I brak jakiegokolwiek wsparcia też nie pomaga.
Ale wierzę i ciągle modlę się , że będzie dobrze...i jak tak ciągle spadam w dół, to odbicie będzie mocne i podskok wysoki ;)

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

: 13 sie 2019, 13:37
autor: PaniMama
Niebajka pisze: 11 sie 2019, 10:41
PaniMama pisze: 19 maja 2019, 15:24 Nałóg,
Całe życie mnie gaszono, mimo, że na różnych polach odnosiłam duże sukcesy.
Moja mama do tej pory ciągle mi ( przepraszam za określenie, ale nie znajduje lepszego określenia) dosrywa... I przy każdym kontakcie udowadnia jaka jestem do niczego. Non stop szantażuje mnie emocjonalnie, próbując wzbudzić poczucie winy- skutecznie. Żyje w ciągłym poczuciu winy.
Moje poczucie wartości jest mniej niż zero. Chociaż racjonalnie do tego podchodząc, pewne rzeczy są ponda przeciętną, ale nie to przegrywa z poczuciem , że jestem do niczego.
Kilka tekstów rzuconych przez męża typu- jesteś beznadziejna, nikt cię nie lubi, twoja matka się na ciebie wypiela..inni się na ciebie wypinają, jesteś fatalną żoną, gospodynią itd... Tylko umacnia to moje przekonanie.
Nie mówię, że jestem chodzącym ideałem, do takowego mi bardzo daleko, ale od dawien dawna, nie usłyszałam niczego dobrego pod swoim adresem.
Słyszę tylko, że ja nie zasługuje , by się o mnie starać , by dla mnie coś robić.
I przy życiu trzyma mnie dziecko. I gdzieś tam w głębi serca, przekonanie, że jestem mądra, fajna , zaradna i będzie jeszcze dobrze, pięknie.
Tylko tak bardzo się w tym wszystkim. Pogubiłam.
A dwie najbliże mi osoby, czyli mama i mąż, które powinny być podporą, są tymi którzy niszcza mnie najbardziej. A może to ja im na to pozwalam....
Jest mi bliskie to, co piszesz.
Poczucie wartości niestety też zaniżone.
Nie znam cię, ale widzę, że jesteś wrażliwa, masz wiarę, masz wolę walki dla dziecka, szukasz pomocy. Jesteś wartościową osobą. Bóg nas kocha w naszym pogubieniu nawet. Stworzył Cię właśnie taką, widocznie taka jesteś potrzebna światu.

Przytulam serdecznie.
Jechałam podpisać umowę, kiedy weszłam na forum i przeczytałam wpisy, których wcześniej nie widziałam.
Twój mnie rozwalił na łopatki i się poryczałam..
Szybko schowałam telefon, żeby się wyciszyć ;)
No no jak tu się pokazać, cała we łzach ;)

Dziękuję :*

Re: Kryzys małżeński i patowa sytuacja

: 22 sie 2019, 11:07
autor: PaniMama
Takie myśli mi się kłębią w głowie.
Na spotkanie al-anon będę mogła pójść i uczestniczyć dopiero jak dziecko będzie w przedszkolu, czyli już nie tak długo. ;)
Ale... Z dnia na dzień mój mąż staje mi się coraz bardziej obojętny, a uczucia jakimi go obdarzam nic wspólnego z miłością nie mają.
Brzydzę się nim. Brzydzę się tym co robi, jak postępuje. Jak dzień w dzień pije, na noc...jak wraca z pracy, musi się przespać, po to by mieć na noc siły iść się napić... Na spacer z dzieckiem, nie ma siły, na zabawę z nim nie ma siły...ale jak ma iść po alkohol to dostaje takiego powera, że mógłby wygrać z niejednym sprinterem.
Nie podejmuje z nim już żadnej rozmowy, bo zmiany jakie w jego mózgu zachodzą, są ogromne. Myli fakty, wymyśla, zmyśla, przekręca, nie pamięta.
W domu...jest masakra...a że niestety funkcjonujemy tylko w jednym, odgrodzonym pokoju- to jest ciezko.
Z fajnego, mądrego, przystojnego, ciepłego faceta, stał się pijusem, paskudnym potworem, zatwardziałym egoistą.
Już pomijam fakt, utrzymywania higieny z jego strony.
Moi rodzice nie chcą słuchać.
Z jego matką to nie ma co, bo sama lepszą nie jest.