Co dalej???
: 16 cze 2019, 23:48
Witajcie, pomimo tego że już długo Was "śledzę", to jednak nie przypuszczałam że przyjdzie mi poprosić o wsparcie. Raczej myślałam wcześniej o dziale "świadectwo", życie boleśnie zweryfikowalo znowu moje myślenie.
Małżeństwem jesteśmy 24 lata, mamy dwoje dzieci 22 i 10 lat, 8 lat temu mąż poznał kowalska nr 1, znalazłam drugi tel i tak się wydało... Oczywiście była walka o uratowanie małżeństwa, jego zapewnienia o miłości itd, itd.
Ja czytając Was i wszystko co polecacie, starałam się bardzo zmienić wszystko co doprowadziło do pierwszej zdrady. Mąż również a przynajmniej tak mi się wydaje, i wydawało...
Niestety... tydzień temu odkryłam kolejny telefon, tym razem jest to osoba która była z nami blisko związana, w sensie przyjaźni między rodzinami, jest to dodatkowy cios dla mnie.
Dochodzę do wniosku że nic przez te 8 lat nie miało sensu, zastanawiam się czy moje życie jest wogole PRAWDZIWE. Najgorsze że, on znowu robi dokładnie to samo co 8 lat temu, zapewnia, przeprasza, płacze itd itd, czasem wydaje mi się niezrównoważony psychicznie,
POPROSTU NIE ZNAM TEGO CZŁOWIEKA
Koszmar jaki przeżywają moje córki, to już ostatni gwóźdź do trumny naszego małżeństwa, nie wiem czy jestem jeszcze w stanie w cokolwiek uwierzyć..
Boję się użyć słowa" nienawiść ", ale chyba to właśnie do niego czuje.. Co ja mam dalej robić, jak żyć z nim pod jednym dachem (wyprowadzić się nie chce - narazie tak twierdzi przynajmniej)
Co ja mam dalej robić, NIE Wiem... Czy będę potrafiła z nim być w jednym domu, czekać na kolejną kowalska. W najgorszej sytuacji jest ta moja 10-latka, dobrze że już wakacje bo nie wiem co by było w szkole. Starsza stara się mnie wspierać i mała też, wiele przeszła 8 lat temu więc świetnie pamięta co się czuje mając tych kilkanaście lat. Ale widzę że sama jest załamana, i to ja muszę jej tłumaczyć i prosić żeby nie robiła głupstw.
Mąż kowalskiej nr 2, nic nie wie bo prosiła prawie na kolanach żebym siedziała cicho (maja 2 dzieci 10 i 4 lata), tu też mam dylemat czy dobrze robię nie informując go o tym, już nie mogę mu spojrzeć w oczy, bo wiem że w pewien sposób go oszukuje.
Przepraszam za te" wypociny", bez ładu i składu, ale tak niestety wygląda moje życie od tygodnia- RUINA
Pozdrawiam Wszystkich, którzy przebrneli do końca
Małżeństwem jesteśmy 24 lata, mamy dwoje dzieci 22 i 10 lat, 8 lat temu mąż poznał kowalska nr 1, znalazłam drugi tel i tak się wydało... Oczywiście była walka o uratowanie małżeństwa, jego zapewnienia o miłości itd, itd.
Ja czytając Was i wszystko co polecacie, starałam się bardzo zmienić wszystko co doprowadziło do pierwszej zdrady. Mąż również a przynajmniej tak mi się wydaje, i wydawało...
Niestety... tydzień temu odkryłam kolejny telefon, tym razem jest to osoba która była z nami blisko związana, w sensie przyjaźni między rodzinami, jest to dodatkowy cios dla mnie.
Dochodzę do wniosku że nic przez te 8 lat nie miało sensu, zastanawiam się czy moje życie jest wogole PRAWDZIWE. Najgorsze że, on znowu robi dokładnie to samo co 8 lat temu, zapewnia, przeprasza, płacze itd itd, czasem wydaje mi się niezrównoważony psychicznie,
POPROSTU NIE ZNAM TEGO CZŁOWIEKA
Koszmar jaki przeżywają moje córki, to już ostatni gwóźdź do trumny naszego małżeństwa, nie wiem czy jestem jeszcze w stanie w cokolwiek uwierzyć..
Boję się użyć słowa" nienawiść ", ale chyba to właśnie do niego czuje.. Co ja mam dalej robić, jak żyć z nim pod jednym dachem (wyprowadzić się nie chce - narazie tak twierdzi przynajmniej)
Co ja mam dalej robić, NIE Wiem... Czy będę potrafiła z nim być w jednym domu, czekać na kolejną kowalska. W najgorszej sytuacji jest ta moja 10-latka, dobrze że już wakacje bo nie wiem co by było w szkole. Starsza stara się mnie wspierać i mała też, wiele przeszła 8 lat temu więc świetnie pamięta co się czuje mając tych kilkanaście lat. Ale widzę że sama jest załamana, i to ja muszę jej tłumaczyć i prosić żeby nie robiła głupstw.
Mąż kowalskiej nr 2, nic nie wie bo prosiła prawie na kolanach żebym siedziała cicho (maja 2 dzieci 10 i 4 lata), tu też mam dylemat czy dobrze robię nie informując go o tym, już nie mogę mu spojrzeć w oczy, bo wiem że w pewien sposób go oszukuje.
Przepraszam za te" wypociny", bez ładu i składu, ale tak niestety wygląda moje życie od tygodnia- RUINA
Pozdrawiam Wszystkich, którzy przebrneli do końca