Zdrada i jak z tym żyć?
Moderator: Moderatorzy
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
A chciałbym jeszcze dopowiedzieć że niestety i w kręgu wspólnoty Sychar zdarzają się sytuacje ,gdzie trudne doświadczania ,opuszczenie mentalne czy fizyczne przez współmałżonka powoduje nieraz żyzną glebę pod takie niezapowiedzianie rodzące się relacje.
Przecież szczególnie tutaj ,statystycznie znakomita większość zranionych ,doświadczonych ,spragnionych dobrego słowa ,przytulenia ,miłości w tym dobrym znaczeniu ,niestety zburzone emocje i powyższe sytuacje mogą sprowadzić "nieszczęście" ,warto to mieć na uwadze .
Sprzyjać temu może korespondencja (wyłączna) prywatna , również (prywatna) na warsztatach 12 kroków ,dlaczego ?
Bo tam najczęściej mocno się odkrywamy, naturalnie zacieśniamy przez to więzi ,i dobrze jest mieć świadomość że to duże wyzwanie , dla niektórych osób .
Przecież szczególnie tutaj ,statystycznie znakomita większość zranionych ,doświadczonych ,spragnionych dobrego słowa ,przytulenia ,miłości w tym dobrym znaczeniu ,niestety zburzone emocje i powyższe sytuacje mogą sprowadzić "nieszczęście" ,warto to mieć na uwadze .
Sprzyjać temu może korespondencja (wyłączna) prywatna , również (prywatna) na warsztatach 12 kroków ,dlaczego ?
Bo tam najczęściej mocno się odkrywamy, naturalnie zacieśniamy przez to więzi ,i dobrze jest mieć świadomość że to duże wyzwanie , dla niektórych osób .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Nirwanna jak myślisz, jak to jest że jak narazie to ani naszym współmałżonkom ani ich kowalskim się czkawką nie odbija? Ogólnie pytam poważnie, zgadzam się, że to grzech ciężki, że zdrada Boga, myśle że po śmierci można tylko drżeć kiedy przyjdzie zapłacić za te czyny, ale jednak po ziemsku to raczej my jesteśmy w tej gorszej sytuacji. Ciekawe, że to napisałeś bo ja też tak myśle, ale dookoła patrząc na inne związki, które się budują z żonami/mężami to powiem ci, że nie narzekają za bardzo. Tego wlanie nie rozumiem...
Ostatnio zmieniony 30 cze 2019, 5:41 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Powód: poprawiono cytowanie
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Ależ oczywiście, że się odbija, tylko warto nauczyć się patrzeć głębiej, za maski i poza fasadę
Bardzo ładnie to pokazuje książka o. Pelanowskiego "Życie udane czy udawane". Już okładka wiele mówi.
Zresztą, warto posłuchać/poczytać świadectw osób, które z tej "czkawki" zawróciły, o ich motywacjach i przeżyciach w tym okresie.
Zauważ jeszcze, że współcześnie wizja szczęścia, sukcesu w życiu, wartościowego życia wybrzmiewa bardzo materialnie i bardzo płytko, nie wchodzi w duchowość, ogranicza się do stosunkowo płytkiego życia uczuciowego. W takiej wizji świata i szczęścia czkawka jest dramatem.
Wyobraź sobie księżniczkę, która co tydzień jeździ na mega-bale organizowane przez księcia. Wszystko jest idealne - wygląd, suknia, buty, makijaż, samochód, pałac, służba... tylko regularnie właśnie na okoliczność balu łapie ją czkawka. Tańczy z księciem - czkawka. Pije drinka z palemką - czkawka. Ogląda pokaz fajerwerków - czkawka. Jak myślisz, dobrze się bawi? żyje pełnią życia?
Bardzo ładnie to pokazuje książka o. Pelanowskiego "Życie udane czy udawane". Już okładka wiele mówi.
Zresztą, warto posłuchać/poczytać świadectw osób, które z tej "czkawki" zawróciły, o ich motywacjach i przeżyciach w tym okresie.
Zauważ jeszcze, że współcześnie wizja szczęścia, sukcesu w życiu, wartościowego życia wybrzmiewa bardzo materialnie i bardzo płytko, nie wchodzi w duchowość, ogranicza się do stosunkowo płytkiego życia uczuciowego. W takiej wizji świata i szczęścia czkawka jest dramatem.
Wyobraź sobie księżniczkę, która co tydzień jeździ na mega-bale organizowane przez księcia. Wszystko jest idealne - wygląd, suknia, buty, makijaż, samochód, pałac, służba... tylko regularnie właśnie na okoliczność balu łapie ją czkawka. Tańczy z księciem - czkawka. Pije drinka z palemką - czkawka. Ogląda pokaz fajerwerków - czkawka. Jak myślisz, dobrze się bawi? żyje pełnią życia?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
NirwannaNirwanna pisze: ↑30 cze 2019, 5:53 Ależ oczywiście, że się odbija, tylko warto nauczyć się patrzeć głębiej, za maski i poza fasadę
Bardzo ładnie to pokazuje książka o. Pelanowskiego "Życie udane czy udawane". Już okładka wiele mówi.
Zresztą, warto posłuchać/poczytać świadectw osób, które z tej "czkawki" zawróciły, o ich motywacjach i przeżyciach w tym okresie.
Zauważ jeszcze, że współcześnie wizja szczęścia, sukcesu w życiu, wartościowego życia wybrzmiewa bardzo materialnie i bardzo płytko, nie wchodzi w duchowość, ogranicza się do stosunkowo płytkiego życia uczuciowego. W takiej wizji świata i szczęścia czkawka jest dramatem.
Wyobraź sobie księżniczkę, która co tydzień jeździ na mega-bale organizowane przez księcia. Wszystko jest idealne - wygląd, suknia, buty, makijaż, samochód, pałac, służba... tylko regularnie właśnie na okoliczność balu łapie ją czkawka. Tańczy z księciem - czkawka. Pije drinka z palemką - czkawka. Ogląda pokaz fajerwerków - czkawka. Jak myślisz, dobrze się bawi? żyje pełnią życia?
Sorki, ale to typowe myślenie życzeniowe.
U jednych czkawka (myślę, że rzadko) a u innych bez czkawki.
Powołujesz się na świadectwa osób, które wróciły. Ależ to jednak znakomita mniejszość (bo większość nie wraca i nie daje świadectwa), i ich odczucia więc także dotyczą mniejszości. A ogólnie to wiele osób w ogóle nie myśli o duchowości, ogromna większość nawet nie wie, co to jest duchowość. W większości ludzie są płytcy, nawet ich religijność taka bywa (rydzykowa i moherowa). Ilu katolików czyta Pelanowskiego? Akurat Pelanowskiego, który pisze dosyć trudne książki. Oceniasz ludzi według siebie, a to po prostu błąd. W większości ludzie mają niskie potrzeby,a ich życie w większości (nawet bez zdrady i porzucenia) jest udawane. Najczęściej żyją mało świadomie. Dopiero jakiś wstrząs, trauma (albo wiek dojrzały) prowadzi do jakiejś transformacji, wyjścia na pustynię, wzrostu, zwrotu ku duchowości. A czasami (a nawet często) nie prowadzi. To jest norma, to jest większość. Pisanie, że każdy źle postępujący ma czkawkę jest albo naiwne, albo życzeniowe. Chociaż ja im oczywiście czkawki życzę, stale i dużej, i to w ich wyłącznym nawet interesie.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
A ja sie zgodze z Nivana
Czkawka sie odbija. Wiele razy widział swoje dzieci i myślał, że sa jeszcze jego inne dzieci, ktore zostawił z żona sakramentalna...czasem myślal co robia...
A to wszystko wyznal na łożu śmierci.
To już była "mega czkawka"
Mial prawie 70 lat jak odchodził....
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Przepraszam Marylko, ale o kim Ty to piszesz, bo się trochę pogubiłem.
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
O człowieku którego znałam osobiście...
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
W zupełności zgadzam się z rentą11renta11 pisze: ↑30 cze 2019, 11:02NirwannaNirwanna pisze: ↑30 cze 2019, 5:53 Ależ oczywiście, że się odbija, tylko warto nauczyć się patrzeć głębiej, za maski i poza fasadę
Zresztą, warto posłuchać/poczytać świadectw osób, które z tej "czkawki" zawróciły, o ich motywacjach i przeżyciach w tym okresie.
Zauważ jeszcze, że współcześnie wizja szczęścia, sukcesu w życiu, wartościowego życia wybrzmiewa bardzo materialnie i bardzo płytko, nie wchodzi w duchowość, ogranicza się do stosunkowo płytkiego życia uczuciowego. W takiej wizji świata i szczęścia czkawka jest dramatem.
Wyobraź sobie księżniczkę, która co tydzień jeździ na mega-bale organizowane przez księcia. Wszystko jest idealne - wygląd, suknia, buty, makijaż, samochód, pałac, służba... tylko regularnie właśnie na okoliczność balu łapie ją czkawka. Tańczy z księciem - czkawka. Pije drinka z palemką - czkawka. Ogląda pokaz fajerwerków - czkawka. Jak myślisz, dobrze się bawi? żyje pełnią życia?
Sorki, ale to typowe myślenie życzeniowe.
U jednych czkawka (myślę, że rzadko) a u innych bez czkawki.
Powołujesz się na świadectwa osób, które wróciły. Ależ to jednak znakomita mniejszość (bo większość nie wraca i nie daje świadectwa), i ich odczucia więc także dotyczą mniejszości. A ogólnie to wiele osób w ogóle nie myśli o duchowości, ogromna większość nawet nie wie, co to jest duchowość. W większości ludzie są płytcy, nawet ich religijność taka bywa (rydzykowa i moherowa). Ilu katolików czyta Pelanowskiego? Akurat Pelanowskiego, który pisze dosyć trudne książki. Oceniasz ludzi według siebie, a to po prostu błąd. W większości ludzie mają niskie potrzeby,a ich życie w większości (nawet bez zdrady i porzucenia) jest udawane. Najczęściej żyją mało świadomie. Dopiero jakiś wstrząs, trauma (albo wiek dojrzały) prowadzi do jakiejś transformacji, wyjścia na pustynię, wzrostu, zwrotu ku duchowości. A czasami (a nawet często) nie prowadzi. To jest norma, to jest większość. Pisanie, że każdy źle postępujący ma czkawkę jest albo naiwne, albo życzeniowe. Chociaż ja im oczywiście czkawki życzę, stale i dużej, i to w ich wyłącznym nawet interesie.
Niewiele osób wchodzi wgłąb siebie.
Bodźcem na pewno jest kryzys, trauma, choroba...
Ale duchowość to też nie od razu się pojawia.
Ją trzeba umieć wydobyć, a przede wszystkim chcieć.
Ilu osobom się chce?
Sporo ludzi nie ma na to zwyczajnie czasu, nie mówiąc o chęciach
Ile osób czyta cokolwiek? A co dopiero Pelanowskiego.
Nad duchowością trzeba pracować.
Duchowość chce być karmiona wartościami...
Tyle, że wartości są różne.
Dla jednych wartością jest praca, dla innych rodzina, dla jeszcze innych miłość, wolność (różnie rozumiana)
Różnimy się...
Jedni czkawki dostaną, inni nie.
Tak od siebie jeszcze dodam, że był czas, gdy nie mogłam pojąć, jak mój mąż mógł mnie zdradzić, odejść, jak może żyć z inną?
Ano może.
Ma inne wartości.
Ma znajomych, którzy żyją w podobnych związkach.
Wg niego nie robi nic złego.
Chce być szczęśliwy.
I chyba jest...
NA SWÓJ SPOSÓB
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
(Flp 3,14)
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Ja jednak wciąż uważam, że "czkawka" rozumiana jako bodaj swędzenie sumienia funkcjonuje w dużej większości ludzi.
Skąd spowiedzi przedśmiertne naszych co bardziej czerwonych polityków lat powojennych? Kto by się tego spodziewał jakieś 20 lat przed ich śmiercią?
Nie chcę deprecjonować Waszych zdań czy doświadczeń. Po prostu przyjmuję w tym temacie perspektywę całego życia, a nie tylko tu i teraz. Oraz "czkawkę" w aspekcie życia wiecznego.
Skąd spowiedzi przedśmiertne naszych co bardziej czerwonych polityków lat powojennych? Kto by się tego spodziewał jakieś 20 lat przed ich śmiercią?
Nie chcę deprecjonować Waszych zdań czy doświadczeń. Po prostu przyjmuję w tym temacie perspektywę całego życia, a nie tylko tu i teraz. Oraz "czkawkę" w aspekcie życia wiecznego.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
W internecie są takie teksty, czego żałują ludzie przed śmiercią. Z tych pierwszych pięciu nie ma nic o wierności, porzuceniu rodziny, trzymaniu się wiary, wartości. A na pierwszym miejscu jestNirwanna pisze: ↑30 cze 2019, 19:21 Ja jednak wciąż uważam, że "czkawka" rozumiana jako bodaj swędzenie sumienia funkcjonuje w dużej większości ludzi.
Skąd spowiedzi przedśmiertne naszych co bardziej czerwonych polityków lat powojennych? Kto by się tego spodziewał jakieś 20 lat przed ich śmiercią?
Nie chcę deprecjonować Waszych zdań czy doświadczeń. Po prostu przyjmuję w tym temacie perspektywę całego życia, a nie tylko tu i teraz. Oraz "czkawkę" w aspekcie życia wiecznego.
1. Żałuję, że nie miałem więcej odwagi, by żyć zgodnie ze sobą, a nie z oczekiwaniami innych ludzi.
2. Żałuję, że tak ciężko pracowałem
3. Żałuję, że szczerze nie wyznawałem swoich uczuć.
4. Żałuję, że nie utrzymałem kontaktów ze swoimi przyjaciółmi.
5. Żałuję, że nie pozwoliłem sobie być szczęśliwszym człowiekiem.
Patrząc na to pierwsze to raczej żałują, że za mało fikali choć chcieli.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Przeoczenie a po zauważeniu jakiś wysiłek umysłowy w celu przypomnienia.marylka pisze: ↑28 cze 2019, 23:54A do tego?marylka pisze: ↑28 cze 2019, 2:05 No właśnie - proponuje podzielić sie swoimi doświadczeniami jak Wy Panowie wzrastacie i jak dzieki Wam żony przy Was sie czują i też wzrastają.
[...]
To wątek arfiego a my powinnismy pisać do niego.
Żeby wybral jemu najbliższe rozwiązanie.
I niekoniecznie moje.
Podpowiecie Panowie?
Ktoś się podzieli?
Ustosunkuje?
Czy to "zgrabne" omijanie sedna?
Jonasz?
Aleks?
Najpierw część pierwsza czyli wzrastanie.
Uwolnienie się od przeszłości osobistej, 12 kroków, dbanie o rozwój osobisty zawodowy jak i wypełnienie drogi powołania wybranego przeze mnie.
Jak dzięki Wam żony się czują?
Nie wiem. Naprawdę nie wiem.Brak komunikatów zwrotnych.
Ale sądząc po tym że mieszkamy razem chyba nie jest źle.
Mogę tylko powiedzieć jak czuła się moja zona kiedy odwiesiłem się od niej- z mojej strony i nie pozwoliłem być uwiązanym z jej strony.
Sądząc po tym jak zareagowała to źle, bo sposób okazywania tego momentami wołał o pomstę do nieba
Jak wzrasta?
Hm. Coś się dzieje, zauważam to.
A jakie są jej motywacje, ku czemu zmierza tego absolutnie nie wiem.
Pewnie kiedyś wyjdzie.
Nie wiem czy moja odpowiedź Cię satysfakcjonuje.
Jeżeli wyrazisz taką wolę chętnie dopowiem.
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Nirwanna jakkolwiek na to patrzeć , to spowiedzi przed śmiercią nie są żadnym dowodem na to , że ci ludzie coś zrozumieli . Wynikają najczęściej z lęku przed nieznanym i poczucia , że chcą zrzucić z siebie ten ciężar. To dobrze , że chociaż wtedy , ale szkoda , że nie wykorzystali tego czasu , kiedy mogli coś naprawić i wynagrodzić krzywdę jaką zrobili. Takie świadectwo bardziej mnie przekonuje , kiedy nie jest "wymuszone" Sądem Ostatecznym.
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Ja szczerze mówiąc zrozumiałem to jako żal nie byli prawdziwie wolni w swoich wyborach i decyzjach - może sami siebie oszukali lub dali się oszukać. I winią za to innych ludzi.renta11 pisze: ↑30 cze 2019, 21:44 W internecie są takie teksty, czego żałują ludzie przed śmiercią. Z tych pierwszych pięciu nie ma nic o wierności, porzuceniu rodziny, trzymaniu się wiary, wartości. A na pierwszym miejscu jest
1. Żałuję, że nie miałem więcej odwagi, by żyć zgodnie ze sobą, a nie z oczekiwaniami innych ludzi.
2. Żałuję, że tak ciężko pracowałem
3. Żałuję, że szczerze nie wyznawałem swoich uczuć.
4. Żałuję, że nie utrzymałem kontaktów ze swoimi przyjaciółmi.
5. Żałuję, że nie pozwoliłem sobie być szczęśliwszym człowiekiem.
Patrząc na to pierwsze to raczej żałują, że za mało fikali choć chcieli.
Nawet nie instytucje przez nich tworzone czy też prowadzone.
No co jak co ale w sprawach fikania dużo się zmieniło nawet i u nas.
A sądząc po zachętach dzisiejszego świata który zachęca wręcz do fikania i to nie od paru lat ale od rewolucji obyczajowo/seksualnej w latach 60 na świecie a przynajmniej od 25 lat w Polsce niszcząc i odrzucając wszelkie ograniczenia, nakazy, normy, zakazy (no i odrzucając czy też negując sferę duchowości przy tym) myślę że chyba nie o to im chodzi.
Trudno mi to przyjąć Rento taki punkt widzenia;)
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
A ja proponuję bić się tylko we własne piersi a nie w czyjeś. Bo przecież tylko my bedziemy rozliczani z naszych czynów
Co to daje zastanawianie się - jak małżonek ma?
Jego decyzje jego konsekwencje
My możemy tylko stawiać własne granice i ofiarowywać swoją modlitwę
Pozdrawiam
Co to daje zastanawianie się - jak małżonek ma?
Jego decyzje jego konsekwencje
My możemy tylko stawiać własne granice i ofiarowywać swoją modlitwę
Pozdrawiam
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
No tak, ale warto jednak widzieć rzeczywistość taką, jaka ona jest (na tyle, na ile jest to możliwe). Bo to zmniejsza nasze oczekiwania i myślenie życzeniowe.
Ale z mojego doświadczenia napiszę, że świadomość tego, jak bardzo skrzywdziłam mojego męża sakramentalnego przyszła do mnie po kilku latach od jego śmierci. I to raczej jako proces, czyli swędzenie sumienia właśnie (nawet ten bal tam był Nirwanno). A przebaczyłam sobie 12 lat po jego śmierci dopiero. Zawsze jakoś interesowała mnie duchowość (szeroko pojęta), ale dopiero trauma związana ze skrzywdzeniem mnie osobiście (czyli jak trwoga to do Boga) spowodowała moją transformację, wyjście na pustynię, prawdziwe wzrastanie. Wcześniej to raczej zabawa była (tak to widzę dzisiaj). Czyli nie sytuacja, że ja krzywdzę, a dopiero sytuacja, w której to ja zostałam mocno skrzywdzona. To zgadza się z przypowieścią o synu marnotrawnym. W czasie zabawy, trwonieniu pieniędzy, to może i swędzenie sumienia u niego było, ale dopiero jego własna krzywda stała się powodem powrotu do domu. A miłość jego ojca (właśnie po doświadczeniu krzywdy) dała mu skrzydła do wzrostu. Swędzenie sumienia jest pewnie jakoś dokuczliwe (mniej czy bardziej), trochę zaburza komfort życia, ale to najczęściej za mało (jeśli w życiu oprócz tego jest dobrze) do zmiany siebie. Bo przecież można już innym ludziom (nowej żonie, nowym czy obcym dzieciom) dawać to dobro i zagłuszać sumienie. Tak właśnie dzieje się w życiu mojego niesakramentalnego męża, ma obecnie nową (którąś już) bardzo młodą kowalską, jej dużo młodszą córkę (niż nasza), pewnie stara się być dla nich lepszy niż kiedyś dla "swoich". Tym się rozgrzesza i żyje pełnią życia. Czasami i na grobach rosną kwiaty, jak może napisze kiedyś jakiś poeta.
Ale z mojego doświadczenia napiszę, że świadomość tego, jak bardzo skrzywdziłam mojego męża sakramentalnego przyszła do mnie po kilku latach od jego śmierci. I to raczej jako proces, czyli swędzenie sumienia właśnie (nawet ten bal tam był Nirwanno). A przebaczyłam sobie 12 lat po jego śmierci dopiero. Zawsze jakoś interesowała mnie duchowość (szeroko pojęta), ale dopiero trauma związana ze skrzywdzeniem mnie osobiście (czyli jak trwoga to do Boga) spowodowała moją transformację, wyjście na pustynię, prawdziwe wzrastanie. Wcześniej to raczej zabawa była (tak to widzę dzisiaj). Czyli nie sytuacja, że ja krzywdzę, a dopiero sytuacja, w której to ja zostałam mocno skrzywdzona. To zgadza się z przypowieścią o synu marnotrawnym. W czasie zabawy, trwonieniu pieniędzy, to może i swędzenie sumienia u niego było, ale dopiero jego własna krzywda stała się powodem powrotu do domu. A miłość jego ojca (właśnie po doświadczeniu krzywdy) dała mu skrzydła do wzrostu. Swędzenie sumienia jest pewnie jakoś dokuczliwe (mniej czy bardziej), trochę zaburza komfort życia, ale to najczęściej za mało (jeśli w życiu oprócz tego jest dobrze) do zmiany siebie. Bo przecież można już innym ludziom (nowej żonie, nowym czy obcym dzieciom) dawać to dobro i zagłuszać sumienie. Tak właśnie dzieje się w życiu mojego niesakramentalnego męża, ma obecnie nową (którąś już) bardzo młodą kowalską, jej dużo młodszą córkę (niż nasza), pewnie stara się być dla nich lepszy niż kiedyś dla "swoich". Tym się rozgrzesza i żyje pełnią życia. Czasami i na grobach rosną kwiaty, jak może napisze kiedyś jakiś poeta.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".