Czemu samotność z miłości boli???

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czemu samotność z miłości boli???

Post autor: marylka »

kwiatek2532 pisze: 06 lis 2019, 3:26 Nie mam NIC (domu, rodziny, znajomych, przyjaciół, pieniędzy, mieszkania....) i nic mi nie pozostaje już aby skończyć zycie. Przyszedlem bez niczego i tak samo odejde. MAM DOŚĆ TEGO WSZYSTKIEGO!!!!!!
No ale gdzieś mieszkasz?
Jedzenie masz
No i masz neta bo jesteś z nami
Myślę że masz wiecej niż tu piszesz

Masz jeszcze coś
BOGA WSZECHMOGĄCEGO
Ktory Cie ukształtował w łonie matki i zna Twoje serce
On jest po Twojej stronie
I pomoże KAŻDEMU kto o ta pomoc poprosi

Masz jeszcze coś...
GODNOŚĆ
Tego nic i nikt Ci nie zabierze
Nie chciałbys skorzystac z tego co masz?

Na poczatek też proponuje zrobic użytek z neta i znaleźć psychologa
Farmakologia bardzo pomaga zwłaszcza na początku drogi
Droge do Koscioła znasz
Pogadaj z Bogiem
Zobaczysz - On Ci pomoże

Każda droga zaczyna sie od pierwszego kroku
Zrobisz go?
To najtrudniejsze...ale to tylko jeden krok
Potem już jest łatwiej kroczyc przez życie
Nie chcesz zawalczyć?
O siebie?
O swoje jutro?
Może posłuchaj w necie historie osob ktore od bezdomnosci do biznesmenow dotarli...
Jest wiele takich historii
Pozdrawiam
somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Czemu samotność z miłości boli???

Post autor: somnium »

Trzymaj się chłopie. Nie poddawaj się.

Każdy ma swój ból i krzyż ale też każdy ma inna siłę i odporność. Wiem o czym pisze. Ja jestem jednym z tych "miekkich" którzy bardzo ciężko znoszą ból cierpienie i poczucie beznadziei.
Ja jeszcze niedawno mieszkałem w nowym pięknym domu. Mieszkałem tam dokładnie 1.5 roku.
Nastąpił krach. W duzej mierze z wlasnej winy Życie mi się zawaliło.
Wyladowalem w kawalerce ale tez nie bylo mnie na nia stac wiec lacznie po 15 latach wyladowalem z powrotem w toksycznym domu rodzinnym z ktorego w wielka ochota sie kiedys wyprowadzałem i nawet w najczarniejszych snach nie bralem pod uwage powrotu.
A jednak zmuszony sytuacja finansowa wróciłem.
I mam marne perspektywy na odmianę losu i własne M.
I też bywały wręcz tygodnie że nie miałem z kim porozmawiać i tak trochę chcąc się wyzalić mieć namiastkę rozmowy wylądowałem na tym forum. I mimo ze to wirtualny świat To ludzie jak najbardziej prawdziwi i to mi bardzo pomoglo.
Nie jest lekko ale jakoś żyje. Nadal mam huśtawki nastrojów prawie nigdy nie jest dobrze a tylko byle jak lub słabo. Ale czas działa na moja korzyść.

Mam o tyle dobrze że widuje się z dzieckiem i gdy usłyszę "tatusiu kocham ciebie " to więcej mi nie trzeba.

Wiem ze wielu forumowiczow nie lubi tego okreslenia ale walcz o siebie .
Idź chłopie do lekarza i to od razu psychiatry. Nie wstydź się tego.

Opowiedz o tym problemie na sycharze. Oprócz szczerej modlitwy być może ktoś będzie w stanie pomóc Tobie doraźnie.

A gdy staniesz na nogi zrobisz kolejny krok i uczynisz wszystko aby mieć możliwość widywania się ze swoim dzieckiem. Życie nabierze wówczas ponownie sensu.
Pustelnik

Re: Czemu samotność z miłości boli???

Post autor: Pustelnik »

somnium pisze: 06 lis 2019, 9:14 (...)
a / Wiem ze wielu forumowiczow nie lubi tego okreslenia ale walcz o siebie.

b / Idź chłopie do lekarza i to od razu psychiatry.

c / Nie wstydź się tego.
Witaj sominium dobrze napisałeś ;)

Pozwolę sobie dopowiedzieć:

a / bo to "walcz" to wg mnie nie najlepsze słowo w tym kontekście , wolę np : zaopiekujuj się sobą , ucz się kochać samego siebie, pomóż samemu sobie bo ... jest to OK.

b / tak, oczywiscie warto korzystać z wiedzy , oczywuście nie tak łatwo o ludzkiego empatycznego lekarza, a jak idzie o wiedzę lekarska to jest ona też w necie (nie żebym odradzał korzystania z usług specjalistów).

c / bo i czego tu się wstydzić ? A jak tu jest jakiś wstyd to ... warto się temu przyjrzeć, bo to jakiś ... toksyczny wstyd ; "nabyty" ? "wmówiony" ? :roll:
ODPOWIEDZ