Czy to już koniec małżeństwa?
: 25 cze 2019, 8:18
Witam,
chciałbym prosić o radę, bo nie wiem co mam zrobić. Od 2 lat jestem z moją żoną, razem jesteśmy od 4. Nasz związek był różny, często się kłóciliśmy, zdarzało nam się nawet uderzyć. Z drugiej strony były też okresy idealne, gdzie się wspieraliśmy. Oboje jesteśmy troche nerwowi, ale zawsze przezwyciężaliśmy kryzys. Kilka dni temu wyszła mała sprzeczka, i żona powiedziała dość. Spakowała wszystkie swoje rzeczy i pojechała do domu. Raz czy dwa już była taka sytuacja, ale jakoś potrafiliśmy się dogadać. Teraz jest inaczej. Żona nie chce za mną gadać, chce zabrać resztę rzeczy z mieszkania. Dla niej to definitywny koniec.
Próbowałem porozmawiać z nią, ale niestety zawsze jest tak samo. Ja do września pracuje na wyjazdach, ale teraz wziąłem przymusowe l4 żeby uratować to małżeństwo. Żona widzi tylko moją winę, gdy napiszę jej że jest wspólna - to wyzna że sam widzisz, że to nie ma sensu.
W czasie 4 letniego związku byliśmy u kilku psychologów, żona też leczyła się u psychiatry na nerwicę. Ona i jej rodzina są mocno wierzący, ja prawie w ogóle. Gdy prosiłem jej mamę (teściową) o pomoc, rozmowę to zwyczajnie mnie zbyła. Ja mieszkam w jej miejscowości, najbliższą rodzinę mam oddaloną o około 100km. Jestem sam i nawet nie mam komu się wygadać.
Ona ma teraz operację i przez 3 dni będzie w szpitalu. Postaram się być przy niej, chyba jedyne co mogę zrobić.
chciałbym prosić o radę, bo nie wiem co mam zrobić. Od 2 lat jestem z moją żoną, razem jesteśmy od 4. Nasz związek był różny, często się kłóciliśmy, zdarzało nam się nawet uderzyć. Z drugiej strony były też okresy idealne, gdzie się wspieraliśmy. Oboje jesteśmy troche nerwowi, ale zawsze przezwyciężaliśmy kryzys. Kilka dni temu wyszła mała sprzeczka, i żona powiedziała dość. Spakowała wszystkie swoje rzeczy i pojechała do domu. Raz czy dwa już była taka sytuacja, ale jakoś potrafiliśmy się dogadać. Teraz jest inaczej. Żona nie chce za mną gadać, chce zabrać resztę rzeczy z mieszkania. Dla niej to definitywny koniec.
Próbowałem porozmawiać z nią, ale niestety zawsze jest tak samo. Ja do września pracuje na wyjazdach, ale teraz wziąłem przymusowe l4 żeby uratować to małżeństwo. Żona widzi tylko moją winę, gdy napiszę jej że jest wspólna - to wyzna że sam widzisz, że to nie ma sensu.
W czasie 4 letniego związku byliśmy u kilku psychologów, żona też leczyła się u psychiatry na nerwicę. Ona i jej rodzina są mocno wierzący, ja prawie w ogóle. Gdy prosiłem jej mamę (teściową) o pomoc, rozmowę to zwyczajnie mnie zbyła. Ja mieszkam w jej miejscowości, najbliższą rodzinę mam oddaloną o około 100km. Jestem sam i nawet nie mam komu się wygadać.
Ona ma teraz operację i przez 3 dni będzie w szpitalu. Postaram się być przy niej, chyba jedyne co mogę zrobić.