Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
Moderator: Moderatorzy
-
- Posty: 22
- Rejestracja: 08 gru 2018, 12:30
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
Witam,
Od jakiegos czasu czytam Wasze historie i dzisiaj chcialabym opisac swoja. Nie wiem czy mi sie uda bo nie bardzo wiem od czego zaczac. Sprobuje. Jestesmy z mezem w nieformalnej separacji, tzn. w marcu wyprowadzilam sie do domu samotnej matki ( mieszkam za granica), pod koniec maja wrocilam do naszego mieszkania, a moj maz sie wyprowadzil. Mamy dwoje dzieci i urzad do nieletnich zostal poinformowany o naszej sytuacji. Trudno mi teraz opisac co czuje, chyba najbardziej czuje lek. Czuje sie strasznie samotna, poniewaz procz meza nie mam tutaj zadnej rodziny. Klocilismy sie od samego poczatku o jego rodzicow. Ja uwazam, ze przekraczaja moje granice i ze moj maz nie odcial „ przyslowiowej pepowiny“. Moj maz widzi to inaczej. Zaczelismy na poczatku maja terapie malzenska. Mimo tego jest bardzo trudno nam sie porozumiec.
Ja pochodze z bardzo trudnego domu. Moje dziecinstwo bylo koszmarem. Zrobilam terapie, przeczytalam kilka ksiazek, ale i tak trudno mi pogodzic sie z pewnymi sprawami. Nie potrafie ich zamknac.
Nie wiem co dalej robic, zeby naprawic to wszystko, o ile jeszcze to mozliwe. Nie wie jak dalej zyc. Trudno mi pisac o tym wszystkim. Wiem ze tez popelnilam duze bledy. Wszystko komplikuje fakt, ze urzad dla nieletnich zostal o naszej sytuacji poinformowany i to, ze od swoich najblizszych nie mam zadnego wsparcia i ze jestem z tym wszystkim sama. Mam jedna przyjaciolke, ale tez mieszka daleko.
Tak bardzo ogolnie to moja historia.
Od jakiegos czasu czytam Wasze historie i dzisiaj chcialabym opisac swoja. Nie wiem czy mi sie uda bo nie bardzo wiem od czego zaczac. Sprobuje. Jestesmy z mezem w nieformalnej separacji, tzn. w marcu wyprowadzilam sie do domu samotnej matki ( mieszkam za granica), pod koniec maja wrocilam do naszego mieszkania, a moj maz sie wyprowadzil. Mamy dwoje dzieci i urzad do nieletnich zostal poinformowany o naszej sytuacji. Trudno mi teraz opisac co czuje, chyba najbardziej czuje lek. Czuje sie strasznie samotna, poniewaz procz meza nie mam tutaj zadnej rodziny. Klocilismy sie od samego poczatku o jego rodzicow. Ja uwazam, ze przekraczaja moje granice i ze moj maz nie odcial „ przyslowiowej pepowiny“. Moj maz widzi to inaczej. Zaczelismy na poczatku maja terapie malzenska. Mimo tego jest bardzo trudno nam sie porozumiec.
Ja pochodze z bardzo trudnego domu. Moje dziecinstwo bylo koszmarem. Zrobilam terapie, przeczytalam kilka ksiazek, ale i tak trudno mi pogodzic sie z pewnymi sprawami. Nie potrafie ich zamknac.
Nie wiem co dalej robic, zeby naprawic to wszystko, o ile jeszcze to mozliwe. Nie wie jak dalej zyc. Trudno mi pisac o tym wszystkim. Wiem ze tez popelnilam duze bledy. Wszystko komplikuje fakt, ze urzad dla nieletnich zostal o naszej sytuacji poinformowany i to, ze od swoich najblizszych nie mam zadnego wsparcia i ze jestem z tym wszystkim sama. Mam jedna przyjaciolke, ale tez mieszka daleko.
Tak bardzo ogolnie to moja historia.
Re: Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
Witaj Szklarka81 na naszym forum.
Moja żona też jest dorosłe dziecko (DDA, DDD i DDRR). Też jej się ciągle wydawało, że moi rodzice wtrącają się w nasze małżeństwo.
Nie przeszkadzało jej, że jej matka przyjeżdżała do nas co roku na pół roku (na zimę), ale ciągle coś widziała w moich rodzicach. Nie ważne, że mieszkali prawie 200 km od nas, że pojawiali się co najwyżej na święta lub jakąś okazję (chrzciny czy komunia dzieci).
Ale to właśnie wynika z bycia dorosłym dzieckiem. Dorosłe dziecko ma przymus panowania nad swoim życiem. Gdy coś od niego nie zależy, wpada w panikę. Druga sprawa to priorytet rodziny pierwotnej nad rodziną utworzoną przez to dorosłe dziecko. Oczywiście jest jeszcze kilka spraw, jak choćby nie docenianie siebie i uważanie się za osobę gorszą.
Przeszłaś terapię, czytałaś książki, ale czy to już jest za Tobą, czy nadal w Tobie siedzi?
Jeżeli wyprowadziłaś się do domu samotnej matki, to chyba znaczy, że macie małe dzieci. Wiesz, co one teraz przeżywają? Dodatkowo ten urząd do spraw nieletnich. Łatwo możesz te dzieci stracić.
Jeżeli rodzice męża nie mieszkali z Wami, to w jaki sposób przekraczali te granice?
A co mówi mąż o obecnej Waszej sytuacji?
Moja żona też jest dorosłe dziecko (DDA, DDD i DDRR). Też jej się ciągle wydawało, że moi rodzice wtrącają się w nasze małżeństwo.
Nie przeszkadzało jej, że jej matka przyjeżdżała do nas co roku na pół roku (na zimę), ale ciągle coś widziała w moich rodzicach. Nie ważne, że mieszkali prawie 200 km od nas, że pojawiali się co najwyżej na święta lub jakąś okazję (chrzciny czy komunia dzieci).
Ale to właśnie wynika z bycia dorosłym dzieckiem. Dorosłe dziecko ma przymus panowania nad swoim życiem. Gdy coś od niego nie zależy, wpada w panikę. Druga sprawa to priorytet rodziny pierwotnej nad rodziną utworzoną przez to dorosłe dziecko. Oczywiście jest jeszcze kilka spraw, jak choćby nie docenianie siebie i uważanie się za osobę gorszą.
Przeszłaś terapię, czytałaś książki, ale czy to już jest za Tobą, czy nadal w Tobie siedzi?
Jeżeli wyprowadziłaś się do domu samotnej matki, to chyba znaczy, że macie małe dzieci. Wiesz, co one teraz przeżywają? Dodatkowo ten urząd do spraw nieletnich. Łatwo możesz te dzieci stracić.
Jeżeli rodzice męża nie mieszkali z Wami, to w jaki sposób przekraczali te granice?
A co mówi mąż o obecnej Waszej sytuacji?
-
- Posty: 22
- Rejestracja: 08 gru 2018, 12:30
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
Dziekuje Jacku za odpowiedz.
Jesli chodzi o pytanie czy to juz jest za mna, czy nadal siedzi we mnie to musze napisac, ze niestety siedzi we mnie.
Do domu samotnej matki wyprowadzilam sie, bo w domu sytuacja byla taka ciezka, ze inaczej juz nie potrafilam. Starszy syn, przed wyprowadzeniem sie, mial powazne problemy z nauka i wciaz telefony ze szkoly. Moj maz popchnal go tak, ze zdarl sobie lokiec i to tez wplynelo na moja decyzje o wyprowadzeniu sie. Balam sie ze stracimy dzieci i wydawalo mi sie, ze w domu samotnej matki bedziemy bezpieczni i nie wiedzialam, ze to zostanie zgloszone do urzedu. Moja niewiedza i glupota Teraz strach jest jeszcze wiekszy.
Jesli chodzi o tesciow to ciagle zapraszanie na pbiafy, darowanie pieniedzy, byli powodem naszych klotni. Moj maz uwaza, ze oni chcieli tylko dobrze, a ja sie czulam przy tym, ze jestem i moje zdanie wogole nie wazna.
Jesli tylko nie chcialam pojsc w niedziele na obiad to moj maz juz od piatku mnie atakowal. Weekendy byly nie do wytrzymania. Sa jeszcze inne kwestie, o ktorych publicznie wolalabym nie pisac.
Jak mam sie zmienic, jak pracowac nad soba?
Jak zyc?
Jesli chodzi o pytanie czy to juz jest za mna, czy nadal siedzi we mnie to musze napisac, ze niestety siedzi we mnie.
Do domu samotnej matki wyprowadzilam sie, bo w domu sytuacja byla taka ciezka, ze inaczej juz nie potrafilam. Starszy syn, przed wyprowadzeniem sie, mial powazne problemy z nauka i wciaz telefony ze szkoly. Moj maz popchnal go tak, ze zdarl sobie lokiec i to tez wplynelo na moja decyzje o wyprowadzeniu sie. Balam sie ze stracimy dzieci i wydawalo mi sie, ze w domu samotnej matki bedziemy bezpieczni i nie wiedzialam, ze to zostanie zgloszone do urzedu. Moja niewiedza i glupota Teraz strach jest jeszcze wiekszy.
Jesli chodzi o tesciow to ciagle zapraszanie na pbiafy, darowanie pieniedzy, byli powodem naszych klotni. Moj maz uwaza, ze oni chcieli tylko dobrze, a ja sie czulam przy tym, ze jestem i moje zdanie wogole nie wazna.
Jesli tylko nie chcialam pojsc w niedziele na obiad to moj maz juz od piatku mnie atakowal. Weekendy byly nie do wytrzymania. Sa jeszcze inne kwestie, o ktorych publicznie wolalabym nie pisac.
Jak mam sie zmienic, jak pracowac nad soba?
Jak zyc?
-
- Posty: 22
- Rejestracja: 08 gru 2018, 12:30
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
Moj maz chce wrocic z powrotem do nas.
Re: Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
Chwała Panu! Macie szansę.
Skoro czytasz nasze historie, to wiesz, że trzeba pracować nad zmianą siebie, a nie współmałżonka.
Wiele osób doświadczyło tego, że gdy udało się im wejść na drogę własnej przemiany, wady drugiej strony nie przeszkadzały już tak bardzo. A w niektórych przypadkach miało to nawet ten skutek, że i współmałżonek zaczynał pracę nad sobą. Nie warto stawiać sobie tego za cel, ale tym bardziej nie należy tego wykluczać.
Mam takie doświadczenie z rodzinnymi obiadami - dziadkowie, ich dzieci i wnuki, w sumie kilkanaście osób, w każdą niedzielę - że to cementowało rodzinę. Nie zabezpieczyło jej przed rozpadem, ale dla mnie było czystym dobrem, z którego obficie czerpaliśmy. Powoli próbuję to odbudować.
Skoro czytasz nasze historie, to wiesz, że trzeba pracować nad zmianą siebie, a nie współmałżonka.
Wiele osób doświadczyło tego, że gdy udało się im wejść na drogę własnej przemiany, wady drugiej strony nie przeszkadzały już tak bardzo. A w niektórych przypadkach miało to nawet ten skutek, że i współmałżonek zaczynał pracę nad sobą. Nie warto stawiać sobie tego za cel, ale tym bardziej nie należy tego wykluczać.
Mam takie doświadczenie z rodzinnymi obiadami - dziadkowie, ich dzieci i wnuki, w sumie kilkanaście osób, w każdą niedzielę - że to cementowało rodzinę. Nie zabezpieczyło jej przed rozpadem, ale dla mnie było czystym dobrem, z którego obficie czerpaliśmy. Powoli próbuję to odbudować.
-
- Posty: 22
- Rejestracja: 08 gru 2018, 12:30
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
Ukaszu,
Tak wiem, ze trzeba pracowac nad zmiana siebie . Od czego zaczac? Czesc pracy wykonalam, ale mam wrazenie, ze to kropla w morzu i nie wiem co dalej?
Co do rodzinnych obiadow to nie potrafie zobaczyc w tym dobra, ktore by scementowalo nasza rodzine.
Czuje, ze tesciowie mnie nie akceptuja. Na naszym weselu nie siedzieli obok nas, chociaz chcielismy, a moj tesc nie zaprosil mnie do tanca. A ja nie potafie wyjsc poza siebie i z miloscia wyjsc im naprzeciw.
Tak wiem, ze trzeba pracowac nad zmiana siebie . Od czego zaczac? Czesc pracy wykonalam, ale mam wrazenie, ze to kropla w morzu i nie wiem co dalej?
Co do rodzinnych obiadow to nie potrafie zobaczyc w tym dobra, ktore by scementowalo nasza rodzine.
Czuje, ze tesciowie mnie nie akceptuja. Na naszym weselu nie siedzieli obok nas, chociaz chcielismy, a moj tesc nie zaprosil mnie do tanca. A ja nie potafie wyjsc poza siebie i z miloscia wyjsc im naprzeciw.
Re: Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
Mnie nie pytaj o konkrety. Porozmawiaj raczej z Waszym terapeutą i przede wszystkim z mężem. I z Bogiem - znajdź czas na dłuższą modlitwę, opowiedz Mu swój ból i pytanie, poczekaj w ciszy, a pewnie coś usłyszysz.
Re: Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
A jakby zaprosił, to nie tańczyłby tak, jakbyś mu zagrała? Daj żyć teściom i zajmij się sobą. Na to masz wpływ, całkowity.Szklarka81 pisze: ↑29 cze 2019, 6:03
Czuje, ze tesciowie mnie nie akceptuja. Na naszym weselu nie siedzieli obok nas, chociaz chcielismy, a moj tesc nie zaprosil mnie do tanca. A ja nie potafie wyjsc poza siebie i z miloscia wyjsc im naprzeciw.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
-
- Posty: 752
- Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
- Płeć: Kobieta
Re: Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
Na wszystko potrzeba czasu - rób swoje, kochaj ich i szanuj, a reszta przyjdzie sama. Moja teściowa byla moim wrogiem, nie tylko moim, bo drugiej synowej też - jak powiedziała "ukradłyśmy jej synów i nauczylyśmy ich kłamać." Po rozwodzie stanęła po mojej stronie - nie wiem - może to wyrzuty sumienia, może zobaczyła prawdę - bo bardzo mocno namawiała swojego syna na rozwód ( skoro sie nie dogadujecie). A ja namówiłam ja nawet na wspólny różaniec w intencji mojego męża. Wcześniej czasami mnie pytała "Jolu, ty naprawdę wierzysz tego swojego Jezusa?" Ja z tamtych czasów dobrze wspominam wspólne niedzielne obiady - prawie co tydzien, z małymi wyjątkami, Teściowa dobrze gotowałaSzklarka81 pisze: ↑29 cze 2019, 6:03 Ukaszu,
Tak wiem, ze trzeba pracowac nad zmiana siebie . Od czego zaczac? Czesc pracy wykonalam, ale mam wrazenie, ze to kropla w morzu i nie wiem co dalej?
Co do rodzinnych obiadow to nie potrafie zobaczyc w tym dobra, ktore by scementowalo nasza rodzine.
Czuje, ze tesciowie mnie nie akceptuja. Na naszym weselu nie siedzieli obok nas, chociaz chcielismy, a moj tesc nie zaprosil mnie do tanca. A ja nie potafie wyjsc poza siebie i z miloscia wyjsc im naprzeciw.
-
- Posty: 22
- Rejestracja: 08 gru 2018, 12:30
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
Renato11,
Masz racje, ze mam wplyw calkowity tylko nad soba.
Napisalas, zebym dala zyc tesciom. Tak to widzisz, ze ja nie daje im zyc?
Ja widze, ze oni nam nie daja zyc. Chca z nami jakas „symbioze“ stworzyc.
Mieszkamy za granica, nie w Polsce. Jak bylismy w Polsce, oni rowniez w tym samym czasie tez przyjezdzali i rowniez nas zapraszali i oczekiwali ze bedziemy odwiedzac rowniez rodzine mojej tesciowej. Czas z moimi rodzicami ( mieszkaja w Polsce) byl przez te odwiedziny okrojony. W tym wszystkim boli mnie postaram mojego meza, ze nie porozmawial ze swoimi rodzicami, tylko przekonywal, zebysmy zrobili tak jak chca.
Masz racje, ze mam wplyw calkowity tylko nad soba.
Napisalas, zebym dala zyc tesciom. Tak to widzisz, ze ja nie daje im zyc?
Ja widze, ze oni nam nie daja zyc. Chca z nami jakas „symbioze“ stworzyc.
Mieszkamy za granica, nie w Polsce. Jak bylismy w Polsce, oni rowniez w tym samym czasie tez przyjezdzali i rowniez nas zapraszali i oczekiwali ze bedziemy odwiedzac rowniez rodzine mojej tesciowej. Czas z moimi rodzicami ( mieszkaja w Polsce) byl przez te odwiedziny okrojony. W tym wszystkim boli mnie postaram mojego meza, ze nie porozmawial ze swoimi rodzicami, tylko przekonywal, zebysmy zrobili tak jak chca.
-
- Posty: 22
- Rejestracja: 08 gru 2018, 12:30
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
JolantoElzbieto,
Pisalas, zebym robila swoje, kochala i szanowala.
Mysle, ze musze sie nauczyc kochac. Jeszcze sie tego nie nauczylam
Pisalas, zebym robila swoje, kochala i szanowala.
Mysle, ze musze sie nauczyc kochac. Jeszcze sie tego nie nauczylam
-
- Posty: 22
- Rejestracja: 08 gru 2018, 12:30
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
Prosze o modlitwe za mnie i mojego meza, naszej dzieci i nasze malzenstwo.
Bog zaplac.
Bog zaplac.
Re: Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
Pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża Rodzicielko, ...
Re: Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
...Naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych...
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
-
- Posty: 22
- Rejestracja: 08 gru 2018, 12:30
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Tragedia dziecinstwa, tragedia malzenstwa!
Prosze o modlitwe za mnie. To wszystko tak strasznie boli