Ostatecznie - tylko rozwód.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Rybka
Posty: 107
Rejestracja: 13 wrz 2018, 17:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Rybka »

Sama mama - i dobrze. Ja sama powiedziałam swojemu mężowi ze będzie mógł kwestionować moje metody wychowawcze jak weźmie czynny udział w ich wychowaniu . Od tamtej pory cisza.
Sama mamo - stanowczo ale grzecznie trzeba stawiać swoje granice
A jeśli chodzi o rozmowę z teściowa i siostra to nie jest tak ze przykro Ci ze one tez już położyły kreskę na tym małżeństwie ? Ze chciałabyś by ktoś wierzył i podszeptywał - jeszcze wszystko może się zdarzyć ?
Wobec wszystkiego, co ci się przydarza, możesz albo sobie współczuć, albo traktować to, co się stało, jako prezent. Wszystko jest albo okazją do rozwoju, albo przeszkodą, która zatrzyma Twój rozwój. Wybór należy do Ciebie.
Wayne Dyer
Zdołowany
Posty: 71
Rejestracja: 21 maja 2019, 22:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Zdołowany »

Sama_mama pisze: 04 lip 2019, 20:54 Witajcie.

Ciężkie dni za mną... zwątpiłam... że Bóg jest ze mną.. nie daje rady.
Dziś teściowa i siostra męża przekonywały mnie, abym zaczęła szukac sobie kogoś innego i założyła nową rodzine bo on nigdy nie wróci i szkoda moja młodego życia.... no i co ja mam robić ??? Żyć mi się nie chce...
Wczoraj mąż byl u nas , przez 2h słowem sie nie odezwał do momentu jak syn zaczął płakać , obwinia mnie i zarzuca mi że jestem złą matką i nie potrafię dziecka wychować , że na wszystko mu pozwalam... nic mu nie powiedziałam....
Dzis zadzwoniłam do niego i grzecznie powiedziałam mu że nie życzę sobie takich komentarzy , bo przypominam mu ze to on nas zostawił i w żaden sposób nie bierze udziału w wychowaniu syna.
Nie przejmuj się tym gadaniem męża. Mówi Ci tylko po to aby Cię zranić. Moja żona też mnie tak kąsała.
Rodzina mojej żony też tak mówiła że żona nie wróci. Znajomi. A ja się modlę i trwam. I pamiętaj że nadzieja umiera ostatnia.
Z Bogiem
Sama_mama
Posty: 80
Rejestracja: 04 kwie 2019, 11:49
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Sama_mama »

Aleksandrze

Żyłam i miałam się dobrze , ale byłam panną. Małżeństwo do czegoś zobowiązuje , na pewno nie do ucieczki i szukania nowego. Niestety tylko ja tak myślę bo mimo wszystko kocham męża i moje małżeństwo a w przypadku mojego męża , cóż on nie kocha.... i kochał już nie będzie . Twierdzi że wybaczył mi ale nie zapomniał...

Rybko
O to właśnie chodzi , chciałabym żeby ktoś tak jak ja miał nadzieję że wróci , że damy radę przez to przejść . Najwidoczniej tylko ja ślepo w to wierzę. Powtarzają mi , że powinnam zejść na ziemię i przestać żyć złudzeniami ( one go lepiej znają i to co on im mówi i jak mówi daje im jasne światło że to koniec ).

Zdołowany

Moja nadzieja umiera z każdym dniem ... moja wiara upada ... ciągle się cofam. Widzę że Bóg nic z tym nie robi i nie zrobi. Taka prawda. Każdy na wolną wole...😔
Wiedźmin

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Wiedźmin »

Sama_mama pisze: 05 lip 2019, 9:07 Aleksandrze

Żyłam i miałam się dobrze , ale [...]
Nie ma żadnego "ale".
Świetnie dawałaś sobie radę.
A reszta to już nasze chciejstwa, wgrane programy i wzorce.

Że razem do grobowej deski, że na rękach będzie mnie nosił....
... że domek pod miastem, 2 samochody, ładny ogródek, taras, skoszona trawa... i żyli długo i szczęśliwie i razem się zestarzeli trzymając się za rączki.
Sama_mama pisze: 05 lip 2019, 9:07 [...] Małżeństwo do czegoś zobowiązuje [...]
Czyli chciałabyś, aby ten "glejt" coś gwarantował... - żeby przymuszał do czegoś - no cóż. Jak wiemy z wielu wątków - do niczego nie przymusza - ktoś musi "chcieć" ... a nie być "zobowiązany" - z niewolnika nie ma pracownika... i z niewolnika nie ma też dobrej żony czy dobrego męża.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: marylka »

Sama_mama pisze: 05 lip 2019, 9:07
O to właśnie chodzi , chciałabym żeby ktoś tak jak ja miał nadzieję że wróci , że damy radę przez to przejść . Najwidoczniej tylko ja ślepo w to wierzę. Powtarzają mi , że powinnam zejść na ziemię i przestać żyć złudzeniami ( one go lepiej znają i to co on im mówi i jak mówi daje im jasne światło że to koniec ).
A my Ci nie starczymy?
Jest wiele świadectw cudownych powrotów. Ja sama jestem przykładem. I wiele tu takich osób!
Ja sama kiedys mowiłam "nigdy". A teraz zamienlam to na....."kto wie"???

Nie trac wiary i nadziei - poczytaj Biblie -- ile tam beznadziejnych przypadkow, które Bóg naprostował?


Aleks...aż mnie zemdliło jak przeczytałam
Aleksander pisze: 05 lip 2019, 10:05 Czyli chciałabyś, aby ten "glejt" coś gwarantował..
w jakis sposob szkoda mi Cie, że masz taki stosunek do sakramentu małżeństwa.

Ale może zostaw sobie to nazewnictwo na jakies inne forum?
Bo my tu wszystko opieramy na sakramencie małżeństwa właśnie.

Kultura słownictwa i szacunek do wyznawanych wartosci przez innych mocno Ci kuleją.
Może w realu jest podobnie z źoną?
Może to jest klucz?
jacek-sychar

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: jacek-sychar »

marylka pisze: 05 lip 2019, 11:14 w jakis sposob szkoda mi Cie, że masz taki stosunek do sakramentu małżeństwa.
Do sakramentu małżeństwa, czy do małżeństwa cywilnego.
Warto byłoby postawić tutaj to pytanie.
Wiedźmin

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Wiedźmin »

jacek-sychar pisze: 05 lip 2019, 11:22
marylka pisze: 05 lip 2019, 11:14 w jakis sposob szkoda mi Cie, że masz taki stosunek do sakramentu małżeństwa.
Do sakramentu małżeństwa, czy do małżeństwa cywilnego.
Warto byłoby postawić tutaj to pytanie.
Tak - ja mówię o papierku (małżeństwach cywilnych) - dziękuję Jacku za doprecyzowanie.
Rybka
Posty: 107
Rejestracja: 13 wrz 2018, 17:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Rybka »

Tak sama mamo, wiem o co chodzi bo dokładnie tez tak miałam. Uparcie chciałam się czegoś uczepić, nie odpuszczałam myśląc ze jak odpuszczę to będzie już koniec . Tylko ze tej realacji już dawno nie było ( nie pisze o małżeństwie ) a ja tylko robiłam sobie krzywdę . Sama mamo , czasem by przerwać błędne koło i ratować siebie a nie rzadko i swoje małżeństwo , trzeba kogoś puścić wolno , nie tylko fizycznie ale i emocjonalnie.
Męża na ten moment przy Tobie nie ma , trzeba to zaakceptować i... odetchnąć pełną piersią. Na stronie jest przyklejony doskonały post Kasi o czekaniu bez czekania, polecam go Tobie .
Wobec wszystkiego, co ci się przydarza, możesz albo sobie współczuć, albo traktować to, co się stało, jako prezent. Wszystko jest albo okazją do rozwoju, albo przeszkodą, która zatrzyma Twój rozwój. Wybór należy do Ciebie.
Wayne Dyer
Wiedźmin

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Wiedźmin »

marylka pisze: 05 lip 2019, 11:14 w jakis sposob szkoda mi Cie, że masz taki stosunek do sakramentu małżeństwa.
Taki znaczy jaki?

Ja tylko stwierdzam fakt, że jak widać po licznych przykładach, przysięga cywilna czy sakramentalna do niczego nikogo w praktyce nie zobowiązuje, jeśli ktoś sam - własną decyzją - chce się jej sprzeniewierzyć. Nie wiem, gdzie tu dostrzegasz brak szacunku - ponoć widzimy to... a nie ważne ;).
marylka pisze: 05 lip 2019, 11:14 Bo my tu wszystko opieramy na sakramencie małżeństwa właśnie.
Wszystko, znaczy co?
marylka pisze: 05 lip 2019, 11:14 Kultura słownictwa i szacunek do wyznawanych wartosci przez innych mocno Ci kuleją.
Twierdzisz, że mi kuleje - aha.
A piszesz o sobie czy o "innych"?
marylka pisze: 05 lip 2019, 11:14 Może w realu jest podobnie z źoną?
Może to jest klucz?
Ale pytasz? Jeśli tak, to kogo: mnie, siebie czy innych? ;)
Czy może "podpowiadasz"?
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: marylka »

Aleksander pisze: 05 lip 2019, 10:05
Sama_mama pisze: 05 lip 2019, 9:07 [...] Małżeństwo do czegoś zobowiązuje [...]
Czyli chciałabyś, aby ten "glejt" coś gwarantował... -
Ustaliliscie, że to chodzi o cywilny wiec już nie poruszam tematu bo mnie to nie dotyczy. Ja mam sakrament malżeństwa.
I tak. Do czegos zobowiazuje - zgadzam sie z autorka
A kto chce byc wolnym ptakiem inie czuć zobowiązań dziobać gdzie chce to jego problem - nie mój.

Ale słownictwo...wiesz...jak ja bym uważala moje malżenstwo za glejt /to bliskie kitu jest/ to przecież i malżonek czuje że to...glejt...i tak to traktuje...
Nie widzisz tego?
Więc...o co pretensje?
To glejt był od samego początku!
Wiedźmin

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Wiedźmin »

marylka pisze: 05 lip 2019, 13:41 [...]
Ale słownictwo...wiesz...jak ja bym uważala moje malżenstwo za glejt /to bliskie kitu jest/ to przecież i malżonek czuje że to...glejt...i tak to traktuje...
Nie widzisz tego?
Więc...o co pretensje?
To glejt był od samego początku!
Marylko - Blisko "kitu"? :D
To może o czymś innym rozmawiamy...


"glejt (list żelazny)
1. «dokument wydany przez władze, zezwalający jego posiadaczowi na przejazd przez jakieś terytorium i zapewniający mu bezpieczeństwo osobiste»
2. «pismo sądowe zapewniające oskarżonego przebywającego za granicą, że nie zostanie tymczasowo aresztowany, jeśli oświadczy, że stawi się w sądzie w oznaczonym terminie»
3. pot. «dokument zawierający pozwolenie na coś»"
Sama_mama
Posty: 80
Rejestracja: 04 kwie 2019, 11:49
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Sama_mama »

Rybka pisze: 05 lip 2019, 11:27 Tak sama mamo, wiem o co chodzi bo dokładnie tez tak miałam. Uparcie chciałam się czegoś uczepić, nie odpuszczałam myśląc ze jak odpuszczę to będzie już koniec . Tylko ze tej realacji już dawno nie było ( nie pisze o małżeństwie ) a ja tylko robiłam sobie krzywdę . Sama mamo , czasem by przerwać błędne koło i ratować siebie a nie rzadko i swoje małżeństwo , trzeba kogoś puścić wolno , nie tylko fizycznie ale i emocjonalnie.
Męża na ten moment przy Tobie nie ma , trzeba to zaakceptować i... odetchnąć pełną piersią. Na stronie jest przyklejony doskonały post Kasi o czekaniu bez czekania, polecam go Tobie .
Bardzo Ci dziękuję. Oczywiście zapoznałam się z postem !! Mądre słowa! Az mi się lżej zrobiło na sercu. Tylko czy ja będę w stanie tak żyć....
Sama_mama
Posty: 80
Rejestracja: 04 kwie 2019, 11:49
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Sama_mama »

marylka pisze: 05 lip 2019, 11:14
Sama_mama pisze: 05 lip 2019, 9:07
O to właśnie chodzi , chciałabym żeby ktoś tak jak ja miał nadzieję że wróci , że damy radę przez to przejść . Najwidoczniej tylko ja ślepo w to wierzę. Powtarzają mi , że powinnam zejść na ziemię i przestać żyć złudzeniami ( one go lepiej znają i to co on im mówi i jak mówi daje im jasne światło że to koniec ).
A my Ci nie starczymy?
Jest wiele świadectw cudownych powrotów. Ja sama jestem przykładem. I wiele tu takich osób!
Ja sama kiedys mowiłam "nigdy". A teraz zamienlam to na....."kto wie"???

Nie trac wiary i nadziei - poczytaj Biblie -- ile tam beznadziejnych przypadkow, które Bóg naprostował?

Marylko dzięki Wam jeszcze się trzymam i nie poddaje się! Oczywiście długa droga przede mną... ale z Waszą pomocą, dobrym słowem myślę, że dam radę. Najważniejsze muszę oddać całe moje życie , mego męża i małżeństwo Bogu.. zaufać mu pomimo że boje się tego co mnie/nas czeka...
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: marylka »

Aleksander pisze: 05 lip 2019, 16:58
marylka pisze: 05 lip 2019, 13:41 [...]
Ale słownictwo...wiesz...jak ja bym uważala moje malżenstwo za glejt /to bliskie kitu jest/ to przecież i malżonek czuje że to...glejt...i tak to traktuje...
Nie widzisz tego?
Więc...o co pretensje?
To glejt był od samego początku!
Marylko - Blisko "kitu"? :D
To może o czymś innym rozmawiamy...


"glejt (list żelazny)
1. «dokument wydany przez władze, zezwalający jego posiadaczowi na przejazd przez jakieś terytorium i zapewniający mu bezpieczeństwo osobiste»
2. «pismo sądowe zapewniające oskarżonego przebywającego za granicą, że nie zostanie tymczasowo aresztowany, jeśli oświadczy, że stawi się w sądzie w oznaczonym terminie»
3. pot. «dokument zawierający pozwolenie na coś»"
Dobrze że to napisałes Aleks
Ja dużo przebywam z młodzieżą i glejt-glut-slim- to takie....bleeeee dla mnie rozpaprane...no niby fajna zabawka ale krotmoterminowa i szybko laduje w koszu
A tak to zmienia postac rzeczy
Nawt w pewnym stopniu sie zgodze zwlaszcza w pkt 3 - możesz byc już mężem. Możesz korzystac z pewnych praw przypisanych tylko mężowi.


.....Brakuje jednak info o zasadach i obowiazkach wynikajacych z bycia meżem.
No i przysięgi małżeńskiej
To jednak inaczej wiąże - przysiega złożona przed Bogiem w obecnosci rodzin.
No ale o tym już pisaliśmy
Pozdrawiam
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: marylka »

Sama_mama pisze: 05 lip 2019, 22:32 Najważniejsze muszę oddać całe moje życie , mego męża i małżeństwo Bogu.. zaufać mu pomimo że boje się tego co mnie/nas czeka...
Kiedys uslyszałam takie kazanie
Przeczytaj Biblię - czy Jezus kiedykolwiek zrobił cos złego proszącemu człowiekowi?
Przecież nawet łotrowi na krzyżu wybaczył...
Kiedy jak ktos poprosił odjał noge, mowę czy wzmogła sie choroba? Zrobił na przekór? Kiedy?

A my?
Czytamy Biblię, wierzymy i .........
ufamy?
wierzymy?

Gdybys miał wiare to byś góry przenosił

Sorki że tak kaznodziejsko, ale taka mnie refleksja naszła...
Pozdrawiam
ODPOWIEDZ