Re: Ostatecznie - tylko rozwód.
: 09 lip 2019, 23:42
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
https://www.kryzys.org/
Teraz doświadczasz już skutków emocjonalnego rozwodu. Papierek rozwodowy nic z tego nie ujmie i dołoży tylko rozpacz wynikającą z poczucia nieodwracalności.Sama_mama pisze: ↑09 lip 2019, 22:57 Ja od kiedy mąż sie wyprowadził dałam mu wolność. Nie pytam , nie dzwonie. Jakbyśmy się nie znali.
Mój mąż jest bardzo konsekwentny. Dwa razy do tej samej rzeki nie wchodzi. Dla niego koniec to koniec. Ciężko jest mi się z tym pogodzić. Po części rozumiem go , ulało mu sie , przestał mnie kochać... i co dalej ??? Mam żyć jak gdyby nigdy nic??
Zgadzam sie z Tobą w 100% docenilam go jak go straciłam i to bardzo boli...
Jeżeli byłoby dobrze, to nie kontaktowałby się wcale.Sama_mama pisze: ↑09 lip 2019, 22:49 Dzisiaj usłyszałam od niego wiele wyzwisk i bardzo duzo przykrych słów ( że nigdy więcej nie będzie miał ze mną dzieci , że jakby mógł to by cofną czas żeby nigdy mnie nie poznać i nie wspomni o ślubie ze mną , żebym sie obudziła bo nas nie ma i nigdy nas nie będzie i wiele wiele innych ). Mój mąż żałuje tylko i wyłącznie ślubu ze mną....
Ja się staram. Proszę go żeby mi nie ublizał ale on swoje. Szkoda mojego czasu...
Wiem że on nie chce wracać. Jemu jest dobrze bez nas a raczej beze mnie.
Marylko bo on jeszcze bardziej się oddala i to z mojej winy , faktycznie nic się we mnie nie zmieniło. Wydaje mi się że jemu chodzi o to , że ciągle mówię "JA" . Że mi jest źle , że ja chcę... a on a syn. Tak mi się wydaje. Nie potrafię wziąć się w garść i tego wziąć na dystans, normalnie rozmawiać.
Ty to rozumiesz i inaczej odbierasz.. a on , nie rozumie znaczenia tych słów .Astro pisze: ↑10 lip 2019, 0:39 Mąż twierdzi .ze do tej samej rzeki nie wchodzi się dwa razy. Przecierz wy jesteście w tej rzece razem a w zasadzie ja tworzycie. Weszliscie w nią sllubujac sobie miłość przed Bogiem.
To trochę jak z kimś kto wchodzi pod prysznic żeby się umyć i puszczając za gorącą wodę się sparzy. Czy więcej nie wchodzi pod prysznic? Wchodzi tylko tak reguluje temperaturę wody żeby się nie opatrzyć.
Angela pisze: ↑10 lip 2019, 6:49Teraz doświadczasz już skutków emocjonalnego rozwodu. Papierek rozwodowy nic z tego nie ujmie i dołoży tylko rozpacz wynikającą z poczucia nieodwracalności.Sama_mama pisze: ↑09 lip 2019, 22:57 Ja od kiedy mąż sie wyprowadził dałam mu wolność. Nie pytam , nie dzwonie. Jakbyśmy się nie znali.
Mój mąż jest bardzo konsekwentny. Dwa razy do tej samej rzeki nie wchodzi. Dla niego koniec to koniec. Ciężko jest mi się z tym pogodzić. Po części rozumiem go , ulało mu sie , przestał mnie kochać... i co dalej ??? Mam żyć jak gdyby nigdy nic??
Zgadzam sie z Tobą w 100% docenilam go jak go straciłam i to bardzo boli...Jeżeli byłoby dobrze, to nie kontaktowałby się wcale.Sama_mama pisze: ↑09 lip 2019, 22:49 Dzisiaj usłyszałam od niego wiele wyzwisk i bardzo duzo przykrych słów ( że nigdy więcej nie będzie miał ze mną dzieci , że jakby mógł to by cofną czas żeby nigdy mnie nie poznać i nie wspomni o ślubie ze mną , żebym sie obudziła bo nas nie ma i nigdy nas nie będzie i wiele wiele innych ). Mój mąż żałuje tylko i wyłącznie ślubu ze mną....
Ja się staram. Proszę go żeby mi nie ublizał ale on swoje. Szkoda mojego czasu...
Wiem że on nie chce wracać. Jemu jest dobrze bez nas a raczej beze mnie.
Przeanalizuj dobrze, czy i Ty nie rzuciłaś w tej rozmowie raniących słów? Jeżeli nie używa się wyzwisk samemu, to nie znaczy , że się nie rani. Wyzwiskom można postawić granicę przerywając rozmowę i prosząc o powrót do niej w lepszej atmosferze.
Spójrz na siebie i na męża jak na dwoje nieszczęśliwych ludzi, którzy krzywdzą swoją krzywdą, bronią się przez atak. Nie ma postępu, bo trwa wyłącznie wymiana słownych razów i wypominanie krzywd.
Przerwać może to tylko postawa przebaczenia.
W pierwszym odruchu, gdy ktoś nam coś zarzuca, licytujemy się krzywdą:,,A ty też...''
Zasada porozumienia bez przemocy mówi, że nie zaprzeczamy poczuciu krzywdy drugiej strony. Przytakujemy i powtarzamy swoimi słowami co usłyszeliśmy:,,Mówisz, że ..., dobrze rozumiem?'' Dopiero gdy upewnimy się, że druga strona poczuła się wysłuchana, pytamy jak możemy pomóc. Potem możemy powiedzieć o swoich uczuciach, swoich największych brakach, jaką miało się wizję małżeństwa. Na koniec wysuwając propozycję co nam może pomóc. W całej rozmowie nie wypominamy przeszłości, mówimy o tym co na przyszłość by nam pomogło.
SM a po co ma dzwonić? Nic się nie zmieniło , nie wyciszyło, z Ciebie wylewa się mnóstwo pretensji, żalu, bólu więc mąż nie ma co liczyć na nową jakość rozmowy.
Następnym razem po prostu zapytaj czy przyjdzie do synka, bo mały tęskni.
white chocolate pisze: ↑10 lip 2019, 11:43SM a po co ma dzwonić? Nic się nie zmieniło , nie wyciszyło, z Ciebie wylewa się mnóstwo pretensji, żalu, bólu więc mąż nie ma co liczyć na nową jakość rozmowy.
Dlatego jest tu powtarzane, że najpierw powinnaś zadbać o swój stan psychiczny i duchowy by mąż chętnie podjął jakikolwiek dialog.
Jesli już odczuwasz nieprzepartą potrzebę kontaktu z mężem to może warto to robić przez komunikator , np; skype?
Masz podczas pisania czas na refleksję, na zrównoważoną odpowiedź, może szczere wyznanie.....zamiast ciągłych wyrzutów , oskarżeń, odbijania piłeczki.
Sama widzisz że tego typu rozmowy to stanie w miejscu a nawet pogarszanie sytuacji.
Bardzo cierpisz i jest Ci źle w tej sytuacji bez męża, przeraża Cię perspektywa życia bez niego, nie potrafisz sobie znaleźć miejsca, i w tych histerycznych spazmach wyrzucasz to wszystko w kontakcie z nim. Ale nie pomaga to ani tobie, ani mężowi ani tej całej sytuacji.
Mąż cały czas widzi, że kręcisz się wokół siebie, wokół swojego bólu i nie widzisz nic ponadto.Następnym razem po prostu zapytaj czy przyjdzie do synka, bo mały tęskni.
Rybko , dziękuję za odpowiedź.Rybka pisze: ↑11 lip 2019, 22:02 Sama mamo,
Zastanawia mnie dlaczego bierzesz na siebie cała odpowiedzialność za rozpad małżeństwa. Przecież relacja to wy dwoje... Twój mąż tez miał za uszami
Nie jest przypadkiem tak ze robisz to by zadowolić swojego męża ? Krzyczysz , patrz wzięłam winę na siebie, doceń to ?
Myśle jednak ze to błędne koło które tylko powoduje u Ciebie rosnąca frustracje która wylewasz na męża i niestety wpędzasz się w role ofiary co tylko oddała Cię od Twojego męża i niestety może utwierdzać go E przekonaniu ze dobrze robi.
Żal i wyrzuty sumienia przekuj na konkretną pracę nad sobą. Spróbuj najpierw wyeliminować jedną wadę, która zapewne jest wrogiem porozumienia i dobrej komunikacji: impulsywność. Skup się na tym by więcej nie podejmować rozmów i decyzji gdy to emocje nad Tobą panują a nie TY nad nimi. Bądź dla siebie cierpliwa a wtedy łatwiej Ci będzie okazać cierpliwość mężowi.Sama_mama pisze: ↑11 lip 2019, 23:15 To co mnie boli , moje przemyślenia i frustracje pisze tu na forum.. żeby jakoś przeżyć , powoli zrozumieć i zaakceptować.
Staram się mu pokazywałem że dajemy radę , że żyjemy i jest całkiem ok.
Tylko te myśli w mojej głowie i ten żal( wyrzuty sumienia) mnie dręczą i niszczą...