I co dalej- szukam pomocy

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Wójek1

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Wójek1 »

dziękuje za cenne uwagi, postaram się do nich stosować.
wiem ze jestem dobrym człowiekiem, nie od ludzi tylko od samego siebie, i pracuje nad sobą.
wiem ze dobrze robię nie usiadłem na fotelu nie otwarłem piwa i nie miałem na wszystko "wywalone" staram się jak mogę, tylko naj napisałem powyżej, brak mi cierpliwości, pracuje nad tym. Gdzieś wyczytałem ze ile lat psułeś coś tyle to naprawiaj, próbuje sobie to uświadomić.
Tylko po przeczytaniu kilkunastu postów na forum, próbuje się "odczepić" od żony, nie wychodzi mi to jeszcze, ale wyznję zasadę ile razy upadłeś tyle razy się podnieś i próbuj dalej.
Jonasz

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Jonasz »

Wójek1 pisze: 31 lip 2019, 8:08 Tylko po przeczytaniu kilkunastu postów na forum, próbuje się "odczepić" od żony, nie wychodzi mi to jeszcze, ale wyznję zasadę ile razy upadłeś tyle razy się podnieś i próbuj dalej.
Wójek1 a może oprócz odczepienia się od żony jest jeszcze konieczność powiedzmy podniesienia się z poziomu wycieraczki czy też po prostu powstania z kolan...
Tak czytam i nie doczytałem w sumie skąd Twoje pytanie do żony o przyszłość.
No i próbuję zrozumieć dlaczego nie podejmuje tematu, nawet nie zapyta o co Ci człowieku chodzi, co chciałbyś zmienić, co Ci nie pasi w naszej relacji.
A Ty sam wiesz co chciałbyś żeby się zmieniło?
Czego powinno być mniej, czego więcej, co powinno się pojawić?
Co widzisz że jest w innych relacjach, czego nie ma w Twojej?
Wójek1

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Wójek1 »

Janosz, tak wiem pracuje nad tym żeby wstać, a nie kajać się bo widzę ze to już tupanie chłopca.
Moja żona, jak wspomniałem nie chce rozmawiać na temat problemu, twierdzi ze potrzebuje spokoju, ze abyśmy byli znowu razem potrzeba odbudować wieź miedzy nami - tez tak uważam.
Skąd moje pytanie o przyszłość - sam nie wiem boję sie odrzucenia, odtrącenia, opuszczenia.
Moje dzieci i moja żona są dla mnie całym światem, kocham je ponad wszystko, uważam ze trochę się zagubiłem, dlatego szukam pomocy gdzie tylko mogę.
Nie nie zdradziłem nigdy mojej żony.
Tak wiem co chciałbym zmienić, chciałbym trochę zainteresowania, bliskości (brak od pół roku), dobrego słowa, okazania miłości, chęci do przebywania ze mną, wsparcia mnie w swojej naprawie, ale na to nie mogę liczyć. Jak zaproponowałem wspólny wyjazd na weeknd bez dzieci , usłyszałem "parsknięcie śmiechem", zaproponowałem wyjazd na rekolekcje w sierpniu do podobna reakcja.
Wg mnie tylko mniej ignorancji, tajemnic,ukrywania wszystkiego (ja dowiaduje się ostatni, albo już po fakcie) więcej rozmów, spędzania wspólnie czasu, mamy wspólne zainteresowania, które przez jakiś czas realizowaliśmy razem, teraz brak tego, moją żona sobie a ja muszę sobie chociaż chciałbym wspólnie.
co widzę na szybko co mi się nasuwa zainteresowanie, chcę do spędzania czasu.
uwierz mi ze czasami jak wracam z pracy, brakło dla mnie obiadu, gdzie ja jak gotuje(a robię to prawie codziennie) zawsze wystarcza dla wszystkich,to jest bardzo przykre
przez ten okres kryzysu, usłyszałem tyle słów gorzkich na swój temat ze czasami ręce mi opadają ze to już nic z tego nie będzie, ale ja się nie poddaję.
nałóg
Posty: 3373
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: nałóg »

Wójek1 pisze: 31 lip 2019, 13:03 Moje dzieci i moja żona są dla mnie całym światem, kocham je ponad wszystko, uważam ze trochę się zagubiłem, dlatego szukam pomocy gdzie tylko mogę.
Nie nie zdradziłem nigdy mojej żony.
chyba zatracasz hierarchię ważności i wartości ......najpierw Bóg, później TY, potem żona .....dalej dzieci i reszta krewnych i powinowatych.
Wójek1 pisze: 31 lip 2019, 13:03 Tak wiem co chciałbym zmienić, chciałbym trochę zainteresowania, bliskości (brak od pół roku), dobrego słowa, okazania miłości, chęci do przebywania ze mną, wsparcia mnie w swojej naprawie, ale na to nie mogę liczyć

a czy Ty nie kreujesz się na takiego faceta-bluszcz , powój który istnieje tylko gdy "podpiera" go zona? że żona jest taką tyczką a Ty powojem?
Może ona po prostu ma dość "ciągnięcia i dźwigania" na sobie Ciebie?
A kto u Was w małżeństwie "nosi spodnie"? kto jest tym 'alfa"? Ty ? czy żona?

Większość kobiet potrzebuje obok siebie FACETA a nie jego namiastkę.....nawet jak im do czasu to odpowiada to w końcu się buntują....często robią to podświadomie .
PD
somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: somnium »

Wójku1 mam dokładnie ta jak Ty. Kurcze powinienem napisać coś optymistycznego ale u mnie jest jeszcze gorzej.
Zanim się zeszmaciłem i użyłem przemocy wobec żony ponad 2 lata żyliśmy w równoległych światach. A czyny tylko utwierdziły żonę że to koniec, choć mój atak kompletnie niekontrolowanej furii nastąpił w wyniku powiedzenia przez żonę że to koniec. (chyba próbuję się podświadomie usprawiedliwiać choć sam nie moge sobie tego wybaczyć) Jestem DDA żona także.
Przez te ostatnie 2 lata na pewno nie byłem samcem alfa a mazgajem który wszystkiego się bał i uciekł w palenie zielska.
W kółko słyszałem że jestem beznadziejny, a jej nowi koledzy są super męscy, przystojni mądrzy empatyczni i w ogóle. Nieszczęśliwej kobiecie bardzo łatwo nawinąć taki makaron na uszy i ona się dała. Ze szkodą dla mnie. 2 lata bez zbliżeń bo nie zasługuję . wrrr.... jakaś nagroda jak dla psa czy co ????
Kompletnie nie widziała ogromu pracy włożonej przeze mnie w dom. Byłem praczką sprzątaczką, itp. Ale byłem też bardzo sfrustrowany i na pewno też to się bardzo odbijało na naszych relacjach. Wiecznie niezadowolony facet, pesymista i narzekacz.

No i już niebawem minie rok od kiedy nie mieszkamy razem.
.... o to jest ten pozytyw :P - mieszkacie nadal razem a myślę że to dużo, bardzo dużo i że swoją pracą i modlitwą znajdziesz w końcu ponownie klucz do jej serca. Czego Tobie życzę i modlitwa z mojej strony się jakaś znajdzie w tej intencji.

.... teraz na koniec tak śmiesznie gorzko .... pierwszymi rzeczami jakie żona kupiła po mojej wyprowadzce była pralko-suszarka do ubrań i jeżdżący odkurzacz - ) widać wysoko mnie ceniła i moją rolę w związku . hhihihhi :lol: :D
Wójek1

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Wójek1 »

Somnium, dzięki, lustro mojej sytuacji.
Chociaż jedna osoba, która mnie rozumie, bo nie którzy na tym forum jada po mnie na tym forum, gdzie tu wspólnota gdzie wsparcie, ale nie ma co biedolić.
Tak mnie także jest wstyd i brzydzę się tym, jest jakieś światełko nadzieji, bo moją żona twierdzi ze chce być ze mną i żyć ze mną jak normalnie, ale jeszcze nie teraz ale ja musze się zmienić i pracuje nad tym ale to nie takie hop siup i jest zmiana.
Moja żona nie opowiada mi takich rzeczy, ale np. ma bardzo dużo tajemnic przede mną, telefon internet koleżanki, to jej pasje teraz, gdzie 14 lat nie było az tak widocznego tego problemu.
Ja czuje się jak smieć, próbuje odbudować swoją postawę.
o zasługiwaniu to tez słyszę cały czas, i wieczna łaska.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Monti »

I ja widzę w sobie wiele podobieństw do Twojej sytuacji. DDA, stopniowe oddalanie się, mimo moich starań, usłyszanych wiele przykrych słów, w końcu także wybuchy agresji z mojej strony. Przykre było to, że widziałem, że żonie nie zależy na nas, na rodzinie. Ostatecznie doszło do mojej wyprowadzki, bo nie zniosłem już pogardy, z jaką się zderzałem. Do dziś zadaję sobie pytanie, dlaczego tak się stało i ciągle tego nie rozumiem. Podobnie jak Ty, nie potrafiłem wstać z kolan, jasno komunikować swojego zdania i swoich potrzeb. I też ciągle żyłem (i w sumie żyję nadal) w napięciu. Żona długo była dla mnie ogromnym wsparciem w moich natręctwach i lękach, ciągnęła mnie w górę i w końcu może jej się ulało...
Gdybym wiedział, jak Ci pomóc, pewnie bym to zastosował u siebie. Zamartwianie się na pewno nie rozwiązuje żadnych problemów, ale doskonale wiem, jak trudno je wyeliminować. W każdym razie, mieszkając razem, możesz pokazać jej siebie uśmiechniętego, zadbanego, uważnego, zaangażowanego.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Wójek1

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Wójek1 »

dziekuje Monti, za słowa wsparcia, staram się jak moge
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Pavel »

Wójek1 pisze: 01 sie 2019, 8:23 Chociaż jedna osoba, która mnie rozumie, bo nie którzy na tym forum jada po mnie na tym forum, gdzie tu wspólnota gdzie wsparcie, ale nie ma co biedolić.
Ja również rozumiem. Mężczyźni nie uciekają w nałogi i inne niefajne zachowania bez "pomocy" żon. Brak docenienia, ciepła, szacunku, nagminne narzekanie, wylewanie tylko negatywów etc. były i moim chlebem powszednim.

Gdybym jednak się na tym zatrzymał i użalał się nad sobą, byłbym w hmmm....no wiecie ;)
Głaskanie i pisanie przyjemnych rzeczy pomoże Ci tylko pozornie. Był w pewnej gazecie tekst na głównej stronie po awansie na mistrzostwa świata autorstwa św. pamięci Pawła Zarzecznego, nie nadaje się do zacytowania na tym forum ;) Zaczerpnięty z filmu Tarantino.

Sens był mniej więcej taki: jeszcze nie czas na wzajemne głaskanie.

Tak jak ja - sam wybrałeś sobie taką żonę, sam swoimi działaniami "pomogłeś" jej zmienić stosunek do Ciebie (bo przecież nie od początku tak się w stosunku do Ciebie zachowywała).
Tak jak ja - sporo dołożyłeś do kryzysu w małżeństwie.
Mi listę moich grzechów jako męża pomogły rozwinąć konferencje Jacka Pulikowskiego. Polecam.

Warto empatycznie spojrzeć na krzywdy przez nas wyrządzone, nie bagatelizować ich, wziąć ODPOWIEDZIALNOŚĆ za siebie, swoje dotychczasowe decyzje i działania.
Wójek1 pisze: 01 sie 2019, 8:23 Ja czuje się jak smieć, próbuje odbudować swoją postawę.
Warto przyjrzeć się i popracować nad tym co wybrzmiewa z powyższego. Dlaczego tak się czujesz, co zrobić by stosunek Twojej żony do Ciebie nie wpływał na własne postrzeganie swojej wartości.
Monti pisze: 01 sie 2019, 10:17 Gdybym wiedział, jak Ci pomóc, pewnie bym to zastosował u siebie.
Ja wiem, jak możesz sobie sam pomóc, każdy może, ja pomagam sobie w tern sposób i sądząc po owocach, gorąco polecam.
Żywa relacja z Panem Bogiem oraz wytężona praca nad sobą. Lepszej pomocy wg mnie nie ma, cokolwiek się stanie - jesteś wygrany. Oczywiście wymaga to trudu, czasu i cierpliwości, ale baaardzo warto.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
ODPOWIEDZ