tata999 pisze: ↑20 sie 2019, 22:07
Nie dziwię się, że 88ZG88 chce powrotu do "normalności", bo stan normalny to nie stan idealny, ale znośny.
Osobiście zanim jeszcze żona postanowiła wrócić jasno mówiłem, że nie jestem powrotem do "starego" zainteresowany. Na początku kryzysu, owszem, wtedy wziąłbym każdą opcję w ciemno, oby tylko wróciła. ale to raczej wynik strachu i desperacji niż zdrowego myślenia. Także również się nie dziwię, aczkolwiek wiem, że to myślenie dalekie od optymalnego.
Powrót do tej tzw. normalności - czyli kryzys bez jego przepracowania, to proszenie się o powtórkę, niemal pewną. Nie polecam. `
88ZG88 pisze: ↑19 sie 2019, 14:36
Tym samym dałem Żonie trochę więcej miejsca i czasu. Dałem jej komfort przebywania ze sobą, bez mojego (jak mówi ) świdrującego gapienia się.
Wydaje mi się, że to dobra droga. Nie naciskam na jakieś poważne rozmowy, stwierdziłem, że potrzebny jest czas , by pobyć trochę sami ze sobą. Ja w warsztacie też się wyciszyłem.
Wg mojej wiedzy i doświadczenia - najlepsze co możemy zrobić to zająć się sobą - poprawa relacji z Bogiem, analiza kryzysu, praca nad swoim w nim udziale, nad swoimi wadami i dysfunkcjami.
Wiem jakie to w takiej sytuacji trudne, jak trudno zamknąć buzię (straszna ze mnie gaduła) i odwiesić się od żony. Takim nadskakiwaniem stawiamy się w pozycji desperata, tego się nie lubi, to odrzuca. Ja przez nadskakiwanie doszedłem do tego, że żona nie miała do mnie szacunku, gardziła mną. A ja przecież za wszelką cenę próbowałem uratować rodzinę. Teraz wiem, że dobre chęci to za mało, warto wiedzieć jak ratować i robić to mądrze.
Kilkukrotnie pisałeś/pytałeś jak zmienić nastawienie żony, co zrobić. Zajęcie się sobą bez oglądania się na żonę to najlepszy ze sposobów.
88ZG88 pisze: ↑19 sie 2019, 14:36
Każda wzmianka o nim powoduje u mojej Żony nerwy, nie chce o nim rozmawiać. Jak próbować ją od niego odciągnąć?
To jest wg mnie błąd który popełniasz - koncentrujesz się na żonie, na kowalskim zamiast na sobie.
Działając jak napisałeś - tylko psujesz, dodajesz trudnych emocji.
Wg mnie Twoim zadaniem nie jest odciąganie jej od kowalskiego a przyciągnięcie jej do siebie, czyli spowodowanie, aby zaczęła patrzeć na ciebie jak kiedyś, a przynajmniej inaczej niż teraz.
Kowalski jest efektem popsucia się waszej relacji, konsekwencją zaniedbania jej uczuć (i on na te jej potrzeby odpowiedział), nie przyczyną.
Gdy zajmiesz się sobą i powoli, subtelnie zaczniesz zaspakajać jej potrzeby (trzeba je więc poznać), sytuacja może zacząć się zmieniać.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk