Wątek Largetto

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Largetto

Post autor: Wafelka »

Sama znasz najlepiej swoja sytuację. I jesli świadomie wejdziesz w zwiazek malzenski z przemocowcem i alkoholikiem to bede szanowac twoj wybor choc to dla mnie jak skok bez spadochronu.
Mysle ze modlitwa o dobre rozeznanie sprawy bedzie na miejscu. Mi bardzo pomogla zrozumiec wiele spraw.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Largetto

Post autor: Pavel »

Nie do mnie, ale również napiszę.
largetto pisze: 08 maja 2017, 17:57 Wafelku nie tak łatwo rozejśc się , kiedy mieszka sie w jednym domu
Z pewnością niełatwo. Zaczynanie od początku, wizja bycia samej itd.
Warto zadać sobie pytanie, czy na pewno chcesz tkwić w takiej relacji za taką cenę którą płacisz.
largetto pisze: 08 maja 2017, 17:57 w tym wieku i tak nie przesadza sie drzew, ale skoro los tak pokierował, to chcę zrobic wszystko abym nie miała sobie nic do zarzucenia, i doprowadzic do sakramentalnego małżeństwa.
Tak, z wiekiem coraz ciężej zmieniać pewne nawyki, trudniej pracować nad wadami.
Nie los jednak nami kieruje, a my sami largetto.
Zrzucanie tego na los nie dość, że czyniłoby z nas bezwolne marionetki (co jest nieprawdą) to w dodatku jest zrzucaniem odpowiedzialności za własne wybory na coś bliżej nieokreślonego.

Warto, abyś posłuchała/poczytała, na co powinno się zwracać uwagę u kandydata na męża, co zaś z góry relację małżeńską utrudnia/uniemożliwia. Powinno się tego uczyć w młodym wieku, zdecydowanie przed dwudziestką, ale lepiej późno niż wcale. Ja trafiłem na to jakieś 15 lat później niż trzeba.

Polecam posłuchać np. konferencji Jacka Pulikowskiego, znajdziesz je za darmo na:
http://www.jacek-pulikowski.izajasz.pl/ ... e-mp3.html
largetto pisze: 08 maja 2017, 17:57 pokładam nadzieje w Panu, że jednak nastapi poprawa, zwłaszcza, kiedy ja sama będę o to walczyć i prosić Boga o pomoc.
Poprawa sama nie nastąpi, to złudna nadzieja.
Bóg dał nam wolną wolę, więc na siłę nikogo nie nawraca. Sami musimy tego chcieć.
Tak jak Twój partner sam musiałby na początek uświadomić sobie problem, a później ciężko nad sobą pracować. A i tak będzie się zmagał z tym problemem do końca swoich dni.
Ty za niego nic nie zrobisz. Możesz natomiast zrobić wiele dla siebie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Largetto

Post autor: s zona »

largetto pisze: 08 maja 2017, 10:27 .. co roku mąz upija sie przez miesiąc do nieprzytomności, wzywam pogotowie, policję a później odwyk. Ostatnio był w szpitalu w grudniu ubiegłego roku. Nie leczy sie dalej, uważa że nie ma pproblemu, a jest w domu coraz gorzej, posądza mnie o zdrady kiedy był "niedysponowany" wyzywa, znęca sie nade na psychicznie. Prosiłam go o to abysmy podjeli terapię ale nie chce o tym słyszeć. Uważa że skoro JA mam problem, to ja powinnam iść do psychiatry a nie on. Nie odzywa sie całymi dniami, jakby był w depresji , a kiedy sie odezwie to tylko wulgarnie i zaczepliwie. Nie odpowiadam na jego wulgaryzmy, wychodze, modlę się aby nie karmić zła....
znalazłam takie okreslenie dipsomania, które pasuje do mojego męża, Nie wiem kiedy znów to zło zaatakuje, bo mąż codziennie wieczorem pije spirytus, jak twierdzi dla zdrowia, a przciez lekarze zabronili mu całkowicie pić alkohol.
Po czasie dowiedziałam sie, że w poprzednim związku miał załozoną niebieską linię za znęcanie się nad rodziną, o czym nie wiedziałam.
Jestem juz w wieku emerytalnym , mam 67 lat a mąż 66 , i nie w głowie mi jakiekolwiek zmiany, choc mąz prónuje mnie wyrzucic z domu aby sobie sprowadzić ...k..../ bo chce jeszcze pożyć :(
jestem złamana, tu gdzie mieszkamy , od 4 lat nie mam żadnych znajomych, choć wszyscy wiedzą co sie dzieje w naszym domu, wszak pogotowia czy policji sie nie ukryje. Ale za to wszystko zło jesstem winna JA. Jemu wolno sie napić ile chce, a ja powinnam obsługiwać go po cichutku i nie dopuszczać aby sie inni dowiedzieli.
Jestem u kresu wytrzymałości, czy mozna jeszcze zacząć godnie żyć ? z szacunkiem do siebie ? bo miłości juz nie ma i chyba z męża strony nie było.... ale ja jednak widzę w nim człowieka i chciałabym mu pomóc.
Pozwolisz ze powtorze Twoje slowa :
... czy mozna jeszcze zacząć godnie żyć ? z szacunkiem do siebie ? ...

Uwazam ,ze mozna i POWINNAS zaczac myslec o sobie z godnoscia ;
dla meza na ten moment nie przedstawiasz wiekszej wartosci ,
' masz go tylko cichutko obslugiwac" ..
sorry ,ze tak to zabrzmialo :oops:

Ks Dziewiecki czesto mowi ,ze milosc musi byc madra ,
jesli zwiazemy sie z przemocowcem i krzywdzicielem a
milosc toksyczna jest imitacja milosci ..
Mamy prawo sie bronic ,
Pan Jezus zawsze stawal w obronie krzywdzonych ,nie krzywdzicieli ..

Nie rozumiem ,dlaczego maz grozi Ci ev wyrzuceniem z domu ,
nie masz prawa w nim mieszkac ?

Patrzac z perspektywy swojego kryzysu ,
mimo wszystko widze " korzysci"

Przylgniecie do Boga i zawierzenie Opatrznosci , ale tak na 100 %
modlitwe rozancowa :dwie odrebne Roze ,
Nowenna Pompejanska - moze znasz - b pomaga ,uspokaja i pomaga trwac...
http://pompejanska.rosemaria.pl
Praca nad soba i swoimi wadami,czytane ksiazki polecane na forum i te zamawiane intuicyjnie ..
Korespondencja i kontakty z ludzmI,dzieki ktorym moglam zrozumiec lepiej sytuacje i podjac wlasciwe kroki .
Mase zarwanych nocy na odsluchiwaniu konferencji na Y T :)

Paradoksalnie ,gdybym nadal zyla w " nieswiadomosci " i czekala ,az samo sie zalatwi ,nie mialabym okazji na zadna zmiane siebie ,chociaz jeszcze Duuuuzo zostalo do zrobienia :)

Ale czytajac wniosek - na ktory odwazylam sie wachajac ponad rok- o zabezpieczenie alimentow i separacje , zobaczylam w nim kobiete ,ktorej zrobilo mi sie autentycznie zal ,jak mozna dac sie tak manipulowac i to przez wiele lat ..
Dlatego ,pozwolilam sobie na przytoczenie Twojego pierwszego postu ,
przeczytaj go prosze tak ,gdyby to dotyczylo bliskiej Ci osoby ,co moglabys jej doradzic ?
Czy sugerowalabys jej ,zeby wytrwala w tej podlej dla niej sytuacji ,czekajac na ...?

ps masz tylko 67 lat :)
to nie jest jeszcze 87 ,mozesz je godnie przezyc .

Zycze Ci madrego rozeznania i wsluchania sie w natchnienia Ducha Sw.
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Largetto

Post autor: Wafelka »

Napisałaś:
...ale ja jednak widzę w nim człowieka i chciałabym mu pomóc.

Wiesz, ja też widzę w mężu człowieka i właśnie nieukrywając niczego i stawiając warunki wreszcie zaczęłam go traktować jak człowieka. Siebie również. Wreszcie przestałam udawać, że tydzień super atmosfery rekompensuje trzy bezsensowne tygodnie. Wreszcie dotarło do mnie, że jeśli mówię "basta" to właśnie to ma znaczyć, że mam szanować i siebie i jego. Bo jest człowiekiem.
Okłamując męża (i siebie przy okazji), odczłowieczam go (i siebie) i uznaję za kogoś gorszego, komu można tak robić.. Zmierzenie się z prawdą, życzliwe, ale uczciwe, jest mega wyzwalające. To stwierdzenie faktu "Jest tak i tak i nie zmienię tego jak było" jest wyzwalające. Bo... mogę mieć wpływ na to jakie będzie jutro. Czy obudzę się w niepewności czy jednak będzie stabilnie i spokojnie..

Myślę, że dobrze by było gdybyś miała jednak kogoś z kim możesz porozmawiać, kogoś bliskiego, przyjaciółkę, koleżankę. Albo ognisko Sychar albo Al-Anon...
bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Largetto

Post autor: bosa »

Largetto, naprawdę chcesz sakramentalnego małżeństwa z tym człowiekiem, w takiej sytuacji ? Nie mieści mi się to w głowie. Myślisz że on się poprawi ? Skoro miał założoną niebieską kartę, znęcał się nad rodziną?..Czy naprawdę chcesz resztę swojego życia spędzić u boku kogoś takiego?? po co , w imię czego?.
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Largetto

Post autor: Angela »

Witaj Largetto, jestem niewiele młodsza od ciebie. Moj mąż w swoim zachowaniu probuje mnie poniżać oskarżając o nieistniejące zdrady. Trwam w sakramentalnym małżeństwie, bo choroba urojeniowa meża pojawiła sie nagle po 23 latach zgodnego małżeństwa jako reakcja na zmiany fizyczne w organizmie. Nie ma podłoża w chorobie alkoholowej- mąż nigdy alkoholu nie nadużywał a od 5 lat jest w krucjacie. Mąż nie chce sie leczyć. Dla własnego jednak i dzieci bezpieczeństwa rozważam separacje gdyby objawy przeszły w agresje fizyczną. Powoli wychodze z dołu, w ktory wpedził mnie strach przed zaczynaniem wszystkiego od nowa.
Twoj przypadek jednak jest inny.
Myślę, że przy czynnym alkoholiźmie sakrament małżeństwa zawarty byłby nieważnie. Trwanie w związku cywilnym i do tego toksycznym jest ze szkodą doczesną i wieczną dla ciebie i męża. Trud rozstania to cena, którą bedziesz musiała ponieść, ale to lepsze niż trwanie w poniżającej sytuacji. Pozostając zapłacisz wiekszą cene : utracisz zdrowie, szacunek dla siebie a i meżowi nie pomożesz.
Dołączam sie do modlitwy za Ciebie i meża.
Awatar użytkownika
largetto
Posty: 9
Rejestracja: 08 maja 2017, 8:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Largetto

Post autor: largetto »

Kochani, piszę to juz w roku 2018,moja modlitwa przynosi skutek, mąż się wyciszył, choc teraz podejrzewam depresję, nadal nie chce sie leczyc, a ja na siłę nic nie zrobię. W domu jest spokój, choc mąż nie rozmawia ze mna, tylko się "odzywa". Ale to tak jest w chorobie, zamknął się w sobie, twierdzi, że nie ma motywacji do niczego....
czasami zastanawiam się, że Pan Bóg postawił mnie właśnie obok niego, może mam do wykonania misję - modlić się o jego zbawienie? Sama też się wyciszyłam, zawierzyłam wszystko Bogu, On wie co dla mnie najlepsze ....
Z ufnością weszłam w ten nowy rok , może jednak sytuacja sie poprawi....
dziękuję za modlitwy .... widać jej efekty
bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Largetto

Post autor: bosa »

Lagretto, dobrze że tu jesteś.
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
Awatar użytkownika
largetto
Posty: 9
Rejestracja: 08 maja 2017, 8:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Świadectwo

Post autor: largetto »

długo zastanawiałam się , czy opisać swoja relację z Bogiem, ale postanowiłam się podzielić swoją historia.
Moje małżeństwo sakramentalne trwa , choć mąż jest w innym związku / białym/.
Ja niestety poszłam jak mi sie wydawało za miłością i zawarłam związek świecki , który po 8 latach się rozpadł.
To ja wyprowadziłam się z domu od X, który okazał się przemocowcem, alkoholikiem i socjopatą. Dopiero teraz to wszystko zobaczyłam, trwałam w tym związku jak mucha uwięziona w sieci, były wyzwiska, przemoc psychiczna i alkohol, miesięczne ciągi alkoholowe , które kończyły się szpitalem psychiatrycznym, odwykowym. Woziłam go tam aby mu pomóc, lecz niestety na nic to sie zdało. Za rok był kolejny ciąg itd....
W lipcu tego roku wyszłam jak zwykle z psem na spacer po kolejnej awanturze i zaczęłam prosić Ducha Świętego, prosiłam o pomoc, o wskazanie drogi , którą powinnam pójść aby sie uwolnic z matni.
Nadmieniam , że w czasie codziennych spacerów odmawiałam różaniec a w domu kolejną Nowenne Pompejańską. Jednakże Duch Świety podał mi rękę i wyprowadził na prosta drogę. W przeciągu tygodnia znalazła się osoba, która wynajęła mi tanio mieszkanie i pomogła przewieźć moje rzeczy do nowego domu.Opuściłam dom, w którym mam zagwarantowane dozywotnio 2 pokoje z uzywalnościa kuchni i łazienki / notarialne/ i zaczęłam spokojne nowe życie.
Uspokoiłam skołatane nerwy, nabrałam odwagi i potrafiłam sie przeciwstawić socjopacie, który jeszcze próbował mnie zastraszać.
Mieszkam sama i jest mi bardzo dobrze, jednakże brakuje mi opiekuna duchowego, osoby z którą mogłabym porozmawiać,
Jestem emerytką, ostatnio chorującą, / rwa kulszowa/ , która się odnawia i uniemozliwia mi normalne chodzenie. Modlę się codziennie i dziękuję Bogu, że w końcu żyję sakramentalnie.
ODPOWIEDZ