Wątek Largetto

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
largetto
Posty: 9
Rejestracja: 08 maja 2017, 8:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Wątek Largetto

Post autor: largetto »

Witam, jestem tutaj nowa a poniewaz moje małżeństwo przeżywa kryzys - szukam dobrego rozwiązania.
Jesteśmy małżeństwem z odzysku, które trwa dopiero 7 lat. Poznalismy sie na portalu społecznościowym / nie randkowym/ , oboje bylismy poobijani i zranieni i wydawało się, że razem potrafimy stworzyć dobry związek znając zło, którego doswiadczyliśmy. I wszystko przez rok było dobrze, pomimo kłopotów rodzinnych. Ale po roku czasu mąz zaczął pić...pił non stop przez miesiąc , później odwyk w szpitalu psychiatrycznym..... Byłam w szoku, bo mi nie powiedział że jest alkoholikiem, że był leczony kilkakrotnie w szpitalu psychatrycznym....
Myslałam, że to taki jednorazowy wybryk, lecz niestety nie.... co roku mąz upija sie przez miesiąc do nieprzytomności, wzywam pogotowie, policję a później odwyk. Ostatnio był w szpitalu w grudniu ubiegłego roku. Nie leczy sie dalej, uważa że nie ma pproblemu, a jest w domu coraz gorzej, posądza mnie o zdrady kiedy był "niedysponowany" wyzywa, znęca sie nade na psychicznie. Prosiłam go o to abysmy podjeli terapię ale nie chce o tym słyszeć. Uważa że skoro JA mam problem, to ja powinnam iść do psychiatry a nie on. Nie odzywa sie całymi dniami, jakby był w depresji , a kiedy sie odezwie to tylko wulgarnie i zaczepliwie. Nie odpowiadam na jego wulgaryzmy, wychodze, modlę się aby nie karmić zła....
znalazłam takie okreslenie dipsomania, które pasuje do mojego męża, Nie wiem kiedy znów to zło zaatakuje, bo mąż codziennie wieczorem pije spirytus, jak twierdzi dla zdrowia, a przciez lekarze zabronili mu całkowicie pić alkohol.
Po czasie dowiedziałam sie, że w poprzednim związku miał załozoną niebieską linię za znęcanie się nad rodziną, o czym nie wiedziałam.
Jestem juz w wieku emerytalnym , mam 67 lat a mąż 66 , i nie w głowie mi jakiekolwiek zmiany, choc mąz prónuje mnie wyrzucic z domu aby sobie sprowadzić ...k..../ bo chce jeszcze pożyć :(
jestem złamana, tu gdzie mieszkamy , od 4 lat nie mam żadnych znajomych, choć wszyscy wiedzą co sie dzieje w naszym domu, wszak pogotowia czy policji sie nie ukryje. Ale za to wszystko zło jesstem winna JA. Jemu wolno sie napić ile chce, a ja powinnam obsługiwać go po cichutku i nie dopuszczać aby sie inni dowiedzieli.
Jestem u kresu wytrzymałości, czy mozna jeszcze zacząć godnie żyć ? z szacunkiem do siebie ? bo miłości juz nie ma i chyba z męża strony nie było.... ale ja jednak widzę w nim człowieka i chciałabym mu pomóc.
jacek-sychar

Re: Wątek Largetto

Post autor: jacek-sychar »

Witaj Largetto na naszym forum

Trudna jest Twoja sytuacja. Czy spotkałaś się już z ruchem Al-anon? Jest to ruch dla osób współuzależnionych. Więcej tutaj:
http://www.al-anon.org.pl/

Zwykle pójście na ustępstwa powoduje, że jest coraz gorzej. Polecamy zwykle stanowczość.

Na naszym forum staramy się promować życie zgodnie z przykazaniami. Nie rozumiem więc, jak należy interpretować Twoje zdanie, że jesteście małżeństwem z odzysku. Jeżeli Wasi małżonkowi sakramentalni żyją, to my zalecamy życie w samotności lub powrót do nich.
Szukanie szczęścia "na siłę" zwykle się nie udaje.

Przypominamy jednocześnie, że internet nie jest anonimowy. Dlatego pisząc staraj się chronić swoją tożsamość.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Largetto

Post autor: Pavel »

Witaj Largetto,
Podpisuję się pod tym co napisał Jacek, zachęcam również do czytania innych wątków na forum, oraz naszym archiwum:
http://archiwum.kryzys.org/index.php
To kopalnia wiedzy, znajdziesz tam wątki z podobnymi do Twoich problemami.

Również nie jestem pewien co oznacza "małżeństwo z odzysku",a ma to niemałe znaczenie.

Twój problem jest mi o tyle bliski, że jesteś w podobnym wieku do mojej mamy, która z takim piciem taty, w takim współuzależnieniu, trwała przez całe małżeństwo.
Mój tata również zataił chorobę alkoholową i leczenie jeszcze przed ślubem. No i pił w bardzo podobny sposób, niesamowicie upadlający.

Moja mama nie potrafiła sobie z tym poradzić, nikt nie doradził jej Al-anon. Ty możesz szukać tam pomocy, nauczyć się chronić i uleczyć siebie.

Trafiłaś w dobre miejsce, są tu osoby dobrze znające temat alkoholizmu, więc pewnie niebawem się odezwą.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Awatar użytkownika
largetto
Posty: 9
Rejestracja: 08 maja 2017, 8:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Largetto

Post autor: largetto »

dużo sie teraz mówi na temat osób żyjących w związkach niesakramentalnych, nawet Papież Franciszek polecał w swoich wypowiedziach aby je przygarnąc do serca i Jezusa.... to też przecież ludzie, często poobijani przez życie ale
skoro ten portal jest nie dla mnie to bardzo przepraszam, że sie tu zarejestrowałam, spróbuję usunąć konto
....
Awatar użytkownika
largetto
Posty: 9
Rejestracja: 08 maja 2017, 8:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Largetto

Post autor: largetto »

W systemie nie istnieje użytkownik: largetto tak mi odpowiedziało archiwum
jacek-sychar

Re: Wątek Largetto

Post autor: jacek-sychar »

Largetto
To nie jest tak, że my tutaj Ciebie nie chcemy i że to nie jest portal dla Ciebie.
Chciałem tylko podkreślić, że my podkreślamy znaczenie sakramentu małżeństwa. W większości są tutaj osoby, które zostały pozostawione przez swoich małżonków i trwają w wierności sakramentowi małżeństwa.

Niezależnie od Twojej sytuacji warto, żebyś zastanowiła się nad swoją sytuacją. Ja nie jestem specjalistą od spraw uzależnień, ale z tego co słyszałem, to człowiek opanowany przez nałóg musi znaleźć swoje dno, żeby chciał się podnieść. Jeżeli będzie pomagała mu trwać w jego nałogu, to on nie będzie miał motywacji zmienić się.

Często na tym forum to piszę, ale powtórzę dla Ciebie jeszcze raz: Mężczyźni są zafiksowani funkcjonalnie. Znaczy to tyle, że muszą zostać zmuszeni sytuacją do zmiany swoich zachowań, bo inaczej mogą wiedzieć, że źle robią, ale nie mają powodów, żeby się zmieniać. Tolerowanie złych zachowań mężczyzny nic nie daje.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Largetto

Post autor: Pavel »

largetto pisze: 08 maja 2017, 12:16 dużo sie teraz mówi na temat osób żyjących w związkach niesakramentalnych, nawet Papież Franciszek polecał w swoich wypowiedziach aby je przygarnąc do serca i Jezusa.... to też przecież ludzie, często poobijani przez życie ale
skoro ten portal jest nie dla mnie to bardzo przepraszam, że sie tu zarejestrowałam, spróbuję usunąć konto
....
My stąd nikogo nie wyganiamy, nie przyszłoby mi do głowy, że to nie forum dla Ciebie.
Wręcz przeciwnie, może właśnie dokładnie dla Ciebie.

Gdy tu trafiłem byłem mocno pokłócony z kościołem, o Bogu przypomniałem sobie właściwie na zasadzie "jak trwoga to do Boga".
Trafiłem tu rozpaczliwie szukając odpowiedzi na pytanie: jak uratować małżeństwo.
Dzięki użytkownikom tego forum i ich doświadczeniom, dzięki polecanym na forum książkom i konferencjom zacząłem zmieniać swoje życie, dużo się nauczyłem, dużo zrozumiałem.

Zaręczam, że tak jak w moim przypadku, jak w przypadku moich rodziców, tak w Twoim wszystko jest wynikiem czegoś konkretnego. To łańcuch przyczynowo-skutkowy, przypadku albo braku szczęścia tam nie ma.
Te powody, w skrócie, to:
-odejście od Boga i życie po swojemu, wbrew jego naukom.
-brak wiedzy na tamaty w życiu i relacji najważniejsze. Nie uczą tego w domu, nie uczą w szkołach.
-bagaż wyniesiony z domu rodzinnego i bałagan którym bombarduje nas z każdej strony współczesny świat.

Nie zrozum mnie źle, ale mam mamę w podobnym wieku, wiem więc, że i w tym wieku mimo masy różnych doświadczeń można nie wyciągnąć niemal żadnych właściwych wniosków, wciąż oczekiwać innych rezultatów mimo popełniania tych samych lub podobnych błędów.

Nie jest to kwestia wieku, a trafienia w odpowiednie miejsce oraz pokory, aby przyjąć nierzadko trudną prawdę o sobie.
A później - tego, co zamierzamy z tym zrobić.
My tutaj proponujemy trudną, ale jednocześnie owocną pracę nad sobą.
I tylko od Ciebie zależy, co i ile stąd wyniesiesz, czy zechcesz uporządkować siebie i swoje życie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Awatar użytkownika
largetto
Posty: 9
Rejestracja: 08 maja 2017, 8:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Largetto

Post autor: largetto »

Jacku właśnie dlatego szukam pomocy aby znaleźć rozwiązanie , nasze poprzednie związki były tylko świeckie, a w związku z "tym " problemem odłozyłam mysl o sakramentalnym małżeństwie do momentu, kiedy oboje bedziemy tego pragneli. Na razie tylko ja chodze do koscioła, i ja tego pragnę.
dziękuje za link do Al- , spróbuję i tam.....

nigdy nie miałam do czynienia z takim stanem dlatego też pewnie popełniam błędy. Ale jak nie wezwać pogotowia ? jeżeli stałoby sie najgorsze miałabym wyrzuty sumienia do końca życia. Ratuje przeciez człowieka. Tak, trudno jest to zrozumiec....

tak kiedys napisałam:
Często myliłam miłosierdzie z pobłażaniem dla zła, , z udawaniem, że nie dostrzegam błędów, które ktoś popełnia. Teraz wiem, że to naiwność. Taka byłam i chyba trochę mnie jeszcze takiej pozostało.
Kiedy ktoś mnie krzywdzi, staram się jednak szukać drogi rozwiązania i pojednania.

Lecz to , czy dojdzie do pojednania i odzyskania radosnych więzi, zależy od postępowania krzywdziciela, a konkretnie od tego, czy uzna swoje winy, czy przeprosi, czy zadośćuczyni za wyrządzone krzywdy. Nie każdy to potrafi albo po prostu nie chce, bo uważa , że jednak nikogo nie skrzywdził, albo jest tchórzem.
Dla mnie poczucie krzywdy jest zawsze głębokie, zwłaszcza kiedy krzywdzi mnie bliska osoba. Jednak próba przekonania jej ,że jednak to co czyni , to zło zostaje z góry skazana na niepowodzenie. Człowiek znajdujący się w głębokim kryzysie, nie oczekuje miłości, on szuka powodu aby zaatakować, albo oczekuje naszej naiwności, pobłażliwości dla swojej osoby , bezradności czy naiwności.
Wiem, że nie dociera do niego, to o czym komunikuję, bo taki sposób myślenia jest dla tych, którzy są w czynnej fazie jakiegoś uzależnienia.Tacy ludzie - jak długo pozostają w głębokim kryzysie - nie reagują na miłość ani cierpienie innych. Są natomiast wrażliwi na własne cierpienie. I dlatego jedynie ich własne cierpienie może skłonić ich do uznania prawdy o sobie i do radykalnej zmiany życia.
Jednak są osoby, które się do swoich słabości nigdy nie przyznają, raczej wyeliminują ze swojego życia tych, którzy im to potrafią zakomunikować lub byli świadkami ich upadku.
Wiem o czym piszę, b o dochodzi w moim domu do takich sytuacji.
Ja jednak mam nadzieję, że kiedyś sytuacja się pozytywnie unormuje.... a może jednak nadal jestem naiwna ?
Lecz człowiek dopóki żyje zawsze ma nadzieję...


Mieć nadzieję znaczy tworzyć, podczas gdy rozpacz jest zniszczeniem. Kto ma nadzieję, paraliżuje wątpliwość, unicestwia przygnębienie, sieje sukces - przygotowuje zwycięstwo. Zachowaj więc trochę światła na swój wieczór. (N. Salvaneschi)

dziękuję jednak za możliwośc pozostania z Wami, może znajdę i tutaj podpowiedzi i wyjdę w końcu na jasna drogę do Jezusa
Awatar użytkownika
largetto
Posty: 9
Rejestracja: 08 maja 2017, 8:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Largetto

Post autor: largetto »

dziękuję :)
jacek-sychar

Re: Wątek Largetto

Post autor: jacek-sychar »

largetto pisze: 08 maja 2017, 14:32 nasze poprzednie związki były tylko świeckie
Czyli jakby ich nie było. ;)

My staramy się żyć nie z myślą o szczęściu doczesnym, bo ono jest ulotne i często chwilowe, ale z myślą o szczęściu wiecznym.
Dlatego te nasze pytania. One pokazują właściwą perspektywę. Dla nas liczą się związki sakramentalne, bo je uważamy za nierozerwalne. Je tylko staramy się ratować. Związek niesakramentalny jest pewnym "nieuporządkowaniem", z którym warto zrobić porządek. Unormować ten związek lub go przerwać. Taka przyświeca nam idea.
Nie zawsze niestety wychodzi. Wielu na tej drodze upada.

Ale jeszcze wrócę do Twojej obecnej sytuacji.
Nie ma sensu trwanie w niej i pozwalanie mężowi na znęcanie się nad Tobą. Bo takie jego zachowanie, jak piszesz, to dla mnie jest znęcaniem się.
Często nawet dla małżeństw sakramentalnych sugerujemy w tej sytuacji separację. Bo "nie zabijaj", to również traktuj mnie jak bliźniego, a nie jak niewolnika.
Pisałem o sięganiu dna. W wielu poradnikach wychodzenia z kryzysu zaleca się, że jeżeli nasz małżonek wraca pijany do domu, to nie pomagamy mu w niczym. Jak zaśnie pod drzwiami, to niech tam śpi. Jak zwymiotuje na siebie, to też tak go zostawiamy. Ważne jest, żeby jak się obudzi, zobaczył, w jakim stanie się znajduje. Tylko to może dać mu motywacje do zmiany siebie. Bo jak nie ma motywacji, to Ty za niego nic nie zrobisz. To jest właśnie osiąganie tego dnia. Dna nie osiągnie, jeżeli zaciągniesz go do łóżka, rozbierzesz, może jeszcze nawet obmyjesz.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Largetto

Post autor: s zona »

largetto pisze: 08 maja 2017, 14:32

Często myliłam miłosierdzie z pobłażaniem dla zła, , z udawaniem, że nie dostrzegam błędów, które ktoś popełnia. Teraz wiem, że to naiwność. Taka byłam i chyba trochę mnie jeszcze takiej pozostało.
Kiedy ktoś mnie krzywdzi, staram się jednak szukać drogi rozwiązania i pojednania.


Ja jednak mam nadzieję, że kiedyś sytuacja się pozytywnie unormuje.... a może jednak nadal jestem naiwna ?
Lecz człowiek dopóki żyje zawsze ma nadzieję...


Witaj largetto ,
to dobrze ,ze tu trafilas :)
To forum pozwolilo spojrzec mi na siebie z boku ..
Wczesniej wydawalo mi sie ,ze podchodze do meza z empatia ,
ale to nie byla nawet naiwnosc ale czesto masochizm ..

Dopiero tutaj na forum-zrozumialam dzieki madrym sycharkom -
ze robie krzywde sobie a mezowi nie pomagam ,
tylko stwarzam mu konfort trwania w tej patologicznej sytuacji ...

I tak -jak pisza tu panowie-facet ,jak nic nie musi ,
to nie ma potrzeby niczego zmieniac,
tak jest mu wygodnie ...

Nie wiem czy mialas okazje sluchac Ks Dziewieckiego ,
czesto w swoich konferencjach mowi o tudnej milosci i jak bronic sie przed krzywdzicielem .
Tutaj taka mala " probka" -niecale 5 min -
z akcentem od 3 minuty ...

"Cierp kobieto, będziesz święta?" Jak nie dać się krzywdzić - Ks. Marek Dziewiecki (Odc. 16)
https://www.youtube.com/watch?v=5nBspjOwdj8

Zycze Ci madrego rozeznania i prowadzenia Ducha Sw.
Awatar użytkownika
largetto
Posty: 9
Rejestracja: 08 maja 2017, 8:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Largetto

Post autor: largetto »

dziękuję własnie odsłuchuję
sama słuchałam również tego

https://www.youtube.com/watch?v=6ZTBu5X2xE0

https://www.youtube.com/watch?v=6qtebM0W7so

https://www.youtube.com/watch?v=bBCZZ_r16LQ


bo wydawało mi się czasami , że to ja jestem chora
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Largetto

Post autor: Wafelka »

Witaj.
Przede wszystkim masz do czynienia z przemocowcem alkoholikiem, ktory zatail fakty o sobie. Nie napisalas czy macie slub cywilny..
Niezależnie od tego dotyka Cie przemoc i nie powinnas na to pozwalac. Uciekac jak najszybciej! Postawic warunki i byc konsekwentną.
Generalnie gdyby to byla sprawa sakramentu to takie ukrywanie faktow jest podstawa do uniewaznienia zawarcia malzenstwa. W przypadku cywilnego slubu rozwod dostaniesz raczej bez problemu.
Moze pisze rzeczy niezbyt tu popularne ale uwazan ze nie mozna dawac sie krzywdzic i jesli związek wyniszcza jedna strone to jest chory i trzeba to zatrzymac. Niekoniecznie rozwodem ale na pewno separacja i twardym postawieniem warunkow.
jacek-sychar

Re: Wątek Largetto

Post autor: jacek-sychar »

A ja gorąco polecam Ci rekolekcje, jakie dla nas wygłosił 4 lata temu ksiądz Marek Dziewiecki. Kapłan i psycholog:
https://archive.org/details/przysiega-malzenska
lub w formie wideo:
https://www.youtube.com/watch?v=M6Faoto ... zl8bGpxm3X

oraz inne nasze rekolekcje:
http://sychar-rekolekcje.blogspot.com/
Awatar użytkownika
largetto
Posty: 9
Rejestracja: 08 maja 2017, 8:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Largetto

Post autor: largetto »

Wafelku nie tak łatwo rozejśc się , kiedy mieszka sie w jednym domu, w tym wieku i tak nie przesadza sie drzew, ale skoro los tak pokierował, to chcę zrobic wszystko abym nie miała sobie nic do zarzucenia, i doprowadzic do sakramentalnego małżeństwa.
Czy sie uda - nie wiem .... ale juz sama dyskusja na forum dała mi trochę siły aby zawalczyć o siebie, bo najgorzej jak człowiek zostaje sam z problemem.... Pokładam nadzieje w Panu, że jednak nastapi poprawa, zwłaszcza, kiedy ja sama będę o to walczyć i prosić Boga o pomoc.
ODPOWIEDZ