POMOCY ... co robić?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Atena
Posty: 6
Rejestracja: 21 sie 2019, 15:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: POMOCY ... co robić?

Post autor: Atena »

Do Marylki ; Bardzo dziękuję za pochylenie się nad moim problemem ... bardzo sobie cenie rady osób bardziej doświadczonych. Czasem osoby stojące z boku potrafią zwrócić uwagę na coś czego my nie dostrzegamy lub nie doceniamy. Mam pytanie czy mieszkała lub mieszka Pani z teściami/rodzicami?
Wiem, że dawniej mieszkanie w domu, w którym było nawet kilka pokoleń to był standard jednak obecnie jakby odchodzi się od tego i młodzi chyba wolą żyć na własną rękę ... w grę wchodzi chyba różnica pokoleń.
Tak jak pisałam w pierwszym poście najbardziej w mieszkaniu z teściami przeszkadza mi brak przestrzeni dla rozwoju mojej najbliższej rodziny (ja mąż i córka), bo tu zawsze gdzieś wokół "ktoś obcy". Nawet pokłócić się nie możemy w domu bo teście za ścianą wszystko słyszą, a nie chcę aby wiedzieli o wszystkich naszych sprawach. Nie zapraszam gości/ znajomych bo nawet nie miałabym gdzie ich przyjąć a też gdy koleżanki słyszą, że mieszkam u teściów to raczej wolą się spotkać na mieście niż u mnie w domu.
Jeśli chodzi o zalety mieszkania z teściami w moim przypadku to naprawdę to doceniam. Jak wspomniałam już wcześniej staram się pomagać, sprzątam, robię zakupy, a po zamieszkaniu zrobiliśmy remont generalny kuchni i łazienki. Staramy się też wysyłać teściów przynajmniej raz w roku na krótkie wakacje fundując w części wyjazd. Myślę więc, że jeśli chodzi o pomoc z naszej strony to również jesteśmy w porządku.
Mówi Pani że można przecież rozbudować dom. Oczywiście też o tym myślałam jednak mąż nie chce o tym słyszeć. Twierdzi, że jest to niemożliwe, że dom jest za stary. Ja się nie znam na tym, mówiłam żebyśmy wezwali fachowca, który zweryfikuje możliwości rozbudowy/ nadbudowy i ewentualnie oszacuje koszty. Jednak mąż się nie zgadza. Mamy trochę oszczędności ale mąż jest osobą, której ciężko wydać pieniądze na coś co w jego mniemaniu jest bezsensownym kosztem.
Jestem więc w podbramkowej sytuacji. Wszystkie moje prośby i sugestie mąż zbywa. Bierze mnie na przeczekanie, nie stara się rozwiązać problemu - nie słucha moich próśb tylko czeka aż mi przejdzie bo w końcu mi przecież przejdzie (dobrze wie, że jestem w podbramkowe sytuacji) i jakby nigdy nic prosi abym się już nie gniewała ... i tyle ... żadnej reakcji na moje prośby.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: POMOCY ... co robić?

Post autor: Pavel »

O ile w twoim pisaniu widać trudne emocje które i wg mnie wyolbrzymiają, zniekształcają problem i jego źródła, o tyle rozumiem sedno i nawet się z nim osobiście zgadzam - i po mojemu lepiej gdy jest nawet trudniej (kasa, opieka, obowiązki) ale samemu i na swoim.

Nie wyobrażam sobie za bardzo mieszkania z teściową ani moją mamą.
O ile swoją bym jakoś zniósł, bo wiem jak ją „obsługiwać” o tyle zdaję sobie sprawę, że byłoby to destrukcyjne dla naszej relacji małżeńskiej. Bardziej lub mniej, chociażby prywatność, intymność cierpią, bo ja jednak jestem zwolennikiem teorii (i sprawdzam to skutecznie w praktyce), że bez kłótni da się żyć ;)

Tyle, że tak patrzę na sprawę teraz, po kryzysie.

Wcześniej widziałem sprawy podobnie jak twój mąż więc zupełnie się temu nie dziwię.
On myśli jak facet - racjonalnie. Do czasu gdy to działa, nie widzi potrzeby zmiany. Nie bierze pod uwagę czegoś czego zupełnie nie rozumie i prawdopodobnie traktuje jak zwykłe narzekanie, co prawda uciążliwe (nie znam faceta któremu marudzenie żony jest obojętne), ale plusy wciąż biją minusy.
Nie ma wiedzy i świadomości która do mnie dotarła dopiero jak mi się małżeństwo sypało.
Nie uczą niestety tego w szkołach, w domach również.

Zdaję sobie sprawę, że szansa na zmianę myślenia u twego męża jest dość mała, to trudna sprawa. Widzę wokół siebie jak mocno ludzie są uparci i okopani w swoich pozycjach. Ba, sam tak miałem.
Proponuję słuchanie wykładów, konferencji wspólnie z mężem. To może być pomocne, o ile Twój mąż zechce, przy uszanowaniu jego wolności.
Na początek, aby go zachęcić: „Przez śmiech do lepszego małżeństwa” Gungora. Jest na youtube.
Później, jeśli będzie zainteresowanie, „Akrobatyka małżeńska Szustaka”, konferencje Pulikowskiego, Pawlukiewicza.
Oboje macie z tych materiałów duuuuużo wynieść i poprawić jakość swojej relacji.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
selecja
Posty: 33
Rejestracja: 18 mar 2019, 14:42
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: POMOCY ... co robić?

Post autor: selecja »

marylka pisze: 28 sie 2019, 23:55
A Ty?
No cóż.....gdybys miala opłacac rachunki, biegac miedzy opiekunka a lekarzem a w miedzyczasie robic zakupy, żeby w wolnej chwili ugotowac i uprac żeby opiekunka nakarmila jak bedziesz w pracy.....to zrozumialabys jak wielkie masz szczeście i komfortowe warunki

Pozdrawiam
Odnośnie wypowiedzi powyżej to zupełnie się z nią nie zgadzam.
I wiele moich znajomych, czy kuzynek także.
Odnoszę wrażenie, że nie byłaś nigdy w takiej sytuacji, albo jesteś osobą, która myśli zupełnie inaczej niż ludzie których znam.

Osobiście wolałabym gorsze warunki, ale własne.

Przykładowo:
Moja kuzynka, która nie ma w swoim mieszkaniu zbyt dobrych warunków, ale zawsze mi powtarza, że to jest jej nieważne jakie ale jej i woli to niż mieszkanie ze swoją teściową.

Ja także nie byłam w stanie mieszkać ze swoją teściową nieważne jak dobra by nie była. Nie czułam się u siebie.
Zgadzam się w zupełności z użytkownikiem Pavel. Fajnie, jak można zobaczyć męski punkt widzenia. Teraz zauważam podobnie jak Pavel, że i mojemu mężowi było wygodnie i niczego nie rozumiał.

Dopiero wstrząs jaki mu zafundowałam pokazał mu jak się czułam. Z tym, że wcześniej także zrobiłam to co doradzają tutaj inne osoby napisałam do męża list, na kartce napisałam jak się czuje, co mi nie pasuje, czego bym chciała. Myślę, że też trochę podziałało.

Odnośnie rozwiązania z rozbudową domu, myślę, że fajny przyszłościowy pomysł.
Tylko najpierw Twój mąż Droga autorko musiałby wiele rzeczy zrozumieć ;)

Fajny pomysł też z tym wspólnym słuchaniem. Z tego co ja pamiętam to mój mąż niestety na to nie poszedł. Ale może Tobie Atena się uda ;)
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: POMOCY ... co robić?

Post autor: s zona »

Ateno ,
a moze warto sprobowac jakiegos posredniego wyjscia ?

Nie wiem , czy jest mozliwosc logostyczna zebyscie " dowozili dziecko " do tesciow , kiedy Wy jestescie w pracy a potem wracali sami do swojego gniazdka i cieszyli sie soba ..

Ewentualnie , moze warto poprosic o pomoc kogos z zewnatrz, jako mediatora .. nwm , moze jakis starszy ceniony ktos z rodziny , ksiadz lub przyjaciel obojga .. umowic sie na rozmowe na zewnatrz ..

Ateno , sama jestem tez tesciowa i widze , ze teraz jest " znacznie wieksza roznica pokoleniowa" niz bylo to np 30 lat temu .. lubie moje synowe , ale uszczesliwiac nas wspolnym mieszlkaniem .. To nie byloby dobre dla nikogo .
Chociaz sama przez pierwsze 7 lat duzo czasu spedzalam u tesciow , kiedy dzieci byly male i na zmiane z tesciowa pracowalysmy .. Ale teraz juz chyba bym tak nie mogla .. To byly inne czasy ... dorabialismy sie , oszczedzalo sie na wszystkim ..Tescie byli wartosciowymi ludzmi , szanujacym sie malzenstwem .. i to tez mi pomoglo przetrwac juz pozniej kryzys z mezem ...

Jacek Pulikowski mowi , ze najlepsza odleglosc od rodzicow to taka, kiedy nie mozna jej przejsc w pizamie .. i sadze,ze to sie potwierdza .. mlodzi potrzebuja swojej przestrzeni .. a ze temu malzonkowi - dla ktorego jest to dom rodzinny - jest po prostu wygodniej , bo znane od lat i nie chce tego zmienic , to wydaje sie byc oczywiste ...
Tylko , ze malzenstwo to wzajemnna troska o siebie nawzajem a nie stawianie swoich potrzeb ponad ...I chyba komunikacja , tez najczesniej u nas kuleje ..
Moze Twoj maz nie robi tego ze zlej woili , tylko ,jako facet nie widzi problemu ...

Ateno a to mieszkanie w bloku , masz wolne , zeby sprobowac .. czy wynajmujecie ....

A jesli dom jest stary ,nie mysleliscie , zeby cos pobudowac nowego .. budowa domu to jest cos bardzo motywujacego dla mezczyzny , dla kobiety rowniez .. mnie to bardzo wkrecalo :)
Pisalas , ze tescie maja jakis areal ...Moze warto pomyslec w tym kierunku ...

Westchne w modlitwie:)
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: POMOCY ... co robić?

Post autor: marylka »

Nie do konca mnie zrozumialas Ateno
Moim celem nie bylo pisanie gdzie mieszkasz a pokazanie, że problem nie tkwi w mieszkaniu z tesciowa
Bo nic zlego na nia nie znalazlam w Twoim pisaniu
Gdzie leży problem?
No to jeszcze raz:

Atena pisze: 22 sie 2019, 10:42
jestem w związku od dwóch lat ... a na ślub zdecydowaliśmy się po zaledwie 1,5 roku znajomości.
Myślałam, że znalazłam bratnią duszę
nie do końca się poznaliśmy..
Po zaręczynach mąż prosił abyśmy zamieszkali z jego rodzicami [...]Zgodziłam się na to gdyż myślałam, że tak będzie dobrze
Niestety
Czuje, że brakuje mi przestrzeni.
milczę choć w duszy wszystko we mnie krzyczy "Ja tak nie chcę .... chcę po swojemu"!!!
Kilka razy prosiłam a wręcz błagałam męża o wyprowadzkę, ale on jakby nie rozumiał o czym mówię, a moje argumenty w ogóle do niego nie przemawiają.
Najbardziej obawiał się o moje dzieciątko, że przez to wszystko będzie wyrastać albo w niepełnej rodzinie albo w nieszczęśliwej rodzinie.
Może jeszcze
Nawet pokłócić się nie możemy w domu bo teście za ścianą wszystko słyszą, a nie chcę aby wiedzieli o wszystkich naszych sprawach
Czy zauważyłaś że wszystko jest źle?
Łącznie ze zbyt wczesnym slubem i dzieckiem?
gdyby nie dziecko, które pojawiło się zaraz po ślubie

Gdyby nie wszystko.....to byłaby bajka
Czyli - wszedzie dobrze gdzie nas nie ma
I napisalam, że nawet jesli bedziecie mieszkac osobno to i tak Ci bedzie ciasno
Bo Ty masz wewnetrznie zablokowany obraz
Wszystko na NIE
sprobuj zajrzec o co tak naprawde Ci chodzi?
Dlaczego nie możesz sie kłócic z meżem?
Może to jest klucz?
Jak maż bedzie wiedzial że jego bledy sa jawne to i bedzie chcial zmykać?
A może tesciowa Was sama wygoni, bo kto na stare lata chce sluchac wrzasku?
Troche z przymrużeniem oka to pisze ale nie do końca.
Ateno - zachecam Cie do WDZIECZNOŚCI Bogu i ludziom za to co masz
Taka postawa buduje - otwiera
A nie możesz pogadac z tesciową?
Przecież to nie kosmita i na pewno zrozumie - przecież i ona kiedys byla młoda

Najwiekszą przeszkode widze w tym że maż sie z Toba nie liczy
Zawsze tak było?
Ale to trudne obiektywnie spojrzec jak i Tobie nic nie pasuje
Przemysl. Nie pisze żeby Cie urazic tylko jak sama zauważylaś - z boku inaczej przynajmniej ja widze.
I mysle że zmiana lokum niczego nie zmieni. Bo nie o lokum tu chodzi
Pozdrawiam
Atena
Posty: 6
Rejestracja: 21 sie 2019, 15:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: POMOCY ... co robić?

Post autor: Atena »

Marylko.... myślę, że Ty również nie końca mnie zrozumiałaś. Ja naprawdę NIE ŻAŁUJĘ tego, że wyszłam za mąż i tego, że mam dziecko. Kocham męża i dziecko ponad wszystko. Mimo iż wszystko potoczyło się szybko to nadal nie żałuję i to nie jest tak, że jestem ciągle na "NIE". Chciałabym pokazać mężowi jak może być dobrze mieszkać na swoim.
Nie napisałaś Marylko czy miałaś taką sytuację, że mieszkałaś lub mieszkasz z teściami. Myślę, że tylko osoby, które mieszkały lub mieszkają wspólnie z teściami na małej przestrzeni ze wspólną łazienką i kuchnią będą potrafiły w pełni zrozumieć o czym mówię pisząć o przestrzeni. Mówiąc "przestrzeń" mam na myśli nie tylko miejsce ale także swobodę w działaniu, podejmowaniu własnych decyzji bez konieczności konsulowania ich z innymi. Chcę czuć się DOROSŁA bo w końcu nie mam sześciu lat. Niestety będąc pod skrzydłami teściów mam poczucie bycia dużym dzieckiem.

s zona .... chciałbym aby moja teściowa miała takie podejście jak Pani... niestety ona w całej swej dobroci przede wszystkim chce zatrzymać nas w domu. Myślę, że też pośrednio myśli o sobie bo jak wsześniej pisałam jest osobą schorowaną. Pisałam również , że w domu oprócz nas i teściów mieszka niepełnosprawna ciotka męża. I tu również teściowa oczekuje, że to my przejmiemy opiekę nad nią gdy oni już nie będą w stanie sprawować tej opieki.
Zdaję sobie sprawę, że mężczyźni myślą inaczej ... najbardziej boli mnie to i nie potrafię tego zrozumieć, że wygodne życie pod spódniczką u mamusi jest aż tak atrakcyjne dla męża, że nie ma ambicji bycia głową rodziny i podejmowania własnych decyzji. Kiedyś słyszałam taką anegdotę : teściowa i żona topią się, mąż stoi na brzegu i musi podjąć decyzję bo wie, ze może uratowac tylko jedną z nich... i czasem mam wrażenie, że przywiązanie męża do matki jest tak wielkie, że to ją by uratował.
Myślę, że naprawdę śmieszną mamy sytuację mieszkaniową. Mieszkamy kontem u teściów w domu z lat 50-tych, który trzeba remontować a nie można rozbudować aby mieć własne np. piętro podczas gdy... mam mieszkanie od rodziców (Małe bo małe ale własne), jest dom po dziadkach męża (w tej samej miejscowości co dom teściów jednak do generalnego remontu), mam możliwość otrzymania działki na budowę od moich rodziców lub jest działka obok teściów ... czy to nie PARODIA.

pavel... jak się cieszę, że mam opinię mężczyzny w tym temacie ... obecnie myślę tak samo jak Ty. Podejmując decyzję o zamieszkaniu z teściami męża nie byłam świadoma pewnych rzeczy. Wiedziałam, że nie chcę mieszkać z moimi rodzicami chociaż mają duży dom i bez problemu moglibyśmy wygospodarować osobne piętro dla siebie. Znam jednak moich rodziców ... kocham ich bardzo jednak wiedziałam, że wspólne mieszkanie nie wchodzi w grę z różnych powodów. Rodzice męża mają inne charaktery od moich rodziców i bardzo podoba mi się ich relacja małżeńska. Bywają u nich przed ślubem widziałam jak się szanują i kochają i bardzo mi się to podobało bo u mnie w domu bywało z tym różnie. Może dlatego przystałam na prośbę męża abyśmy zamieszkali razem z nimi. Brakowało mi trochę takich wzorców w domu.
Teraz wiem, że nie chcę mieszkać ani z rodzicami ani z teściami... rodzina potrzebuje autonomii aby mogła rozwijać się jako rodzina. Abyśmy mogli budować własne relacje w codzienności. Obowiązki życia codziennego budują właśnie takie relacje, szczere prawdziwe. Chce mieć poczucie, że mam oparcie w mężu. pavel ... powiedz czy można dotrzeć jakoś to takiego uparciucha jak mój mąż?
krople rosy

Re: POMOCY ... co robić?

Post autor: krople rosy »

Atena pisze: 29 sie 2019, 9:46 Tak jak pisałam w pierwszym poście najbardziej w mieszkaniu z teściami przeszkadza mi brak przestrzeni dla rozwoju mojej najbliższej rodziny (ja mąż i córka), bo tu zawsze gdzieś wokół "ktoś obcy". Nawet pokłócić się nie możemy w domu bo teście za ścianą wszystko słyszą, a nie chcę aby wiedzieli o wszystkich naszych sprawach.
Nie ma nic atrakcyjnego i budującego w kłótniach przy osobach trzecich. To bardzo dobrze o Tobie świadczy że sparwy rodzinne i małżeńskie chcesz rozwiązywać z mężem bez świadków. Małżonkom jest potrzebna swoboda w mysleniu, działaniu i wyrażaniu się. Nie ma małżeństw bez spzreczek i kłótni i nic dziwnego że od czasu do czasu dochodzi do róznicy zdań i poglądów, charakterów i trzeba się z tym skonfrontować.
My z męzem wytrzymaliśmy z jego rodzicami miesiąc. Mimo dobrej woli dwóch stron są to jednak dwa odrebne swiaty i każdy chce swój budować po swojemu.
Ja osobiście czułam że oczy teściów zwrócone są na nas i jakby przestali żyć swoim zyciem a skupili się na nas. Do tego byłam świeżo upieczoną mamą i byłam gotowa przyjąć pomoc i wsparcie ale nie nachalność, natrętność i krytykę.
Wiedziałam, że mam prawo do nauczenia się wszystkiego i potrzebowałam czasu, oddechu i prywatności by w pełni realizować się jako żona i matka bo pzrecież weszłam w nowe role i dotychczasowe zycie musiało ulcec zmianie.
Wszystko się we mnie buntowało gdy próbowano nas wsadzić w role dzieci.
Uważam, że Twoje reakcje i pragnienia nie są przesadzone i Tówj pęd ku samodzielności i odrębności jest jak najbardziej zdrowy.
Szkoda, że tych samych odczuć nie podziela Twój mąż. I że nie ma w nim zrozumienia Twojej sytuacji. Może zapytaj jaką rolę tutaj widzi dla Ciebie w tym domu? Opiekunki mamy i ciotki? Czy pytał o Twoją zgodę na taki ewentualny stan rzeczy, że się tej opieki podejmujesz gdyby trzeba było?
Mam znajomą która opiekuje się swoimi rodzicami. Mieszkają w bloku . Nie ma za bardzo mozliwości budowania relacji małżeńskiej bo wszystko się kręci wokół jej rodziców. Do tego mąż co roku sam z ich synem wyjeżdża na wakacje gdyż znajoma jest uwiązana przy rodziacach. Synowi jest przykro że mamy nie ma z nim na wakacjach.
To świetnie, że są jakieś korzyści z mieszkania z teściami i że pewnie mają oni dobrą wolę (załóżmy) jednak nie ma nic bardziej rozwijającego rodzinę jak tworzenie swojego autonomicznego świata z własnymi zasadami, nawykami, rytuałami , pragnieniami i planami.
Ja rolę rodziców widzę jako dodatek czyli lubię mieć poczucie, że mogę na nich liczyć gdybym potrzebowała i że ja jestem gotowa pomóc w razie potrzeby ale nie wyobrażam sobie współegzystowania z nimi 24 godziny na dobę .

,,Opuści człowiek ojca i matkę......''

Kropla drąży skałę.....więc nie poddawaj się i za sugestią tu piszącyh podsuwaj mężowi co jakiś czas jakiś materiał dotyczący samodzielnego zycia małżonków.
Warunki rodzice męża stworzli wam na tyle komfortowe ( opieka nad dzieckiem, gotowanie obiadów, nie wymaganie ponoszenia kosztow życia z nimi) że mąż uważa, że macie jak u Pana Boga za piecem ale brakuje mu jednak umiejetności wsłuchania się w Ciebie.
Może zapytaj jaki jest konkretny i ważny powód tego że nie chce zdecydować się na życie osobno?
czego się obawia? czego nie chce stracić?
selecja
Posty: 33
Rejestracja: 18 mar 2019, 14:42
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: POMOCY ... co robić?

Post autor: selecja »

Atena a może tak z mojego punktu widzenia warto by było porozmawiać z mężem i powiedzieć mu, że spróbowaliście to co on zaproponował, czyli mieszkanie z jego rodzicami, ale to wyjście się nie sprawdza, bo czujesz się....
I może teraz warto by było spróbować Twojej propozycji .... i zobaczyć.

Może warto by było zamieszkać w Twoim mieszkaniu na próbę bez rodziców na miesiąc lub dwa i wtedy zobaczyć co z tego wyniknie. Czy coś zbudować, czy wrócić do rodziców itp.

Z tym, że musiałaby to być wasza wspólna decyzja. Powiedzieć to z nastawieniem, że musi to być nasza decyzja.

To jest to co ja zastosowałam u siebie. Czy zda to relacje gdzieś indziej to tego nie wiem, naprawdę. Tylko Ty znasz swojego męża. Tylko Ty możesz cokolwiek zdecydować i tylko Ty będziesz ponosić konsekwencje swoich wyborów.

Nie wiem co sądzą o tym inni użytkownicy.
Fajnie też wcześniej wszystko przemyśleć i przemodlić, aby dokonać właściwych wyborów.

Nie bierz wszystkiego co piszę za coś pewnego, bo tylko Ty znasz całą swoją sytuację.

Z Bogiem ;)
selecja
Posty: 33
Rejestracja: 18 mar 2019, 14:42
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: POMOCY ... co robić?

Post autor: selecja »

Jeszcze jedna moja uwaga. Myślę, że fajnie by było też się skupić na postach użytkownika marylka. Jest to o tyle istotne, że wydaje mi się, że podobny tok myślenia może mieć Twój mąż.

Myślę też, że czasami powinniśmy zaakceptować uczucia innych, mimo, że ich nie rozumiemy.
Tak może być w przypadku Twojego męża. On może nie rozumieć niektórych Twoich uczuć, mimo wszystko warto rozmawiać, aby przynajmniej je zaakceptował. I sądzę, że to też jest ważne ;)
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: POMOCY ... co robić?

Post autor: ozeasz »

Ateno, myślę że rozumiem co przeżywasz, miałem podobną sytuację, moja żona mieszkała razem z moimi rodzicami, do dzisiaj pamiętam że to było dla niej frustrujące, tym bardziej ze mój tata był alkoholikiem.

To naturalne że małżeństwo, pragnie intymności, my nie mieliśmy szans na swoje odrębne mieszkanie, stąd dziwię się Twojemu mężowi, co ma wpływ na Jego decyzję?

Poczucie bezpieczeństwa, znane warunki, związanie z rodzicami, lęk że sobie nie da rady, a może to że mieszkanie jest Twoje ?

Zastanów się porozmawiaj, po ślubie jesteście wzajemnie zobowiązani do miłości wzajemnej, teściowie, rodzice to pakiet ale przecież nie musi to polegać na przemieszaniu priorytetów, tym bardziej że możecie bezpiecznie zamieszkać sami.

Gdybym ja miał taką szansę skorzystałbym natychmiast, albowiem małżeństwo kiedy razem przeżywa nawet duże trudności mające jednak świadomość że może na siebie wzajemnie liczyć wzmacnia więź.

Tego samego myślę nie można powiedzieć o "cieplarnianych" warunkach u rodziców gdy poczucie odrębności, intymności, autonomiczności jest zachwiane.

W Izraelu było takie prawo że po ślubie mąż nie jest powołany do wojska przez rok, budowanie więzi małżeńskiej po ślubie ma głęboki sens i w mojej ocenie jest priorytetem, nawet jeśli, a może tym bardziej kiedy pojawia się dziecko.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: POMOCY ... co robić?

Post autor: Pavel »

pavel ... powiedz czy można dotrzeć jakoś to takiego uparciucha jak mój mąż?
Dotrzeć można do każdego. Niekoniecznie jednocześnie rekomenduję działania które doprowadziły do mego ocknięcia się.

Bardzo ważne, aby mężczyzna sam i w wolności podejmował taką decyzję, aby miał poczucie, że to on na to wpadł/zadecydował.
Warto przynajmniej zredukować emocje w trakcie rozmów.

Warto na początek, moim zdaniem, jako że się nie pali, z całym szacunkiem dla trudności które przeżywasz, odrobić swoją „pracę domową”.
Czyli nauczyć się o sobie jako kobiecie, o mężu jako mężczyźnie, o właściwej komunikacji, o granicach, o tym jak powinno wyglądać małżeństwo, najbardziej powszechne błędy...poczytać o DDX (bo chyba cię to dotyczy).
Taki zestaw pomoże ci wydatnie nie tylko lepiej rozumieć siebie, męża, trafiać do niego ale i przekazać to co czujesz i czego chcesz w sposób dużo bardziej strawny do przyjęcia.

Ja uważam, że o ile mąż jest wierzący i będzie skłonny posłuchać z tobą wcześniej polecanych przeze mnie konferencji, ew. Dorzucic do tego jakieś książki, może zmienić mu się optyką patrzenia. I w takim kierunku proponowałbym zacząć.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
ODPOWIEDZ