Mr.x pisze: ↑24 sie 2019, 21:57
Tylko z jednej strony mówisz, że Bóg dał nam wolną wole okay. Tylko też przed Bogiem się przysięga, ''Nie opuszczę Cię, aż do śmierci '' no to o co tu chodzi? Z jednej strony takie słowa przed Bogiem, a drugiej wolna wola? Sorry, albo żyjemy Bóg dał nam dobrą wole i np: odechciewa mi się małzeństwa i zakładam nową rodziną, zostawiam obecną to też nam Bóg dał dobrą wolę?
Mr.x ,
jesli pozwolisz wtrace swoje trzy grosze ..
Jako zona , wnioslam pozew o separacje .. bo po prostu przelalo sie .. Jacek - sychar pisal kiedys , ze kobieta zniesie wszystko do czasu , ale potem gdy sie przeleje to nie ma zmiluj sie ...
Kochalam meza , ale po prostu nie mialam sily na wiecej ...
To mialby byc taki zimny prysznic na glowe , bo wczesniej to polewalam szklanka i stalam obok z recznikiem ..
I byl .. maz sie ogarnal i teraz, jak pisze Mirakulum Himalaje ..
Najwazniejsza rzecz , to wg mnie Twoja postawa .. z jednej strony masz zal do zony , ze nie wypelna swojej przysiegi a ze swojej strony tez jej nie dopelniasz odnosnie " przyjecia i
wychowania w wierze katolickiej Waszych dzieci "
Czyli , Ty pierwszy zlamales przysiege ..
Chyba , ze sie myle i teraz juz nie ma takiego zobowiazania podczas udzielania sakramentu malzenstwa ?
Mnie pomogla wlasnie modlitwa , egzorcyzm malzenski i
takie przylgniecie i uwierzenie Bogu , nie w Boga , jak do tej pory ..
Pamietam , jak to kiedys Twardy napisal, wtedy wydawalo mi sie , ze w sumie to jest samo ..ale to bylo wtedy .. teraz widze , ze bylo mi potrzebne takie przeczolganie wlasnej pychy i tych mniej fajnych jak wynioslosc czy zrzedzenie ..mniej lub bardziej swiadomie , ale jednak ..
I moze tu jest klucz do samego siebie .. zeby cos z tym zrobic , to wypadaloby to dobrze rozeznac w sobie ..
A moze warto przypomniec sobie, o co jeszcze Twoja zona miala pretensje i wejrzec tak do bolu w siebie
Nie dla nas , ale dla siebie ...
Mr.x , pszesz , ze niedlugo wracasz z za granicy .. tzn , ze zyjecie juz wczesniej w separacji geograficznej ...
i to znam do bolu i to nie jest lek na ratowanie malzenstwa .. odsuwacie sie od siebie i kazdy ma swoje zycie ..
A moze warto zagadac do Pana Boga , poskarzyc sie , poklocic , w sumie co masz do stracenia .. jestes wierzacy , jak piszesz , moze to jest po cos, ten Wasz kryzys
Przepraszam , jesli Cie w czyms urazilam , ale nie mozesz myslec o sobie w kategori zly .. Zly jest jeden i on nami manipuluje ..czytales Levisa
http://www.tolle.pl/pozycja/listy-stare ... do-mlodego
Westchne w modlitwie