Boże uratuj... czyli wątek Samoa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pozew rozwodowy

Post autor: bosa »

MARE1966 pisze:....NIE MA MY !
Bosa ma swojego męża i swoją sytuację , samoa ma INNEGO męża i INNĄ sytuację .
Owszem , może są podobieństwa , ale zawsze każdą sytuację należy rozpatrywać indywidualnie .
Nie twórzcie tu "WSPÓLNEGO FRONTU" przeciw mężczyznom
bo skończycie jako zmierzłe , toksyczne i nieszczęśliwe ( w dużej mierze na własne życzenie ) kobiety ,
samotne - to wszyscy będą się odsuwać
.
( no może tylko poza takimi samymi jak "wy" )
To tylko taka ostra przestroga .
To , że żona mnie wystawiła , nie oznacza , że psioczę na cały kobiecy ród . :).....
O przepraszam Mare, ale teraz Ty uogolniasz. Dlaczego mamy tak skonczyc? To nie jest regula...To nie jest psioczenie na caly meski rod, jedynie wnioski z konferencji ks. Dziewieckiego.
Przepraszam za osobisty wtret na watku Samoa i pozdrawiam

moderacja: poprawiono cytowanie
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Pozew rozwodowy

Post autor: mare1966 »

Bosa ,
ja też znam te konferencje .
One nie maja nic do rzeczy w tym co ja piszę .

Owszem , znam skłonność kobiet to zbijania się w kupę ,
kręgi wsparcia , towarzystwa wzajemnej adoracji
i przed tym właśnie przestrzegam .
To może i daje "wsparcie" , ale często wsparcie " jakie to my dobre, a ci mężowie to potwory" .
Nie mówię , że zawsze tak jest , ale często .
Faceci się w ten sposób nie "wspierają" ,
owszem może i czasem ponarzekają , ale nie popadają
w takie często toksyczne "towarzystwa porzuconych kobiet" .

Rozumiesz Bosa , tylko życzliwie wskazuję , że jest takie niebezpieczeństwo . :)
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Pozew rozwodowy

Post autor: s zona »

s zona pisze: 09 maja 2017, 7:51
przy okazji ,czy ktos ma jakies doswiadczenie z przeprowadzaniem separacji ?
Zlozylam wniose o zabezpieczenie alimentow i separacje - po ponad roku prosb ,modltw i daleko posunietej empatii...
Od strony formalnej znam roznice,
ale jak to wyglada na salii sadowej ,czy ktos z Was to przechodzil ?

Ps moze warto jednak zostawic tutaj ten watek ,jest czytelny ,latwo mozna go znalesc ,
uwazam, ze moglby byc b pomocny :)

Wybacz SAMOA,mnie rowniez korcilo ,zeby wczesniej odniesc sie do slow Mare ..
Zgadzam sie ,ze nalezy wykorzystac wszysko ,co sie da ,zeby rato<wac ,
a wyrok sadowy to ostatecznosc ..
Ale " zgorzknialych kobiet " kobiet na rekolekcjach Sycharu nie widzialam :shock:
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13360
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pozew rozwodowy

Post autor: Nirwanna »

Ale " zgorzknialych kobiet " kobiet na rekolekcjach Sycharu nie widzialam :shock:
A bo mare ma prawdopodobnie na myśli całą kobiecą resztę świata pozasycharowską ;-) Kobietom, które na tyle długo są w Sycharze, że pojawią się raz czy kolejny na rekolekcjach, będzie ciężko zgorzknieć, jak sądzę :-D
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Pozew rozwodowy

Post autor: mare1966 »

s żona :
"Ale " zgorzknialych kobiet " kobiet na rekolekcjach Sycharu nie widzialam"

A Mare napisał , że widział , wspominał w ogóle coś o Sycharze ? :)
No bądźmy precyzyjni , proszę .

Myślę , że wystarczą już dwie osoby osoby takie towarzystwo stworzyć .
To nie musi być jakaś formalna grupa wsparcia .
Piszę tylko , że istnieje takie niebezpieczeństwo i jest bardzo realne .
Ja się nawet temu nie dziwię , bo bazą jest takie poczucie trwałej wiecznej krzywdy .
A na zmianę stanu rzeczy się nie zanosi , trwa latami ,
często już do końca życia .
Oczywiście , facetów też to nie omija ,
tyle , że grup nie tworzą . :)
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Pozew rozwodowy

Post autor: mare1966 »

Nirwanno ,
Sychar jest wspólnotą .
Myślę , że każdej tego typu wspólnocie grożą różne niebezpieczeństwa .
Myślę też , że tak jak w małżeństwie i w Sycharze ludzie będą mieli poważne kryzysy .
Kilka lat to okres miodowy , ale po 10 , 15 czy za 20 lat ?
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Boże uratuj... czyli wątek Samoa

Post autor: Unicorn2 »

S zona pisze.

Zlozylam wniose o zabezpieczenie alimentow i separacje

Odnośnie alimentów wygląda to tak źe sąd poprosi o dochody z ostatnich 6 miesięcy twoje i męźa poczym zasądzi alimenty.Im facet ma wyźsze wykształcenie tym ma bardziej przechlapane.
Ja miałem 1500 zł dochodu miesięcznie i tyle zasądzono mi alimentów na czas trwania procesu.
Jeśli ktoś chce przedstawić w sądzie swoje wydatki to sąd akceptuje tylko faktury .Paragony są nic nie warte.
Zbieranie faktur w sklepach na osobe fizyczną nie na firme to jest istna katastrofa ,dlatego dałem sobie z tym spokój.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13360
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pozew rozwodowy

Post autor: Nirwanna »

mare1966 pisze: 13 maja 2017, 8:52 Nirwanno ,
Sychar jest wspólnotą .
Myślę , że każdej tego typu wspólnocie grożą różne niebezpieczeństwa .
Myślę też , że tak jak w małżeństwie i w Sycharze ludzie będą mieli poważne kryzysy .
Kilka lat to okres miodowy , ale po 10 , 15 czy za 20 lat ?
Mare.
W Sycharze jest trochę osób, które są w tej wspólnocie powyżej 10 lat. Mi ta rocznica stuknie za chwilę dopiero. Tym niemniej mam obserwacje pokazujące, że ktoś kto jest w Sycharze i solidnie wziął się za siebie (a to trwa kilka lat, zgadza się), to dla niego powrót do etapu "zgorzknienia" jest może nie niemożliwy, ale na pewno bardzo mało prawdopodobny. Dotyka to tylko tych, co za siebie formacyjnie się nie wzięli.
No, ale przecież mare, nie pojawisz się na żadnych rekolekcjach sycharowskich, żeby zweryfikować to, bo jeszcze by się okazało, że powinieneś zmienić zdanie, a Tobie jest dobrze w fazie "ironizujący mare" ;-) w żadnym wypadku "zgorzkniały" :-)

P.S.
Bez urazy, potraktuj to, proszę, jako żart starych znajomych z forum :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Boże uratuj... czyli wątek Samoa

Post autor: Unicorn2 »

Nirwana pisze.

Tobie jest dobrze w fazie "ironizujący mare" ;-) w żadnym wypadku "zgorzkniały" :-)

Facet ma swój styl i myśle źe jest bardzo potrzebny na tym forum .Czasami trzeba troche ironji źebyśmy coś mogli zrozumieć.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13360
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Boże uratuj... czyli wątek Samoa

Post autor: Nirwanna »

Unicorn2 pisze: 13 maja 2017, 14:43 Nirwana pisze.

Tobie jest dobrze w fazie "ironizujący mare" ;-) w żadnym wypadku "zgorzkniały" :-)

Facet ma swój styl i myśle źe jest bardzo potrzebny na tym forum .Czasami trzeba troche ironji źebyśmy coś mogli zrozumieć.
Potwierdzam, też wg mnie ten facet jest b. potrzebny na forum, niektórych ruszy właśnie ironia, a nie co innego.
Tym niemniej potrzebuję przekierować dyskusję, kiedy zjeżdża ona za bardzo na uogólnianie, no i ....ironicznie podchodzę do wypowiedzi, które mówią o zjawisku bardzo powierzchownie, a wiem, że zjawisko jest dużo głębsze, i warto tę głębię poznać. Tym razem "zjawiskiem" stał się Sychar ;-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pozew rozwodowy

Post autor: bosa »

mare1966 pisze: 13 maja 2017, 8:41 ....Ja się nawet temu nie dziwię , bo bazą jest takie poczucie trwałej wiecznej krzywdy .
A na zmianę stanu rzeczy się nie zanosi , trwa latami ,
często już do końca życia .
Oczywiście , facetów też to nie omija ,
tyle , że grup nie tworzą . :)
Mare to jest o tobie. ;) .
A ja tez sie ucieszylam jak zalogowales sie na nowym Forum. 8-)
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Boże uratuj... czyli wątek Samoa

Post autor: mare1966 »

To co napisałem o niebezpieczeństwie ,
to jest to o czym mówi Pawlukiewicz .
Nie podam linka , bo słuchałem dawno , pewnie nie raz .

Myślę , że są osoby o typie "stadnym" i takie bardziej "sam sobie sterem" .
Należę do tych drugich .
Nie wiem czy to "dobrze" czy "źle" ,
czy to cecha trwała czy nie , ale tak jest .
..... choć nie , wiem
to i dobrze i źle bo to wyłącznie bardzo silne jednostki tworzą historię świata
Oczywiście ja nie aspiruję nawet do historii bardzo lokalnej . :)
Ale ja lubię pewną niezależność .
Myślę , że niestety dużą stratą dla forum jest brak wielu osób
ze starego forum . Brak pewnego "wielogłosu" , nawet na granicy "odstępstwa" .
No , ale trudno , może z czasem trochę tej soli przybędzie .

Nirwanno ,
10 lat to bardzo dużo czasu .
Nie chcę tutaj jakoś osobiście , akurat Ciebie "wywoływać do tablicy" ,
ale tak ogólnie można chyba rzec , że :
- szanse na powrót maleją wraz z długością rozłąki
- nie da się "wrócić" do tego samego miejsca , w którym drogi się rozeszły
bo czas płynie , dzieci rosną , zmieniają się role małżeńskie ,
miejsce zamieszkania itd. ,
a przychodzi czas , że orientacja w terenie
staje się ważniejsza niż orientacja seksualna
- po tylu latach ludzie stają się obcy
( nie mają czego wspominać z ostatnich 10 lat , a poprzednie wspomnienia
są jak warstwa archeologiczna )
- kontakty pozrywane , rodziny i znajomi podzieleni ,
wspólnych nowych - brak

Oczywiście jakieś szanse na "powrót" istnieją , ale przyznajmy ,
że są niewielkie , a sam powrót mało efektowny .
Nie wiem - ze strachu , z przyczyn ekonomicznych może ?
Prawdziwa miłość , która objawia się koło 60 , 70 ?

Ja mam trochę wrażenie , że sychar w takich sytuacjach
staje się "zastępczym małżonkiem" .
Nie wiem , to są takie moje myśli , może błędne , nie wiem .


Bosa ,
tak , może trochę masz rację .
Czuję się pokrzywdzony choć za często o tym nie rozmyślam .
Nie roztrząsam już od bardzo dawna , co miałem przeanalizować
już wieki temu przeanalizowałem .
Nie przyrównuję innych kobiet do mojej .
To są jakby "oddzielne pudełka " :)
Można rzec pogodziłem się z faktami .
Z drugiej strony nadal niczego nie wykluczam .

Myślę też , że "status" ( sytuacja ) poszczególnych
osób na Sycharze jest bardzo zróżnicowana .
W szczególności są to osoby w kryzysach ( świeżych )
i ci "po" .
To są dwie zupełnie inne kategorie .
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13360
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Boże uratuj... czyli wątek Samoa

Post autor: Nirwanna »

Mare, chyba kojarzę to nagranie Pawlukiewicza, o którym mówisz. On tam wyraźnie przestrzega przed tym grupowaniem się w stada wspierające w błędnych postawach. Każda wspólnota chrześcijańska ma za zadanie budowanie i wspieranie prawidłowych postaw. Niebezpieczeństwo skręcenia w to pierwsze wspieranie oczywiście istnieje, i dobrze że przed nim przestrzegasz. Tym niemniej nieustająco będę Cię namawiać na obejrzenie, jak to działa w realu ;-)

Tak, masz rację, że w Sycharze są jakby dwie podstawowe kategorie sycharków. Tej pierwszej bardziej zagraża popadnięcie w malkontencenie i wspieranie w niefajnych postawach, przed tym trochę chroni ta druga grupa, ale przede wszystkim pokazuje, że można inaczej, i że to "inaczej" jest bardzo bardzo fajne :-D

Reszta na PW :-)

Samoa, jakoś Twoje wątki mają tendencję do pączkowania ;-) ten też trochę odbiegł od Twojego osobistego tematu; czy chcesz aby go podzielić?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
SAMOA
Posty: 157
Rejestracja: 20 lut 2017, 9:43
Płeć: Kobieta

Re: Boże uratuj... czyli wątek Samoa

Post autor: SAMOA »

Żeby Miłość tez tak paczkowała...
Niech zostanie ale poproszę link do tego Pawlukiewicza. Ostatnio sporo go słucham.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13360
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Boże uratuj... czyli wątek Samoa

Post autor: Nirwanna »

Miłość też tak pączkuje, a może bardziej rozlewa się, tyle że tak ma ta Prawdziwa, a nie produkt miłościopodobny :-)

Tego nagrania Pawlukiewicza słuchałam dawno, więc teraz trudno mi byłoby je znaleźć, ale mam nadzieję, że trafisz na nie podczas bieżącego słuchania :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
ODPOWIEDZ