Czego się spodziewać?
: 02 wrz 2019, 18:55
Witam wszystkich. Chciałbym podzielić się swoim problemem.
Razem z żoną jesteśmy od ponad 3lat razem. W małżeństwie od roku.Po małżeństwie zaczęło się między nami źle dziać. Coraz częstsze kłótnie o wszystko tak naprawdę. Wpadlismy w rutynę praca dom sen. Coraz mniejsze zainteresowanie druga osoba. Jakoś się wszystko rozmylo. Coraz częstsze rozmowy o rozstaniu. Po nich rozmowa próba naprawiania związku. Pomagało na chwilę po czym znowu było gorzej. W między czasie żona poznała Kowalskiego który dał jej to czego ja nie dawałem zrozumienie zainteresowanie docenienie. Do zdrady fizycznej nie doszło. Rozmawialiśmy o tym przyznała że popełniła błąd że ja zauroczyl. sprawa z Kowalskim zakończona. Podjęliśmy decyzję ratujmy małżeństwo. Po czym na bardzo krótko było między nami bardzo dobrze spedzalismy czas razem smialismy się zapowiadało się ok. Po paru dniach zauważyłem że jest rozdrazniona i pytając co się dzieje nastąpiła zmiana frontu. Stwierdziła że jest w tym związku nieszczęśliwa że mnie już nie kocha i ona chce rozwodu bo nie chce tak żyć.staralem się ją odwieść od tej decyzji. Mówiłem że bardzo jest dla mnie ważna i że ja kocham. Stwierdziła że teraz musi patrzeć tylko na siebie a nie na kogoś bo chce być szczęśliwa. Po czym spakowala się i wyjechała do rodziców.po dniu nie obecności nie wytrzymałem pojechałem do niej. Chciałem wszystko naprawić niestety usłyszałem to samo.. Parę dni później przyjechała po rzeczy i z decyzją że teraz nie będzie jej przez jakiś czas. Nie mam dzwonić pisać szukać gdzie mieszka ze sama się odezwie i mi powie co dalej ale muszę liczyć się z tym że będzie to decyzja negatywna oznaczające rozwód.
Powiedziała również że na 99%.jest pewna tego że chce rozwodu. Kolejny dzień przyjechała po kolejna partie rzeczy. Okazało się że wynajela mieszkanie. była spokojna pytała co może wziąść czego nie. Nie robiłem jej żadnych problemow.przy pakowaniu jakiś rzeczy powiedziała głośno tego nie biorę może jeszcze tu wrócę... Spytałem czy jest pewna swojej decyzji. Stwierdziła że nie wie czas pokaże. Powiedziałem jej również że idę na terapię żeby zmienić siebie. Stwierdziła że zmieniaj się dla siebie nie dla mnie. W tyg ma przyjechać po kolejna partie swoich rzeczy. Podsumowując żona zarzuca mi bardzo dużo że zawsze ja byłem na 1wszym miejscu że ja krytykował nie dawałem szczęścia i że nie czuję się przy mnie kobieta. Oczywiście ma rację. Bardzo chciałbym żeby nasze małżeństwo przetrwało bardzo ją kocham i chciałbym wynagrodzić jej ten smutny okres życia.wydaje mi się że jak zacznie życie na nowo beze mnie to już nie wróci...w między czasie pojednalem się z Bogiem i modlę się codziennie o nią i o to żeby małżeństwo uratować od rozwodu. Jak myślicie patrząc z boku czy jest szansa że wróci?
Razem z żoną jesteśmy od ponad 3lat razem. W małżeństwie od roku.Po małżeństwie zaczęło się między nami źle dziać. Coraz częstsze kłótnie o wszystko tak naprawdę. Wpadlismy w rutynę praca dom sen. Coraz mniejsze zainteresowanie druga osoba. Jakoś się wszystko rozmylo. Coraz częstsze rozmowy o rozstaniu. Po nich rozmowa próba naprawiania związku. Pomagało na chwilę po czym znowu było gorzej. W między czasie żona poznała Kowalskiego który dał jej to czego ja nie dawałem zrozumienie zainteresowanie docenienie. Do zdrady fizycznej nie doszło. Rozmawialiśmy o tym przyznała że popełniła błąd że ja zauroczyl. sprawa z Kowalskim zakończona. Podjęliśmy decyzję ratujmy małżeństwo. Po czym na bardzo krótko było między nami bardzo dobrze spedzalismy czas razem smialismy się zapowiadało się ok. Po paru dniach zauważyłem że jest rozdrazniona i pytając co się dzieje nastąpiła zmiana frontu. Stwierdziła że jest w tym związku nieszczęśliwa że mnie już nie kocha i ona chce rozwodu bo nie chce tak żyć.staralem się ją odwieść od tej decyzji. Mówiłem że bardzo jest dla mnie ważna i że ja kocham. Stwierdziła że teraz musi patrzeć tylko na siebie a nie na kogoś bo chce być szczęśliwa. Po czym spakowala się i wyjechała do rodziców.po dniu nie obecności nie wytrzymałem pojechałem do niej. Chciałem wszystko naprawić niestety usłyszałem to samo.. Parę dni później przyjechała po rzeczy i z decyzją że teraz nie będzie jej przez jakiś czas. Nie mam dzwonić pisać szukać gdzie mieszka ze sama się odezwie i mi powie co dalej ale muszę liczyć się z tym że będzie to decyzja negatywna oznaczające rozwód.
Powiedziała również że na 99%.jest pewna tego że chce rozwodu. Kolejny dzień przyjechała po kolejna partie rzeczy. Okazało się że wynajela mieszkanie. była spokojna pytała co może wziąść czego nie. Nie robiłem jej żadnych problemow.przy pakowaniu jakiś rzeczy powiedziała głośno tego nie biorę może jeszcze tu wrócę... Spytałem czy jest pewna swojej decyzji. Stwierdziła że nie wie czas pokaże. Powiedziałem jej również że idę na terapię żeby zmienić siebie. Stwierdziła że zmieniaj się dla siebie nie dla mnie. W tyg ma przyjechać po kolejna partie swoich rzeczy. Podsumowując żona zarzuca mi bardzo dużo że zawsze ja byłem na 1wszym miejscu że ja krytykował nie dawałem szczęścia i że nie czuję się przy mnie kobieta. Oczywiście ma rację. Bardzo chciałbym żeby nasze małżeństwo przetrwało bardzo ją kocham i chciałbym wynagrodzić jej ten smutny okres życia.wydaje mi się że jak zacznie życie na nowo beze mnie to już nie wróci...w między czasie pojednalem się z Bogiem i modlę się codziennie o nią i o to żeby małżeństwo uratować od rozwodu. Jak myślicie patrząc z boku czy jest szansa że wróci?