Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: tata999 »

15 stron... to chyba cały tydzień pisania.
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

tata999 pisze: 25 sty 2020, 17:17 15 stron... to chyba cały tydzień pisania.
To jest cały tydzień pisania. Wczoraj skończyłam po północy. Po prostu chcę się do tego przyłożyć, bo to dla mnie taka namacalna walka o sakrament małżeństwa.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: tata999 »

Małgorzata Małgosia pisze: 25 sty 2020, 18:51
tata999 pisze: 25 sty 2020, 17:17 15 stron... to chyba cały tydzień pisania.
To jest cały tydzień pisania. Wczoraj skończyłam po północy. Po prostu chcę się do tego przyłożyć, bo to dla mnie taka namacalna walka o sakrament małżeństwa.
Jestem pod wrażeniem. Tym bardziej, że ja mam problemy z koncentracją, kiedy zbyt dużo myślę o nieudanym małżeństwie.
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

tata999 pisze: 25 sty 2020, 22:58
Małgorzata Małgosia pisze: 25 sty 2020, 18:51
tata999 pisze: 25 sty 2020, 17:17 15 stron... to chyba cały tydzień pisania.
To jest cały tydzień pisania. Wczoraj skończyłam po północy. Po prostu chcę się do tego przyłożyć, bo to dla mnie taka namacalna walka o sakrament małżeństwa.
Jestem pod wrażeniem. Tym bardziej, że ja mam problemy z koncentracją, kiedy zbyt dużo myślę o nieudanym małżeństwie.
Z racji wykonywanego zawodu samo pisanie i koncentracja z tym związana, nie stanowi dla mnie trudności, jak również forma wypowiedzi w piśmie procesowym.
Jednak pisałam tydzień, nie ze względu na długość pisam, tylko ze względu na ogromne emocje jakie wiązały się z odpowiadaniem na poszczególne zarzuty. Mój mąż tym co napisał zaprzeczył wszystkiemu w co wierzyłam w tej naszej relacji. Jeżeli prawdą jest, że istotnie tak myślał już w tamtym czasie, to po prostu przez kolejne lata mnie oszukiwał. Czytając jego pozew przychodzi do głowy jedno pytanie: po co on się ze mną ożenił?
Wniosek nasuwa się taki: żebym dała mu następcę, bo tak chce jego matka oraz, żeby mógł sobie seksualnie używać jak chce i kiedy chce.

Nie wiem czy mam wierzyć temu co słyszałam od niego przez te wszystkie 9 lat, czy jednak to pismo traktować jak "coming out" (ujawnienie ukrywanej prawdy): nigdy cię nie kochałem, nie okazałaś się posłuszną zabawką.

Dlatego pisałam, następnego dnia kasowałam. Poza tym nie mogę długo siedzieć, muszę chodzić, rozciągać się. A od czwartku wróciłam w końcu do pracy (jest to też fizycznie trudne, muszę parę razy położyć się na karimacie, bo boli). Również z tego powodu pisałam tak długo.

A wracając do tego jaka jest prawda jeśli chodzi o męża: jakby nie było i tak nie zamierzam tak lekko się poddać. Bo może jednak prawdą jest to co słyszałam od niego przez te wszystkie lata, a teraz np. jest pod czyimś wpływem. Tak to zresztą wygląda, że nie robi tego co uważa za właściwe, tylko wykonuje polecenia.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: JolantaElżbieta »

Małgosiu, na pewno jest pod wpływem złego ducha. Ja jestem o tym przekonana, bo to samo przeszłam z moim mężem i widziałam jak stopniowo degradowała się jego dusza. Normalnie człowiek, który ma sumienie nie wygaduje takich rzeczy, bo liczy sie z tym, że może zranić drugą osobę. Ja mam przed oczami twarz mojego męża, jego puste, zimne, rekinie oczy - tak to nazywałam. Patrzyłam na to bezradna i pełna bólu, bo widziałam, że dzieje się z nim coś złego. Ale nie umialam mu pomóc, bo nie chciał. Widywałam go jeszcze pół roku temu i wcale nie wyglądał na szczęśliwego w tej "innej relacji" jak to nazwał. Jego wybór, jego życie, nie jestem za niego odpowiedzialna nawet jako sakramentalna małżonka. Modlę się o niego, po chrześcijańsku.


W czasie wojny - a jesteśmy na duchowej wojnie - trzeba czasami poddać jedną bitwę, żeby wygrać całą batalię. Każdy strateg to wie :-)
Dla mnie rozwód oznaczal przegraną, ale teraz już nie czuję się pokonana. Moje małżeństwo istnieje nadal - w księgach parafialnych jesteśmy zapisani jako mąż i żona. Chciałam sprawdzać ważność sakramentu - po słowach mojego męża - że wtedy chciał się ze mną ożenić - odstąpiłam. Mój mąż nie podołał wziętym na siebie obowiązkom, tylko tyle - i to na nim ciąży. A że gadał byle co, to dlatego, że chciał abym to ja podjęła kroki - to miała być moja decyzja i moja odpowiedzialność. No i nie wyszło :-)
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

JolantaElżbieta pisze: 26 sty 2020, 10:09 Małgosiu, na pewno jest pod wpływem złego ducha. Ja jestem o tym przekonana, bo to samo przeszłam z moim mężem i widziałam jak stopniowo degradowała się jego dusza. Normalnie człowiek, który ma sumienie nie wygaduje takich rzeczy, bo liczy sie z tym, że może zranić drugą osobę. Ja mam przed oczami twarz mojego męża, jego puste, zimne, rekinie oczy - tak to nazywałam. Patrzyłam na to bezradna i pełna bólu, bo widziałam, że dzieje się z nim coś złego. Ale nie umialam mu pomóc, bo nie chciał. Widywałam go jeszcze pół roku temu i wcale nie wyglądał na szczęśliwego w tej "innej relacji" jak to nazwał. Jego wybór, jego życie, nie jestem za niego odpowiedzialna nawet jako sakramentalna małżonka. Modlę się o niego, po chrześcijańsku.

W czasie wojny - a jesteśmy na duchowej wojnie - trzeba czasami poddać jedną bitwę, żeby wygrać całą batalię. Każdy strateg to wie :-)
Dla mnie rozwód oznaczal przegraną, ale teraz już nie czuję się pokonana. Moje małżeństwo istnieje nadal - w księgach parafialnych jesteśmy zapisani jako mąż i żona. Chciałam sprawdzać ważność sakramentu - po słowach mojego męża - że wtedy chciał się ze mną ożenić - odstąpiłam. Mój mąż nie podołał wziętym na siebie obowiązkom, tylko tyle - i to na nim ciąży. A że gadał byle co, to dlatego, że chciał abym to ja podjęła kroki - to miała być moja decyzja i moja odpowiedzialność. No i nie wyszło :-)
Zgadzam się z Tobą Jolu. Powiem szczerze, że z różnymi sytuacjami i ludźmi miałam do czynienia w życiu. Czasami relacje się "rozłaziły". Ale mimo rozczarowań, nigdy nie doświadczyłam tego, żeby nagle ten ktoś stał się kompletnie kimś innym. Po prostu były różnice od początku i w pewnym momencie robiły się zbyt duże.
U męża to jest tak, że był po prostu kimś innym, z innymi zasadami, poglądami.
To mnie szokuje i kieruje myśli w stronę jakiejś choroby psychicznej. Zły duch na pewno wykorzystuje każdą furtkę, żeby tylko się wcisnąć, każde słabe ogniwo.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Ewuryca

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Ewuryca »

Z tego co Małgosia pisała jej mąż należy do wspólnoty chrześcijańskiej, oddał się Maryji i jeżeli jest wierzący, praktykujący i nie związał się z nikim to ma prawo przystępowania do wszystkich sakramentów z Komunią św. włącznie.
"Moje małżeństwo istnieje nadal - w księgach parafialnych jesteśmy zapisani jako mąż i żona."
Niestety ale jeśli potwierdzi się pozew męża Małgosi i małżeństwo zostanie uznane za nieważne to będą stanu wolnego również w Kościele. Myślę że to inna walka duchowa, inna niż większość tu wątków, ponieważ nie mowimy tu o kimś kto żyje w cudzoloznym związku i nie ma zamiaru tego zmienić, mówimy tu o kimś kto w związku ze swoimi uczuciami bądź poglądami prostuje swoje drogi ale mimo wszystko robi to zgodnie z nauką kościoła.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Ruta »

Małgorzata Małgosia pisze: 26 sty 2020, 11:09 U męża to jest tak, że był po prostu kimś innym, z innymi zasadami, poglądami.
To mnie szokuje i kieruje myśli w stronę jakiejś choroby psychicznej. Zły duch na pewno wykorzystuje każdą furtkę, żeby tylko się wcisnąć, każde słabe ogniwo.
Małgosiu, ogromna praca za tobą, jesteś bardzo dzielna.
Wiem, że po napisaniu pisma w którym trzeba podsumować małżeństwo, odpowiedzieć na otrzymane zarzuty zostaje wiele emocji, pytań. Podobnie jak ty, pytałam samą siebie, co w tym wszystkim jest prawdą. Jak to możliwe że mój mąż stał się innym człowiekiem, odrzucił wartosci, wiarę? Czy to możliwe że mąż mnie nigdy nie kochał? Że już przystępując do sakramentu małżeństwa nie zamierzał go wypełniać? Takie wątpliwości raz na jakiś czas we mnie odżywają i jest mi wtedy trudno. Ja po rozważeniu wszystkiego co mogłam uznaję moje małżeństwo za ważne, a wątpliwości, które mnie nachodzą za kolejny atak złego. Uczę się takie ataki odpierać. Zdecydowanie tak jak napisała Jola walka o małżeństwo jest walką duchową.
Myślę że jest coś takiego jak prawda serca i szukam tej prawdy. Wiem że intencje męża były szczere i że wiedział czym jest małżeństwo i na co się decyduje oraz co oznacza przysięga. To czego nie był w pełni świadomy, to swoich uzależnień. Jednak nie był wtedy zniewolony na tyle, aby nie być zdolnym do oceny i kierowania swoim postępowaniem. Myślę też, gdy przypomniałam sobie wszystko co wtedy od męża słyszałam, że mąż a wtedy jeszcze narzeczony, małżeństwo sakramentalne i życie zgodnie z powołaniem do małżeństwa postrzegał jako sposób na uwolnienie się od własnych zniewoleń. I myślę, że miał rację, to jest dobra droga. Wiem, bo nią idę i widzę że im bardziej na niej jestem, tym więcej dostaję pomocy, tym bardziej się rozwijam. Błąd mój mąż popełnił dopiero, gdy od tej drogi odstąpił i zaczął kombinować jak pogodzić korzystanie z pornografii, odurzanie się, upijanie z byciem mężem i ojcem, gdy uznał to za swoje prawo. Dał się zwieść. I ja także, bo zaczęłam taką wizję przyjmować. Sama porzucając to, co jest planem Bożym i wchodząc w zło. Stawiając męża na pierwszym miejscu, przed Bogiem, coraz bardziej dostosowując się do męża, a nie do Boga. Nie mi oceniać, na ile decyzje męża były uczynione w wolności, a na ile wynikały ze zniewolenia. Rozpatruję swoją winę, rozważam co we mnie było zniewoleniem, brakiem wiedzy, a co grzechem, świadomym wyborem zła, świadomym odejściem od Boga.
Wciąż przygotowuję się do spowiedzi z okresu mojego małżeństwa, więc jestem w procesie rachunku sumienia. To co odkrywam o samej sobie nie zawsze mi się podoba. A raczej nie podoba mi się wcale. Ale to punkt wyjścia do tego, by jak najwięcej w sobie uzdrowić i naprawić.

Zapewne czas oczekiwania na orzeczenie czy małżeństwo jest ważne jest zupełnie czym innym, niż moje oczekiwanie na to, czy sąd zdecyduje się orzec świecki rozwód - który nie dotyka w żaden sposób rzeczywistości sakramentalnej. Na pewno jednak w obu przypadkach pozostaje spokojne oczekiwanie, praca nad sobą i oddanie swoich zranień Bogu, aby je uleczył. Dziś podczas Mszy Świętej zdałam sobie sprawę, jak bardzo ufam Bogu i jak długą drogę mam już za sobą. Jest taki psalm, w którym mowa o Panu, który prostuje ścieżki. I im bardziej jestem przy Nim, tym droga jaką widzę przed sobą jest prostsza, piękniejsza i radośniejsza.
Małgosiu, mocno mocno Cię przytulam i niech Pan prostuje także Twoje ścieżki. Jesteś stałe obecna w moich intencjach.
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: JolantaElżbieta »

Ewuryca pisze: 26 sty 2020, 11:25 Z tego co Małgosia pisała jej mąż należy do wspólnoty chrześcijańskiej, oddał się Maryji i jeżeli jest wierzący, praktykujący i nie związał się z nikim to ma prawo przystępowania do wszystkich sakramentów z Komunią św. włącznie.
"Moje małżeństwo istnieje nadal - w księgach parafialnych jesteśmy zapisani jako mąż i żona."
Niestety ale jeśli potwierdzi się pozew męża Małgosi i małżeństwo zostanie uznane za nieważne to będą stanu wolnego również w Kościele. Myślę że to inna walka duchowa, inna niż większość tu wątków, ponieważ nie mowimy tu o kimś kto żyje w cudzoloznym związku i nie ma zamiaru tego zmienić, mówimy tu o kimś kto w związku ze swoimi uczuciami bądź poglądami prostuje swoje drogi ale mimo wszystko robi to zgodnie z nauką kościoła.
Przede wszystkim ktoś, kto "nalezy do wspólnoty chrześcijańskiej i oddał się Maryji" nie zachowuje się w ten sposób:

z pierwszego postu Małgosi:

"W toku bardzo nieprzyjemna "walka" o pieniądze, jego obojętność i wrogość wobec mnie, a także moja zraniona miłość, która uniosła się honorem, a teraz płacze z rozpaczy. Jednocześnie wiem jak trudne było to małżeństwo i nie mam pewności czy aby na pewno, na 100% jest ważne? Ja wiem, że z mojej strony było ważne, chciałam tego małżeństwa, tej rodziny, w najgorszych snach nie przypuszczałam, że mogłoby się wszystko rozsypać. Tylko nie wiem tak naprawdę jak było z moim mężem.
Jak ustosunkować się do takiego powodu rozwodu? Jest mi bardzo trudno.
Chciałabym przyjść na spotkanie ogniska Sychar, które jest w sasiedniej parafii, ale jestem po operacji kręgosłupa i jestem uwiązana w domu (zaraz po operacji usłyszałam, że nie może na mnie patrzeć i że mnie nie kocha)."

Jakoś trudno mi uwierzyć, że osoba nawrócona, wierząca i praktykująca i mająca w sercu Boga naprawdę, mogłaby tak postapić wobec bliźniego.

Jak będzie orzeczona nieważność, to sytuacja się zmieni, a na razie są małżeństwem i on powinien zachowywać się jak mąż, a nie jak nie wiadomo co.
Do nauki Kościoła nie należy ułatwiania prostowania dróg w taki sposób jak ty to przedstawiłaś Ewuryco, nie rozumiem też stwierdzenia zgodnie ze swoimi uczuciami - uczucia to emocje, a one mijają i są zmienne - można tym usprawiedliwić wszystko - według mnie to niedojrzałe i egoistyczne.
To jest postawa kogoś, kto uważa, ze małżeństwo to romantyczna relacja oparta na emocjach i motylach w brzuchu a nie na odpowiedzialności za swoje zobowiązania i czyny. Gdyby intencje tego Pana były szczere, a znak był naprawdę od Maryi czy od Jezusa, to usłyszałby - idź i naucz się kochac swoją żone i wypełnić to do czego się zobowiązałeś.
Ewuryca

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Ewuryca »

JolantaElżbieta pisze: 26 sty 2020, 20:34
Ewuryca pisze: 26 sty 2020, 11:25 Z tego co Małgosia pisała jej mąż należy do wspólnoty chrześcijańskiej, oddał się Maryji i jeżeli jest wierzący, praktykujący i nie związał się z nikim to ma prawo przystępowania do wszystkich sakramentów z Komunią św. włącznie.
"Moje małżeństwo istnieje nadal - w księgach parafialnych jesteśmy zapisani jako mąż i żona."
Niestety ale jeśli potwierdzi się pozew męża Małgosi i małżeństwo zostanie uznane za nieważne to będą stanu wolnego również w Kościele. Myślę że to inna walka duchowa, inna niż większość tu wątków, ponieważ nie mowimy tu o kimś kto żyje w cudzoloznym związku i nie ma zamiaru tego zmienić, mówimy tu o kimś kto w związku ze swoimi uczuciami bądź poglądami prostuje swoje drogi ale mimo wszystko robi to zgodnie z nauką kościoła.
Przede wszystkim ktoś, kto "nalezy do wspólnoty chrześcijańskiej i oddał się Maryji" nie zachowuje się w ten sposób:

z pierwszego postu Małgosi:

"W toku bardzo nieprzyjemna "walka" o pieniądze, jego obojętność i wrogość wobec mnie, a także moja zraniona miłość, która uniosła się honorem, a teraz płacze z rozpaczy. Jednocześnie wiem jak trudne było to małżeństwo i nie mam pewności czy aby na pewno, na 100% jest ważne? Ja wiem, że z mojej strony było ważne, chciałam tego małżeństwa, tej rodziny, w najgorszych snach nie przypuszczałam, że mogłoby się wszystko rozsypać. Tylko nie wiem tak naprawdę jak było z moim mężem.
Jak ustosunkować się do takiego powodu rozwodu? Jest mi bardzo trudno.
Chciałabym przyjść na spotkanie ogniska Sychar, które jest w sasiedniej parafii, ale jestem po operacji kręgosłupa i jestem uwiązana w domu (zaraz po operacji usłyszałam, że nie może na mnie patrzeć i że mnie nie kocha)."

Jakoś trudno mi uwierzyć, że osoba nawrócona, wierząca i praktykująca i mająca w sercu Boga naprawdę, mogłaby tak postapić wobec bliźniego.

Jak będzie orzeczona nieważność, to sytuacja się zmieni, a na razie są małżeństwem i on powinien zachowywać się jak mąż, a nie jak nie wiadomo co.
Do nauki Kościoła nie należy ułatwiania prostowania dróg w taki sposób jak ty to przedstawiłaś Ewuryco, nie rozumiem też stwierdzenia zgodnie ze swoimi uczuciami - uczucia to emocje, a one mijają i są zmienne - można tym usprawiedliwić wszystko - według mnie to niedojrzałe i egoistyczne.
To jest postawa kogoś, kto uważa, ze małżeństwo to romantyczna relacja oparta na emocjach i motylach w brzuchu a nie na odpowiedzialności za swoje zobowiązania i czyny. Gdyby intencje tego Pana były szczere, a znak był naprawdę od Maryi czy od Jezusa, to usłyszałby - idź i naucz się kochac swoją żone i wypełnić to do czego się zobowiązałeś.
A jednak to sąd biskupi wymagał od niego rozwodu zanim podjął się badania nieważności więc trochę Kościół mu to narzucił.
Poza tym nadal uważam, że na tle całego forum mąż Małgosi jako jedyny który odszedł zdecydował się na kroki aby to poukładać również sakramentalnie. I pisanie że prowadzi go zły duch według mnie jest nadużyciem, skoro nie padły tu słowa że żyje w jakimkolwiek grzechu a wręcz praktykuje.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Nirwanna »

Ewuryca pisze: 26 sty 2020, 21:16 A jednak to sąd biskupi wymagał od niego rozwodu zanim podjął się badania nieważności więc trochę Kościół mu to narzucił.
Nie Kościół, tylko ludzie Kościoła, najczęściej z wygody. To dość zasadnicza różnica. Nie ma przepisu w prawie kanonicznym nakazującego rozwód cywilny przed zbadaniem ważności małżeństwa.
Ewuryca pisze: 26 sty 2020, 21:16 skoro nie padły tu słowa że żyje w jakimkolwiek grzechu a wręcz praktykuje.
Stan, gdy nie mam jakiegokolwiek grzechu, towarzyszy mi krótko po spowiedzi - mam nadzieję. Pozostałą część czasu staram się utrzymywać stan braku przywiązania do jakiegokolwiek grzechu, przy świadomości pakietu co najmniej kilku grzechów popełnianych codziennie. Obstawiam, że część populacji osób wierzących i praktykujących ma podobnie jak ja.
Wśród pozostałej części może być grono osób, które wierzą, praktykują i czynią zło, które nie jest grzechem- paradoksalnie.
Grzech to świadome i dobrowolne przewinienie, którego bywa, że nie popełni osoba zaburzona emocjonalnie, psychicznie, chora psychicznie, bo właśnie brak tego elementu świadomości i dobrowolności. Może popełnić ogromne zło. A nie będzie to grzech.
To oczywiście skrajny przykład, ale pokazuje, że warto przez internet nie diagnozować nikogo, zwłaszcza z kwantyfikatorami "zawsze-nigdy"
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Nie chcę być źle zrozumiana, że mówię złe rzeczy o mężu, bo odszedł ode mnie, ale on nie jest typowym człowiekiem, nigdy u nikogo nie spotkałam takiego sposobu myślenia. Przyznaję, że to mnie do niego przyciągnęło. Jednak wśród przeciętnych ludzi (do których i ja się zaliczam) wyróżnia się swoją odmiennością.
Jego wiara naprawdę jest szczera, tzn. on jest bardzo mocno przekonany do prawidłowości swojego postępowania. W pozwie np. napisał (bo chce udowodnić, że mam chorobę lękową i dlatego nie umiem nawiązać dojrzałej relacj), że z niewiadomych przyczyn się go bałam. Nie rozumie zupełnie kiedy mu tłumaczyłam, że stosował wobec mnie przemoc (te jego zachowania, które opisywałam na początku). Ten ksiądz mu nawet to tłumaczył i nic. On nie może pojąć, że go kocham i jednocześnie się boję. Dla niego to się wyklucza. Więc skoro powiedziałam, że go cały czas kocham, mimo, że on mnie nie, a potem zaczęłam się go bać (bo zaczął się tak zachowywać), to znaczy, że go nie kocham, bo gdybym naprawdę kochala to bym się nie bała.

To jest mały przykład jego logiki. Teraz zauwazam, że on funkcjonuje na poziomie emocjonalnym jak małe dziecko.

W każdym razie sąd biskupi przyjął jego pozew bez wyroku rozwodowego, ale mąż zaznaczył w tym piśmie, że sprawa jest w toku i wyrok doniesie.

Ksiądz, z którym się konsultowałam zdziwił się, że mąż mimo, że nikogo nie ma, chce stwierdzenia nieważności. Jest to nietypowe również i dla Sądu biskupiego. Cieszę się, bo dowiedziałam się, że został nam przydzielony najbardziej rzetelny (czyt. upierdliwy) notariusz, czyli ten, który przesłuchuje strony. Zależy mi na tym, żeby prawda wyszła na jaw, naprawdę. Czy on całe życie mnie oszukiwał (od nocy poślubnej), czy jednak odbiło mu rok temu...

Zatem mój mąż nie uważa, żeby popełniał grzech, bo małżeństwo jest nieważne. A jak ktoś powie, że jednak ważne było, to może kiedyś zrozumie co zrobił.
Na razie, mimo tego wszystkiego co o nim napisałam, wcale za bardzo nie ma przesłanek do stwierdzenia nieważności - zgodnie z pobieżną opinią ks.

Piszę to do tych, którzy być może myślą, że każdy zdradzający, czy uzależniony małżonek jest niedojrzały i małżeństwo może być nieważne. To nie jest takie proste. Chodzi o kwalifikowaną niedojrzałość, niezależną od jego woli.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Ewuryca

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Ewuryca »

Nirwanna pisze: 27 sty 2020, 7:04
Ewuryca pisze: 26 sty 2020, 21:16 A jednak to sąd biskupi wymagał od niego rozwodu zanim podjął się badania nieważności więc trochę Kościół mu to narzucił.
Nie Kościół, tylko ludzie Kościoła, najczęściej z wygody. To dość zasadnicza różnica. Nie ma przepisu w prawie kanonicznym nakazującego rozwód cywilny przed zbadaniem ważności małżeństwa.
Ewuryca pisze: 26 sty 2020, 21:16 skoro nie padły tu słowa że żyje w jakimkolwiek grzechu a wręcz praktykuje.
Stan, gdy nie mam jakiegokolwiek grzechu, towarzyszy mi krótko po spowiedzi - mam nadzieję. Pozostałą część czasu staram się utrzymywać stan braku przywiązania do jakiegokolwiek grzechu, przy świadomości pakietu co najmniej kilku grzechów popełnianych codziennie. Obstawiam, że część populacji osób wierzących i praktykujących ma podobnie jak ja.
Wśród pozostałej części może być grono osób, które wierzą, praktykują i czynią zło, które nie jest grzechem- paradoksalnie.
Grzech to świadome i dobrowolne przewinienie, którego bywa, że nie popełni osoba zaburzona emocjonalnie, psychicznie, chora psychicznie, bo właśnie brak tego elementu świadomości i dobrowolności. Może popełnić ogromne zło. A nie będzie to grzech.
To oczywiście skrajny przykład, ale pokazuje, że warto przez internet nie diagnozować nikogo, zwłaszcza z kwantyfikatorami "zawsze-nigdy"
Niestety u mnie w diecezji też było orzeczenie o rozwód wymogiem, więc obawiam się że może to być dość powszechna praktyka.
Co do drugiej wypowiedzi zgadzam się.
Marcin83
Posty: 36
Rejestracja: 07 sie 2019, 8:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Marcin83 »

Nirvanna pisze:
"...i czynią zło, które nie jest grzechem-paradoksalnie."
Nirvanno, zaintrygowało mnie to stwierdzenie, możesz podać przykład? Znam przypadki grzechów nie będących złem w świetle moralności ogólnoludzkiej, np. życie w niesakramentalnym małżeństwie. W drugą stronę ciężko mi to sobie wyobrazić...
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: JolantaElżbieta »

Nie wiem czy u męża Małgosi występuje niedojrzalość, skoro podejmuje tak "dojrzałe" decyzje jak prostowanie swojego życia w prawdzie. Może był niedojrzały w trakcie zawierania związku, a dojrzał w małżeństwie? Ja widzę niespójności, chaos i brak logiki w jego postępowaniu.
On ze swojej żony próbuje uczynić osobę, która nie była zdolna do małżeństwa, chociaż to nie ona odchodzi, tylko on. Ciekawe, osoba niedojrzała chce ratować związek, a dojrzała odchodzi - hm, można i tak. Tylko nie powinno się do tego mieszać ani Kościoła, ani Pana Boga, to są decyzje ludzkie.
ODPOWIEDZ