Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Caliope »

Nirwanna pisze: 06 maja 2021, 17:13 Caliope, z tego co zrozumiałam, Małgorzata Małgosia jest w trakcie procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa, który nie jest zakończony. Oznacza to, że dopóki sąd nie orzeknie inaczej - jej małżeństwo traktujemy jako ważnie. Co z kolei oznacza, że wszelkie rozważania o "szansie na szczęście" i ewentualnym dziecku - w kontekście zapewne nowego związku? - są mocno przedwczesne.
I potencjalnie bardzo raniące.
Warto zachować na te kwestie dużą uważność.
Rozumiem, przyjęłam do wiadomości.
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Zwyklaosoba pisze: 06 maja 2021, 18:06 Czy możesz napisać czy mieszkanie było wasze wspólne ,skąd to żądanie skoro sam się wyprowadził, tylko patrzreć aż taki ruch wykona, choć mieszkani mamy wspolne...;/
Mieszkanie jest wspólne. To jest jego zemsta za to, że teraz w marcu odmówiłam mu tego na co zgadzałam się wtedy gdy byłam pod jego silnym wpływem i miałam uruchomiony mechanizm: zgadzam się na wszystko, żeby go nie rozdrażniać. Chciał, żebym oddała mu pieniądze, które wydał na jakieś tam oleje do samochodu oraz te, które zapłacił urzędowi skarbowemu za zbyt wczesne wypisanie samochodu z amortyzacji. On uparł się, że chce natychmiast sprzedać samochód, ja nie chciałam, ale cóż mogłam zrobić. I jeszcze on kazał mi za to płacić. Teraz powiedziałam, że już się go nie boję, nie zgadzam się na płacenie tych pieniędzy, tym bardziej, że odkąd się wyprowadził opłacam samodzielnie czynsz za nas oboje. Jesteśmy współwłaścicielami i każdy jest odpowiedzialny za płacenie czynszu.
Nie chciałam oczywiście od niego żadnych pieniędzy, po prostu przedstawiłam fakt. I strasznie się wściekł wtedy.
Stąd też postanowił się zemścić.
Chcę udowodnić, że utrudniałam mu korzystanie z jego własności co oczywiście nie jest prawdą co chociażby tutaj można przeczytać.

Wcześniej rękami prawnika napisał do mnie, że chce abym udostępniła mu jeden pokój, bo chce go komuś wynajmować. Odpisałam, że nie zgadzam się na to, a jemu potrzebne to było tylko do tego, żeby na tej podstawie twierdzić, że utrudniałam mu czerpanie korzyści z mieszkania.

No i cóż można na to poradzić. Są niestety tacy małżonkowie i ja miałam pecha trafić na kogoś takiego. Ale to jest wspaniała okazja to uczenia się prawdziwej ufności Bogu.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Zwyklaosoba »

Małgorzata Małgosia pisze: 07 maja 2021, 15:22
Zwyklaosoba pisze: 06 maja 2021, 18:06 Czy możesz napisać czy mieszkanie było wasze wspólne ,skąd to żądanie skoro sam się wyprowadził, tylko patrzreć aż taki ruch wykona, choć mieszkani mamy wspolne...;/
Mieszkanie jest wspólne. To jest jego zemsta za to, że teraz w marcu odmówiłam mu tego na co zgadzałam się wtedy gdy byłam pod jego silnym wpływem i miałam uruchomiony mechanizm: zgadzam się na wszystko, żeby go nie rozdrażniać. Chciał, żebym oddała mu pieniądze, które wydał na jakieś tam oleje do samochodu oraz te, które zapłacił urzędowi skarbowemu za zbyt wczesne wypisanie samochodu z amortyzacji. On uparł się, że chce natychmiast sprzedać samochód, ja nie chciałam, ale cóż mogłam zrobić. I jeszcze on kazał mi za to płacić. Teraz powiedziałam, że już się go nie boję, nie zgadzam się na płacenie tych pieniędzy, tym bardziej, że odkąd się wyprowadził opłacam samodzielnie czynsz za nas oboje. Jesteśmy współwłaścicielami i każdy jest odpowiedzialny za płacenie czynszu.
Nie chciałam oczywiście od niego żadnych pieniędzy, po prostu przedstawiłam fakt. I strasznie się wściekł wtedy.
Stąd też postanowił się zemścić.
Chcę udowodnić, że utrudniałam mu korzystanie z jego własności co oczywiście nie jest prawdą co chociażby tutaj można przeczytać.

Wcześniej rękami prawnika napisał do mnie, że chce abym udostępniła mu jeden pokój, bo chce go komuś wynajmować. Odpisałam, że nie zgadzam się na to, a jemu potrzebne to było tylko do tego, żeby na tej podstawie twierdzić, że utrudniałam mu czerpanie korzyści z mieszkania.

No i cóż można na to poradzić. Są niestety tacy małżonkowie i ja miałam pecha trafić na kogoś takiego. Ale to jest wspaniała okazja to uczenia się prawdziwej ufności Bogu.
Okropieństwo :( moj mąż ma klucze, niech robi co chce, ale to co przeszłaś naprawdę budzi przerażenie, podobnie zapłacił wysokie ubezpieczenie za auto i domaga się zwrotu...liczy się kazda złotówka na nowe życie dla nich
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Ruta »

Małgosiu,
Trudne chwile za tobą i jeszcze trochę przed tobą, ale z czasem wszystko i tak się uspokaja. Przede mną, synem i mężem na jesieni badania w OZSS i w grudniu kolejna rozprawa. Jest już termin, znam więc patronkę dnia, to Święta Łucja, staram się do niej zbliżyć i uprosić ją o wstawiennictwo za moim małżeństwem. Nie o powodzenie w sprawie, to wtórne i nie ma takiego znaczenia, ale właśnie dla małżeństwa. Święta Łucja otrzymała dar wyjednywania pomocy w chorobach oczu, trudnościach z widzeniem, ale nie tylko naszymi cielesnymi oczami, ale także oczami duszy. I proszę o to jasne dobre spojrzenie mojego męża na mnie i moje na niego. Jak będzie bliżej terminu i nie będzie odwołany, zacznę też prosić o otwarte niezmącone spojrzenie dla wszystkich zaangażowanych w sprawę.

Mechanizm "zgadzam się na wszystko, byle nie rozdrażniać" znam. Nie widzę w tym sensu, koszty wysokie, zyski żadne. Właśnie walczę ze sobą nad zmianą postawy. Myślę o tym, po przeczytaniu twoich postów, by wystąpić o odwokata z urzędu. Będę się modlić by przydzielono mi taką osobę z którą się zrozumiem. Teraz już nie obawiam się, jak kiedyś, że mnie przekona do zmiany stanowiska. Wiem już też, że jeśli adwokat będzie usiłował na mnie wpływać, mam prawo wnosić o zmianę.

Przestałam się oburzać na postępowanie mojego męża, także w sferze finansów. W sumie nie wiem z jakiego powodu oczekiwałam, że mąż z kryzysie będzie postępował szlachetnie i uczciwie. Przecież to mało realne. Byłam bardzo nawina, dziwiąc się, że bierze na to swoje nowe wspaniałe życie wszystko, co nieprzywiązane, a do naszych długów się nie poczuwa. Trzeci rok kryzysu sprawia, że dojrzewam w końcu i patrzę realnie. To nie chodzi o to, jacy ci nasi męzowie są - człowiek w kryzysie, zachowuje się jak człowiek w kryzysie. Zwykle ma doradców, którzy go jeszcze w takim postępowaniu utwierdzają. I dokąd nie przejrzy na oczy, dotąd będzie szalał i szedł do swojego wyimaginowanego szczęścia bez względu na koszty.
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Witajcie wszyscy, znowu trochę mnie nie było, ale teraz pomyślałam sobie, że może ktoś będzie zainteresowany tym co wydarzyło się w procesie o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Nie pamiętam czy pisałam, więc najwyżej się powtórzę: w czerwcu była konsultacja psychologiczna. A teraz, pod koniec września, zapoznałam się z całym materiałem dowodowym. Od tej chwili nie obowiązuje mnie już tajemnica.
Trudno jest mi pisać tutaj na forum co sądzę o tych kościelnych procesach. Jako prawnik i przy okazji (tak wyszło w życiu) również absolwent prawa kanonicznego powiem tak: kościelny proces jest żałosną imitacją procesów w normalnych sądach, przy czym obowiązujące tam zasady pochodzą z czasów średniowiecza i może miały jeszcze jakiś sens dopóki (w 1983 r.) nie pojawił się słynny kanon 1095 nr 3, na podstawie którego ludzie typu pan K. zarządzający TVP i inni, otrzymują stwierdzenia nieważności. W każdym razie ja na własnej skórze doświadczyłam jak ogromna przepaść dzieli teorię (czyli wszystkie górnolotne treści dotyczące niezwykłej powagi sakramentu małżeństwa, które słyszałam na studiach) od praktyki, czyli tego jak wygląda szara rzeczywistość w sądzie kościelnym.
Każdy kto naiwnie mysli, decydując się na złożenie takiego wniosku, że tam rozważane są dogłębnie kwestie duchowe (bo czym w końcu jest sakrament, jak nie rzeczywistoscią duchową: widzialny znak niewidzialnej łaski) i wyroki, które zapadają są tą "prawdą, która wyzwala" - wszyscy ci są po prostu smutnie naiwni i nieświadomie narażają się na wielki grzech. Ale cóż, Kościół daje takie możliwości, więc większy grzech ma ten kto te procesy wymyślił i prowadzi.

W każdym razie dla zainteresowanych: moje "badanie" psychologiczne trwało godzinę, przy czym po ok. 40 minutach pani zaczęła mnie popędzać, żebym się streszczała, bo ma już kolejną osobę umówioną.
Jej diagnoza jest taka, że bycie DDD i przy okazji wychowanie przez matkę, z którą relacja była destrukcyjna (opierając się wyłącznie na twierdzeniach człowieka, który złożył wniosek o stwierdzenie nieważności małżeństwa i przedstawiał wszystkie fakty, w tym też kłamiąc, tak aby uzyskać spodziewany efekt), mimo późniejszych różnych terapii itd., powoduje, że nie jest się zdolnym do zawarcia ważnego małżeństwa.

Moja koleżanka, która czasami prowadzi takie sprawy powiedziała, że w wyrokach sędziowie opierają się głównie na tej opinii psychologicznej i połowa wyroku to będzie przepisanie bezkrytyczne tej opinii.

Diagnoza postawiona po godzinie rozmowy, bez weryfikacji informacji u niezależnych źródeł. Nie wiadomo nawet, czy przez psychologa o specjalności klinicznej (bo tylko taki może stawiać diagnozy). Proces, w którym sędzia na oczy nie widzi tych, o których życiu będzie decydował. Są dla niego po prostu jakimiś anonimowymi danymi.

Jestem zdegustowana i przede wszystkim zszokowana tym jak mało wartościowy w niektórych kręgach Kościoła jest sakrament małżeństwa. Smuci mnie to i myślę, że dzieje się dokładnie tak jak Jezus powiedział kiedyś faryzeuszom: na początku tak nie było.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: s zona »

Malgosiu,
ciesze sie,ze sie odezwalas, zeby sie podzielic .. a z drugiej strony smutne to ..

Oby Opatrznosc wyprowadzila z tego jakies Dobro, czego serdecznie Ci zycze.. westchne w modlitwie ...PD pomimo :)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Ruta »

Małgosiu,
serdecznie cię pozdrawiam. Zawsze cieszę się, gdy się odzywasz, byłaś dla mnie bardzo dużym wsparciem w moich początkach wychodzenia z kryzysu i dużo się od ciebie nauczyłam. Przykro mi, że masz tak trudne doświadczenia, przytulam cię ciepło.

Sądzę, że gdybym miała wątpliwości co do orzecznia sądu biskupiego uznałabym, że potrzebuję się odwołać, wszystkie swoje wątpliwości i zarzuty podnosząc. Lepiej się czuję funkcjonując w jasnych sytuacjach. I dopiero gdyby sąd drugiej instancji wydał orzeczenie, mogłabym je w duchu posłuszeństwa uznać, wiedząc, że wyczerpałam drogę zgłaszania swoich zastrzeżeń.

Jak może pamiętasz ja mierzyłam się wewnętrznie w problemem wazności mojego małżeństwa. I znalazłam bardzo proste kryterium. Jeśli po zawarciu małżeństwa mój mąż i ja podjęliśmy życie małżeńskie i je realizowaliśmy zgodnie ze złożoną przysięą i w duchu tej przysięgi, podejmując się obowiązków męża i żony, to jest oczywiste, że:
- mieliśmy właściwe rozeznanie co do treści i znaczenia przysięgi (skoro potem ją oboje wypełnialiśmy),
- mimo trudności osobowościowych, niedojrzałości w wielu różnych obszarach osobowości, niedoświadczenia, braku wzroców, uzależnień, byliśmy zdolni do wypełniania zobowiązań małzeńskich i życia małżeńskiego (skoro je podjęliśmy i wypełnialiśmy),

Nie było w nasz też fałszu religijnego, czy udawania wiary w chwili zawarcia małżeństwa, skoro po zawarciu małżeństwa wspólnie uczestniczyliśmy w Mszach Świętych, przystępowaliśmy do sakramentów, wiara miała wpływ na nasze życie i staraliśmy się postępować zgodnie z wiarą, a nasz dom był domem katolickim i taka była też nasza rodzina.

Jest dla mnie oczywiste, że osoby niezdolne do wypełnienia przysięgi małżeńskiej jej nie wypełniają. Nie jest tak, że osoba niezdolna do wypełniania przysięgi małzeńskiej, przez jakiś czas była jednak zdolna by ją wypełniać, a potem nagle ujawniła się w niej wcześniejsza niezdolność. No tak to nie działa. Albo ktoś ma taką zdolność tylko potem traci wolę do bycia w małżeństwie, co nie znaczy, że małżeństwo nie istnieje, albo ktoś nie ma takiej zdolności i wtedy wcale nie dochodzi do zaistnienia małżeństwa. Nie można przecież uznać, że nie zaistaniało coś, co realnie zaistniało, miało okreśłony byt. A sokro do zaistnienia tego potrzebna była zdolność osób - to jest to najlepszym dowodem na to, że te osoby taką zdolnośc posiadały.

Nie jest też tak, że człowiek musi być dojrzały, by zawrzeć małzeństwo. Musi być dojrzały do małżeństwa, na tyle by umieć je podjąć. I tu wcale nie trzeba aż tak dużo. Dojrzewamy całe życie.

O tym, na czym polega błąd w opieraniu się na opiniach świeckich psychologów mówi bardzo mądrze i racjonalnie Ksiądz Tadeusz Guz na naszym Sycharowskim You Tubie.

Z modlitwą :)





Małgorzata Małgosia pisze: 13 wrz 2021, 22:30 Witajcie wszyscy, znowu trochę mnie nie było, ale teraz pomyślałam sobie, że może ktoś będzie zainteresowany tym co wydarzyło się w procesie o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Nie pamiętam czy pisałam, więc najwyżej się powtórzę: w czerwcu była konsultacja psychologiczna. A teraz, pod koniec września, zapoznałam się z całym materiałem dowodowym. Od tej chwili nie obowiązuje mnie już tajemnica.
Trudno jest mi pisać tutaj na forum co sądzę o tych kościelnych procesach. Jako prawnik i przy okazji (tak wyszło w życiu) również absolwent prawa kanonicznego powiem tak: kościelny proces jest żałosną imitacją procesów w normalnych sądach, przy czym obowiązujące tam zasady pochodzą z czasów średniowiecza i może miały jeszcze jakiś sens dopóki (w 1983 r.) nie pojawił się słynny kanon 1095 nr 3, na podstawie którego ludzie typu pan K. zarządzający TVP i inni, otrzymują stwierdzenia nieważności. W każdym razie ja na własnej skórze doświadczyłam jak ogromna przepaść dzieli teorię (czyli wszystkie górnolotne treści dotyczące niezwykłej powagi sakramentu małżeństwa, które słyszałam na studiach) od praktyki, czyli tego jak wygląda szara rzeczywistość w sądzie kościelnym.
Każdy kto naiwnie mysli, decydując się na złożenie takiego wniosku, że tam rozważane są dogłębnie kwestie duchowe (bo czym w końcu jest sakrament, jak nie rzeczywistoscią duchową: widzialny znak niewidzialnej łaski) i wyroki, które zapadają są tą "prawdą, która wyzwala" - wszyscy ci są po prostu smutnie naiwni i nieświadomie narażają się na wielki grzech. Ale cóż, Kościół daje takie możliwości, więc większy grzech ma ten kto te procesy wymyślił i prowadzi.

W każdym razie dla zainteresowanych: moje "badanie" psychologiczne trwało godzinę, przy czym po ok. 40 minutach pani zaczęła mnie popędzać, żebym się streszczała, bo ma już kolejną osobę umówioną.
Jej diagnoza jest taka, że bycie DDD i przy okazji wychowanie przez matkę, z którą relacja była destrukcyjna (opierając się wyłącznie na twierdzeniach człowieka, który złożył wniosek o stwierdzenie nieważności małżeństwa i przedstawiał wszystkie fakty, w tym też kłamiąc, tak aby uzyskać spodziewany efekt), mimo późniejszych różnych terapii itd., powoduje, że nie jest się zdolnym do zawarcia ważnego małżeństwa.

Moja koleżanka, która czasami prowadzi takie sprawy powiedziała, że w wyrokach sędziowie opierają się głównie na tej opinii psychologicznej i połowa wyroku to będzie przepisanie bezkrytyczne tej opinii.

Diagnoza postawiona po godzinie rozmowy, bez weryfikacji informacji u niezależnych źródeł. Nie wiadomo nawet, czy przez psychologa o specjalności klinicznej (bo tylko taki może stawiać diagnozy). Proces, w którym sędzia na oczy nie widzi tych, o których życiu będzie decydował. Są dla niego po prostu jakimiś anonimowymi danymi.

Jestem zdegustowana i przede wszystkim zszokowana tym jak mało wartościowy w niektórych kręgach Kościoła jest sakrament małżeństwa. Smuci mnie to i myślę, że dzieje się dokładnie tak jak Jezus powiedział kiedyś faryzeuszom: na początku tak nie było.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Zwyklaosoba »

Ruta, no właśnie tak jak napisałaś, mój mąż po ślubie przez mogę powiedzieć 3 z 4 lat był wzorem męża i to również na poziomie kościoła i sakramentów, rozmawialismy o tym, że czuć łaskę, na początku kryzysu powiedział,że dla niego było ważne ,już po wyprowadzce ( wiem po czyich namowach, jego przyjaciela alkoholika,bo i sam mnie ten przyjaciel namawiał i mówił ,że można unieważnić ) mąż raz rzeczywiście wspomniał " można unieważnić " . Ostatnio również zapytałam we wiadomości męża czy może nie chc iść do księdza,który mógłby nam pomóc odpowiedzieć / pomóc rozeznać w kwestii ważności z jego strony ( dla mnie z mojej strony ważne oczywiście było ), w odpowiedzi dostałam informację ,ze księża nic nie mają pojęcia i sami grzeszą... Jak widać bardzo ogólne i nie mające nic wspólnego z naszym życiem wymijające zdanie, po prostu okoliczności się zmieniły, dlatego podważa się małżeństwo, ale to właśnie o te okoliczności chyba chodzi, te złe. Sama mając 29 lat myślę co zrobić , jak postąpić, jak nauczyć się żyć w tej nowej sytuacji, wszystko jest inaczej, tak wiem jak u każdego z forum, ale sytaucja Małgosi jest mi też bliska,jesteśmy w podobnym wieku, bez dziecka, oddaje to Bogu i jest łatwiej ale mam te chwilowe myśli o ważności, czasem naprawdę widzę z jak nieodpowiedzialnym człowiekiem się mierzę, który od razu przekreślił, zdradził, odszedł bez wyjaśnienia, są sprawy gdzie naprawdę ludzie próbują i nie wychodzi, sytuacja marylki chociażby, no była próba , są problemy ,widzę ale pomimo wszystko starania, może się jeszcze uda.. ja nie oceniam po prostu próbuję czerpać z waszych historii, jakaś walka...a u mnie nic od razu ataki o pieniądze i koniec rozmowy, roszczenia typowo dziecięce, wszystko na już ,bo tak postanowił..
Dziękuję Małgosiu za informację o procesie unieważnienia po stronie kościoła, daje mi to dużo do myślenia, bardzo dużo. Jedynie czuje się bezpieczna,kiedy oddaje moje małżeństwo Bogu, zawierzam jego losy ,proszę o prowadzenie , widzę z oddanie tego do "urzędu kościoła" nie do końca jest na chwilę obecną dla mnie ,dałaś mi bardzo dużo wartościowego świadectwa
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Monti »

W Kościele w bardzo wielu obszarach szwankuje czynnik ludzki i tutaj też tak się może zdarzać, zwłaszcza, że rzeczona przesłanka jest bardzo ogólna. Większości "klientów" sądów biskupich pewnie chodzi o to, żeby uzyskać stwierdzenie nieważności i "zalegalizować" kolejny związek, stąd ta szeroka wykładnia pewnie jest im na rękę. Natomiast chyba nie można uogólniać, że procedura generalnie zawodzi, bo masz zbyt małą próbę statystyczną. Ja kiedyś czytałem wywiad z oficjałem "mojego" sądu metropolitalnego (przemyskiego), który mówił, że tam większość spraw kończy się nieuwzględnieniem skargi.
W przypadku niezdolności z przyczyn psychicznych nie ma innej możliwości jak korzystanie z wiedzy specjalistycznej, dlatego nie rozumiem do końca wątpliwości Ruty (na marginesie, nie powoływałbym się też na księdza, któremu zdarzało się głosić bardzo kontrowersyjne tezy).
Jest takie powiedzenie: lepsze posłuszeństwo niż nabożeństwo. Podeszłaś do tego procesu uczciwie, więc trzeba zaufać Duchowi Św., który działa w Kościele. Nawet jeśli rozstrzygnięcie będzie nie po Twojej myśli, w praktyce pewnie niewiele ono zmieni w Twoim życiu.
Pogody ducha.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Ruta »

Monti pisze: 14 wrz 2021, 22:07 W Kościele w bardzo wielu obszarach szwankuje czynnik ludzki i tutaj też tak się może zdarzać, zwłaszcza, że rzeczona przesłanka jest bardzo ogólna. Większości "klientów" sądów biskupich pewnie chodzi o to, żeby uzyskać stwierdzenie nieważności i "zalegalizować" kolejny związek, stąd ta szeroka wykładnia pewnie jest im na rękę. Natomiast chyba nie można uogólniać, że procedura generalnie zawodzi, bo masz zbyt małą próbę statystyczną. Ja kiedyś czytałem wywiad z oficjałem "mojego" sądu metropolitalnego (przemyskiego), który mówił, że tam większość spraw kończy się nieuwzględnieniem skargi.
W przypadku niezdolności z przyczyn psychicznych nie ma innej możliwości jak korzystanie z wiedzy specjalistycznej, dlatego nie rozumiem do końca wątpliwości Ruty (na marginesie, nie powoływałbym się też na księdza, któremu zdarzało się głosić bardzo kontrowersyjne tezy).
Jest takie powiedzenie: lepsze posłuszeństwo niż nabożeństwo. Podeszłaś do tego procesu uczciwie, więc trzeba zaufać Duchowi Św., który działa w Kościele. Nawet jeśli rozstrzygnięcie będzie nie po Twojej myśli, w praktyce pewnie niewiele ono zmieni w Twoim życiu.
Pogody ducha.
Czynnik ludzki szwankuje zawsze i wszędzie. Taka jest natura człowieka, że jest słaba. I dotyczy to każdego z nas. Natomiast Kościoł jest czymś więcej niż tylko zbiorem ludzkich czynników i w tym wymiarze wznosi się ponad czynnik ludzki.

Co do samych procedur i ich liberalizacji, toczy się w Kościele dyskusja na ich temat. I są głosy, nawołujące do dalszej liberalizacji, nawet w bardzo skrajnych formach, i są takie, które twierdzą, że już obecne procedury godzą w istotę małżeństwa i prawdę o tym, czym małżeństwo sakramentalne jest. Są też przypadki, takich unieważnień małżeństw, które wielu wiernych traktuje jako zgorszenie publiczne. W mojej osobistej ocenie jest to rodzaj sygnału alarmowego. Z drugiej strony nie jest to pierwszy raz w historii Kościoła, gdy toczą się spory, gdy można nawet mówić o pewnym rodzaju kryzysu. Nie ma czym się martwić, wiemy przecież, że Kościoł, właśnie dzięki temu, co przekracza ludzką naturę wszystkie te próby przetrwał - i kolejne przetrwa także.

Co do powoływania się na księdza Tadeusza Guza. Ksiądz Tadeusz nie ma nałożonych żadnych sankcji kościelnych, ma swobodę głoszenia. Nie wiem o które dokładnie tezy księdza ci chodzi. Wiele tez księdza Guza na przestrzeni ostatnich lat zostało uznanych za kontrowersyjne, od kwestionowania teorii ewolucji, poprzez oceny historyczne, aż po aktualne tematy. Nie śledziłam wszystkich takich sytuacji, ale te które znam, odbywały się w atmosferze linczu, wyciągania z kontekstu pojedynczych zdań i szukania haków oraz gombrowiczowskiego dorabiania gęby. Cały postęp naukowy opiera się od zawsze się na tym, by zadawać niewygodne pytania i tworzyć nowe tezy, nawet i najbardziej kontrowersyjne. A także by mieć odwagę krytykować zastany opis świata. Nie zawsze słusznie, ale czasem jednak tak. Gdyby nie odwaga wielu ludzi, którzy podważali zastany porządek nie mielibyśmy choćby fizyki kwantowej. I niewiele brakowało by ta dziedzina nauki została całkowicie zarzucona jako rodzaj niemożliwej fantasmagorii. Bo nic się zupełnie nie zgadzało ze znana wszystkim mechaniką klasyczną. I nie zgadza się nadal. Ale cały współczesny przemysł komputerowy, cały system GPS i wiele innych wynalzków opiera się na tym, co wypracowano w obrębie fizyki kwantowej.

Myślę, że gdybyś Monti zamiast opierać się na doniesieniach o kontrowersyjnych teazach księdza Guza posłuchał co ma do powiedzenia na temat praktyki posiłkowania się świeckimi psychologami w procesach kanonicznych, i tego jakie skutki to przynosi, zrozumiałbyś wątpliwości dotyczące tej właśnie praktyki. I nie są to wątpliwości zgłaszane tylko przeze mnie i księdza Guza :) Fetyszyzujemy psychologię wpsółczesnie do granic możliwości, podobnie jak tzw. "badania naukowe". Podczas gdy od dawna wiadomo, że amerykańscy naukowacy udowodnili, że nie nie istnieją amerykańscy naukowcy. I nie jest to fejk. To realne badanie amerykańskich naukowców badających doniesienia o osiągnięciach i wynikach badań amerykańskich naukowców. Jak się okazuje, dla podniesienie autorytetu i rangi pisanego tekstu wystarczy napisać, że to o czym piszemy potwierdził wyniki badań amerykańskich naukowców. I rzadko to ma czas, by sięgnąć do źródła i sprawdzić czy takie badanie wogóle zostało przeprowadzone.

Współczesna psychologia w dużej mierze opiera się na badaniach "amerykańskich naukowców", którzy ustalili między innymi, że w sytuacji kryzysu w małżeństwie należy mówić dziecku, że rodzice nigdy już nie będą razem (słowo nigdy to kwantyfikator wielki, którego klasyczna psychologia nie zaleca używać w stosunku do relacji).

Posłuszeństwo wobec wyroku w procesie kanonicznym zaczyna się po prawomocnym wyroku, co oznacza, że istnieje możliwość odwołania się od decyzji I instancji i nie jest to aktem nieposłuszeństwa.
Nowiutka

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Nowiutka »

Zwyklaosoba pisze: 14 wrz 2021, 14:38 Ostatnio również zapytałam we wiadomości męża czy może nie chc iść do księdza,który mógłby nam pomóc odpowiedzieć / pomóc rozeznać w kwestii ważności z jego strony ( dla mnie z mojej strony ważne oczywiście było ), w odpowiedzi dostałam informację ,ze księża nic nie mają pojęcia i sami grzeszą...
Tak się pozwolę wtrącić - to, że dla ciebie było nie oznacza, że po twojej stronie"czegoś nie znajdą". Podobno nie szuka się winnych, ale tak jak dwa nieogary do naprawy się spotkają tak rozpatruje się obie strony - i może się okazać, że po twojej stronie byla również"wina". A może nawet przeważająca.
Nie jest weryfikowany stan bieżący (więc nie przekreśla to możliwości zamążpójścia) ale stan na dzień przysięgi - czy byliście na tyle dojrzali m.in, a nie tylko czy "widzieliście w co się pakujecie".
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Nirwanna »

Drodzy forumowicze alias czynniku ludzki Kościoła ;-)
Jakkolwiek rozumiem mechanizm ekonomizacji języka, zachęcający do skracania wypowiedzi, to czasem bywa zgubny ten mechanizm. Bo ostatecznie zmienia zawartość treściową wypowiedzi.
Nie unieważnienie. Stwierdzenie nieważności.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ewuryca

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Ewuryca »

Ja rowniez jestem w trakcie takiego procesu, nie mam watpliwosci co do slusznosci mojej decyzji aby taki proces rozpoczac. Ze trony osob mocno wierzacych nieustannie slysze krytyke, ze szukam furtki, ze kosciol sie sprzedal, ze niszczy malzenstwa itd. I musze powiedziec, ze mnie zniesmaczaja takie glosy. Z jednej strony glosi sie posluszenstwo Kosciolowi, ale najchetnej tam gdzie nam pasuje. I moze kontrowersyjnie, ale wiadomo, ze kazda wierzaca osoba, nie chce aby Kosciol dopuscil osoby w powtornym zwiazku do przyjmowania Komuni Sw. I tu Kosciolowi jest sie poslusznym, ale juz badanie waznosci malzenstwa to najchetniej zamknac taka mozliwosc, tu juz Kosciolowi nie do konca chcemy byc posluszni czy tez przeszkadza ludziom ze w ogole jest mozliwosc takiego procesu. Mmam troche podobnych odczuc jak Malgosia, ze my dopisujemy do tego uduchowienie, a czesto taki proces to po prostu ich praca - dziennie maja pewnie kilka osob i takie same historie. co do samego grzechu, to jesli proces jest przeprowadzony prawdomownie i zeznania skladane z najlepsza nasza wiedza to nie ma mowy o zadnym grzechu zadnej strony.
Co do rozeznania Ruty, to z tego co sie orientuje to tak nie dziala, bada sie czy w momencie skladania przysiegi ktos byl zdolny a nie czy w malzenstwie przez pare miesiecy ktos wywiazywal sie z obowiazkow malzenskich czy nie. Tak samo jak moj maz mowil ze mnie kochal w trakcie brania slubu, i ksiadz tez powiedzial ze nie o milosci tutaj sie decyduje. Ja jestem praktycznie pewna ze moje malzenstwo nie bylo waznie zawarte i mysle, ze moze maz mial dobre intencje ale alkoholik i osoba ktora nigdy w zyciu nie dochowala wiernosci nikomu moze byc po prostu niezdolna do takiej przysiegi, moze nawet o tym nie wiedzial. Druga sprawa to taka ze kazde malzenstwo jest wazne wiec jesli ktos nie ma zamiaru takiego pozwu skladac to wedlug mnie nie ma sensu non stop o waznosci malenstwa myslec. Jest wazne i kropka.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Monti »

Ruto, temat relacji pomiędzy wiarą a nauka jest bardzo szeroki i raczej nie na ten wątek :)
Myśle, ze temat posłuszeństwa Kościołowi jest bardzo ważny i powinien tu wybrzmieć, zwłaszcza w tych czasach, gdzie wielu uważa się za mądrzejszych od Papieża i raczej nic dobrego z tego nie wynika. Dotyczy to wielu kwestii kwestii - od liturgii, poprzez "Amoris Laetitia" i procesy kanoniczne aż po wiele innych kwestii. Nie ma co przejmować się głosami tych osób, które uważają, że wiedzą lepiej.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Ruta »

Ewuryca pisze: 15 wrz 2021, 9:53
Co do rozeznania Ruty, to z tego co sie orientuje to tak nie dziala, bada sie czy w momencie skladania przysiegi ktos byl zdolny a nie czy w malzenstwie przez pare miesiecy ktos wywiazywal sie z obowiazkow malzenskich czy nie.
Nie uważam, że osoby występujące do sądu biskupiego o stwierdzenie nieważności małżeństwa zasługują na potępienie. Sądzę, że pozwala to wielu osobom uprządkować swoją sytuację życiową, dowiedzieć się, że ich małżeństwo jest ważne, lub że nie są małżonkami, bo do ważnego zawarcia małżeństwa z różnych powodów nie doszło. A że jest to obszar, który tworzy okazję do nadużyć? Też. Każdej rzeczy na świecie możemy użyć dobrze lub źle. Natomiast za zasadną uważam dyskusję o tym, jak przebiega sam proces.

Co do mojego rozeznania, było to moje prywatne rozeznanie, na moje własne potrzeby. Nie ma potrzeby, bym stosowała w tym reguły kanoniczne. Myślę, że bardziej potrzebowałam rozeznać to sercem. Aczkolwiek sądzę też, że skoro mój mąż wypełniał przysięgę małzeńską, oznacza to, że był zdolny do jej wypełniania w chwili w której ją składał. Gdyby nie był zdolny, nie byłby w stanie jej potem wypełniać. Byłoby to dziwne gdyby w dniu 22 sierpnia mój mąż był osobą niezdolną do wypełniania przysięgi małżeńskiej, a już 23 sierpnia stał się do małżeństwa zdolny i dawał temu dowód na codzień, przez kolejne lata.
Jestem też przekonana, że sam sakrament działa w sposób, który małżonków do małżeństwa uzdalnia coraz bardziej i bardziej. Dojrzewamy w życiu, jako małżonkowie także.
ODPOWIEDZ