Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Dzień dobry, jako nowy członek forum chciałam na początku przywitać się ze wszystkimi.
Dziękuję, że jesteście. Bardzo liczę na wsparcie doświadczonych osób-takie merytoryczne i również duchowe.
Chciałam przedstawić swoją historię, która jest naprawdę bardzo smutna, im więcej samotności i modlitwy, tym więcej tej "biedy" widzę w moim małżeństwie.
Ale najpierw chciałam zapytać się czy są tutaj osoby, które złożyły pozew rozwodowy albo zostały pozwane, ponieważ wcześniejszy rozwód cywilny jest warunkiem do złożenia wniosku o stwierdzenie nieważności małżeństwa?
Mój mąż, po 9 latach małżeństwa, wniósł o rozwód bez orzekania o winie, ponieważ przede wszystkim uznał w pewnym momencie, że nasze małżeństwo jest nieważne, on mnie nie kocha i chce stwierdzenia nieważności, po to by na nowo ułożyć sobie życie tak jak powinno to wyglądać zgodnie z tym co mówi pan Pulikowski, czy ks. M. Dziewiecki. Do tego on zawierzył się Maryi w Niepokalanowie i po wielu modlitwach zrozumiał, że to rozstanie oraz fakt, że małżeństwo jest nieważne, jest właśnie wolą Niepokalanej. Bo razem będziemy oboje nieszczęśliwi.
To jest bardzo krótkie streszczenie jakby końcowego efektu, przez 9 lat dużo się wydarzyło i na pewno o tym opowiem.
Pozew złożony niedawno. W toku bardzo nieprzyjemna "walka" o pieniądze, jego obojętność i wrogość wobec mnie, a także moja zraniona miłość, która uniosła się honorem, a teraz płacze z rozpaczy. Jednocześnie wiem jak trudne było to małżeństwo i nie mam pewności czy aby na pewno, na 100% jest ważne? Ja wiem, że z mojej strony było ważne, chciałam tego małżeństwa, tej rodziny, w najgorszych snach nie przypuszczałam, że mogłoby się wszystko rozsypać. Tylko nie wiem tak naprawdę jak było z moim mężem.
Jak ustosunkować się do takiego powodu rozwodu? Jest mi bardzo trudno.
Chciałabym przyjść na spotkanie ogniska Sychar, które jest w sasiedniej parafii, ale jestem po operacji kręgosłupa i jestem uwiązana w domu (zaraz po operacji usłyszałam, że nie może na mnie patrzeć i że mnie nie kocha). Czuję, że dobrze zrobiłby mi kontakt z osobami, które wiedzą, znają ten ból rozpadu małżeństwa i nie podchodzą to tego tak jak cały świat.
Z jednej strony pragnę naprawiać nasz związek, ale z drugiej strony jest w nim tyle bólu, że zastanawiam się czy to jest wolą Bożą, żeby walczyć...
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Nirwanna »

Witaj, Małgorzato, u nas na forum,
Za chwilę zapewne odezwą się osoby, które być może były w podobnej do Twojej sytuacji.
Ja tylko wspomnę, aby po 1. nie podawała na forum charakterystycznych szczegółów, po których można byłoby rozpoznać Was w realu, a po 2. na pewno warto - gdy tylko staniesz na nogi - pójść na spotkanie Ogniska sycharowskiego :-)

Nie wiem, czy na tym etapie jest realne, aby przekonać Twojego męża, że do wszczęcia procesu stwierdzenia nieważności małżeństwa nie jest potrzebny rozwód, prawo kanoniczne nie nakłada takiego warunku. Ale może Ci się to przydać w sądzie cywilnym, ten argument.
Jednocześnie, przypomnę - może trudne w wydźwięku, ale jednak prawdziwe - zdanie św. Jana Pawła II, że "może istnieć małżeństwo prawdziwe, choć nieudane". Wybrzmiało ono w kontekście właśnie stwierdzeń nieważności małżeństwa, w tym tekście: https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/ja ... 22001.html

Wspieram modlitwą.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Bardzo dziękuję za ten tekst, dla mnie jest on nadzieją na to, że Bóg, którego woli szukam, nie dopuści do orzeczenia nieważności prawdziwego sakramentu. W naszym przypadku trudne słowa: "może istnieć małżeństwo prawdziwe, choć nieudane", są tym co tak naprawdę myślę ja sama o naszym związku.
Ile błędów popełniłam! "Kochając" za bardzo. W cudzysłowie, bo to taka niedojrzała miłość. Dopiero teraz to widzę. Zgadzałam się na wszystkie fanaberie męża, poddałam się całkowicie jego indoktrynacji, udawałam głupszą, po to, żeby on czuł się męski, ważny, szanowany. Taki sposób zbawiania go wymyśliłam. Wtedy nie pytałam Boga co o tym myśli, nie zastanawiałam się nad tym, że nikt inny, tylko Bóg nas zbawił. Nie miałam świadomości, że po pierwsze zrobiłam z męża bożka, któremu się kłaniałam (aż w pewnym momencie budziło to taką frustrację, że wybuchałam z żalami), a po drugie sama siebie stawiałam w roli Boga, czyli tego, Który jako jedyny mógł ratować mojego męża.
Tyle zła mi wyrządził, tak bardzo zniszczył moje poczucie kobiecości, ale z drugiej strony wiem teraz, że sama się "podkładałam".
I żeby było tragiczniej: mimo tego, że odtrącił mnie w brutalny sposób wtedy, gdy byłam najbardziej słaba i bezbronna, pochłonięta ogromnym bólem przed i po operacji, dopiero teraz zrozumiałam czym różni się miłość-uczucie od miłości-decyzji.
Kiedy patrzę na męża zupełnie nie "czuję" miłości, tylko żal. Natomiast wiem, że chcę go jako męża aż do śmierci. Chcę tego małżeństwa, bo taką podjęłam decyzję 9 lat temu i a tamten czas była ona świadoma i dobrowolna.
Błędem było tylko to, że od samego początku rezygnowałam ze swoich potrzeb. Ale tak zostałam wychowana, że nie liczę się ja tylko drugi człowiek, a do tego zabrakowało mądrej osoby, która powiedziałaby: nie warto się spieszyć, dłuższe narzeczeństwo jest bardzo ważne.
Pobraliśmy się po ok. 10 miesiącach od tego kiedy staliśmy się parą. Wcześniej jako znajomi znaliśmy się 2 miesiące....
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: JolantaElżbieta »

Jakie te historie są do siebie podobne - opisałaś moje małżeństwo i moje życie :-( Witaj w klubie małżonków, którzy poważnie traktują to co ślubowali. Mój mąż wytrzymał dłużej - odszedł do kochanki po 34 latach wspólnego życia, gdy byłam z nim w najgorszych momentach - gdy stracił pracę, gdy byl chory. Wszystko przetrwałam, a on i tak odszedl. Na koniec mi powiedział, żeby sobie niczego nie wyrzucała, że było dużo pięknych chwil w naszym życiu, ale on to już zamknął, a do rozwodu przygotowywał się wiele lat. Przed Tobą dużo trudnych dni Malgorzato. Bądź tu z nami :-)
kocimiętka
Posty: 95
Rejestracja: 24 mar 2019, 19:37
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: kocimiętka »

:shock: :shock: :shock:
To Twój Mąż zaczyna nawrócenie od pozwu o rozwód? Nie chcę filozofować, ale coś wątpliwej jakości to nawrócenie.
Małgorzata D. pisze: 07 wrz 2019, 10:33 zabrakowało mądrej osoby, która powiedziałaby: nie warto się spieszyć, dłuższe narzeczeństwo jest bardzo ważne.
Pobraliśmy się po ok. 10 miesiącach od tego kiedy staliśmy się parą. Wcześniej jako znajomi znaliśmy się 2 miesiące....
Wydaje mi się, że długość narzeczeństwa nie jest aż tak ważna jak jakość narzeczeństwa. Ważniejsze jest jak się ten okres wykorzysta w kontekście przygotowania się do małżeństwa jak na przykład do dłuuuugiej wyprawy. Pan Pulikowski mówił, że optymalnie jest jeśli narzeczeństwo przeżyje 4 pory roku, czyli trwa rok. Natomiast jak się ten okres przeżyje i jak się go wykorzysta to już zupełnie inna spraw.
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Nirwanna pisze: 07 wrz 2019, 9:34 Nie wiem, czy na tym etapie jest realne, aby przekonać Twojego męża, że do wszczęcia procesu stwierdzenia nieważności małżeństwa nie jest potrzebny rozwód, prawo kanoniczne nie nakłada takiego warunku. Ale może Ci się to przydać w sądzie cywilnym, ten argument.
Na stronie sądu metropolitalnego, który byłby właściwy dla naszej sprawy, wyrok rozwodowy jest jednym z dokumentów wymaganych do złożenia wniosku o stwierdzenie nieważności małżeństwa...
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: s zona »

Witaj Malgorzato,
chyba najtrudniejszy jest ten poczatkowy okres , Ty cierpisz jeszcze fizycznie ...

A moze warto oddac ten bol w jakies intencji , tak jak mowi Nirwanna , zeby sie nie zmarnowal i nie byl na darmo ..

Mnie pomagala na poczatku - kiedy bylo tak strasznie trudno -Sycharowska Droga Krzyzowa .. krotkie rozwazania, ale takie w punkt .. polecam

http://sychar.org/modlitwa/sycharowska- ... zyzowa.pdf
...."Jeżeli nie oddajemy Panu Jezusowi bolesnych wspomnień,
pamięci o doznanych krzywdach, żalu, niechęci, urazy, nieprzebaczenia, trwania w gniewie – nasz krzyż staje się ciężki i gorzki.
Gdy ODDAMY MU WSZYSTKO, co jest w nas, nasz krzyż stanie
się lekki i słodki. A gdy zaczynamy patrzeć na to trudne doświadczenie oczami Boga, który pragnie uzdrawiać nasze małżeństwo,
uwalniać nas i obdarzać swoim życiem, wtedy doświadczamy
Bożego błogosławieństwa...."

ps jutro pielgrzymujemy z przyjaciolmi do pieknego sanktuarium, pomodle sie rowniez w Twojej intencji o sily dla Ciebie i Boze Prowadzenie ..
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

S zono dziękuję za modlitwę! Przeglądam cały czas stronę sucharowską i dzisiaj też znalazłam Drogę Krzyżową :) To prawda: kiedy ofiarowuję w jakiejś intencji moje cierpienie (również to fizyczne) jest mi dużo łatwiej. Pan Bóg niesamowitych rzeczy już dokonał w moim sercu przez ten czas. Wszystko trwa już 3 miesiące. Straszne miesiące. Dopiero wczoraj zrozumiałam Słowo, które dostałam w trakcie modlitwy wspólnotowej: jest moim podpisem. Bo dopiero wczoraj, dzięki stronie sycharowej i forum zrozumiałam, że nie mogę jako katolik godzić się na rozwód. Mam tyle lat na karku, doświadczenie kilku lat we wspólnocie i zupełnie o tym nie wiedziałam. Kiedy mąż wyskoczył z rozstaniem i zaczął zachowywać się okrutnie wobec mnie tak z dnia na dzień (np. mimo że potrzebowałam nieustannej pomocy przy wszystkim, zabronił żeby ktokolwiek mnie odwiedzał: sama przez pierwszy miesiąc nie mogłam wyjść z domu), sama zgodziłam się na rozwód "za porozumieniem stron", żeby tylko szybko się wszystko rozwiązało, żebym mogła spotykać się z bliskimi, żebym nie była pozbawiona wsparcia psychicznego. Ja zawsze byłam pod dużym jego wpływem i robiłam wszystko, żeby tylko ułatwić mu życie. Zrozumiałam dopiero teraz, że i z tym rozwodem chciałam mu pomóc, bo jemu tak bardzo zależy, a ja chcę, żeby on był szczęśliwy. Bo jak będzie szczęśliwy, to będzie spokojny, nie będzie dręczył mnie psychicznie.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Nirwanna »

Małgorzata D. pisze: 07 wrz 2019, 16:50
Nirwanna pisze: 07 wrz 2019, 9:34 Nie wiem, czy na tym etapie jest realne, aby przekonać Twojego męża, że do wszczęcia procesu stwierdzenia nieważności małżeństwa nie jest potrzebny rozwód, prawo kanoniczne nie nakłada takiego warunku. Ale może Ci się to przydać w sądzie cywilnym, ten argument.
Na stronie sądu metropolitalnego, który byłby właściwy dla naszej sprawy, wyrok rozwodowy jest jednym z dokumentów wymaganych do złożenia wniosku o stwierdzenie nieważności małżeństwa...
Wiem, że są diecezje, gdzie sądy tego wymagają, jednak jest to rodzaj ułatwienia sobie pracy przez sąd, a nie nakaz prawny prawa kanonicznego.
Małgorzata D. pisze: 07 wrz 2019, 19:25 mimo że potrzebowałam nieustannej pomocy przy wszystkim, zabronił żeby ktokolwiek mnie odwiedzał: sama przez pierwszy miesiąc nie mogłam wyjść z domu
Małgorzato - nie wiem, czy masz świadomość, ale to co opisujesz, wyczerpuje znamiona przemocy.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Nirwanna pisze: 07 wrz 2019, 19:40
Małgorzata D. pisze: 07 wrz 2019, 16:50
Nirwanna pisze: 07 wrz 2019, 9:34 Małgorzato - nie wiem, czy masz świadomość, ale to co opisujesz, wyczerpuje znamiona przemocy.
Tak, wiem już niestety...
Dlatego jestem w takiej trudnej sytuacji. Jednak ta jego przemoc psychiczna nie jest taką typową np. dla psychopaty. Ten temat poznałam bardzo szczegółowo.
Jestem prawie pewna (nie jestem psychiatrą, więc nie mogę mieć 100% pewności), że mój mąż ma zaburzoną osobowość. Pochodzi z dysfunkcynej rodziny, jego matka ma narcystyczne zaburzenie osobowości. W całym życiu nie poznałam straszniejszej osoby, ona jest na wskroś złą osobą. Z mężem poznaliśmy się wtedy, gdy on właśnie po raz pierwszy postanowił uwolnić się od niej. Pracował nad sobą, przeszedł jakąś terapię, wyprowadził się w końcu od niej i zafascynował Bogiem. Niestety nie miałam wtedy takiej wiedzy jaką mam teraz. Mój mąż ma w sobie jakby dwie osoby, coś jak Dr Jekyll i Mr Hyde. Jest wielkodusznym kochającym człowiekiem, który chce zbawiać świat i mówić o Bogu. Ale jest też ciemna strona, człowiek który jest bezwzględny, egocentryczny, nieczuły i niewspółczujący. Od jesieni zaczęły się te osoby częściej zmieniać. Ale może to była jego reakcja na to, że po prostu przestawał mnie kochać i wszystko z mojej strony go denerwowało...? Nie wiem, nigdy nie poddał się jakiekolwiek diagnozie.
W trakcie procesu adopcyjnego (tak, jednym z elementów jest to, że nie możemy mieć dzieci-moja historia jest skomplikowana) okazało się, że ma ponadprzeciętny, powyżej skali stopień agresji oraz podatności na uzależnienie.
Wiem, on może nie być zdolny do małżeństwa. Ale przecież ja o tym nie mogę decydować! Mąż do tej pory funkcjonował raczej normalnie w społeczeństwie, prowadzi firmę. Jednak ma mentalność nastolatka.
Nie widziałam tego kiedy się pobieraliśmy, wydawał mi się męski i dojrzały.
Jakby nie było, ja nie mogę sama decydować z góry jak to zrobił on, że małżeństwo jest na pewno nie ważne i nie mogę zgodzić się na rozwód...
Jestem w strasznym zamęcie.
Ostatnio zmieniony 07 wrz 2019, 20:46 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: JolantaElżbieta »

Małgorzata D. pisze: 07 wrz 2019, 19:25 S zono dziękuję za modlitwę! Przeglądam cały czas stronę sucharowską i dzisiaj też znalazłam Drogę Krzyżową :) To prawda: kiedy ofiarowuję w jakiejś intencji moje cierpienie (również to fizyczne) jest mi dużo łatwiej. Pan Bóg niesamowitych rzeczy już dokonał w moim sercu przez ten czas. Wszystko trwa już 3 miesiące. Straszne miesiące. Dopiero wczoraj zrozumiałam Słowo, które dostałam w trakcie modlitwy wspólnotowej: jest moim podpisem. Bo dopiero wczoraj, dzięki stronie sycharowej i forum zrozumiałam, że nie mogę jako katolik godzić się na rozwód. Mam tyle lat na karku, doświadczenie kilku lat we wspólnocie i zupełnie o tym nie wiedziałam. Kiedy mąż wyskoczył z rozstaniem i zaczął zachowywać się okrutnie wobec mnie tak z dnia na dzień (np. mimo że potrzebowałam nieustannej pomocy przy wszystkim, zabronił żeby ktokolwiek mnie odwiedzał: sama przez pierwszy miesiąc nie mogłam wyjść z domu), sama zgodziłam się na rozwód "za porozumieniem stron", żeby tylko szybko się wszystko rozwiązało, żebym mogła spotykać się z bliskimi, żebym nie była pozbawiona wsparcia psychicznego. Ja zawsze byłam pod dużym jego wpływem i robiłam wszystko, żeby tylko ułatwić mu życie. Zrozumiałam dopiero teraz, że i z tym rozwodem chciałam mu pomóc, bo jemu tak bardzo zależy, a ja chcę, żeby on był szczęśliwy. Bo jak będzie szczęśliwy, to będzie spokojny, nie będzie dręczył mnie psychicznie.
Nie masz obowiązku nic mu ułatwiać - ja z takich samych motwów zgodziłam się na rozwód - bardzo tego żałuję. Ale czasu nie cofnę - przestrzegam tylko innych, którzy chcą popełnić ten sam błąd!
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: tata999 »

Małgorzata D. pisze: 07 wrz 2019, 20:32.
(...)nie możemy mieć dzieci-moja historia jest skomplikowana) (...)
Nie widziałam tego kiedy się pobieraliśmy, wydawał mi się męski i dojrzały.
Małgorzato, współczuję trudności, jakie przechodzisz. W mojej opinii dużo napisałaś o mężu i trudno się do tego odnieść - tym bardziej, że chodzi o Ciebie, tylko Ty tu jesteś, przeczytasz to i siebie tylko możesz zmienić. Ograniczam się zatem tylko do tego, co zwróciło najbardziej moją uwagę i może mieć związek bezpośrednio z Tobą. Po pierwsze - czy myślisz, że fakt, że nie możecie mieć dzieci może mieć znaczący wpływ na Twoje lub męża zachowanie? Czy "skomplikowana historia" jest nieprzepracowana, nie ma dodatkowych skutków? Nie wnikam w szczegóły. Niezależnie od przyczyny, brak możliwości posiadania dzieci jest zapewne bardzo trudnym doświadczeniem.
Druga sprawa, napisałaś, że wydawał Ci się męski i dojrzały. Co sprawiło, że tak Ci się wydawało?
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Angela »

Mój mąż zaczął się tak zachowywać też z dnia na dzień i też naginając argumenty religijne. Trwa to już 5 rok. Nie wiem jak sobie pomóc i nie mogę zdecydować się na jakieś radykalne środki (np. separacja) ze względu na dzieci -mąż użyje ich wtedy przeciwko mnie.
Wiem jedno, takie zaburzenia osobowości wynikają z bardzo dużych kompleksów. Otaczając się osobami uległymi, mają poczucie władzy. Mając też skłonność do uzależnień, uzależniają się od swojej ofiary, zwjększając stopniowo dawki okrucieństwa. Ofiara też jest uzależniona łaknąc jego akceptacji.
Zauważyłam zatem, że pogarsza sprawę zarówno otwarta walka (mąż jest w swoim żywiole), jak i uległość (mąża nie zadawala raz zdobyty przyczułek dominacji). Odpuszcza gdy widzi moją pewność siebie i obojętność na kolejne jego pomysły. Mówię ,,rób jak uważasz''. Nie utrudniam i nie ułatwiam, niech sam do końca niesie konsekwencje swoich pomysłów. Nie odkrywam też kart, co zrobię gdy spełni swoją groźbę. Nie odpowiadam swoimi groźbami, bo często są bez pokrycia. Z reguły zresztą nie wiem co robić i powierzam się Bogu. A gdy wiem, to i tak nie mówię.
Nie musisz ułatwiać mężowi rozwodu. Nie błagaj, by tego nie robił, ale sądzie możesz podważyć jego wniosek zaburzeniami osobowości udokumentowanymi w procesie adopcyjnym.
Zaufaj Bogu, nie opuszcza swoich dzieci. Choć prowadzi drogą kamienistą, doprowadzi bezpiecznie do celu.
Nie pielęgnuj też swojego poczucia skrzywdzenia, bo rodzi to niszczącą wewnętrznie nienawiść. Popatrz na męża jak na chorego, który sam musi przyjąć gorzkie lekarstwo, by coś się zmieniło. Niech leczy go Bóg. Ja modlę się w trudnych chwilach do anioła stróża męża.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Pavel »

Witaj Małgorzato,
Małgorzata D. pisze: 07 wrz 2019, 20:32 Nie widziałam tego kiedy się pobieraliśmy, wydawał mi się męski i dojrzały.
Bazując na własnym doświadczeniu i patrzeniu na żonę przed ślubem, jest to jakiś wyznacznik własnej dojrzałości.

Odnośnie tego co pisałaś o słowach swego męża w kontekście słów ks. Dziewieckiego i Jacka Pulikowskiego przytoczę słowa tego drugiego:
Nie ma takiego świństwa którego mężczyzna nie potrafi logicznie uzasadnić.

Moje małżeństwo nosiło poważne znamiona nieważności. Narzeczeństwo - jakościowo antyświadectwo tego jak powinno to wyglądać. Przygotowania do ślubu - kompletnie nie po bożemu. Oboje niedostatecznie dojrzali do małżeństwa, żyjący bez Boga.

Również w kryzysie rozważałem złożenie wniosku, gdy wszystko w co wierzyłem okazało się kłamstwem.
Doszedłem jednak do wniosku, że to nie jest właściwa droga. Dlaczego?

Sam sobie w swojej niedojrzałości taką żonę wybrałem. Z powodu właśnie odpowiedzialności za swoje decyzje i czyny, uznałem że duuuużo trudniej, ale zdecydowanie lepiej jest to małżeństwo uważnić, swoją postawą, korektą tego co wcześniej nie grało tak jak trzeba.

Dlatego postanowiłem ze swojej strony zrobić wszystko by uratować to małżeństwo na początku robiąc porządek ze sobą.
Na siebie bowiem mamy bezpośredni wpływ a roboty jest w bród.
Jak to mówił Pulikowski - nasi małżonkowie posiadają takie wady/trudności by jak najlepiej nas prowadzić do dojrzałości/świętości ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Dziękuję za Wasze odpowiedzi :)
Wszyscy macie rację, szczególnie to stwierdzenie dotyczące przekonania o męskości męża: wiele mówi o mojej dojrzałości wówczas.
Te ok. 10 lat temu byłam bardzo naiwna. Miałam za sobą złe doświadczenia ze związków z mężczyznami, którzy byli daleko od Kościoła i koniecznie chcieli mnie zmieniać (kolor włosów, kolor oczu itd.). Postanowiłam wtedy związać się tylko z kimś kto będzie w bliskiej relacji z Bogiem i będzie chciał być ze mną taką jaka jestem. Mój mąż był właśnie taki. Po ślubie zaczęło się to zmieniać, ale teraz wiem, że już wcześniej mogłam to zauważyć tylko pewnie nie chciałam się do tego przyznać.
Wiem, że mam wiele spraw do przepracowania. Temat dzieci nie był "ruszany" u profesjonalisty i uważam, że to był błąd. Wynikało to myślę głównie z takiego przekonania, że Bóg sam to naprawi w naszych sercach. Oboje z mężem mieliśmy bardzo "górnolotne" podejście do Boga, ja chyba z tego powodu, że byłam pod jego wpływem, ma w sobie sporo charyzmy (jednak moja ponadprzeciętna uległość ma ogromne znaczenie).
Najsmutniejsze jest to, że do tych wszystkich wniosków doszłam dopiero teraz, kiedy złamało mnie potworne cierpienie, które skonczyło się niespodziewaną operacją. Dla mnie ten czas był jak matrix, całe życie wywróciło mi się do góry nogami, nagle Bóg po prostu otworzył mi oczy. Miałam takie plany jak tylko dojdę do siebie, jak będziemy w końcu razem uprawiać sport (mój mąż ma bzika na tym punkcie, ja wręcz przeciwnie), będę się rozwijać, odkleję się wreszcie od niego (bo wszystko kręciło się wokół męża), pójdę na terapię itd. Cieszyłam się na to, jak on się ucieszy z moich zmian. A on wtedy zaczął się oddalać: byłam zaraz po szpitalu, a on całymi dniami był poza domem, kiedy wracał nawet nie wchodził do pokoju w którym leżałam...Nie wzbudziło to moich podejrzeń, bo on zawsze był zły kiedy byłam chora, jakby wkurzało go to, że jestem słaba. No i właśnie wtedy usłyszałam, że nie może na mnie patrzeć i ma mnie dosyć. I że on już nie jest moim mężem, bo nasze małżeństwo jest nieważne: rozważył to z Maryją.
Ja byłam w szoku, a dla niego nie było w ogóle mowy o wspólnej terapii, o walce...Nic, w ogóle, bo małżeństwo jest nieważne.
Myślę, że brak dzieci (nawet adopcja nie wyszła) to bardzo prawdopodobny powód jego odejścia. Wiem też, że do rozwodu z "kaleką" namawiała go jego matka, która za wszelką cenę chce mieć wnuka od tego syna. Nie mogę więcej o tym napisać, bo zdradziłabym szczegóły po których można byłoby zidentyfikować osoby.
Ona sama jest po rozwodzie tak jak i połowa jej rodziny, więc dla niej to zupełnie normalne: mąż/żona nie spełnia oczekiwań-do widzenia, szukam lepszego modelu.
Mój mąż ma potrzebę życia zgodnie z przykazaniami, dlatego chce stwierdzenia nieważności za wszelką cenę. Wykrzyczał mi, że kiedy wychodziłam za niego za mąż to na pewno nie chciałam mieć dzieci. Odwrócił całą naszą tragedię przeciwko mnie. Nie jest to prawda oczywiście, bo tyle co ja zrobiłam by mieć dzieci, to tylko Bóg wie. Celowo piszę "ja": mojego męża było trudno zmobilizować do współpracy, szło strasznie pod górę. Ale może miałam zbyt duże wymagania. Zresztą, to jest bardzo trudny temat i zrozumie to tylko ten, który sam tego doświadczył.
W każdym razie nasze małżeństwo zdecydowanie potrzebowało ratunku z zewnątrz i błagałam męża, żeby dał mi szansę, żeby poczekać do września, bo wtedy nawet nie było szansy na pójście gdziekolwiek, nie mogłam chodzić.
On po prostu odmówił, mimo, że jeszcze miesiąc wcześniej był mężem, który mówił, że kocha, planował kupowanie domu (bliźniaka) z moim bratem...Dla mnie to wygląda tak jakby wystraszyl się możliwości związku z niepełnosprawną osobą, która jeszcze do tego nie może mieć dzieci.
Ale cokolwiek by nie było: w sumieniu nie mogę zgodzić się na rozwód. Jednak muszę mieć rozdzielność majątkową, bo on w międzyczasie zaczął robić dziwne rzeczy finansowe, chce brać na kredyt samochód np. Czy rozdzielność majątkowa i podział majątku u notariusza jest tym samym co zgoda na rozwód?
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
ODPOWIEDZ