Małżeństwo na skraju rozpadu

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: s zona »

teodora pisze: 13 sty 2020, 17:59
Dzis np.byla taka sytuacja, że mąż zachował się wobec mnie bardzo wzruszająco i to był taki odruch, więc wiem,że zrobił to szczerze.

Potem z kolei taki zdażył się taki epizod, że zobaczył pudełko po ładnej bieliźnie którą ostatnio kupilam i przygladnął mu się chwilę (widziałam, że go zainteresowało) i od razu mam w głowie, że może chce kupić kowalskiej....

I teraz wogole nie umiem rozeznać, czy to naturalne podejżenia, czy jednak intuicja... Czy starać się dociekac prawdy? Czy warto? Na tym etapie, gdzie porozumienie między nami jest kruchutkie.
Teodoro .. czujesz potrzebe dociekania ?
Ja na poczatku czulam,az nadto .. i niemal nie popsulam tej naprawy ....

Jesli maz odruchowo szczerze zareagowal, wiec to szczere raczej ...

Kiedy odpuscilam mezowi a przede wszystkim Sobie w dociekaniu, wrocil dawny spokoj i taki pokoj w sercu ..
Moze warto dac sobie troche czasu .. np na 1 dzien potem kolejny wstrzymac sie od podejrzen ...

Czytalas moze Listy starego diabla do mlodego Levisa ?
Przypominam je sobie,kiedy chce sie w cos za bardzo wkrecic ;)

ps a moze to nieszczesne pudelko nasunelo mu obraz Ciebie w tej bieliznie ....
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Z tym pudełkiem równie dobrze mogło być tak, że wyobraził sobie Ciebie w tej bieliźnie.
Jakby chciał kowalskiej kupować bieliznę to akurat taką jak Ty masz?
Wydaje mi się, że ta wyobraźnia to Twoje słuszne zranienie jego niewiernością, brak zaufania.
Nie idź w to, bo zgadzam się z Nałogiem, że to zły duch wprowadza Cię w zamęt.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Oliś
Posty: 27
Rejestracja: 25 sie 2019, 20:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Oliś »

Teodoro, a po czym oprócz przeciągłego spojrzenia na pudełko po bieliźnie wnioskujesz, że coś jest nie tak?
teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: teodora »

Oliś pisze: 14 sty 2020, 18:06 Teodoro, a po czym oprócz przeciągłego spojrzenia na pudełko po bieliźnie wnioskujesz, że coś jest nie tak?

Za to odpowiada chyba huśtawka emocjonalna, którą przeżywam. Właściwie odkąd wyszło na jaw, że koleżanka jest kowalską, po prostu nie umiem złapać pionu.

Od czasu kiedy mąż rozpoczął pierwszą rozmowę, że może warto się rozstać minęło pół roku. W tym czasie mimo że oddalił się ode mnie, a potem przyznał do zdrady; mówił mi o swoich zamierzeniach, planach. Nawet kiedy zdecydował się odseparować ode mnie to też informował mnie gdzie gest, co robi itp... Wydawało mi się że robi to, bo chce być wobec mnie szczery mimo wszystko. Nawet kilka razy pytałam go wprost i relację z tą koleżanką. Zawsze odpowiadał, że to tylko koleżanka z którą dobrze się dogaduje.

A tu nagle wychodzi na jaw, że w tym czasie budował relację z inną kobietą... I w sumie nawet nie wiem jak ta relacja wygląda. Może to z nią mnie zdradził? Twierdzi, że nie, ale to mi się kupy nie trzyma:(

Zresztą on bardzo stara się mnie przekonać, że kocha mnie, ale już nie potrafimy być razem szczęśliwi więc powinniśmy to zaakceptować i rozstać się w zgodzie.

Mam taką myśl, że prowadzi jakąś grę, przede mną, przed rodziną, może nawet przed sobą, żeby pokazać, że możemy sobie żyć w zgodzie, ale nie jako mąż i żona. Wyznał mi w emocjach, że nie potrafiłby żyć wiedząc że go nienawidzę.

Bardzo pomaga mi lista Zerty i dystans do niego. Wiem, że to łaska, bo naprawdę daje radę odciąć się od niego. Od zależności od jego emocji, humorów. Skupiam się na relacji z Bogiem, modlę się za nasze małżeństwo, rodzinę. Pracuję nad sobą. Ale te myśli przychodzą, te obawy o to że dalej jestem oszukiwana ciągle się pojawiają. Chyba to najbardziej boli w zdradzie :taki 'nóż w plecy' i trudno się pozbierać :(

Wiesz teraz nawet jak jest miły, trudno mi nie zadawać sobie pytania o drugie dno.
teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: teodora »

No i jednak intuicja... Modlilam się dwa dni temu o prawdę i okazało się dzisiaj zupełnie 'przypadkiem', że mąż się z tą kobietą spotyka, mało tego ona ma zainwestować w jakieś jego przedsięwzięcie. Mają być wspólnikami.

Także teraz kompletnie nie wiem co robić, bo jesteśmy na takim etapie finansowym, że muszę zabezpieczyć siebie i dzieci. I jestem naprawdę na skraju. Jeden fałszywy krok i zostanę bez domu, bez pieniędzy i z kredytem.

Proszę o modlitwę, czy konfrontowc męża z sytuacją. Mam możliwość zadziałania żeby to przedsięwzięcie nie doszło do skutku.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: s zona »

Teodoro ;
a moze warto oprocz modlitwy zasiegnac tez porady prawnej .. mnie bardzo rozjasnila ..
Odnosnie wspolnego przedsiewziecia meza z kowalska ...mam w uszach slowa Ks Dziewieckiego :
"Katolik sie nie msci ".. broni sie ale sie nie msci .. i " nie mozna naiwnosci mylic z ..
Otulam modlitwa ...
teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: teodora »

s zona pisze: 15 sty 2020, 19:48 Teodoro ;
a moze warto oprocz modlitwy zasiegnac tez porady prawnej .. mnie bardzo rozjasnila ..
Odnosnie wspolnego przedsiewziecia meza z kowalska ...mam w uszach slowa Ks Dziewieckiego :
"Katolik sie nie msci ".. broni sie ale sie nie msci .. i " nie mozna naiwnosci mylic z ..
Otulam modlitwa ...

Dziękuję za modlitwę.. Tak jestem już umówiona z radcą prawnym. Chcę ochronić siebie i dzieci ale też skonfrontować męża z jego nieuczciwym zachowaniem. W sensie chcę żeby wiedział i mial jasność, że kroki które podejmuję wynikają z faktu że już nie mogę mu zaufać i teraz tylko jego postawa, uczciwe zachowanie i szacunek wobec granic które stawiam będą jedyną płaszczyzną możliwego porozumienia między nami. Chodzi mi o np przeprowadzenie rozdzielności majątkowej (co wiąże się z pewną stratą dla męża, nie chcę podawać szczegółów)..

Jezeli chodzi o to przedsięwzięcie to jest to sprawa o tyle skomplikowana, że mąż chce podjąć pewną współpracę z osobą (moim kolegą) którą ja mu już jakiś czas temu polecilam (Zresztą bardzo boli, że wogole to przedsięwzięcie było moim pomysłem:(( ) . Ów kolega stwierdził, że cieszy się na współpracę z nami bo zna mnie od lat i wie, że jestem uczciwa...a tu wyskoczyło, że mąż przedstawił kowalską jako wspólnika. Więc tu też nie chodzi o zemstę, tylko myślę, że powiem mężowi, że w takiej sytuacji kiedy moje dobre imię jest w jakiś sposób zaangażowane, czuję że uczciwie będzie poinformować kolegę, że ja tej kobiecie ('wspolniczce') nie ufam, uważam za nieuczciwą osobę i nie mogę tutaj poręczyć za współpracę z nią. Nie chcę się mścić, ale nie chcę być wykorzystywana. Dodatkowo wiem, że ten kolega ma trudną sytuację materialną i nie chcę być odpowiedzialna za to że np. mój mąż lub ta kobieta nie będzie uczciwy wobec niego. A no niestety osoba dla której ogolnoludzkie zasady moralne nie istnieją, nie jest w moim rozumieniu uczciwa.

To trudne ustalić gdzie granica prawdy, a gdzie msciwosci. Ale mamy już doświadczenie z nieuczciwym wspólnikami i ja w takie układy nie chcę wchodzić.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: s zona »

teodora pisze: 15 sty 2020, 20:25

Dziękuję za modlitwę.. Tak jestem już umówiona z radcą prawnym. Chcę ochronić siebie i dzieci ale też skonfrontować męża z jego nieuczciwym zachowaniem. W sensie chcę żeby wiedział i mial jasność, że kroki które podejmuję wynikają z faktu że już nie mogę mu zaufać i teraz tylko jego postawa, uczciwe zachowanie i szacunek wobec granic które stawiam będą jedyną płaszczyzną możliwego porozumienia między nami. Chodzi mi o np przeprowadzenie rozdzielności majątkowej (co wiąże się z pewną stratą dla męża, nie chcę podawać szczegółów)..

Jezeli chodzi o to przedsięwzięcie to jest to sprawa o tyle skomplikowana, że mąż chce podjąć pewną współpracę z osobą (moim kolegą) którą ja mu już jakiś czas temu polecilam (Zresztą bardzo boli, że wogole to przedsięwzięcie było moim pomysłem:(( ) . Ów kolega stwierdził, że cieszy się na współpracę z nami bo zna mnie od lat i wie, że jestem uczciwa...a tu wyskoczyło, że mąż przedstawił kowalską jako wspólnika. Więc tu też nie chodzi o zemstę, tylko myślę, że powiem mężowi, że w takiej sytuacji kiedy moje dobre imię jest w jakiś sposób zaangażowane, czuję że uczciwie będzie poinformować kolegę, że ja tej kobiecie ('wspolniczce') nie ufam, uważam za nieuczciwą osobę i nie mogę tutaj poręczyć za współpracę z nią. Nie chcę się mścić, ale nie chcę być wykorzystywana. Dodatkowo wiem, że ten kolega ma trudną sytuację materialną i nie chcę być odpowiedzialna za to że np. mój mąż lub ta kobieta nie będzie uczciwy wobec niego. A no niestety osoba dla której ogolnoludzkie zasady moralne nie istnieją, nie jest w moim rozumieniu uczciwa.

To trudne ustalić gdzie granica prawdy, a gdzie msciwosci. Ale mamy już doświadczenie z nieuczciwym wspólnikami i ja w takie układy nie chcę wchodzić.
Teodoro,
w swietle tego,co piszesz to rowniez sadze ,ze koledze nalezy sie prawda o Waszej sytuacji ..

Teraz chyba jeszcze lepiej tu brzmia slowa ks Dziewieckiego " nie mylic milosci z naiwnoscia "

Wg mnie - gdybys miala pomoc kowalskiej "w biznesie z Twoim mezem " - "strzelilabys sobie w stope" :oops:
Bogu dzieki ,ze to widzisz ...
teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: teodora »


Wg mnie - gdybys miala pomoc kowalskiej "w biznesie z Twoim mezem " - "strzelilabys sobie w stope" :oops:
Bogu dzieki ,ze to widzisz ...
Tak, dokładnie tak to widzę, zresztą myślę że teraz to jest taka wielka próba mojej uczciwości małżeńskiej.

Natomiast zdaje sobie sprawę, że stawiając mężowi takie granice, prawdopodobnie przystawiam lufę i strzelam między oczy naszemu związkowi. To jest chyba najtrudniejsze. Wiem, że to słuszna droga, ale wiem też jaka jest cena...
Oliś
Posty: 27
Rejestracja: 25 sie 2019, 20:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Oliś »

Dziewczyno! Nie wolno Ci tak myśleć. To nie Ty przystawiasz lufę między oczy Waszemu małżeństwu. Ktoś zrobił to znacznie wcześniej, tylko nie wystrzelił prosto w oczy, a zaczaił się i oddał strzał w plecy.
To co chcesz zrobić jest jedynie konsekwencją tego co miało miejsce wcześniej, bez Twojego udziału.
Jesteś żoną - owszem, ale jesteś też matką i zabezpieczenie bytu Twoim dzieciom to Twój obowiązek. A co jak interes z panną kowalską nie wypali i jeszcze bardziej pogrązy Was finansowo? Jeszcze w dodatku kolega uzna że został przez Ciebie oszukany?
Miałam troszkę podobnie kiedy złożyłam pozew o alimenty, czy nie urażę, nie zniszczę do końca itd. Ale wiesz co? Wiem, że gdybyśmy nie mieli dzieci, a mąż wywinąłby mi numer taki jaki wywinął to spakowałabym się w kilka reklamówek i nie odwracając się za siebie wyszła. Ale... Ale w pojedynkę zabezpieczyć finansowo dzieciaki (na tyle małe, że jeszcze przez jakiś czas nie będę mogła pracować na 2 etaty) to nie jest prosta sprawa. Sama zawsze dałabym radę, bo jestem zdrowa, niegłupia i w miarę zaradna. Ale dzieci kosztują, i pieniądze, i czas z nimi spędzony.
Dowiedz się też u radcy jakie są konsekwencje takiej rozdzielności, przestaw zarobki męża, Twoje, bo to jest istotne - wszystko co było Wasze zostanie podzielone na pół, i od tego momentu każde z Was będzie pracowało na własny rachunek.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: nałóg »

teodora pisze: 16 sty 2020, 11:16 Natomiast zdaje sobie sprawę, że stawiając mężowi takie granice, prawdopodobnie przystawiam lufę i strzelam między oczy naszemu związkowi. To jest chyba najtrudniejsze. Wiem, że to słuszna droga, ale wiem też jaka jest cena...
Teodoro, pozornie prawda w życiu codziennym jest "karana", tylko pozornie. Nie wiesz czy i ewentualnie przystawiasz lufę....... może rzucasz linkę ratunkową? Stawianie granic , mądre stawianie jest wyrazem miłości
PD
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: s zona »

teodora pisze: 16 sty 2020, 11:16

Wg mnie - gdybys miala pomoc kowalskiej "w biznesie z Twoim mezem " - "strzelilabys sobie w stope" :oops:
Bogu dzieki ,ze to widzisz ...
Tak, dokładnie tak to widzę, zresztą myślę że teraz to jest taka wielka próba mojej uczciwości małżeńskiej.

Natomiast zdaje sobie sprawę, że stawiając mężowi takie granice, prawdopodobnie przystawiam lufę i strzelam między oczy naszemu związkowi. To jest chyba najtrudniejsze. Wiem, że to słuszna droga, ale wiem też jaka jest cena...
Teodoro .. wydaje mi sie ,ze podobne wyrzuty sumienia targaly mna ,gdy wystapilam o separacje, ogr czesciowe praw odn dzieci tj ich leczenia i ksztalcenia -tak ,zeby maz nie mogl " na zlosc" mnie blokowac
np podpisu na operacje lub zwykly zabieg chir - i alimenty przy okazji ..
Maz tez sie wsciekal ,ze to ja rozwalam nasze malzenstwo .. Bo on ma prawo do zycia prywatnego .. serdecznych kolezanek .. a ja .. robilam przelewy ..

Z komornikiem nosilam sie dlugo , maz ciagle twierdzil ,ze "on nic nie musi ... moze do wiezienia" .. bo ja zarabiam, wiec mam na wszystkie wydatki dla dzieci ..Ten wniosek , tez byl taka kula jak piszesz ..ale pomogla go Otrzezwic ..."zechcial" byc mezem i ojcem ...Chociaz wydatki nadal ponosze sama ale teraz maz zmienil nastawienie do wielu spraw ..
U nas to pomoglo ale rownie dobrze moglo sie skonczyc rozwodem i rozwalona rodzina ...

Mnie w takich trudnych chwilach pomagala modlitwa Jezu Ty sie tym zajmij https://www.youtube.com/watch?v=ihX0BQb-Uj0 .. a cierpienie oddawalam za nasze malzenstwo .. blogoslawilam mezowi w modlitwie .. nieraz przez lzy ..a nie raz z wsciekloscia wbrew sobie ,ale trwalam
Chwala Panu za te trudne przezycia,ktore bardzo oczyscily mnie i pomogly lepiej przylgnac do Chrystusa ...
Teodoro Mnie pomaga 3 x P .. przespac/przemyslec/Przemodlic ...
Pomodle sie nadal...

ps a te doswiadczenia nauczyly mnie wiekszej Pokory i takiej marnosci , ze nawet , jesli wczesniej wydawalo mi sie , ze dobrze ogarniam wiele spraw .. to teraz patrze na to inaczej .. co ja moge sama.....bez Boga....
teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: teodora »

Tak.. 3xp też bardzo pomaga. Uczę się tego, bo ja zawsze wszystko 'na goraco' załatwiałam. Myślę, że danie sobie czasu, danie czasu emocjom otwiera pole do działania dla Ducha Świętego...

U mnie trudno, mąż wrócił z kontraktu. Na wstępie deklarując, że 'mąż marnotrawny wrócił' i chce być ze mną jeśli ja będę chciała dalej być jego żoną. Wyjaśnił logicznie sprawę z kowalską, myślę, że mówił prawdę. Natomiast teraz po kilu dniach, sam się do niej odezwał, bo jak mi powiedział 'tęskni za nią i myśli o niej'. Martwię się tym, wydaje mi się że to tylko podsyca emocje. Że kowalska jest teraz taka odległa, wytęskniona.. Itp. I że to będzie go do niej popychać...

Widzę, że trochę zimnym prysznicem była moja rozmowa na temat finansów. Na temat tego, że konsultowałam się z prawnikiem.
Powiedział mi to w złości, że widzi że jestem zawzięta, że będę walczyć z nim jak odejdzie. Powiedziałam, że potrzebuję mieć poczucie bezpieczeństwa, w finansowych sprawach, a on o to poczucie nie zadbał.

Zresztą wydaje mi się że to jest jasna kwestia podjęcia odpowiedzialności za swoją rodzinę. Myślę sobie tak, że jeżeli jeden rodzic przejmuje opiekę nad dziećmi to drugi przejmuje utrzymanie. To chyba jasny i sprawiedliwy podział.

To o co teraz najbardziej się modlę, to szacunek do mojego męża.Mam wrażenie, że rozmawiam z gimnazjalistą.

On cały czas radzi, żebym nie zamykała się na inne znajomości. Żebym sobie może poszukała kogoś. Dramat😞 Naprawdę ciężko takie coś znieść.

Ale z drugiej strony takie jego zachowanie mobilizuje mnie do stawiania granic.Może o to chodzi, może to jest taki czas dany od Boga, żebym właśnie uczyła się mądrze kochać. Mądrze kochać męża, ale też dzieci. Temat granic leży u mnie na łopatkach.
teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: teodora »

Mąż wyznał że zakochał się w kowalskiej. Myśli tylko o niej, tęskni. Nie wie ci robić. Twierdzi, że to nie zakochanie, że to miłość.

Mam dość, mam dośc, mam dość.

Nawet nie wiem jak z nim rozmawiać. Małe dzieci, długi a on sobie pocieszenie znajduje. Mam dość.

Nawet nie mam słów na jego podłość. Nie mam. On myśli tylko o sobie. Tylko o swoim zadowoleniu.

Mam ochotę wyjechać, zostawić go z dzieciakami, że wszystkimi obowiązkami żeby zobaczył jak to 'lekko łatwo i przyjemnie' może wtedy nie będzie miał czasu na myślenie o głupotach.
teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: teodora »

Dziś była koszmarna noc emocji. Mąż o północy wyznał, że jest zakochany w innej, potem zniknął na 2 godziny i po powrocie oznajmił że poprosił kowalską o brak kontaktu. Coś mi nie pasuje. Bo ponoć kowalska nie jest jakoś bardzo zainteresowana związkiem, ale rozmawiali późno w nocy przez 3 godziny. To chyba jednak nie koleżanka... Ja w każdym razie tak z kolegami nie rozmawiam.

Zacytował jej moje słowa, że jest emocjonalnym człowiekiem i że radzę mu, żeby nie podejmował decyzji w emocjach.

Z jednej strony myślę że ok, uczciwe rozwiązanie. A z drugiej myślę że po prostu umówili się, że teraz przycichną na chwilę, żeby nie było że ma romans.

Nie wierzę mu, myślę że knuje za moimi plecami. Myślę, że mają wszystko ustalone z kowalską. Mamy naprawdę duże długi i mężowi teraz nie kalkuluje się mnie zostawić. Łatwiej będzie za kilka miesięcy.

A z drugiej strony, wiem, że tylko próba budowania z nim czegokolwiek. 'Wejscie' z nim w ten układ małżeński jest chyba jedyną szansą na uratowanie czegokolwiek. Tylko nie wiem czy mam siłę. Czuję się jak jedna wielka rana. Już nie mam siły tego wszystkiego nosić.

Zresztą mąż jasno mówi, że liczy się z tym, że mnie zostawi. Czy warto jeszcze cokolwiek ratować. Może trzeba mu pokazać drzwi? Może wtedy zachowam choć resztki godności?

Czuje się całkowicie bezsilna. Nawet nie wiem jak finansowo to wszystko ułożyć. Mamy teraz okropny kryzys. Mąż zakończył kontrakt i nie przyniósł on żadnych spodziewanych zysków. A wręcz jest gorzej. Nie stać mnie nawet na rozdzielność majątkową😞

Myślę że mąż wszystkim, a najbardziej sobie chce udowodnić, że nie jest potworem. Chce się ładnie i miło wymiksować z małżeństwa. Tak sobie myślę. Nie umiem w nim zobaczyć niczego dobrego. Nie umiem w nim zobaczyć człowieka😞 widzę zło, głupotę, egoizm.
ODPOWIEDZ