Strona 8 z 14

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

: 03 sty 2020, 3:51
autor: teodora
Rozmawialismy. Mąż przyszedł i stwierdził że on nie wie. Waha się. Nie wie czy jest ze mną z powodu kłopotów finansowych, czy z przyzwyczajenia... Powiedział, że tak naprawdę to wrócił dla dzieci. Spytałam co w takim razie z tym że mówił mi, pisał że mnie kocha? Jego językiem miłości są prezenty i przuslugi. Dał mi na święta piękny prezent, przemyślany, tak 100% dla mnie, wogole nigdy o takiej rzeczy nie rozmawialiśmy-musiał się naszukać. A już naprawdę prezentu nie dostałam od lat :(
Trudno o tym pisać ale fizycznie też były u nas fajerwerki (to głównie zmiana moja, mojego nastawienia, bo miałam z tym problem-doświadczyłam traumatycznych przeżyć w tej sferze w dziecinstwie i kiedy między nami się pogorszyło no to też on przestal się starać i ja odpuscilam) wiem że to go raniło-powiedział mi o tym jak byliśmy odseparowani. Ja dużo przemyślałam i mąż też teraz powiedział że widzi zmianę tej sferze. Tylko teraz usłyszałam, że niepotrzebnie ulegał pożądaniu, bo teraz znowu zaburza mu to obraz po co ze mną jest....

Podsumowując, cały czas dążył do tego że chce się wyprowadzić, rozstać. Potrzebujemy kilku miesięcy, żeby zamknąć najgorsze sprawy finansowe, pozbyć się kredytu. Zaproponowałam, żeby zerwał kontakt z tamtą osobą i żebyśmy się skupili na zamknięciu tego etapu u nas (finansowego) i wtedy zobaczymy-wydaje mi się to uczciwym wyjściem. W emocjach rzuciłam 'ten rok, pol roku ile to tam potrwa'. Mąż uznał że to uczciwe rozwiązanie,ale teraz uwiesil się tego że 'daliśmy sobie pół roku'. Źle się z tym czuję, bo chodziło mi o to, że jak te sprawy zamkniemy, to dopiero będzie można stwierdzić czy faktycznie jesteśmy ze sobą z tych powodów... Z drugiej upatruję ten czas jako szansę dla nas.

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

: 03 sty 2020, 7:52
autor: Oliś
Teodoro, myślę, że to uczciwe postawienie sprawy. Skoro kowalska kocha, to powinna poczekać - będzie miała szansę dać świadectwo niamiastki swojej szlachetności🤣, a dla Was ten czas może okazać się budujący. Będę trzymać kciuki za zawieszenie tej znajomości.

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

: 03 sty 2020, 10:28
autor: marylka
Wczoraj sluchalam takiego kazania...
Posłuchasz?
Tam jest o kobiecie, ktora ratowala małżenstwo...
Ja tak nie potrafilam jak opowiada ksiadz.
Jednak jej droga okazala sie dobra dla malżenstwa
Może sie odnajdziesz gdzies w tej historii?

https://youtu.be/ciFU3dX_3Wo

Pozdrawiam

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

: 03 sty 2020, 11:36
autor: somnium
To moze po.prostu powiedz czy też napisz mężowi co miałaś na myśli aby nie było wątpliwości ani niedopowiedzen co do intencji . :idea:

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

: 03 sty 2020, 11:43
autor: tata999
Teodoro, Twoja wypowiedź wybrzmiewa optymistycznie. Jeśli się nie mylę, to gratuluję dobrego samopoczucia i sukcesów.

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

: 03 sty 2020, 13:24
autor: teodora
tata999 pisze: 03 sty 2020, 11:43 Teodoro, Twoja wypowiedź wybrzmiewa optymistycznie. Jeśli się nie mylę, to gratuluję dobrego samopoczucia i sukcesów.
Mąż powiedział ze mnie kocha, ale nie wie czy chce jeszcze ze mną być, czy będzie potrafił budować że mną zwiazek. Nie wie czy jest ze mną, bo coś do mnie czuje, czy ze względów finansowych, czy ze względu na dzieci. Przyznał że zafascynowała go tamta kobieta, że jego myśli i marzenia biegną w jej stronę,że zaproponował jej bycie razem. Kiedy powoli podczas rozmowy emocje brały górę wypalił, że nawet nasze początki nie były tak wspaniale jak z nią.
Zapytał czy jestem świadoma że tutaj będzie, ale myśli mu będą do niej uciekać i że pewnie czasem napisze do niej smsa.

Tydzień temu, kiedy pytałam wprost o nią, mówił że tak w jakiś sposób mu się podoba, że oczywiście pojawiły się myśli czy z nią nie byłby szczęśliwy. Ale że jest to osoba, która nie do końca pociąga go fizycznie, że dodatkowo ma taką filozofię życiową (wiara w jakieś energię, filozofię wschodu, New age ogólnie), że nie wie czy chciałby narażać dzieci na kontakt z taką osobą. Przyjęłam to, bo sama też,szczegolnie kiedy jest trudno mam takie myśli czy z kimś innym nie byłoby mi lepiej(tylko ja za tymi myślami nie idę, nie rozpatruję, nie wchodzę w kuszące relacje)
Teraz, jednak idzie za swoją fascynacją.

Także nie wiem :( czy to co ustaliliśmy to jakiś sukces. Bardziej upatruję to jako szansę, że daliśmy sobie czas. Nie wierzę, że ze strony męża wszystkie uczucia do mnie wygasły.
Mój plan to poświęcić się Bogu, relacji z dziećmi, lista Zerty i jeśli będą rozmowy z mężem, to mówić prawdę ale bez manipulacji(to chyba najtrudniejsze) Powiedziałam też, że jest wolny i może odejść jeśli chce. Teraz też widzę że prowokuje mnie, żebym to ja pierwsza powiedziała żeby w takim razie odszedł. Modlę się o to żeby Bóg trzymał straż na moich ustach, bo czasem słyszę tak podłe rzeczy o sobie, że mam ochotę tak wypalić, pokazać mu drzwi :cry:

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

: 03 sty 2020, 14:39
autor: tata999
teodora pisze: 03 sty 2020, 13:24
Także nie wiem :( czy to co ustaliliśmy to jakiś sukces.
Może to, co ustaliliście lub czego nie ustaliliście nie jest sukcesem, ale inne sukcesy zdaje się musiały być w ostatnim czasie, sądząc po łagodnym i pogodnym tonie w Twojej wypowiedzi, wspomnianych "fajerwerkach", prezencie, rozmowie, czasie spędzonym razem. Trudno oczekiwać, żeby wszystko wyszło idealnie. Może to tylko promyki w półmroku, ale czy kiedykolwiek jest w pełni jasno? Czy wierzysz jeszcze w proste zakończenie "...i żyli długo i szczęśliwie"? Nałóg wręcz twierdzi, że małżeństwo to permanentny kryzys o różnym natężeniu, jeśli dobrze pamiętam.

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

: 03 sty 2020, 14:46
autor: Oliś
Teodoro, nie daj się sprowokować, nie ułatwiaj mężowi takiej decyzji. To dość pospolite, że panowie (pewnie panie też) kiedy kusi ich co innego, chcą obarczyć decyzją drugą osobę, stąd też prowokujące zachowania, podchwytliwe pytania. A Ty trwaj w jednym, chcesz pełnej rodziny, kochasz męża. O rany! Strasznie się wciągnęłam i Tobie kibicuję. Przy tym wszystkim strasznie mnie drażnią takie kowalskie, grrrrrr

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

: 06 sty 2020, 22:35
autor: teodora
Dziś bardzo trudny dzień. Podsumowalismy finanse, spłaty na ten miesiąc i mąż jest wściekły. On za każdym razem po takich podsumowaniach zderza się z rzeczywistością jakie mamy problemy finansowe. Teraz dodatkowo (nie mówi mi) ale podejrzewam, że nie będzie miał takich wpływów z firmy jak zakładał.

Na noc zostawił mnie z tekstem 'rób co chcesz' :(

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

: 06 sty 2020, 22:42
autor: nałóg
A po nocy zawsze jest dzień...... a noc jest od spania ...... dobrej i spokojnej nocy

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

: 07 sty 2020, 9:14
autor: s zona
teodora pisze: 06 sty 2020, 22:35 Dziś bardzo trudny dzień. Podsumowalismy finanse, spłaty na ten miesiąc i mąż jest wściekły. On za każdym razem po takich podsumowaniach zderza się z rzeczywistością jakie mamy problemy finansowe. Teraz dodatkowo (nie mówi mi) ale podejrzewam, że nie będzie miał takich wpływów z firmy jak zakładał.

Na noc zostawił mnie z tekstem 'rób co chcesz' :(
Tedoro,
wydaje mi sie,ze te trudnosci finasowe moga Wam paradoksalnie pomoc w ratowaniu malzenstwa ..
Moze to zabrzmi ostro,ale mezczyzna bez zaplecza finansowego traci w oczach kowalskiej . zona zniesie wiele... ale kowalskie nie sa po to,zeby sie umartwiac ...

Sama popelnilam blad,kiedy " dolewalam paliwa" do zycia prywatnego mojego meza zdejmujac z niego ciezar utrzymania rodziny .. Uwazal,ze "on nie musi ", bo ja dobrze ogarniam, wiec jemu "nalezy sie to zycie prywatne" .. kiedy wszystko sie wylalo .. nie sadzilam,ze bylam ,az tak naiwna :shock:

Teodoro moze te klopoty finansowe wyjda Wam na dobre ...
Pomodle sie za Was ....

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

: 08 sty 2020, 11:09
autor: teodora
nałóg pisze: 06 sty 2020, 22:42 A po nocy zawsze jest dzień...... a noc jest od spania ...... dobrej i spokojnej nocy
Dziękuję za te słowa :) pomogły mi przetrwać noc. Ostatnio ze snem u mnie słabo :((
Odciełam się od emocji męża. To jest najtrudniejsze-bo dla mnie też nasza sytuacja jest powodem wielkiego stresu i jestem z tym sama..A wręcz za każdym razem słyszę, że mam sobie robić co chcę. Muszę sobie teraz wytłumaczyć i przyjąć, że nie mam i nie będę miała że tej strony żadnego wsparcia. Dlatego zadzwoniłam do przyjaciółki,żeby poczuć że nie jestem sama.

Następnego dnia, przeprowadziliśmy rozmowę i była spokojna, w miarę rzeczowa.

Już widzę gdzie muszę postawić swoje granice i jakie mam oczekiwania, ale to będzie twarda batalia. Na samą myśl mam ciarki😞

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

: 08 sty 2020, 14:38
autor: teodora


Sama popelnilam blad,kiedy " dolewalam paliwa" do zycia prywatnego mojego meza zdejmujac z niego ciezar utrzymania rodziny .. Uwazal,ze "on nie musi ", bo ja dobrze ogarniam, wiec jemu "nalezy sie to zycie prywatne" .. kiedy wszystko sie wylalo .. nie sadzilam,ze bylam ,az tak naiwna :shock:

Teodoro moze te klopoty finansowe wyjda Wam na dobre ...
Pomodle sie za Was ....
też pojawia się taka myśl... Ja też byłam naiwna.. Trudno mi wogole pojąć jego zachowanie, bo wiesz rozmawialiśmy z mężem, że to trudny czas, ten jego kontrakt,ale przetrwamy to, w imię osiągnięcia wreszcie jakiejś w miarę wolności finansowej. A tu nóż w plecy dosłownie.

Teraz widzę, że ja sama muszę wziąść odpowiedzialność za finanse, stawiać granice, powiedzieć czego oczekuję w tej sferze od męża. Nie chodzi tu o to, że teraz przejmię wszystko. Muszę pracować nad swoim nieuporządkowaniem w tej sferze. Myślę nawet, że zrobię kurs zarządzania finansami. A te granice muszę postawić dlatego, że mam już dość niepewności i dodatkowo straciłam tą perspektywę, że robię coś dla 'nas'. Teraz muszę zadbać o siebie i dzieci w pierwszej kolejności. Mąż też będzie musiał zmierzyć się z taką rzeczywistością.

Tylko te trudne rozmowy mnie przerażają.

Dziękuję bardzo za modlitwę! :)

Jezeli chodzi o kowalską to pewnie tak jest. Zresztą z tego co wiem to ona jest dosyć ogarnięta finansowo. Jedyne co, to wiem że mój mąż potrafi stwarzać wokół siebie aurę wielkich sukcesów i ona może to łyknęła.

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

: 13 sty 2020, 17:59
autor: teodora
Mam do was pytanie. Rozmawiałam z mężem, twierdzi, że Kowalska zerwała z nim relację. On stoi na stanowisku, że nie wie czy dalej chce ze mną być, ale na razie jesteśmy razem. Nie rozmawialiśmy też szczerze czy kowalska to była 'tylko' koleżanka czy coś więcej. Naprawdę nie wiem jak bardzo zaawansowana była/jest ta relacja. Nie ma teraz czasu i w sumie nie czuję teraz żeby o tym z mężem rozmawiać.
Natomiast wogole mu nie ufam. Zdaję sobie sprawę że to normalne w tej sytuacji, ale zastanawiam się na ile to emocje, a na ile intuicja podpowiada, że coś jest nie tak...

Nie wiem czy poruszać sprawę z mężem, czy o tym rozmawiać. Czy raczej zostawić to i czas pokaże? Nie chcę żyć w kłamstwie. A z drugiej strony nie chcę kruszyć wątłej nici porozumienia i wyskakiwać z podejżeniami. Wiecie o co chodzi...

Dzis np.byla taka sytuacja, że mąż zachował się wobec mnie bardzo wzruszająco i to był taki odruch, więc wiem,że zrobił to szczerze.

Potem z kolei taki zdażył się taki epizod, że zobaczył pudełko po ładnej bieliźnie którą ostatnio kupilam i przygladnął mu się chwilę (widziałam, że go zainteresowało) i od razu mam w głowie, że może chce kupić kowalskiej....

I teraz wogole nie umiem rozeznać, czy to naturalne podejżenia, czy jednak intuicja... Czy starać się dociekac prawdy? Czy warto? Na tym etapie, gdzie porozumienie między nami jest kruchutkie.

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

: 13 sty 2020, 22:17
autor: nałóg
A masz powody aby coś podejrzewać? Bo jak to tylko „ wyobraźnia” w stylu oglądania pudełka po bieliźnie to może być to podszept „ kusego”.Brak pełnego zaufania jest czymś normalnym, bo pełne zaufanie byłoby naiwnością.Pewna kobieta w ostrym kryzysie powiedziała do męża: ja ciebie pilnować nie będę no jak masz mnie okłamywać to i tak okłamiesz więc pilnuj się sam, lecz kolejnej zdrady nie ma prawa być.Dziś są dobrym małżeństwem .PD