Minu pisze: ↑03 kwie 2020, 9:12
Tata999, chciałabym żeby tak było...że zgodnie z listą Zerty są to mimo wszystko wypowiedziane kłamstwa w tym męża całym skrzywdzeniu i zagubieniu...Niemniej jednak wypowiedziane, wychwycone i zapamiętane...
Szukam teraz jakiejś zdrowej równowagi...żeby jednocześnie poukładać swoje sprawy, żeby się jakoś tam wygrzebać z tej 'sterty śmieci'...a jednocześnie przy tym całym zranieniu i skrzywdzeniu kochać tego mojego męża i nadal modlić się za niego,za nas i nasze małżeństwo...
Minu, tylko nie chodzi tylko o emocjonalne kochanie męża. Jak ktoś Cię krzywdzi i rani to nie ma co się zmuszać do uczucia miłości wobec niego. To jest nienaturalne i gwałcące Twoje słusznie zranione serce. Masz prawo czuć wobec krzywdziciela gniew. Ale miłość wobec małżonka to jest wybór dot.wierności, pilnowania swojej "działki", czyli tych 50% odpowiedzialności za małżeństwo.
Ja np. teraz nie mogłabym powiedzieć, że męża kocham emocjonalnie, że jakbym go zobaczyła to z uśmiechem i radością rzuciłbym się mu na szyję. Zapomniała o wszystkim.
Pewnie, że przeżywam też trudne emocje: bunt, złość, rozczarowanie, wolałabym cofnąć czas i nigdy go nie spotkać. To jest normalne i na to też trzeba sobie pozwolić, żeby odwiesić się od tego męża.
Te wszystkie emocje mijają, a ważne jest, żeby je uprawomocnić, tzn. pozwolić na ich przepłynięcie. Tylko nie można zatrzymać się na nich w poczuciu skrzywdzenia, bo to z kolei jest pozostawanie w roli ofiary, czyli odrzucanie odpowiedzialności za swoje życie.
Módl się za męża nie dlatego, że czujesz uczucie wzniosłej miłości, tylko dlatego, że jest poranionym dzieckiem Bożym, który sobie samemu wyrządza największą krzywdę. Ja nie potrafiłam modlić się za męża kiedy myślałam, że miłość to uczucie, a skoro on mnie już nie kocha to ja też nie będę.
Dopiero gdy zrozumiałam, że miłość do męża to decyzja, mogłam zacząć się modlić, tak jak np.modlę się za pielęgniarki czy lekarzy w tym trudnym czasie.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.