Strona 9 z 11

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

: 13 kwie 2020, 23:04
autor: Al la
Minu pisze: 13 kwie 2020, 21:15 Kochani,mam ogromny problem,który nie pozwala mi ruszyć dalej...od dłuższego już czasu towarzyszy mi nieustanne poczucie winy za tą całą sytuację...to poczucie winy owładnęło mnie całkowicie...nie potrafię sobie z tym poradzić....To mnie po prostu wyniszcza,zjada od środka...Myślałam,że mam już to przepracowane ale znowu wróciło ze zdwojoną siłą...szukam sposobu żeby sobie z tym poradzić ale nie potrafię...wszystkie moje myśli skupiają się wokół tego,ze jestem winna za rozpad swojego małżeństwa...że mogłam lepiej,że mogłam więcej,ze mogłam inaczej... że mogłam a nie potrafiłam..
Wiem,że jest to jeden z etapów przebaczenia ale ja chyba utknęłam w nim całkowicie...Ciągle przed oczami mam sytuacje,w których postępowalam źle albo niepoprawnie zdaniem męża ...powracają natrętnie jak muchy...to jest ogromny ciężar. ogromny.... Proszę Was o jakieś wskazówki...bardzo się boję,że ten stan może być chroniczny ...
Minu, kiedy ja się zorientowałam, że coś nie tak jest z moim życiem i małżeństwem, poszłam do psychologa. Właśnie z takim pytaniem, co ja takiego zrobiłam mężowi, że mnie tak traktuje. Nie miałam pojęcia o zdradzie, wiele rzeczy jeszcze nie wyszło na światło dzienne, a ja myślałam, że problem tkwi we mnie, obarczałam się odpowiedzialnością za wszystko, za kryzys. Powolutku zaczęłam wychodzić z tego poczucia winy, a czwartki z psychologiem były dla mnie jak nowy oddech. Chodziłam prawie 1,5 roku i dowiadywałam się różnych rzeczy o sobie, o których nie miałam pojęcia. W trakcie tej terapii zaczęłam odzyskiwać swoją wartość, nadaną mi przez Boga. Bo wtedy, gdy ja zaczęłam coś robić z sobą, Bóg się o mnie upomniał (chociaż psycholog był świecki).
Zaczęli pojawiać się wokół mnie ludzie, podpowiadający mi nowe możliwości. Zaczęłam odkrywać swoje potrzeby i realizować je. Dopiero wtedy, jak już lekko dryfowałam po powierzchni, pojawił się Sychar, warsztaty 12 krokowe, wspólne rekolekcje, modlitwy, wyjazdy, spotkania na skypie i w realu.
Mój mąż żyje, jak żyje, nie wrócił, ale moje życie nabrało znaczenia i sensu.
I jest możliwe bez mojego męża!
Kocham mojego męża, bo taką podjęłam decyzję i uznałam jego prawo do wolności w swoich wyborach.

Minu, to co teraz przeżywasz minie, ale nie daj się wciągnąć w myślenie, że to prawda.
Słuchaj wartościowych rekolekcji, mnóstwo jest ich na youtubie, choćby ks. Piotra Pawlukiewicza, czytaj lektury tu polecane, słuchaj świadectw naszych sycharków.
No i pamiętaj, że nie jesteś sama ze swoim problemem, dostrzeżenie go to początek drogi do zdrowienia.
Wklejam dla przypomnienia etapy przeżywania straty https://m.katolik.pl/przebaczenie-jako- ... 16,cz.html

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

: 14 kwie 2020, 8:15
autor: Nino
Minu, też się z tym borykałam.

To, co mnie uwolniło i uwalnia ( bo niekiedy pozwalam się jeszcze zawładnąć temu stanowi) to: akceptacja.
Zaakceptowałam swoje życie w całej jego rozściągłości. Zaakceptowałam swoją swoje wybory, swoją przeszłość, a pomogło mi w tym oddanie jej Jezusowi i Maryi. Oddałam Mu wszystko. Wyznałam swoje grzechy w wielkim poczuciu żalu i otworzyłam się na działanie Bożej łaski.
Akceptacja przyniosła mi wielką ulgę oraz sprawiła, że spojrzałam na siebie z miłosierdziem. Dałam sobie prawo do popełnienia tych wszystkich błędów w swojej słabości i skłonnościach do grzechu, w moim stanie świadomości w tamtym momencie. Nie zwolniłam się z odpowiedzialności za nie, ponieważ podjęłam pracę nad swoimi złymi nawykami i skłonnościami, ale też nie potępiam sama siebie. Uznałam swoją grzeszną naturę i uznaję to przed Bogiem i sobą, że jestem słaba, bardzo słaba, że właściwie to jestem: mega słaba i właściwie to wyżej [...] nie podskoczę, ale....w oddaniu się ( poddaniu się? ) Panu Bogu czuję się bezpiecznie i nie mam już tego dojmującego wrażenia, że moje życie jest nic niewartym chaosem, choć bardzo boleśnie rozpadały się jedna po drugiej moje iluzje na temat mego własnego życia i moich poczynań.

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

: 14 kwie 2020, 9:55
autor: Małgorzata Małgosia
Ja patrzę na to też z takiego punktu widzenia, że oskarżyciel dzień i noc oskarża nas przed Panem.
Poczucie winy ma mieć granice, tzn. uznaję mój błąd, ale mam prawo żyć dalej. Tylko lepiej.
Szatan chce, żebyśmy utknęli w tym poczuciu winy mocniej i głębiej niż to jest wskazane.
Dla mnie to historia Piotra, który w najtrudniejszym, kluczowym momencie, "dał ciała". Przekreślił wszystko, stchórzył, zdradził. Kogut zapiał i Jezus spojrzał na niego. Wyobrażasz sobie co ten Piotr poczuł? "Nie mam prawa żyć, jestem zerem".
A jednak przyszedł po przebaczenie, nie poddał się oskarżeniom złego ducha.
Na drugim końcu stoi Judasz. Zdradził tak samo. Pocałował Jezusa i może właśnie w tym momencie zobaczył co zrobił? Może wtedy, gdy zaczęli wlec Pana, bijąc go do krwi? Może inaczej to sobie wyobrażał i nie spodziewał się, że sprowadzi śmierć? Był tylko złodziejem, nie mordercą. I on też zobaczył ten wzrok Boga na sobie i w przeciwieństwie do Piotra, uległ oskarżeniom złego. Uwierzył, że nie zasluguje na życie.
Bóg pragnie każdego życia, szatan pragnie naszej śmierci. Nie daj się :)

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

: 14 kwie 2020, 11:12
autor: Triste
Nino ja czuję to samo poczucie winy i to także bardzo ale bardzo mnie męczy.
Ale Małgosia Małgorzata bardzo ładnie to ujęła w swoim poście i te słowa są mi bardzo pomocne.

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

: 21 kwie 2020, 15:40
autor: Minu
Witam Wszystkich serdecznie! Wczoraj po 2 tygodniowym pobycie u rodziców wróciłam na stare śmieci. Córka bardzo fajnie spędziła czas z dzadkami,wręcz odżyła. Ja mogłam skupić się na pracy i trochę zapomnieć (pomagając im fizycznue po pracy)... Wczoraj też po tej długiej przerwie mąż odwiedził córkę. Był bardzo stęskniony...córka zresztą też...nawet dla mnie był miły,bo zapytał czy pomóc w opiece nad córką w najbliższym czasie (przedszkola nadal zamknięte) i czy mam zakupy. Początkowo chciałam skorzystać z pomocy ale po krótkim namyśle stwierdziłam,ze nie i odmowiłam...chcialam pokazać ze daję radę...I tak sobie myślę,czy to dobra droga...W którymś momencie zapewne mąż sobie odpuści deklarowanie pomocy (chodź do tej pory były chyba 2 przypadki) i faktycznie z tym wszystkim zostanę sama. Odnosze tez wrazenie,ze robi to tylko po to aby uzyskać zgodę na rozwód za porozumieniem stron... Cały czas bardzo rani mnie kontakt i przebywanie z nim... Jak na niego patrzę to mam tyle w sobie współczucia w stosunku do niego... i ciagle chce mi się płakać...On z kolei to by mnie chętnie wyslał na ksiezyc:) Do mieszkania przychodzi jak do siebie...odklucza drzwi,wchodzi, zakłada kapcie, korzysta ze wszystkiego a nawet szczotkuje zęby itd. Wczoraj zabrał też kilka rzeczy...I tak się zastanawiam,czy ta relacja ma tak wyglądać?! Wiem,że to jest też mieszkanie męża ale on podjął decyzję ze tutaj już nie mieszka...i ze tego miejsca nienawidzi...Czy ja mam sie godzić na takie odwiedziny kiedy chce,na stopniowe wynoszenie rzeczy itd. Wiem,ze dla corki to najlepszy grunt do odwiedzin ale ja sobie z tymi wizytami po prostu i zwyczajnie nie radzę...Czasami łapie sie na takich myslach ze skoro zostawił część rzeczy to może nie zamknął za sobą wszystkich drzwi i ze może wróci..tzn. wiem że na pewno nie wróci tutaj ale ze może zabierze nas do siebie,tam gdzie chciał mieszkać od początku...Czemu ludzie sobie komplikują tak sprawy...no czemu? Życie jest przecież takie krótkie...

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

: 21 kwie 2020, 16:26
autor: nałóg
Minu pisze: 21 kwie 2020, 15:40 Wczoraj też po tej długiej przerwie mąż odwiedził córkę. Był bardzo stęskniony...córka zresztą też...nawet dla mnie był miły,bo zapytał czy pomóc w opiece nad córką w najbliższym czasie (przedszkola nadal zamknięte) i czy mam zakupy. Początkowo chciałam skorzystać z pomocy ale po krótkim namyśle stwierdziłam,ze nie i odmowiłam...chcialam pokazać ze daję radę...I tak sobie myślę,czy to dobra droga...
"Zosia samosia"? Zostałą by urażona Twoja ....co? ego? osobowość? pycha? duma? a on chciał poczuć się potrzebny......ta pomoc to nie tylko dla Ciebie lecz i dla córki.......
Jak biją to uciekaj....jak dają to bierz i dziękuj.... bez oczekiwań
PD

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

: 21 kwie 2020, 16:38
autor: Minu
Nałóg...absolutnie nie chodzi o moje ego ani dumę itd...chodzi o te granice i stosowanie listy Zerty...żeby siebie w tym wszystkim nie krzywdzić i nie dawać się wykorzystywać...

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

: 03 maja 2020, 14:27
autor: Minu
Kochani, przede mną trudny czas i trudne decyzje...wspomnijcie mnie i moje małżeństwo w modlitwie. Z całego serca Bóg zapłać!

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

: 05 maja 2020, 17:41
autor: Nino
Minu, dołączam Ciebie do mojej listy :)

Pod Twoją obronę uciekamy się święta Boża Rodzicielko...

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

: 05 maja 2020, 17:51
autor: Nirwanna
...naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych...

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

: 05 maja 2020, 17:57
autor: Lawendowa
... ale od wszelakich złych przygód racz nas wybawiać...

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

: 05 maja 2020, 19:51
autor: Małgorzata Małgosia
Panno chwalebna i błogosławiona

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

: 05 maja 2020, 20:18
autor: Al la
O Pani nasza, Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza, Pocieszycielko nasza.

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

: 06 maja 2020, 8:19
autor: spokojna
Z Synem Swoim nas pojednaj...

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

: 06 maja 2020, 8:57
autor: s zona
....Synowi swojemu nas polecaj....