Również zadawałem sobie takie pytanie. I też wystawiałem sobie laurkę
Każdy kryzys jest po coś, każdy też wynika z wielu różnych powodów.
Powody mogą być różne, napiszę może w odniesieniu do siebie, dlaczego było WARTO być w kryzysie (kolejność losowa):
1. Lekcja pokory, cierpliwości, nauka prawdziwej miłości, empatii,
2. Przypomniałem sobie o Bogu
3. Lepiej poznałem siebie i małżonkę
4. Dowiedziałem się z czego wynika większość problemów które doprowadziły do kryzysu, co robiliśmy źle i jak to zmieniać (w sobie )
5. Dowiedziałem się i zrozumiałem, że zmieniać mogę i powinienem tylko siebie, Od zmieniania żony jest ona sama.
6. Dość skutecznie walczę z wadami, również takimi o których myślałem, że to część mojej osobowości, albo nie zdawałem sobie nawet z nich sprawy.
7. doszło do mnie, że relacja jest ważniejsza niż racja, że można bezwiednie nawet i bez złych intencji krzywdzić.
8. Wiele się nauczyłem o życiu z tego forum oraz polecanych na nim książek i konferencji. Ta wiedza wywróciła mój świat do góry nogami.
9. Zapoznałem się lepiej ze swoim najtrudniejszym przeciwnikiem - moim EGO. I całkiem nieźle sobie z nim radzę
10. Jestem lepszym mężem i ojcem, a to wciąż dopiero początek
Pewnie jeszcze sporo mógłbym dodać
Czy Twój mąż powiedział co mu przeszkadzało i czego oczekuje?
Ja między wierszami (może mylnie) wyczytałem, że chce, abyś to Ty się do niego przeniosła.
Pytanie też, co Ty uważasz za przemówienie mu do rozsądku.
Niektórzy są uparci jak osły, ale z przynajmniej częścią z tych osłów da się dogadać, o ile się pozna instrukcje obsługi.