atram pisze: ↑30 wrz 2019, 14:57
Witajcie.
Od roku wiem, że mąż mnie zdradza. Po mimo wielu zapewnień nie zakończył tego związku. Choć mówi, że nie spotykają się już, tylko czasem do siebie dzwonią. Sam przyznaje, ze jeśli zerwie z tą kobietą, to nie wykluczone, że będzie szukał innej, która wypełni lukę po niej. Ona już go podobno nie che, bo związała się z mężczyzną, z którym może budować przyszłość. A mój mąż nas nie opuści, nie lubi podejmować decyzji i zawsze wolał, żeby okoliczności decydowały za niego. W prost mówi, ze dla niego taki trójkąt to układ idealny i nie potrafi z niego zrezygnować.
Jednocześnie deklaruje, że nadal mnie kocha i nie wyobraża sobie życia bez nas. Wiem, że mówi szczerze, gdy jesteśmy razem, ale jak wychodzi z domu, do nudnej pracy, to zaczyna szukać wrażeń. Mr Jackyle i Pan Hyde. W domu jest czuły, uważny, bardzo przywiązany do dzieci.
Przeczytałam Listę Zerty i wiem, że popełniłam wiele błędów. Naciskałam, błagałam, robiłam awantury, dużo złośliwości, kontrolowałam go, itp.
I tu moje pytanie. Jaką strategię obrać? Czekać, nie czekając? Powiem, że sporo zmieniło się w moim życiu przez ten rok. Bardziej dbam o siebie, odnowiłam kontakt z koleżankami, inaczej się ubieram. Inaczej też wygląda moje życie duchowe.
A może twarde granice, tylko jakie? Czasem mam ochotę "wygonić " go z domu. Żeby się otrząsnął.
Sama mam problem w stawianiu granic ale wydaje mi się że w Twoim przypadku odpowiedź daje Pismo.Święte i Kościół Katolicki a konkretnie fragment:
"Kto oddala swoją żonę – chyba że w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo”.
Otóż według odwiecznej praktyki Kościoła katolickiego, klauzula ta odnosi się do dwóch konkretnych sytuacji. Po pierwsze, Pan Jezus dopuszcza, nawet zaleca rozejście się mężczyzny i kobiety, jeśli żyją oni na sposób małżeństwa, ale małżeństwem nie są. Chodziłoby tu o taki związek, o którym Chrystus wspomniał w rozmowie z Samarytanką: "Ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem" (J 4,18). Po wtóre, w słowach tych Kościół dopatruje się obowiązku bezwzględnej niezgody na cudzołóstwo współmałżonka. Nie wolno chrześcijaninowi tolerować sytuacji trójkąta małżeńskiego: jeśli niewinny małżonek nie może sytuacji zmienić, powinien raczej współmałżonka opuścić i w modlitwie i pokucie czekać na jego nawrócenie, niż godzić się na bezczeszczenie małżeństwa. -o. Jacek Salji
Jeszcze przytacza Pismo Starochrzescijanskie
Panie -- powiedziałem --
Jeśli kto ma żonę, która wierzy w Pana,
I przekonał się, że ona popełnia cudzołóstwo,
Czy grzeszy mąż, jeśli dalej z nią żyje razem?"
"Tak długo, póki nie wie -- odpowiedział -- nie grzeszy.
Jeśli się jednak mąż dowie o jej grzechu,
A niewiasta nie pokutuje,
Ale trwa w swym porubstwie,
I mąż dalej z nią żyje razem,
Staje się współwinny jej grzechu,
I bierze udział w jej cudzołóstwie".
"Jakżeż tedy, o panie -- pytałem -- ma postąpić mąż,
Jeśli żona trwa w swej namiętności?"
"Niechże ją oddali -- odrzekł
A mąż niech żyje samotnie,
Jeśli zaś oddali swą żonę i pojmie inną,
Tedy i on cudzołoży".
"A jeśli, o panie -- pytałem -- niewiasta po swym
oddaleniu pokutuje,
I chce powrócić do swego męża,
Czy on jej nie powinien przyjąć z powrotem?"
"Z pewnością -- odrzekł --
Jeśli mąż jej nie przyjmie,
Grzeszy i wielką na siebie ściąga winę.
Powinno się przecie przyjąć tego, który zgrzeszył,
a czyni pokutę.
A zatem dla tej pokuty mężowi żenić się nie wolno.
Oto jak się żona i mąż powinni zachowywać"