rozwód ?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

inga
Posty: 230
Rejestracja: 15 kwie 2017, 9:28
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: rozwód ?

Post autor: inga »

groteska pisze: 29 maja 2017, 10:39
(...) jednak w całej tej sytuacji w której jestem teraz mam jednocześnie taki pokój w sercu, dużo pracy, modlitwy było trzeba aby osiągnąć ten stan ducha.
i ten pokój Cię uratuje. Jacek napisał mi kiedyś takie słowa, mnie one wzmocniły, więc pozwolę sobie zacytować je u Ciebie:
jacek-sychar pisze: 17 kwie 2017, 17:22
Pamiętaj jednak, że to co dzisiaj wydaje się nam definitywne, nieubłagane, straszne, ... po jakimś czasie okazuje się ... błogosławione.
groteska pisze: 29 maja 2017, 10:39
Mam oczywiście obawy co będzie dalej miewam nawet wątpliwości szczególnie że nawet wśród duchownych panuje jakieś takie przyzwolenie" na te rozwody bo "takie czasy" ale dzięki waszemu między innymi wsparciu wiem, że moja postawa jest właściwa bez względu na to co się wydarzy.
.. i tutaj najbardziej pomaga nie myślenie o przeszłości i przyszłości. Życie tzw."dniem dzisiejszym". Mi bardzo pomogło jak przestałam rozważać co to będzie.. co ze zmianą nazwiska, jak spędzę Święta, itp..
Czas pokazuje, że da się i nie jest to takie straszne jak sobie wcześniej wizualizujemy..
jacek-sychar

Re: rozwód ?

Post autor: jacek-sychar »

groteska pisze: 29 maja 2017, 10:39 Co do pozwu to jest w fazie poważnych deklaracji, obecnie mąż "cierpi" z powodu znanego
A że Ty cierpisz przez jego zachowanie, to bierze on pod uwagę?
Zachowuj się więc jak Twój mąż. Myśl o sobie i nim się nie przejmuj. 8-)
inga pisze: 29 maja 2017, 13:26 Jacek napisał mi kiedyś takie słowa, mnie one wzmocniły, więc pozwolę sobie zacytować je u Ciebie
Ach, żeby tak chętnie cytowali moje publikacje naukowe, jak moje wywody na tym forum, to miałbym niezły dorobek i wskaźniki scientometrii. :lol:
groteska
Posty: 7
Rejestracja: 15 maja 2017, 9:34
Płeć: Kobieta

Re: rozwód ?

Post autor: groteska »

Jacku nawet zapytałam męża czy to co ja czuje i co myślę w ogóle bierze pod uwagę... odpowiedź brzmiała NIE ...ta odpowiedź paradoksalnie uświadomiła mi że skoro tak to zajmuję się sobą i cierpliwie czekam, jeśli się mylę poprawcie mnie ale na chwilę obecną to jest dobre nie tylko dla mnie ale i w jakimś sensie dla jego dobra.
jacek-sychar

Re: rozwód ?

Post autor: jacek-sychar »

Groteska
To jest bardzo dobrze!
Myśl teraz o sobie. Nie uzależniaj swojego działania od męża, bo to nic nie da. jak ma wrócić, to musi osiągnąć swoje dno. A nie osiągnie tego dna, jeżeli będziesz dalej się nim interesowała czy mu pomagała.
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: rozwód ?

Post autor: Wafelka »

jacek-sychar pisze: 29 maja 2017, 14:33 Groteska
To jest bardzo dobrze!
Myśl teraz o sobie. Nie uzależniaj swojego działania od męża, bo to nic nie da. jak ma wrócić, to musi osiągnąć swoje dno. A nie osiągnie tego dna, jeżeli będziesz dalej się nim interesowała czy mu pomagała.
Mój terapeuta powiedział kiedyś, że lepiej, żeby jednak tego dna nie osiągać, bo czasem na dnie okazuje się, że nie ma już tlenu na powrót do góry i się tam zostaje. On był zwolennikiem wyłapywania ludzi zanim osiągną dno. Oczywiście nic za nich nie zrobimy, ale można im pokazać jakie jest dno, żeby już tam nie schodzili. Niektórzy niestety, muszą sami sprawdzić i czasem się odbiją, a czasem nie. Ale ja też się zawsze zastanawiam na ile odpuść, niech zejdzie na dno, niech żyje jak bezdomny, niech straci wszystko, a na ile jednak go przed tym przestrzegać i pokazywać co może się stać za chwilę..
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13389
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: rozwód ?

Post autor: Nirwanna »

Wafelka pisze: 29 maja 2017, 15:47
jacek-sychar pisze: 29 maja 2017, 14:33 Groteska
To jest bardzo dobrze!
Myśl teraz o sobie. Nie uzależniaj swojego działania od męża, bo to nic nie da. jak ma wrócić, to musi osiągnąć swoje dno. A nie osiągnie tego dna, jeżeli będziesz dalej się nim interesowała czy mu pomagała.
Mój terapeuta powiedział kiedyś, że lepiej, żeby jednak tego dna nie osiągać, bo czasem na dnie okazuje się, że nie ma już tlenu na powrót do góry i się tam zostaje. On był zwolennikiem wyłapywania ludzi zanim osiągną dno. Oczywiście nic za nich nie zrobimy, ale można im pokazać jakie jest dno, żeby już tam nie schodzili. Niektórzy niestety, muszą sami sprawdzić i czasem się odbiją, a czasem nie. Ale ja też się zawsze zastanawiam na ile odpuść, niech zejdzie na dno, niech żyje jak bezdomny, niech straci wszystko, a na ile jednak go przed tym przestrzegać i pokazywać co może się stać za chwilę..
Wafelko, na pewno bardzo warto łapać ludzi i pomagać im zanim osiągną dno, ale trzeba tu pamiętać o bezpieczeństwie ratownika, aby nie wylądował razem z ratowanym na dnie. Dużej roztropności tu trzeba. Poza tym wiesz - my wierzymy w Boga Wszechmogącego, nie? Doświadczeniem wielu podnoszących się z dna jest Jego obecność i podnoszenie z tego właśnie dna, kiedy ludzka siła zawodzi i tlenu zabrakło. Słyszałam świadectwo osoby, która się topiła po wypadnięciu z kajaka i była już hen na dnie rzeki. Mówiła, że kilka dłuższych chwil oddychała pod wodą Bożą miłością, zanim ratownicy ją wyciągnęli, przytomną. Na brzegu okazało się, że tyle czasu była pod wodą, że powinna być wyciągnięta co najmniej nieprzytomna, albo już i martwa.
Kluczowe w tym wszystkim jest otwarcie się na Boga tej osoby zmierzającej lub będącej na dnie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Aniolek
Posty: 1
Rejestracja: 28 maja 2017, 23:55
Płeć: Mężczyzna

Re: rozwód ?

Post autor: Aniolek »

Na Twoim miejscu zajął bym się sobą. Ważne jest żebyś teraz w sferze duchowej się rozwijała ;)
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: rozwód ?

Post autor: Wafelka »

Nirwanna pisze: Wafelko, na pewno bardzo warto łapać ludzi i pomagać im zanim osiągną dno, ale trzeba tu pamiętać o bezpieczeństwie ratownika, aby nie wylądował razem z ratowanym na dnie. Dużej roztropności tu trzeba. Poza tym wiesz - my wierzymy w Boga Wszechmogącego, nie? Doświadczeniem wielu podnoszących się z dna jest Jego obecność i podnoszenie z tego właśnie dna, kiedy ludzka siła zawodzi i tlenu zabrakło. (...)
Kluczowe w tym wszystkim jest otwarcie się na Boga tej osoby zmierzającej lub będącej na dnie.
Ze wszystkim zgoda. Dokładnie tak. Ratownik musi być bezpieczny. Pytanie tylko do kiedy ten ratownik może z brzegu ostrzegać? Czy powinien sobie odpuścić, kiedy nieroztropny pływający ostrzeżony wcześniej przed konsekwencjami pływania w wodzie z rekinami zmierza w stronę dna bez butki tlenowej? Czy ma jednak wołać póki go widzi żywego "uważaj, rekiny i zaraz dno!" czy stwierdzić "ostrzegałem, to teraz już nie będę, niech go zjedzą.." ;) Taka analogia może dziwna, ale oddaje co mam na myśli.

Myślę, że tu jest cienka granica. Bo osobiście jestem mega zmęczona tym ostrzeganiem. Cały kryzys ostrzegałam i na nic to się zdało, bo jak trafi się na kogoś kto lubi kąpiele z ryzykiem, to powie "tak, wiem, wiem, ale mam kontrolę, nic się złego nie stanie.." i się niestety dzieje złe. Mimo tych ostrzeżeń. Więc oczywiście czasem ostrzeżenia na nic się zdadzą. Ale czasem może jednak ta dodatkowo rzucona przez ratownika wizja bycia zjedzonym każe komuś wycofać się z niebezpiecznej wody..

Niewąpliwie najważniejsze by w mętne wody nie wchodzić za tym, kto lubi takie kąpiele..
groteska
Posty: 7
Rejestracja: 15 maja 2017, 9:34
Płeć: Kobieta

Re: rozwód ?

Post autor: groteska »

Dzisiaj usłyszałam od męża że mnie nienawidzi, że nie pozwalam mu żyć, że gdybym była normalną kobietą i zgodziła się na rozwód to zapewne inaczej by o mnie myślał a tak sama doprowadziłam do tego że znienawidził mnie choć nie zrobiłam nic poza tym,, że od początku mówiłam że nie godzę się rozwód, czy ja naprawdę jestem nienormalna ? Powiedzcie jak sobie radziliście z takimi deklaracjami od współmałżonków o ile ktoś czegoś takiego doświadczył.
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: rozwód ?

Post autor: Unicorn2 »

Groteska lepiej zapytaj kto tego nie doświadczył?
Poprostu się tym nie przejmuj niech facet gada głupoty , myślisz źe jak się zgodzisz to Cię nagle polubi.
Niech składa pozew przecieź ma takie prawo , a Ty masz prawo na ten pozew odpowiedzieć.
inga
Posty: 230
Rejestracja: 15 kwie 2017, 9:28
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: rozwód ?

Post autor: inga »

U mnie co prawda nie padły takie słowa ale bylo:
Nie kocham cie
Będę próbował ułożyć sobie życie z nia
Składam pozew (bez dyskusji)
I od rodziny dowiedziałam się że nawet jak z nią nie będzie to że mną definitywnie nie.

Cóż.. Ja mu po prostu do końca w to nie wierzyłam.
Twoj mąż też jest bardzo rozchwiany emocjonalnie i myślę że dlatego tak działa. Sam ze sobą nie może dojść do ładu..
Bądź spokojna, nie wdawaj się w tę agresję słowna. Myślę, że Twoj chłodny racjonalizm może go ocucic..
Faustyna
Posty: 237
Rejestracja: 04 maja 2017, 10:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: rozwód ?

Post autor: Faustyna »

U mnie tez było podobnie plus jeszcze pare innych epitetów. Po czasie moge powiedzieć , ze choc bardzo cieżko było to słyszeć, to trzeba przeczekać. Nie odpowiadaj na zaczepki. Choć trochę to potrwa. Co do rozwodu to ,chcąc wymusić nasza zgodę, chcą w jakis sposób zrzucić tez odpowiedzialność na nas, ze niby tez "sie zgadzamy". Bo chyba sami nie potrafią tego zrobić i maja chyba duże wyrzuty sumienia. Postaraj sie spojrzeć na to jak na "chorobę" męża, ze w tej chwili nie jest sobą. I módl sie tez za niego.
groteska
Posty: 7
Rejestracja: 15 maja 2017, 9:34
Płeć: Kobieta

Re: rozwód ?

Post autor: groteska »

Tak jak piszesz Faustyna jedynie jako "chorobę" mogę to co wygaduje mój mąż jakoś przetrawić ale jest strasznie trudno a serce dosłownie pęka z bólu, zupełnie nie ma dla męża znaczenia to co ja mam do powiedzenia, mąż pyta mnie czy ja nie rozumiem że mu niszczę życie, zabieram wolność
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: rozwód ?

Post autor: mare1966 »

Zachowanie typowe
i niestety .
"My" patrzymy , oceniamy sytuację z pozycji wiary ( głównie )
ale "oni" zwykle patrzą z pozycji swoich poglądów , "swojej miłości" , swoich nadziei itd.
To nie tak , że wystarczy im PRZEGADAĆ
do rozumu , do serca itp.
Zwykle decydując tak stanowczo
i na tak radykalne posunięcia
oni JUŻ sprawy przemyśleli , podjęli decyzję .

My stajemy im na drodze .
Owszem , bywa , że są jeszcze na etapie niepewności ,
coś im nie wyjdzie , jakieś nagłe olśnienie ,
ale niestety
nie za częste to .
Tym niemniej zawsze należy ratować , trochę jak w karetce .
Faustyna
Posty: 237
Rejestracja: 04 maja 2017, 10:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: rozwód ?

Post autor: Faustyna »

Mysisz przeczekać ten trudny czas. Wydaje mi sie, ze oni sami zazwyczaj sa niezdecydowani , w która stronę maja iść. I musza sie na kimś " wyżyć". Bądź spokojna, bez złośliwości, niech cie taka słyszy, widzi.
ODPOWIEDZ