Co zrobić żeby nie odszedł?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Niezapominajka »

Dotka pisze: 22 cze 2017, 8:36 niezapominajko co do spowiedzi... to rachunek sumienia zrobiłam... do spowiedzi chodzę, ale niestety teraz podczas każdej spowiedzi płaczę i mimo że przygotowuję się do niej... to nie udaje mi się wszystkiego wyznać...
nie, nie!!! Jeśli coś w Tobie siedzi i Ci nie pozwala (wstyd, lęk, samobiczowanie się, udreczanie, rozpacz, fałszywe sumienie - pamietaj, że to nie pochodzi od Boga a wiadomo od kogo - tego, kto za wszelką cene chce Ci wmowić, że albo w sumie nic się stało takiego albo tak wielkiego, że nie ma dla Ciebie miłosierdzia) wyznać na spowiedzi (która jest najtrudniejszym Sakramentem w KRK, pamiętaj, wymala nawęcej odwagi, jesli jest szczera, po żołniersku wyznana, a nie upudrowana, zniekształcona, przemilczowująca pewne sprawy, czyli krótko mówiąc nieważna) to to będzie powodowało Twoją dalszą chorobę. Osuwanie się w rozpacz, bo na bank czujesz przeraźliwy żal, że nie kochałaś dobrze meża i to sobie wyrzucasz, tak? To Cię niszczy. Idz to oddaj Jezusowi, klęknij i wyznaj co było złe z Twojej strony od początku małżenstwa. Zobaczysz, jakie cuda się dzieją. Ja tak zrobiłam po ostatniej akcji, powiedziałam sobie dosyć, basta, zaczęła się walka na poważnie, o malżenstwo, ale też o siebie. Też mam problem z płaczem i smarkaniem (oj, wiele takiech spowiedzi), więc żeby się nie rozkleić postąpiłam po męsku - zrobilam porządny rachunek sumienia prześwietlając małżenstwo - spisałam na kartce punkty, konkretne, nie na okrętke i ogólne, tak prosto z mostu co było we mnie złem. Omodliłam sprawę, po pierwsze modliłam się o Łaskę Ducha św. żeby nie stchórzyc, żeby nie płakać podczas mówienia i o dobrego spowiednika (spotkałam swietnego, to była najlepsza spowiedź w życiu). Czytałam to i modliłam się kilka dni, byłam porządnie przygotowana a nie jak dotąd leciałam gł. na emocjach.
I kochana, zobaczysz wowczas co sie zacznie dziać! Jaką dostaniesz moc i spokój.

"Rachunek sumienia musi boleć. Ponieważ grzech rani Boga, rani ludzi i rani samego grzesznika. Warto starać się zobaczyć powiązanie grzechów, ich źródło, motywację. Zawsze będzie towarzyszyła nam pokusa „wybielania siebie”, „lizania zbyt czułego łapy swego sumienia” czy „przekształcania ewangelii w łagodną opowieść” (ks. Twardowski). Kiedy św. Piotr po trzykrotnej zdradzie Mistrza usłyszał pianie koguta, uświadomił sobie, co narobił. Zobaczył swój grzech. Pianie koguta było jak ostre pytanie przeszywające sumienie. Może wtedy Piotr przeraził się swojego grzechu? Ale chwilę potem jego wzrok skrzyżował się ze spojrzeniem Jezusa. To było prawdziwe wyzwolenie. Wtedy już się nie bał, już tylko płakał. Płakał z bólu nad sobą, ale i ze szczęścia, bo już wiedział, że Pan mu przebaczył. Rachunek sumienia jest nie tylko po to, bym zapłakał na sobą. Jest i po to, bym zachwycił się Bożym miłosierdziem. Warto."
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Unicorn2 »

S zona pisze .
Do wyslania wniosku popchnelo mnie podle zachowanie meza podczas kolejnych operacji dzieci - mieszkamy na emigracji ,wiec chodzilo tylko o jakis tel ze wsparciem i podpisanie zgody na operacje - wiec dalam zielone swiatlo adw na zabezpieczenie alimentow i separacje ,cos co mogloby go otrzezwic ...

Po dwoch tyg od zlozenia wniosku ,maz dostal 1,7 tys na zabezp alimentow ,szczerze zrobilo mi sie go szkoda ... do tej pory to pieniadze przeplywaly w druga strone ..maz czesto zarzucal mi ze "marnuje za duzo kasy na ich fanaberie "..dzieci chodza do szkol prywatnych ,na zajecia dodatkowe ,muzyka ,tenis ,judo ,sa ministrantami i naleza do harcerstwa.. ale przy dobrej organiacji udaje sie to ogarnac ,chociaz nie raz brakuje sil ,tych fizycznych rowniez ...

Dotka ,nie wyobrazasz sobie ,jak to podzialalo na mojego meza...
On nie wierzyl ,ze ja odwaze sie cos z tym zrobic ..
na ten moment ,to jemu zaczelo zalezec na Ratowaniu naszego malzenstwa ..

Dotka dlatego ze swojego doswiadczenia uwazam ,
ze zgadzajac sie na daleko posunieta empatie a wlasciwie glupote i naiwnosc z naszej strony same skazujemy nasze malzenstwa na staczanie sie po rowni pochylej ..
Psalam Ci kiedys ,ze nie szanuje sie ludzi ,ktorzy zebrza o uczucie ..

Badz piekna ,madra ,boza madroscia i oby Duch sw Cie prowadzil Dotka :D
Jestem z modlitwa ,
Optrznosc stawia nam dobrych ludzi na naszej drodze ,
czesto tego doswiadczam ...
DASZ RADE.

Dotka chyba warto się nad tym zastanowić bo innego wyjścia moim zdaniem nie ma.
Przeczytaj to spokojnie i proszę Cię nie popełniaj błędów większości z nas.
Trafiłaś na to forum w dobrym czasie nie wszyscy mieli tyle szczęścia , ja mogłem tylko poczytać i stwierdzić jaki byłem głupi.

moderacja: zaznaczono cytowanie
bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: bosa »

Faktycznie ,napisałam na "Berdyczów" :roll:
Dotko, napisałam do Ciebie ponownie, wiadomość "oczekuje na odbiór", więc myślę że teraz już poszło...
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: mare1966 »

Moim zdaniem mąż nie odejdzie , w każdym razie raczej
nie na długo i nie za daleko .
To taka wycieczka "emocjonalna" .
Wygląda , jakby facet pierwszy raz się zakochał .
Czasem bywa też tak , że "para" chodzi ze sobą od 1 klasy liceum
i dopiero koło 30 uświadamiają sobie ( i 5 latach małżeństwa )
że to nie to . Gorzej , jak tylko jedno .
U was wygląda na płytką więź emocjonalną , w każdym razie
bez tej fascynacji , nadawania na wspólnych falach .
Mąż trafił na taką i "odleciał" .
Ale jakoś to "mało poważne" , te 1000 km itd.

I trochę racja , że to trochę taka zabawa w miłość z jego strony .
Jest i tu i tam .
Tu - fizycznie , tam emocjonalnie .
Żona nie przeszkadza , nie jest w stanie tupnąć nogą
( co by zapewne dawno zrobiły panie tu piszące ) . :lol:
Dotka , ma chyba inny charakter , nie bardzo tak potrafi .
To nie w jej naturze .
I trudno powiedzieć dobrze czy źle .
Natomiast przy tej słabości męża , one by sobie chyba szybko poradziły . :lol:
Tyle , że dla Dotki ( Dorota ? ) taka zmiana siebie
byłaby trochę sztuczna .
Myślę , że trochę przykręcić śrubę by można było ,
przestać płakać , rozmawiać
ale bardziej trzeźwo .
Dotka , kiedy on widzi ciebie słabą i płaczącą ,
ma pewność , że w każdej chwili "może wrócić"
i to na jego warunkach .
Tak więc tam może inwestować , nawet nie mając pewności
że coś z tego będzie .

Niezapominajka ,
jestem pod wrażeniem posta o spowiedzi .
Mocna kobieta w tej kwestii , choć generalnie za zbyt mocnymi nie przepadam .
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Wafelka »

Dotka
Widzę ze chcesz lub potrzebujesz bardzo kurczowo trzymac się jakiejs nadziei. Mialam i mam czasem nadal podobnie. I nie pomoglo mi to wcale. Tez wierzylam ze moja podobna postawa bedzie zbawienna dla meza. Zbawienna.. Chcialam go zbawic. Teraz to wiem i rozumiem. Moje modlitwy nad nim nic nie daly bo nie mogly. Bo wierzylam w to ze JA go zmienie. Wiec go słuchałam jak Ty, wierzylam w klamstwa, usprawiedliwialam na miliony sposobów. Az w końcu zrozumiałam że to nie ja mam go zmieniac.
Tez lapalam sie kazdego swiadectwa w ktorym historia byla podobna do mojej. Szukałam dobrego zakonczenia i wierzylam ze tak bedzie u nas. Po to by nie brac odpowiedzialności za siebie i sytuację.
Niestety za późno postawiłam granice, za pozno sie tu znalazlam. Ale moze uratowalam siebie. Tak, to na pewno.
Mąż dalej oklamuje sam siebie, szuka usprawiedliwien, wybiela swoje przewiny. Czekam, moze sie przemieni. Poki co przemienilam sie ja. I wiem ze gdybym tego nie zrobila, dzis bylabym zgorzkniala, smutna i chora.
Kazde świadectwo jest inne. Mozesz probowac nakladac dlonie na meza, modlic sie nad nim, naprawde chcialabym by to "zadzialalo" u Ciebie. Mozesz szukac egzorcysty, stawiac najrozniejsze diagnozy. To normalne w takich sytuacjach. Ale... bez woli meza nic sie nie zmieni.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: mare1966 »

Wiesz Dotka , chyba tu nikt nie wierzy ,
że "twój sposób" podziała .
( ten z Pawlukiewicza )
Ale kto wie , uważam że na tego faceta akurat może .
W końcu on też idzie na emocjach .
Trochę tak jakbyś nalewała do jego zbiornika .
Lejesz , lejesz i ......... nic .
Ale w końcu NAGLE , nie wiesz kiedy a się napełni
i zacznie wypływać z niego to
co wlewałaś .
Taka naiwna wiara czasem może zadziałać .

Osobna rzecz , na ile ty czujesz się , czułaś dawniej
wartościową osobą , pewną siebie ,
a ile to nie jest bardziej strach przez zostaniem samą
niż walka o męża .
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: s zona »

mare1966 pisze: 22 cze 2017, 21:51

Myślę , że trochę przykręcić śrubę by można było ,
przestać płakać , rozmawiać
ale bardziej trzeźwo .
Dotka , kiedy on widzi ciebie słabą i płaczącą ,
ma pewność , że w każdej chwili "może wrócić"
i to na jego warunkach .
Tak więc tam może inwestować , nawet nie mając pewności
że coś z tego będzie .

Niezapominajka ,
jestem pod wrażeniem posta o spowiedzi .
Mocna kobieta w tej kwestii , choć generalnie za zbyt mocnymi nie przepadam .
Mare 1966 ,
zgadzam sie ,dlatego proponowalam Dotce :
porade u adwokata ,co moze zrobic ,aby realnie wplynac na "opamietanie" sie meza ..
szukanie wsparcia ,np realne spotkanie w Ognisku Sychar ..
zainwestowanie w swoj rozwoj osobisty ,wizualnie rowniez :)
i dodam jeszcze teraz :
Dotka moze warto ,zebys skorzystala z porady u psychologa ev trapeuty ,
moze to pomoze Ci stanac na nogi i uporzadkowac emocje ...

Post Niezapominajki o spowiedzi trafia w sedno ,masz racje ,tez jestem pod wrazeniem :)

Natomiast pisanie o nas jako o silnych kobietach ,ktore potrafia tupnac :shock:
...." Żona nie przeszkadza , nie jest w stanie tupnąć nogą
( co by zapewne dawno zrobiły panie tu piszące ) . :lol:
Dotka , ma chyba inny charakter , nie bardzo tak potrafi .
To nie w jej naturze .
I trudno powiedzieć dobrze czy źle .
Natomiast przy tej słabości męża , one by sobie chyba szybko poradziły . :lol: ..."

Moze lepiej byloby" lezec na szezlongu i pachniec "- jak znamy z literatury ,
ale wtedy mezowie tez mieli metresy i garsoniery :D

Wiec moze takie "tupniecie " moze byc pomocne dla ratowania malzenstwa...
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

mare1966 pisze: 22 cze 2017, 21:51 Moim zdaniem mąż nie odejdzie , w każdym razie raczej
nie na długo i nie za daleko .
To taka wycieczka "emocjonalna" .
Wygląda , jakby facet pierwszy raz się zakochał .
Czasem bywa też tak , że "para" chodzi ze sobą od 1 klasy liceum
i dopiero koło 30 uświadamiają sobie ( i 5 latach małżeństwa )
że to nie to . Gorzej , jak tylko jedno .
U was wygląda na płytką więź emocjonalną , w każdym razie
bez tej fascynacji , nadawania na wspólnych falach .
Mąż trafił na taką i "odleciał" .
Ale jakoś to "mało poważne" , te 1000 km itd.

I trochę racja , że to trochę taka zabawa w miłość z jego strony .
Jest i tu i tam .
Tu - fizycznie , tam emocjonalnie .
Żona nie przeszkadza , nie jest w stanie tupnąć nogą
( co by zapewne dawno zrobiły panie tu piszące ) . :lol:
Dotka , ma chyba inny charakter , nie bardzo tak potrafi .
To nie w jej naturze .
I trudno powiedzieć dobrze czy źle .
Natomiast przy tej słabości męża , one by sobie chyba szybko poradziły . :lol:
Tyle , że dla Dotki ( Dorota ? ) taka zmiana siebie
byłaby trochę sztuczna .
Myślę , że trochę przykręcić śrubę by można było ,
przestać płakać , rozmawiać
ale bardziej trzeźwo .
Dotka , kiedy on widzi ciebie słabą i płaczącą ,
ma pewność , że w każdej chwili "może wrócić"
i to na jego warunkach .
Tak więc tam może inwestować , nawet nie mając pewności
że coś z tego będzie
Cała prawda. Za wyjątkiem tego że we mnie był identycznie szaleńczo zakochany. Robił dokładnie to samo. Dlatego trochę boję się jego odejścia do niej , bo ze mną wytrzymał 17 lat a jak ona będzie miała lepszy charakter to może go usidlic na bardzo długo.
Oznajmił dziś ze za tydzień na weekend jedzie do niej .
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: MareS »

Dotka w kwestii zdrady męża czy była czy nie. Zapytaj wprost swojego męża: czy gdyby zobaczył Ciebie ściskającą się z obcym facetem to co by sobie pomyślał? Myślę, że odpowiedź jest jasna.
Druga kwestia to jakim prawem mąż obciąża Cię swoimi grzechami opowiadając o Kowalskiej. To Ty i tyllko Ty mu na to pozwalasz.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Pavel »

mare1966 pisze: 22 cze 2017, 21:51 Tyle , że dla Dotki ( Dorota ? ) taka zmiana siebie
byłaby trochę sztuczna .
Dotko, pozwól, że podzielę się z Tobą swoją wiedzą i doświadczeniem własnym na ten temat.
Zanim w moim małżeństwie wybuchł kryzys, zanim trafiłem na forum Sycharu, miałem swoje wyobrażenie na temat siebie, swojej natury.
Pamiętam dokładnie, że w trakcie kryzysu buntowałem się (nie tylko wewnętrznie) czytając rady stanowczej miłości i odklejenia się emoconalnego od żony.
No bo jak to?
Myślałem: "Jak przestanę rozmawiać, dążyć do tego, abyśmy chociaż spróbowali, to to wszystko na pewno się rozleci i nie będzie nawet szansy. Poza tym ja przecież nie chcę udawać, że mi na niej nie zależy, bo przecież zależy. Mimo wszystkich ran które mi ciągle zadaje kocham ją przecież i nie mogę bez niej żyć".

Po czasie, wiem jak bardzo się myliłem. Moje wyobrażenie o sobie, tym jaki niby jestem (tak z natury),było bardzo mylne.
Nabywając wiedzę (książki i konferencje polecane na forum), uczęszczając na terapię (poszedłem na nią, by znaleźć sposób na żonę. Jako, że nie znalazłem, pomyślałem, że niech Pani terapeutka "pogrzebie" we mnie ;) ), dowiedziałem się, jak wiele z tego jaki niby jestem to dysfunkcje nabyte w domu rodzinnym.
Ja taki z natury nie jestem. Tak mnie ukształtowało życie. I to DA SIĘ ZMIENIĆ. Wymaga to pracy, ale się da.

Dowiedziałem się również, że to co uważałem za miłość jest strachem i uzależnieniem emocjonalnym. Miłości (dojrzałej) zacząłem dopiero się uczyć. Na początek dowiadując się czym ona jest, bo jak się okazuje, również o tym mamy zazwyczaj "średnie" pojęcie.

Wejrzyj w siebie Dotko i odpowiedz sama sobie na pytanie, czy to, że dałaś się tak stłamsić, nie potrafisz postawić mężowi granic, zakończyć tego wyniszczającego Cię trójkąta to miłość, cierpliwość czy zwyczajnie strach.
U mnie to był strach.
Myślałem, że nie podejmując stanowczych ruchów daję nam nadzieję, tak naprawdę jednak było coraz gorzej. Moje uwieszenie się na żonie tylko to potęgowało, bo miała mnie serdecznie dość. Nie zostawiłem jej przestrzeni, dobijałem ją tym swoim nękaniem, proszeniem, "rozmowami".
Warto również, abyś dowiedziała się, dlaczego taka jesteś. Dlaczego mimo tylu ran ze strony męża wciąż żebrzesz o uczucie u niego. Podejrzewam, że poza schematycznym zachowaniem osoby opuszczanej, ma to swoje korzenie w domu rodzinnym.
Warto się temu przyjrzeć.

Czy w Twoim domu pierwotnym był nadużywany alkohol bądź rodzice byli rozwiedzeni (choćby emocjonalnie)?

U mnie było 2 w 1. Jestem (lub byłem ;) ) DDA (Dorosłe Dziecko Alkoholika) oraz DDRR (Dorosłe Dziecko Rozwiedzionych Rodziców).
Mimo, że kiedyś wydawało mi się, że wszystko ze mną jest w porządku (lub w miarę), odnalazłem szereg wątków nad którymi trzeba było się pochylić i przerobić.
Teraz funkcjonuję zupełnie inaczej niż kiedyś, aczkolwiek pracy do wykonania wciąż sporo ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

jak mam zareagować na jego wyjazd... :( ?
W jaki sposób mogę tupnąć nogą... ?
Wyprowadzić się w trakcie jego wyjazdu...?
Może coś wcześniej jeszcze zrobić...?
Adwokat omówiony już za niedługo wizyta, jeszcze przed jego wyjazdem, powiedzieć mu o tej wizycie...?
Założyć mu niebieską kartę... i co podam że znęca się psychicznie nade mną i córką bo przy nas dzwoni do kochanki...?
powiedziałam mu wczoraj że bardzo mnie rani i krzywdzi... oraz naszą córkę kiedy on dzwoni do kochanki...
Powiedziałam, że na początku się jeszcze krył...
A teraz to już odbiera i dzwoni do niej przy mnie, stojąc obok mnie i przy najstarszej córce...
Powiedziałam że ma nie dzwonić dopóki dzieci nie pójdą spać...
I że powinien z domu wychodzić jak chce do niej dzwonić...
A nie znęcać się nade mną i swoją córką...
Że to jest tak jakby on ją zaprosił tu do naszego domu...
Ale jaką granice postawić za to nie wiem...
Zaczął mi mówić że on kieruje się sercem... że zawsze kiedy kieruje się sercem to dobrze na tym wychodzi...
Gdyby kierował się rozumem to by został z nami...
Nie potrafiłam mu wtedy nic sensownego odpowiedzieć...
coś mówiłam o wierze, chyba... nawet nie pamiętam...
Potem jak poszłam do sypialni i zaczęłam się modlić Nowenną do Maryi rozwiązującej węzły przyszła mi do głowy taka myśl... a gdzie w tym wszystkim jest jego dusza... chciałam pójść na dół się go o to zapytać... ale się nie odważyłam było już bardzo późno i chyba już spał...
Brak mi już siły... nie wiedziałam co robić i dalej nie wiem...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: s zona »

Pavel pisze: 23 cze 2017, 7:33

Nabywając wiedzę (książki i konferencje polecane na forum), uczęszczając na terapię (poszedłem na nią, by znaleźć sposób na żonę. Jako, że nie znalazłem, pomyślałem, że niech Pani terapeutka "pogrzebie" we mnie ;) ), dowiedziałem się, jak wiele z tego jaki niby jestem to dysfunkcje nabyte w domu rodzinnym.
Ja taki z natury nie jestem. Tak mnie ukształtowało życie. I to DA SIĘ ZMIENIĆ. Wymaga to pracy, ale się da.

Dowiedziałem się również, że to co uważałem za miłość jest strachem i uzależnieniem emocjonalnym. Miłości (dojrzałej) zacząłem dopiero się uczyć. Na początek dowiadując się czym ona jest, bo jak się okazuje, również o tym mamy zazwyczaj "średnie" pojęcie.

Wejrzyj w siebie Dotko i odpowiedz sama sobie na pytanie, czy to, że dałaś się tak stłamsić, nie potrafisz postawić mężowi granic, zakończyć tego wyniszczającego Cię trójkąta to miłość, cierpliwość czy zwyczajnie strach.
U mnie to był strach.

Myślałem, że nie podejmując stanowczych ruchów daję nam nadzieję, tak naprawdę jednak było coraz gorzej.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Moje uwieszenie się na żonie tylko to potęgowało, bo miała mnie serdecznie dość. Nie zostawiłem jej przestrzeni, dobijałem ją tym swoim nękaniem, proszeniem, "rozmowami".
Warto również, abyś dowiedziała się, dlaczego taka jesteś. Dlaczego mimo tylu ran ze strony męża wciąż żebrzesz o uczucie u niego. Podejrzewam, że poza schematycznym zachowaniem osoby opuszczanej, ma to swoje korzenie w domu rodzinnym.
Warto się temu przyjrzeć.

Czy w Twoim domu pierwotnym był nadużywany alkohol bądź rodzice byli rozwiedzeni (choćby emocjonalnie)?

U mnie było 2 w 1. Jestem (lub byłem ;) ) DDA (Dorosłe Dziecko Alkoholika) oraz DDRR (Dorosłe Dziecko Rozwiedzionych Rodziców).
Mimo, że kiedyś wydawało mi się, że wszystko ze mną jest w porządku (lub w miarę), odnalazłem szereg wątków nad którymi trzeba było się pochylić i przerobić.
Teraz funkcjonuję zupełnie inaczej niż kiedyś, aczkolwiek pracy do wykonania wciąż sporo ;)
Dotka ,zawsze lepiej uczyc sie na cudzych bledach ,moze warto pomyslec o jakims terapeucie ?
Podobnie ,jak Pavel jestem DDRR, to dzieki kryzysowi to odkrylam ...
czytajac ksiazke - Jacek czesto ja proponowal,zimno mi sie robilo ..

Piszesz ,ze maz w We leci do niej ,niestety nie mozesz go zatrzymac ,
moze musi leciec po to ,zeby sie sparzyc ...
ale uwazam ,ze powinnas " zabezpieczyc " ten bilet ,tzn zescanowac lub zrobic zdjecie ,
zeby miec dowod na ev zblokowanie rozwodu ...

Modlilam sie na za Cb na "radiowej "
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

Pavle... tak w mojej rodzinie był nadużywany alkohol przez mojego ojca... Wprawdzie nie pamiętam go ciągle codziennie pijanego...
raczej po imprezach był nieraz tak pijany że czasem aż nieprzytomny...
W stosunku do mnie nie pamiętam aby nie okazywał mi uczuć... choć mama mi kiedyś powiedziała, że po śmierci mojej siostry (ona miała 2 lata, ja wtedy rok), na jakiś czas przestał się mną zajmować i interesować... ja oczywiście tego nie pamiętam...
Moja mama bardzo przeżyła stratę córki, o czym mi teraz opowiada, jak się wtedy czuła i co robiła... straszne rzeczy się działy w moim domu... ja tego nie pamiętam...
I chyba bardzo się to na mnie odbiło po moja mama spała ze mną do 7 roku życia... podobno nie umiałam sama spać... bo się bałam...
W domu relacje miedzy rodzicami były różne... czasem bardzo złe (naprawdę złe), czasem dobre... Moja mama bardzo emocjonalnie do wszystkiego podchodzi, a ojciec jest wybuchowy i lubi robić na złość drugiej osobie... umie dogryźć...
Ale są razem...

trudno jest mieszkać z mężem i się odciąć...
on mi tego nie ułatwia poprzez jego zachowanie tak jakby nic złego się nie działo, a nawet spędzając ze mną więcej czasu niż wcześniej... więcej rozmów... mniej telewizora... komputera w ogóle... jakby ktoś z boku nie wiedząc co się dzieje popatrzył na nas to stwierdził by że wspaniała rodzina...
Tylko czasem docinka w stylu jak będziesz sama to...
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

s zona - jedzie samochodem podobno.
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

i jak trafić na dobrego chrześcijańskiego terapeutę? jak go znaleźć?
ODPOWIEDZ