Co zrobić żeby nie odszedł?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: JolantaElżbieta »

Dotko, nic nie rób, po prostu żyj codziennymi sprawami, nie rozmawiaj z nim o tym co się stało, zostaw go, żeby emocje nie były u niego na pierwszym miejscu, bądź żoną i matką - nie myśl o przeszłości, ani o przyszłości. Dbaj o siebie i fizycznie i psychicznie. Oddaj swoje sprawy Panu Bogu w codziennej modlitwie. A twój mąż niech sam się upora z tym co się stało - musi poradzić sobie bez twojej pomocy. Inaczej nie dorośnie i nic nie zrozumie z tej lekcji.
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

Jak budowac szczęście w małżeństwie gdy współmałżonek który dopuścił się zdrady nie potrafi się zadeklarować że chce być ze mną i nie da się już w przyszłości tak ponieść emocjom gdyby to się jeszcze raz zdarzyło? Jak budować zaufanie w talim przypadku ?
Jest dobrze, jest zaangażowanie, jest wspaniała fizycznosc miedzy nami ale nie potrafie nie myśleć o tym co się stało. On mi nie powie że mnie kocha i chce już na zawsze ze mna byc. Przychodzi teraz ogromny żal do męża i złość na niego za to co zrobił bo zburzył tym moje poczucie bezpieczeństwa i nie chce mi go "oddać" .
Tak mi źle z moimi myślami i z brakiem jego decyzji o byciu ze mna. Tej decyzji która podjął lata temu a potem ja zmienił po pojawiła się kowalska.
jacek-sychar

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: jacek-sychar »

Dotka

Chyba warto spróbować wymazać to ze swojej pamięci (jak chcesz z nim być), bo inaczej zadręczysz siebie i jego.

Polecam do przeczytania:
viewtopic.php?f=10&t=383
szczególnie:
Jerzy Grzybowski, Romans, zdrada i co dalej, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2009
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Pavel »

Dotka pisze: 12 paź 2017, 18:14 Tak mi źle z moimi myślami i z brakiem jego decyzji o byciu ze mna. Tej decyzji która podjął lata temu a potem ja zmienił po pojawiła się kowalska.
Dotko,
Rozumiem Twoje rozterki doskonale. Ja również nie usłyszałem "przepraszam",moje zaufanie do żony również zostało zburzone.
jedyne co usłyszałem po jej powrocie na ten temat to: "Gdybyśmy się rozstali popełnilibyśmy największy błąd w naszym życiu". I podziękowania za trwanie i walkę. Oczywiście doceniam.
Brakowało mi jednak przeprosin za wszystkie kopniaki które od niej zebrałem, brakowało zwykłego "nawaliłam". Ja przeprosiłem chyba za każdą swoją winę.
Teraz już nie oczekuje, zaufanie również "się" odbudowuje. Na to trzeba czasu i wkładu pracy współmałżonka i własnej.

Dotko, o ile rozumiem, że dla Ciebie takie deklaracje są bardzo potrzebne, o tyle z logicznego punktu widzenia:
Po co Ci one? Przysięgał przed ołtarzem - nie dotrzymał.
Poprzez aktualną deklarację nie otrzymasz żadnej gwarancji. Z tą świadomością trzeba nauczyć się żyć.
I dać z siebie maksa pomimo.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: lustro »

Dotko

Wykazalas tyle cierpliwosci, dobrej woli, wiary, trwalas i czekalas.
Teraz pozwalasz zlemu na mieszanie twoim sercu i burzenie tego, co się naprawia i buduje przed ukonczeniem?

Piszesz, ze jest dobrze między wami.
Czy nie o to tak na prawdę chodzi?
Słowa niewiele znaczą. Więcej warte są czyny.

Daj czasowi czas.
Kryzys nie kończy się z chwilą powrotu.
To nie bajka "I żyli dlugo I szczęśliwie".
To początek wielkiej pracy.
Może twój mąż nie dojrzał jeszcze do tych slow, co nie znaczy, ze nie dojrzeje.
A moze wlasnie teaz jest najuczciwszy.
I to ma ogromną wartość.

Ja przeprosilam za wszystkie świństwa i to co bylo, tak ogolnie, bez szczegółów.
Ale słowa "kocham Cię" przez długi czas nie mogły ze mnie wyjść.
Czekalam, aż będą prawdą.
Już nic nie chciałam mówić na wyrost, bo tak trzeba.
Za to starałam się swoim byciem pokazac, ze warto na mnie postawić.
I na szczere słowa "kocham Cię" też przyszedł właściwy moment.

Zaufaj bardziej temu co widzisz i doswiadczasz, niż temu co słyszysz.
To trudne, bo kobiety są wrażliwe na słowa. "Kupuję się" je przez uszy.
Ale przecież twoje uszy słyszalny już tyle bzdur...

Bożej siły I wiary Dotko
helenast
Posty: 2966
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: helenast »

Pavel pisze: 12 paź 2017, 22:19 Ja również nie usłyszałem "przepraszam",moje zaufanie do żony również zostało zburzone.
Na ostatnim spotkaniu Sychar naszego ogniska poruszyliśmy właśnie ten temat - temat przeprosin.
Bardzo trudny temat, bo chyba wszyscy po sobie wiemy jak trudno jest wypowiedzieć czasem to słowo. Słowo, w którym zawarte jest uznanie swojej winy, przyznanie do się pomyłki czy do działań, które skrzywdziły inne osoby.
Ale .... No właśnie - czy naprawdę potrzebne jest to słowo byśmy przebaczyli ?. Osobiście wolę działanie od słów, bo słowa padały różne i nie zawsze sprawdzały się z czynami. Działanie na rzecz poprawy wymusza na człowieku spory wysiłek, kontrolę i pracę nad sobą. Widząc i czując to wszystko , te starania chyba możemy mieć przekonanie,że partnerowi naprawdę zależy, że chce ,że zrobi sporo by naprawić zło.

Tak po prawdzie, jeżeli jednak słowo ,, przepraszam,, jest dla kogoś kluczowe by uzdrowić złe stosunki , naprawić, to wypowiedzieć je powinny obie strony ( zresztą w działaniu też)... Bez targowania czyja wina większa, czyja mniejsza. Kryzysy nie biorą się z działania jednej ze stron, a sposób skrzywdzenia bierze się ze słabości charakteru danej osoby- żony/męża.
Wiedźmin

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Wiedźmin »

Helenast - trochę się zgodzę, trochę się nie zgodzę :)

"Bez targowania czyja wina większa" - czy ja wiem - nie zawsze tak jest i nie zawsze tak się da - załóżmy że kolega w szkole uszczypnął Twojego synka, ... no to Twój synek kopnął kolegę - a kolega w zemście złamał mu nogę i nos. Też byś powiedziała: to teraz przeproście się i nie ważcie, czyja wina większa.

Albo przykład już bardziej małżeński (niestety powszechny). Mała wieś, wraca jak co dzień mąż pijak do domu, przepił całą wypłatę, wraca oczywiście od jakieś tam kowalskiej, po powrocie zlał pasem dziecko bo podwinęło się pod rękę, żonie też przylał, bo przysłowiowa zupa była za słona... - a i teraz co - ta żonka powinna go przeprosić i liczyć, że on też ją przeprosi... i to bez ważenia win, bo to że krzywdzi wynika ze słabości jego charakteru?

Powiem tak - największą krzywdę często robimy sobie sami - patrząc przez swoje filtry, mając jakieś ogromne oczekiwania. Znam małżeństwo (kolega-przyjaciel), gdzie on zasuwa w pracy bardzo ciężko, zarabia naprawdę fajną kasę, utrzymuje cały dom, po przyjściu zajmuje się dzieciakami, sprząta, pierze i gotuje dla całej rodziny. A ona ... żona jego... wielce nieszczęśliwa, bo przecież mogłaby ją zabierać jeszcze na jakieś wyjścia zewnętrzne, "do ludzi" ... - i co - ona jest naprawdę faktycznie NIESZCZĘŚLIWA.
Faustyna
Posty: 237
Rejestracja: 04 maja 2017, 10:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Faustyna »

Dotko przytulam cie mocno.
Zadaj sobie jednak pytanie: kto tak naprawdę jest mi potrzebny do bycia szczęśliwym ?
Czy słowo przepraszam/deklaracja coś zmieni?
Czy kogoś/czegos/siebie możemy byc pewni na całe życie?
Na kogo tak naprawdę możemy liczyć?

Czy żona np. alkoholika/ narkomana po wyleczeniu moze byc pewna, że znów tego nie zrobi ( nawet pomimo deklaracji)?
Parę miesięcy temu chciałaś by mąż był z tobą w domu, by romans z kowalska sie zakończył. Zapewne wiele " nowych" tu osób tez by tak chciało. A teraz? Czy to nie są twoje chciejstwa? Co da deklaracja? Czy nie lepiej żyć daną chwilą, dniem dzisiejszym? Nie wybiegać w przyszłość? Nie wiemy nawet co bedzie jutro? Czy czasem my nie "zbłądzimy"? ( Broń nas Boże ).
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: ozeasz »

Lustro pisze:Ja przeprosilam za wszystkie świństwa i to co bylo, tak ogolnie, bez szczegółów.
Ale słowa "kocham Cię" przez długi czas nie mogły ze mnie wyjść.
Czekalam, aż będą prawdą.
Już nic nie chciałam mówić na wyrost, bo tak trzeba.
Za to starałam się swoim byciem pokazac, ze warto na mnie postawić.
I na szczere słowa "kocham Cię" też przyszedł właściwy moment.
Dzięki :)
Lustro pisze:Może twój mąż nie dojrzał jeszcze do tych slow, co nie znaczy, ze nie dojrzeje.
A może właśnie teraz jest najuczciwszy.
I to ma ogromną wartość.
Właśnie ...
Zauważałem i u siebie takie oczekiwanie na przeprosiny (czasem ogromne , natarczywe pragnienie) i doszedłem do tego co potwierdza tu Lustro .

Z tego co czytamy na forum są różne języki miłości dla niektórych ważne są werbalne komunikaty ,dla innych czyny ,myślę że ważne jest by nie traktować tego jako sposób na poczucie bezpieczeństwa , jako zapewnienie sobie życia w świadomości że "pokładam nadzieję w człowieku ".
Ja przekonałem się ,mimo wielokrotnych upomnień dawanych mi przez Boga ,przez słowo m.in. Ps 146,3 "nie pokładaj ufności w człowieku " w domyśle mojej żonie , rozumiałem Go w innym kontekście zrozumiałem po zdradzie.

Nie pokładaj ufności nie w znaczeniu nie ufaj( chyba że jak Bogu) ,a w znaczeniu nie obarczaj drugiego doskonałością ,bo : Ps 146,3b "nie pokładaj ufności w człowieku ,u którego nie ma wybawienia."
Bo człowiek ,to nie Bóg i nie jest w stanie zapełnić Bożej przestrzeni w naszych sercach : " Niespokojne jest serce człowieka dopóki nie spocznie w Bogu " Św. Augustyn .

Dziś daje większą przestrzeń żonie , boli ...ale to w większości egoizm , boli... bo to wymaga szukania oparcia w Bogu ,a to dla mnie nie łatwa relacja , ale dzięki temu jestem mocniej zmotywowany i w jakiś sposób żona mi w tym pomaga .

I żona powoli po latach otwiera się , nie tak jakbym chciał ,nie tak jak oczekiwałem , nie w takim czasie na jaki liczyłem , ale czy miłość nie polega na zauważeniu drugiego z jego potrzebami ,przynajmniej na równo ze mną , a ja chcę żeby się czuła ze mną dobrze i ja sam też chce się z Nią czuć dobrze ,to wszystko w wolności ,godności i prawdzie bo dopiero wtedy czuje się szczęśliwy ,nawet jak czasem "plecy bolą".

To z miłości będziemy rozliczni .... obym miał tę walutę w wystarczającej ilości kiedy przyjdzie czas Paschy - przejścia .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
helenast
Posty: 2966
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: helenast »

Aleksander pisze: 13 paź 2017, 11:14 Helenast - trochę się zgodzę, trochę się nie zgodzę :)

"Bez targowania czyja wina większa" - czy ja wiem - nie zawsze tak jest i nie zawsze tak się da - załóżmy że kolega w szkole uszczypnął Twojego synka, ... no to Twój synek kopnął kolegę - a kolega w zemście złamał mu nogę i nos. Też byś powiedziała: to teraz przeproście się i nie ważcie, czyja wina większa.

Albo przykład już bardziej małżeński (niestety powszechny). Mała wieś, wraca jak co dzień mąż pijak do domu, przepił całą wypłatę, wraca oczywiście od jakieś tam kowalskiej, po powrocie zlał pasem dziecko bo podwinęło się pod rękę, żonie też przylał, bo przysłowiowa zupa była za słona... - a i teraz co - ta żonka powinna go przeprosić i liczyć, że on też ją przeprosi... i to bez ważenia win, bo to że krzywdzi wynika ze słabości jego charakteru?

Powiem tak - największą krzywdę często robimy sobie sami - patrząc przez swoje filtry, mając jakieś ogromne oczekiwania. Znam małżeństwo (kolega-przyjaciel), gdzie on zasuwa w pracy bardzo ciężko, zarabia naprawdę fajną kasę, utrzymuje cały dom, po przyjściu zajmuje się dzieciakami, sprząta, pierze i gotuje dla całej rodziny. A ona ... żona jego... wielce nieszczęśliwa, bo przecież mogłaby ją zabierać jeszcze na jakieś wyjścia zewnętrzne, "do ludzi" ... - i co - ona jest naprawdę faktycznie NIESZCZĘŚLIWA.

Tak, nie ważne czyja wina większa - to zrozumiałam na krokach ... Co to da czyja większa ? czy słowo przepraszam dla bardziej winnego inaczej się będzie wymawiało niż dla tego z małą winą ? Brzmi tak samo i to samo oznacza - mówimy o znaczeniu słowa przepraszam, a nie o wyjaśnieniu i wytłumaczeniu złego czynu.

Co do przykładu małżeńskiego to nie o to mi chodziło, nie chodziło mi by przepraszać za czyjeś winy , przewinienia i grzechy , ale za swoje. I tu jest ważna sprawa - czy potrafisz je dostrzec w sobie ? ...

Aleksander przytaczając trzeci przykład powiem tak - skąd wiesz jaka jest prawda ? skąd wiesz czy żona nie czuje się zamknięta w złotej klatce i tak naprawdę to nie potrzebuje tego wszystkiego , bo chodzi jej zupełnie o inną rzecz - może niezrozumiałą dla męża.
Nie oceniaj po okładce nikogo, bo prawda leży po środku i często nie widzimy , nie dowiemy się jak jest prawda w ich / w innych związkach. Dlatego najlepiej zając się tylko sobą, pracować nad sobą, wyzwalać się ze swoich złych nawyków , złych zachowań itd.
helenast
Posty: 2966
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: helenast »

ozeasz pisze: 13 paź 2017, 11:33

Właśnie ...
Zauważałem i u siebie takie oczekiwanie na przeprosiny (czasem ogromne , natarczywe pragnienie) i doszedłem do tego co potwierdza tu Lustro .



I żona powoli po latach otwiera się , nie tak jakbym chciał ,nie tak jak oczekiwałem , nie w takim czasie na jaki liczyłem , ale czy miłość nie polega na zauważeniu drugiego z jego potrzebami ,przynajmniej na równo ze mną , a ja chcę żeby się czuła ze mną dobrze i ja sam też chce się z Nią czuć dobrze ,to wszystko w wolności ,godności i prawdzie bo dopiero wtedy czuje się szczęśliwy ,nawet jak czasem "plecy bolą".

To z miłości będziemy rozliczni .... obym miał tę walutę w wystarczającej ilości kiedy przyjdzie czas Paschy - przejścia .

Te nasze chciejstwa powodują blokadę w przebaczeniu, blokadę w zaufaniu, blokadę w działaniu... Bo przecież nie stało się tak jak sobie wyimaginowaliśmy. Nasza wyobraźnia co do zachowań współmałżonka , ale i innych osób niszczy tylko nas samych , bo nie możemy pogodzić się z innością sytuacji, bo mamy problemy z akceptacją, bo wciąż stoi mur między nami , bo ... bo .... bo
helenast
Posty: 2966
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: helenast »

Jak wielką czy też małą moc ma słowo ,, przepraszam,, każdy z nas wie po sobie idąc do spowiedzi , przepraszając Boga za grzechy po czy ilu z nas robi dokładnie to samo , popełnia ten sam grzech ? ... Więc jak to jest ? czy za słowem poszedł czyn , czy słowo zostało tylko zwykłym słowem ?
jacek-sychar

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: jacek-sychar »

Helenast

Trzeci przykład przytoczony przez Aleksandra jest oczywisty dla mężczyzn.
Aleksander podaje, że cytowana żona czuje się nieszczęśliwa.
Czy to jest ocenianie? Dla mnie to tylko opisywanie sytuacji.

Ps. Do czego to doszło, żebym ja bronił i tłumaczył Aleksandra. :shock:
Albo ja się tak zmieniłem, albo Aleksander. :lol:
Wiedźmin

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Wiedźmin »

helenast pisze: 13 paź 2017, 12:15 [...]
Aleksander przytaczając trzeci przykład powiem tak - skąd wiesz jaka jest prawda ? skąd wiesz czy żona nie czuje się zamknięta w złotej klatce i tak naprawdę to nie potrzebuje tego wszystkiego , bo chodzi jej zupełnie o inną rzecz - może niezrozumiałą dla męża.
Nie oceniaj po okładce nikogo, bo prawda leży po środku i często nie widzimy , nie dowiemy się jak jest prawda w ich / w innych związkach. Dlatego najlepiej zając się tylko sobą, pracować nad sobą, wyzwalać się ze swoich złych nawyków , złych zachowań itd.
Właśnie Helenast o tym piszę. Że on się CZUJE nieszczęśliwa.
Nie jest zamknięta w złotej klatce, bo często jak wyjdzie w piątek na imprezę (SAMA - mąż zostaje z dziećmi), to wraca późno w sobotę.

Nie - i nie zgodzę się, że prawda leży po środku a winę zawsze trzeba ważyć po połowie.
Tak samo jak nie uważam, że zgwałcona dziewczyna jest winna w 50% gwałtu, bo założyła krótszą spódniczkę.

Mi chodziło o to, że sami sobie często robimy największą krzywdę.
Ja np. przez miesiąc albo dwa robiłem z siebie taką ofiarę, że brakowało chusteczek do tych moich łez ;) :)
To było zupełnie niepotrzebne. Bez sensu.

W ogóle jakbyśmy byli odpowiednio mocni i poukładani w środku siebie - to żaden zewnętrzny wpływ by nas nie demolował.
Bo tak jak szczęścia nie powinniśmy szukać "na zewnątrz" - bo go tam nie ma, tak samo powinniśmy być odporni na "nieszczęście" z zewnątrz - czego sobie i wszystkim życzę :).
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: lustro »

Aleksander pisze: 13 paź 2017, 11:14 Helenast - trochę się zgodzę, trochę się nie zgodzę :)

"Bez targowania czyja wina większa" - czy ja wiem - nie zawsze tak jest i nie zawsze tak się da - załóżmy że kolega w szkole uszczypnął Twojego synka, ... no to Twój synek kopnął kolegę - a kolega w zemście złamał mu nogę i nos. Też byś powiedziała: to teraz przeproście się i nie ważcie, czyja wina większa.

Albo przykład już bardziej małżeński (niestety powszechny). Mała wieś, wraca jak co dzień mąż pijak do domu, przepił całą wypłatę, wraca oczywiście od jakieś tam kowalskiej, po powrocie zlał pasem dziecko bo podwinęło się pod rękę, żonie też przylał, bo przysłowiowa zupa była za słona... - a i teraz co - ta żonka powinna go przeprosić i liczyć, że on też ją przeprosi... i to bez ważenia win, bo to że krzywdzi wynika ze słabości jego charakteru?

Powiem tak - największą krzywdę często robimy sobie sami - patrząc przez swoje filtry, mając jakieś ogromne oczekiwania. Znam małżeństwo (kolega-przyjaciel), gdzie on zasuwa w pracy bardzo ciężko, zarabia naprawdę fajną kasę, utrzymuje cały dom, po przyjściu zajmuje się dzieciakami, sprząta, pierze i gotuje dla całej rodziny. A ona ... żona jego... wielce nieszczęśliwa, bo przecież mogłaby ją zabierać jeszcze na jakieś wyjścia zewnętrzne, "do ludzi" ... - i co - ona jest naprawdę faktycznie NIESZCZĘŚLIWA.
No to ja będę znowu, jak to ja - wredna

Aleksander - mamy to, na co się godzimy.

Pomijam pierwszy przykład, bo jakoś słabo do mnie w kontekście małżeństwa przemawia.

Mąż pijak maltretuje żonę - no kawał chama i tyle.
A co robi z tym zona?
czeka na cud, biernie się godzi...no to dostaje lanie co wieczór.
Gdyby się "postawiła", coś z tym zrobiła, to być może udało by się pijakowi otrzeźwieć, ogarnąć i zacząć żyć jak porządny człowiek.
Czyli swoja bierna postawą nie tylko godzi się, ale i przykłada do upadku męża.
To kto jest tak naprawdę winny?

Mąż pracoholik bez pojęcia o czymś więcej niż dobra materialne, stracił słuch i nie słyszy prawdziwych potrzeb swojej zony.
Udaje głuchego ( żeby tylko on jeden na świecie...) Czyli biernie się godzi na taki stan rzeczy.
A jego zona nie lepsza - też się godzi na to, co ma.
Czyli ile czyjej winy i gdzie?
Bo dla mnie - wspólna.



Ja przepraszam Ciebie, że Cię zdradziłam i zraniłam tyle razy.
Ty przepraszasz mnie, że było Ci wygodnie, doprowadzić mnie do tej "ściany".


Oczywiście, ja Ciebie Aleksander nie przepraszam :P :lol:
ODPOWIEDZ