Co zrobić żeby nie odszedł?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

Przed chwilą się przekonałam że nawet najmłodsza 3 letnia widzi że coś jest nie tak. Mojego męża nie ma w domu. Wykapałam ją i przytuliłam i mówię że ją kocham. A ona mi mówi "nie płaczesz " to mówię nie płaczę. A ona na to" nie ma tatusia to nie płaczesz a jak jest tatuś to płaczesz. "
:(
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Unicorn2 »

Dotka pisze.
Tylko jak wytłumaczyć 3 letniemu dziecku że mama nie chce jechać na wspólną wycieczkę, albo drugiemu dziecku które napisało w liście do rodziców że jest szczęśliwe gdy jeździmy na wspólne wycieczki

Dzieci wszystko wiedzą , moźna się naprawde zdziwić.Dzisiaj moja 5 letnia córka bawiła się źe
Ken zdradził Barbie .
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: s zona »

Unicorn2 pisze: 17 cze 2017, 12:20 Dotka .
Co Ty chcesz udowodnić tymi dyskusjami.
Facet ma inną kobiete kiedy to do Ciebie dotrze.
Dajesz mu tylko czas aby się umocnił a później Cie zniszczy.
Dotka ,przemysl To Prosze ..
tez wydawalo mi sie ,ze chronie dzieci ,
zeby pozniej uslyszec ,ze jestem hipokrytka ...

"Dajesz mu tylko czas aby się umocnił a później Cie zniszczy."

to niestety czesto tak dziala ...
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Niezapominajka »

słuchajcie, to wszystko takie trudne..Dotka, trzymaj sie, widzę, że jesteś silną kobietą i wiele już rozumiesz. Nie spapraj tego. Ogarniam modlitwą.
jacek-sychar

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: jacek-sychar »

Dotka
Przepraszam, ale napiszę po męsku.

Zadzwoniłaś do obcego domu, żeby opieprzyć właściciela, że .... (np. gra o północy głośno muzyka), ale zanim od doszedł do drzwi, to Ty uciekłaś.
Jeżeli stawiasz granicę i potem nie potrafisz tej granicy sprostać, to robisz sobie krzywdę. Już lepiej było tej granicy nie stawiać.
On całkiem przestanie Cię szanować. :?
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Wafelka »

Dotka.. kurcze, musi Ci być naprawdę ciężko..
Ale, fakt, że jak coś ustalisz, to trzymaj się tego. Ja zrobiłam mnóstwo błędów wynikających z niekonsekwencji. Jestem za miękka, łatwo mnie urobić, ufam ludziom. Ustalałam z mężem pewne terminy wykonania czegoś. To się opóźniało, deklarował kolejne. Ja je nawet zapisywałam i mówiłam mu, że zawalenie sprawy jest trudno akceptowalne dla mnie i nie wyobrażam sobie kłamstw w tej sprawie. I co? Przesuwałam te terminy i konsekwencji kłamstw nie wyciągałam tylko pogrążałam się w pretensjach do niego. Zamiast postawić granice: tego nie akceptuję. I trzymać się tego jeśli to jest ważne dla mnie.
Wiadomo, że nie można też być zimnym jak lód i zupełnie niewzruszonym. Ale co innego kiedy ktoś komunikuje, że coś mu nie wychodzi, chciałby inaczej, ale mu się nie udaje i prosi o pomoc. A co innego jak kłamie, że coś robi, oszukuje, albo zdradza i nie widzi w tym nic złego. Wtedy trzeba być mega konsekwentnym. Trzymaj się.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Pavel »

Zgadzam się z Karoliną12.
Moja córka w kryzysie najcześciej rysowała rodzinę razem. I panikowała, gdy chciałem wychodzić z domu.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

Ja też jestem miękka.
Nie rozumiem zachowania mojego męża, tego co mówi...
Twierdzi, że to Bóg daje mu drugą szansę na bycie szczęśliwym, on się modli i Bóg mu nie odbiera tego szczęścia...
jak to słyszę to mam trochę żal do Boga, bo to tak jakby utwierdzał mojego męża w przekonaniu że faktycznie Bóg chce aby kowalska dała mu szczęście... Mój mąż nie dopuszcza do siebie myśli że ten zły nim manipuluje...
Wiem, że to złe, że nie powinnam czuć żalu do Boga... ale gdzieś tam się pojawia... Tak bardzo bym chciała aby Bóg przywołał do siebie mojego męża... aby otworzył mu oczy...
czy to możliwe...? Czy to mój mąż sam musi chcieć się do Boga zbliżyć... Czy naprawdę Bóg nie może go z tego zakłamania wyciągnąć "na siłę"... Mój mąż uważa że jak sie modli wieczorem Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo i w niedzielę chodzi do Kościoła to mu wystarczy... Zresztą do niedawna też tak myślałam... że nic wtedy złego nas nie spotka, bo przecież wierzę w Boga...

Mój mąż twierdzi że kowalska dała mu tyle radości w ciągu 3 miesięcy jakiej nie dostał ode mnie i od dzieci w ciągu tych kilkunastu lat, dlatego on chce być z nią i chce z nią zamieszkać... Że ona jest jego siłą napędową do działania... że dzięki niej jemu chce się żyć...
Z jednej strony mój mąż pyta się mnie, że jak mamy się do siebie zbliżyć jak ja tylko siedzę u góry i się modlę...
a potem mówi, że pamięta same złe i przykre sytuacje ze mną, a nie pamięta tych dobrych i wspaniałych...
i że kowalska jest teraz dla niego najważniejsza...

Widzę że bardzo brakuje mi ufności Jezusowi...

Mój mąż mi powiedział wczoraj że boję się samotności, dlatego tak mi zależy...
Ale ja wiem że to nie prawda... Mnie boli to że on uważa że to co robi to nie jest grzech i że to pochodzi od Boga...
i chciałabym aby zrozumiał że tak nie jest, że wybierając kowalską wybrał tak naprawdę oddalenie od Boga i życie w grzechu...
Jak mu to pokazać... jak go naprowadzić na to aby to zrozumiał...
jacek-sychar

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: jacek-sychar »

Dotka pisze: 19 cze 2017, 8:16 Twierdzi, że to Bóg daje mu drugą szansę na bycie szczęśliwym, on się modli i Bóg mu nie odbiera tego szczęścia...
Bóg rzeczywiście daje nam szansę na bycie szczęśliwym. Tą szansą jest możliwość życia wiecznego.
To, o czym mówi Twój mąż, to zgoda Boga na naszą wolną wolę. Dał nam ja i tak się ograniczył, że sam nie chce jej ograniczać. Dlatego pozwala nam na czynienie zła. On tego nie chce, ale dopuszcza jako skutek naszej wolnej woli, niestety skierowanej w złą stronę.
Czasami tak się dzieje, że ktoś grzeszy a mu się powodzi. Na początku wybory złej drogi czasami Bóg nas upomina. My najczęściej nie widzimy tych znaków. Uważamy to jako pech. Potem Bóg odsuwa się. Wydaje się więc, że nam się powodzi mimo czynienia zła. Wielu interpretuje to, jako zgodę Boga na takie nasze działanie.
Ale i tak koniec takiego człowieka jest z reguły smutny. :evil:
Dotka pisze: 19 cze 2017, 8:16 Z jednej strony mój mąż pyta się mnie, że jak mamy się do siebie zbliżyć jak ja tylko siedzę u góry i się modlę...
Twoim podstawowym obowiązkiem jest rzeczywiście rola matki i żony. Nie wybrałaś życia kontemplacyjnego w zakonie, tylko życie sakramentalnej żony. Modlitwa jest ważna, ale nie powinna się ona odbywać kosztem męża i dzieci Wielu uważa, że jak całe dnie siedzi w kościele, to wszystko jest OK. Nie jest.
Oczywiście pomijam tutaj obecne zachowanie Twojego męża.
Dotka pisze: 19 cze 2017, 8:16 Mój mąż twierdzi że kowalska dała mu tyle radości w ciągu 3 miesięcy jakiej nie dostał ode mnie i od dzieci w ciągu tych kilkunastu lat, dlatego on chce być z nią i chce z nią zamieszkać... Że ona jest jego siłą napędową do działania... że dzięki niej jemu chce się żyć...
Wygląda na to, że powinnaś dać mu możliwość spróbowania z kowalską. Ze wszystkimi konsekwencjami tego działania.
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

jacku - ja idę się modlić wtedy kiedy on zaczyna rozmowę Telefoniczna z kowalską... to wtedy mnie uspokaja... a nie schodzę od razu na dół kiedy on kończy rozmowę... po pierwsze chce dokończyć modlitwę która zaczęłam, a po drugie nie chce aby sobie pomyślał, że od razu lecę do niego bo on skończył rozmowę.
Z reguły modlę się wtedy kiedy wszyscy już śpią.

Powiedziałam mu że im bardziej brnie w zło i grzech, tych łatwiej będzie mu siebie usprawiedliwiać i tym trudniej będzie mu powrócić do prawdziwej bliskości z Bogiem

Ja wiem ze go na siłę nie zatrzymam, że jak ona wróci to on do niej poleci na skrzydłach radości i uwielbienia, tylko jak przetrwać ten czas kiedy jeszcze z nami mieszka...
tak trudno jest wykrzesać z siebie radość z tego co do tej pory cieszyło...
jak żyć obok niego, widząc co robi ze swoim i naszym życiem, jak rani mnie i nasze dzieci...
Jak uśmiechać się każdego ranka do siebie i do dzieci... wiedząc że mój mąż a ich ojciec idzie na zatracenie... i on tego nie widzi i nie chce słuchać nawet o tym co na ten temat mówi Pismo Święte...
To strasznie boli...
jacek-sychar

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: jacek-sychar »

Dotka pisze: 19 cze 2017, 9:53 To strasznie boli...
Tak, Dotka.
Wszystko to, co napisałaś, strasznie boli. Większość z nas tutaj coś takiego przechodziła. Jest to okres, który albo Cie złamie, albo wzmocni. Oczywiście wzmocni w ujęciu długofalowym.

A jak przetrwać?
Każdy miał jakiś swój sposób. Wielu pisało Ci tutaj, jak ewentualnie postępować. Wybór należy do Ciebie. Niestety. :?
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Pavel »

Dotka pisze: 19 cze 2017, 8:16 Nie rozumiem zachowania mojego męża, tego co mówi...
W jakiejś części może pomoge Ci więc zrozumieć, bo Twój mąż zachowuje się dość szablonowo.
Dotka pisze: 19 cze 2017, 8:16 Twierdzi, że to Bóg daje mu drugą szansę na bycie szczęśliwym, on się modli i Bóg mu nie odbiera tego szczęścia...
Zdradzająca osoba próbuje z całych sił usprawiedliwić swoje postępowanie przed sobą i otoczeniem. Podejrzewam, że sam stara się w to wierzyć. Ponadto mężczyźni mają wyjątkową zdolność do wynajdowania (a nawet tworzenia) argumentów podpierających ich tezy.
Szczęście to niestety on sam sobie odbiera, tylko jeszcze przez amok utracił zdolność trzeźwego spojrzenia na świat.
To co robi Tobie, dzieciom, to rany które łatwo się nie zabliźnią. Wszystko to będzie miało jakieś konsekwencje.
Dotka pisze: 19 cze 2017, 8:16 Tak bardzo bym chciała aby Bóg przywołał do siebie mojego męża... aby otworzył mu oczy...
Bóg dał nam wolną wolę. Lepiej go do naszych kiepskich wyborów nie mieszać ;)
Nic tak nie otworzy oczu Twemu mężowi jak upływający czas i zderzenie się jego kompletnie nierealnych oczekiwań wobec kowalskiej z życiem. Wyrzuty sumienia już zapewne ma, teraz je po prostu wypiera z całych sił.
Dotka pisze: 19 cze 2017, 8:16 Mój mąż twierdzi że kowalska dała mu tyle radości w ciągu 3 miesięcy jakiej nie dostał ode mnie i od dzieci w ciągu tych kilkunastu lat, dlatego on chce być z nią i chce z nią zamieszkać... Że ona jest jego siłą napędową do działania... że dzięki niej jemu chce się żyć...
Dotka pisze: 19 cze 2017, 8:16 a potem mówi, że pamięta same złe i przykre sytuacje ze mną, a nie pamięta tych dobrych i wspaniałych...
Takie teksty i zachowania oraz zaburzona pamięć również są typowe w takiej sytuacji. Bardzo to bolesne, nawet jeśli nawet zdajemy sobie sprawę, że to majaki chorego (amok).
Poza tym, wnioskuję z tego co napisałaś, że mąż szuka motywacji do własnego działania/szczęścia w innych ludziach.
To niezmiernie ryzykowne, często przestrzegamy przed tym na forum.
Powodem jest to, że gdy "motory" naszej motywacji nas zawiodą, łatwo tę motywację utracić.
Dlatego gdy zachęcamy do pracy nad sobą, piszemy aby robić to dla siebie, nie współmałżonka. Bo gdy on konsekwentnie nas rani i odrzuca - łatwiej stracić zapał do pracy.
Dotka pisze: 19 cze 2017, 8:16 i że kowalska jest teraz dla niego najważniejsza...
Właśnie, teraz.
Wcześniej czy później się ocknie z amoku. Nie wiem, czy będzie chciał naprawiać gdy mu się posypie w "nowym związku" (a posypie z niezmiernie dużym pradopodobieństwem), ale warto przygotowywać się, aby samemu być na taki ewentualny powrót gotowym.
Dotka pisze: 19 cze 2017, 8:16 Mój mąż mi powiedział wczoraj że boję się samotności, dlatego tak mi zależy...
Ale ja wiem że to nie prawda... Mnie boli to że on uważa że to co robi to nie jest grzech i że to pochodzi od Boga...
Nie wiem jak Ty, ale ja się tej samotności bałem. Nie wstydzę się do tego przyznać.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

W głębi serca boję się trochę tego co będzie, ale tyle osób wokół mi mówi że mi pomoże, że jakoś o codzienność boję się najmniej.
jedynie boję się samotnych wieczorów... braków rozmów, przytulenia... na razie skutecznie wieczory wypełniają mi dzieci... i obowiązki domowe, że po całym dniu jestem tak padnięta że szybko zasypiam...
Ale naprawdę teraz gdy poznałam co jest zapisane w Piśmie świętym o nierozerwalności małżeństwa i konsekwencjach dla tych którzy łamią ten sakrament otworzyły mi się oczy, i niestety wiem że nie byłam taką żoną jaką chciał Bóg abym była i w moim postępowaniu były czyny które w jakieś mierze wystawiły mojego męża na tę próbę i chyba teraz bardziej mi to leży na sercu, aby wyrwać go z tego grzechu, aniżeli strach przed samotnością.

mam nadzieję że nie próbuję przekonać samej siebie... ;)
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

“Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą”. (Mt 7,7-11)

“Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie. A kiedy stajecie do modlitwy, przebaczcie, jeśli macie co przeciw komu, aby także Ojciec wasz, który jest w niebie, przebaczył wam wykroczenia wasze”. (Mk 11,24-24-25)

Proszę w modlitwie o nawrócenie mojego męża i uratowanie i nawrócenie mojego małżeństwa.
A to jest wbrew woli mojego męża... on nie chce aby nasze małżeństwo trwało dalej
Wolą Boga jest aby nasze małżeństwo trwało i abyśmy byli razem z moim mężem... jednością...
Jak to się ma do tego Jacku co napisałeś, że Bóg nie ogranicza nam naszej wolnej woli, nawet jak grzeszymy...
Skoro nie ograniczy wolnej woli mojego męża, nie przywoła go do siebie...
To w jaki sposób Bóg będzie mógł dać mi to o co proszę w modlitwie...
Jak naprowadzić mojego męża aby zanurzył się w Słowie Bożym... jak do niego dotrzeć...?

Wczoraj mi powiedział, że jego serce chce być z kowalską, rozum podpowiada aby zostać w domu, a spytałam o duszę... nie odpowiedział nic...
Powiedział też że albo Bóg albo miłość...
Powiedział mi że był ze mną samotny..., że zawsze byłam na nie..., że już nie chce się o wszystko ze mną przepychać... że jak już ma się przepychać to woli z kowalska
On nie chce uwierzyć że może być lepiej, że teraz po tym wszystkim co się wydarzyło, co sobie powiedzieliśmy i wyjaśniliśmy że może być lepiej... nie chce nawet spróbować... ani nawet się zastanowić...
jacek-sychar

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: jacek-sychar »

Dotka
Czasami zdarzają się takie paradoksy, jak ten opisany przez Ciebie.
Tak, Bóg chce, żebyś była razem z mężem. W tym celu ustanowił sakrament małżeństwa. Ale jednocześnie dal nam wolną wolę. Nic nie chce robić na siłę. To tylko od nas zależy, czy wybierzemy dobro, czy zło. Obecnie Twój mąż stoi przed koniecznością wyboru.
Jest jak człowiek chory na cukrzycę, który wie, że nie powinien jeść słodyczy, ale nie może się im oprzeć. :(
A z wyborem to już raz mieliśmy do czynienia. Gdy część aniołów wybrała wieczne potępienie. Czy sądzisz, że Bóg nie mógł przełamać ich woli? Ale dał im szansę wyboru.
Dostaniecie wszystko, o co prosicie, ale w innym zakresie.
A może ta sytuacja jest dla Ciebie korzystniejsze długofalowo, o czym Ty jeszcze nie wiesz, ale Bóg już to przewidział?
ODPOWIEDZ