Co zrobić żeby nie odszedł?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Unicorn2 »

Dotka Ty nie rozumiesz w jakim facet jest stanie .
Za 3 miesiące napiszesz mieliscie racje źle robiłam .Ja Cię doskonale rozumie wiem źe to nie jest łatwe , ale im ktoś wcześniej się ogarnie tym większe szanse uratowac małzeństwo .
Ja teź starałem się zatrzymać źone w domu ,
teraz bym ją oddał za darmo byle by tylko się dało
Dostałem przed chwila umowe od notariusza , komfort nie oglądania źony bedzie bardzo drogi.
Lawendowa
Posty: 7691
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Lawendowa »

Dotka pisze: 08 cze 2017, 21:13
Ale on teraz nie wyprowadzi się póki ona nie przyjedzie do Polski, i jakoś musimy żyć pod jednym dachem.
Bo co? Bo biednemu misiowi nie będzie miał kto prać i gotować przez kilka tygodni? :shock:
Czyli Ty się nim będziesz zajmować dopóki ona nie przyjedzie i się nim nie zajmie??? To może jeszcze mu przygotuj zestaw wyprasowanych ubrań, żeby ona się nie przemęczyła?
Wiem, że ostro piszę, ale dla mnie to absurdalne.
Ale chyba nie potrafię postawić granic typu sam pierz, sam gotuj, sam swoje sprzątaj. Bo czuję że on to odbierze jako zemstę za to co robi, a ja nie chcę się mścić, nie potrafię.
A czy on wziął pod uwagę jak Ty się czujesz z tym co on robi? Gdzie Twoje poczucie godności i szacunek do samej siebie?
On będzie mieszkał z inną kobietą a do nas będzie przyjeżdżał żeby dzieci zawieść do przedszkola i do szkoły i zreperować co trzeba, ogarnąć plac, piec itp.
Nie Ty pierwsza i nie ostatnia zapewne, takie bajki słyszysz, ale życie często bardzo brutalnie weryfikuje takie historie.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: s zona »

Dotka pisze: 08 cze 2017, 21:13
Unicorn2 pisze: 08 cze 2017, 17:57 Wszystko co moźesz zrobić to nie dać mu komfortu zdradzania jasno postawić granice albo ja albo inna.
Ale on teraz nie wyprowadzi się póki ona nie przyjedzie do Polski, i jakoś musimy żyć pod jednym dachem.
Ale chyba nie potrafię postawić granic typu sam pierz, sam gotuj, sam swoje sprzątaj. Bo czuję że on to odbierze jako zemstę za to co robi, a ja nie chcę się mścić, nie potrafię.
Muszę jeszcze kilka dni przeczekać, próbuję najpierw nabrać dystansu, na zasadzie rezygnacji ze wspólnych herbatek, kawek i rozmów. Choć dziś robiliśmy ognisko i kiełbaski. Niby dla dzieci a zostaliśmy sami przy tym ognisku i przez chwilę była cisza, a potem rozmawialiśmy o pracy, a płocie który trzeba wymienić, itp. Nie potrafiłam się nie odzywać.
Wkurza mnie w tym wszystkim to że on do tego tak spokojnie podchodzi jakby się nic strasznego nie działo. A ja niepotrzebnie lamentuję. On będzie mieszkał z inną kobietą a do nas będzie przyjeżdżał żeby dzieci zawieść do przedszkola i do szkoły i zreperować co trzeba, ogarnąć plac, piec itp.
a czy moglabys w luzniej, spokojnej rozmowie spytac meza ,
czy - hipotetycznie - wyobrazalby sobie odwrocone role ..
tzn Ty "spisz z kochankiem" a
przyjezdzasz rano odwiesc dzieci do szkoly ,zreperowac ubranka ,ogarnac cos w mieszkaniu ...
czy chcialby byc Parawanem dla Twoich wyskokow ,
ew,czy zyczylby sobie takiego meza dla Waszej corki ?

Ewentualnie ,czy moze sobie wyobrazic taka sytuacje ,ze Ty np bierzesz urlop bezplatny ,
zajmujesz sie Dziecmi i domem a on placi alimenty na dzieci i Ciebie ..

Czy nadal bedzie tak atrakcyjny finansowo dla tej kobiety ...

Dotka ,zrobisz ,jak uwazasz ,ale lepiej uczyc sie na cudzych bledach ..
mnie bycie parawanem-moj maz robil to dyskretnie w pracy - nadszarpnelo zdrowie ..
szkoda ,ze nie trafilam tutaj 14 ms wczesniej ,sama probowalam to ogarnac ,
zeby nie bylo ,ze sie mszcze ,jestem zlosliwa itd .

Ale to bylo zycie udawane nie udane , jak pisze w swojej ksiazce O. Pelanowski.
Estera
Posty: 24
Rejestracja: 09 lut 2017, 20:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Estera »

Kiedy Ty nadal gotujesz dla niego, sprzatasz i robisz pranie... itd, czyli zachowujesz się jak dotychczas to utwierdzasz męża w tym, ze nic strasznego się nie dzieje.
Myślę że mogłabyś wiele zrozumieć słuchając ks. Dziewieckiego. On wyjaśnia na czym polega mądra miłość do współmałżonka który jest w kryzysie. To co Ty robisz to jest miłość spontaniczna (pewnie z elementami współuzależnienia - tak piszę, bo się do tego sama przyznalas). Tak można kochać tylko ludzi dojrzałych, którzy też kochają. Ale w stosunku do osób w kryzysie jest to naiwność. Nie pomagasz mężowi w ten sposób w wyjsciu z kryzysu.
Bardzo Ci współczuję. Zanioslam Ciebie i Twoich bliskich na Msze sw. z modlitwa o uzdrowienie. Chyba to jest jedyne co moge teraz dla Ciebie zrobic. Naprawdę bardzo chciałabym Ci pomóc.
Kiedyś czułam się podobnie i bylam gotowa zrobić wszystko żeby mieć dobra relacje z mężem. Teraz jednak wiem, ze trzeba zaakceptować wybór drugiego człowieka.
Póki skupiasz się na tym co zrobić aby męża zatrzymać nie jesteś w stanie myśleć racjonalnie i podejmować dobrych decyzji.
Pewnie potrzebujesz czasu by nabrać do tego dystansu.
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Wafelka »

Ale chyba nie potrafię postawić granic typu sam pierz, sam gotuj, sam swoje sprzątaj. Bo czuję że on to odbierze jako zemstę za to co robi, a ja nie chcę się mścić, nie potrafię.
Nie chcesz się mścić. I słusznie. Nie mścij się. To, jak to zinterpetuje czy odbierze mąż to już jest inna sprawa. A Ty chcesz to mieszać, byleby znaleźć dla siebie usprawiedliwienie by nie podejmować żadnych kroków. To nie mąż ma problem jak widać. Jemu wszystko pasuje i jest przeszczęśliwy, że ma jedną panią do rozmów, a drugą do prasowania. Problem leży zupełnie gdzie indziej. I nad tym powinnaś pracować, jeśli chcesz jakoś w całości z tego wyjść, Ty jako Ty i Wy jako rodzina. Jak będzie - nie wiadomo. Ale, tak jak mówią Ci tu wszyscy: czerp z doświadczeń innych, trafiłaś bardzo szybko tutaj i warto to wykorzystać...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: s zona »

Dotka pisze: 05 cze 2017, 16:36
Chciałabym odwiedzić ognisko Sychar, ale kawałek drogi mam do najbliższego, choć nie tak daleko. Ale chyba jeszcze brak mi odwagi,
Wiec Odwagi :)
Jesli ognisko jest " nie tak daleko " to dasz rade :D
jacek-sychar

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: jacek-sychar »

Dotka
Na naszym forum panuje taki zwyczaj, że do mężczyzn można pisać ostro. Do kobiet należy delikatnie. Szczególnie gdy nie są zbyt długo na naszym forum i są w początkowej fazie kryzysu.
Ale złamię ten zwyczaj i napiszę:
Kobieto, opamiętaj się!
czy Ty sądzisz, że przez to, że Ty mu pierzesz i go karmisz, to on zostanie? On poczuje się rozgrzeszony!
Estera pisze: 08 cze 2017, 22:42 Kiedy Ty nadal gotujesz dla niego, sprzatasz i robisz pranie... itd, czyli zachowujesz się jak dotychczas to utwierdzasz męża w tym, ze nic strasznego się nie dzieje.
Już Ci inni to piszą!
On musi teraz poczuć, że jego działania mają swoje skutki. On teraz nic widzi, że coś się zmieniło w jego życiu. To tak jak z alkoholikiem. Żeby chcieć zmienić swoje życie, musi osiągnąć swoje dno.
A jak Twój mąż ma osiągnąć to dno, jeżeli jest najedzony i oprany?
:shock:
Jonasz

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Jonasz »

Dotka zmien prosze myslenie.
Nie pytaj co zrobic zeby nie odszedł, jak go zatrzymac.
My piszac to wszystko tak naprawde odpowiadamy na pytanie jak umozliwic/ ułatwic mezowi zrozumienie i -daj Boze- podjecie wolnej decyzji: Zgrzeszyłem wzgledem Boga łamiac przysiege malzenska, skrzywdziłem zone i moje dzieci.. Nawracam sie , biore odpowiedzialnosc za to co zrobiłem i naprawiam/wynagradzam krzywde...
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

Podjęłam wczoraj próbę rozmowy. oczywiście nie powiedziałam mu wszystkiego co chciałam, a to co powiedziałam nie było zbyt stanowcze, ale pierwszy krok za mną.

Już dokładnie nie pamiętam jak zaczęła się ta rozmowa ale pamiętam, że rozmawialiśmy o naszych rozmowach, stwierdził że przecież możemy w obecnej sytuacji rozmawiać, a ja mu powiedziałam, że teraz on ma kogo innego do rozmów, na co powiedział, że widać nie tak do końca... nie skomentowałam, nie dopytywałam... ale wczoraj nie rozmawiał z kowalską
Powiedziałam mu że bardzo go kocham i chce być jego żoną, ale on nie chce abym była jego żoną i nie chce być moim mężem, że mnie bardzo krzywdzi (głos mi wtedy bardzo zadrżał i czułam że mam płacz na końcu nosa... ale udało mi się to zatrzymać), i że nie chcę być tylko jego praczką i sprzątaczką.
Ale nie powiedziałam mu że nie będę tego robiła, więc nie wiem czy tak to zrozumiał.
Kwestii gotowania nie poruszyłam.
Dodatkowo uprzątnęłam wersalkę, ale nie pościeliłam, lezy na niej koc i poduszka, ale one zawsze tam są.
Zauważył i powiedział, że widzi że mu zrobiłam miejsce, nie skomentowalam, nie umiałam mu jeszcze powiedzieć że ma tam spać.
Dopytywał też o te mszę sam od siebie, więc mu powiedziałam co nie co na jej temat, że to nie taka zwykła msza i okazał zainteresowanie.
Poruszyliśmy też temat wiary i przykazań i ich przestrzegania. Zadał mi pytanie dlaczego w takim razie to się stało, że ona się pojawiła i ja pokochał.
Wtedy dałam mu do przeczytania Ostrzeżenie przed złą kobietą z księgi Salomona (popołudniu otworzyłam Biblię właśnie na tej stronie gdzie to było i pozostawiłam ją otwartą) -
7:25 Gdy zwróciłem swoją uwagę na poznanie, badanie i szukanie mądrości i właściwego sądu, aby poznać, że bezbożność jest głupotą, a głupota szaleństwem:
7:26 Odkryłem, że bardziej gorzką niż śmierć jest kobieta, której serce jest pułapką i siecią, a ręce więzami. Kto się Bogu podoba, ten ujdzie przed nią, lecz kto grzeszy, tego ona usidli.
I wskazałam na część "kto grzeszy, tego ona usidli"
rozmowa naprawdę była spokojna, myślałam że przynajmniej się nad tym zastanowi, a on parsknął śmiechem i stwierdził, że to jest anioł nie kobieta i że Bóg najpierw dał mu Anioła w mojej osobie, a teraz dostał drugiego.
Siedziałam tak wtedy i czytałam Słowo Boże po cichu ale i przeczytałam taki fragment (nie pamiętam w którym miejscu), że mąż ma kochać żonę swojej młodości, uwielbiać ją... (taki dość erotyczny fragment o fizyczności) i to przeczytałam na głos, bo sama byłam zdziwiona takim zapisem, on na to wtedy mi powiedział, że byłam koszmarem jego młodości.
po tym wszystkim poszłam do sypialni i zaczęłam się modlić. On przyszedł położył się i zasnął.

dziękuję Wam wszystkim za te słowa, próbuję to wprowadzić w czyn, ale wiem ze jeśli zrobię to nagle wbrew sobie to mogę w tym nie wytrzymać, chyba potrzebuję czasu, ale jeden malutki kroczek już zrobiłam, przynajmniej tak mi się wydaje.
Estera pisze: 08 cze 2017, 22:42 Bardzo Ci współczuję. Zanioslam Ciebie i Twoich bliskich na Msze sw. z modlitwa o uzdrowienie. Chyba to jest jedyne co moge teraz dla Ciebie zrobic. Naprawdę bardzo chciałabym Ci pomóc.
Estera - dziękuję
jacek-sychar

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: jacek-sychar »

Dotka
Obudź się dziewczyno.
Dotka pisze: 09 cze 2017, 9:11 rozmowa naprawdę była spokojna, myślałam że przynajmniej się nad tym zastanowi, a on parsknął śmiechem i stwierdził, że to jest anioł nie kobieta i że Bóg najpierw dał mu Anioła w mojej osobie, a teraz dostał drugiego.
Dotka pisze: 09 cze 2017, 9:11 on na to wtedy mi powiedział, że byłam koszmarem jego młodości.
po tym wszystkim poszłam do sypialni i zaczęłam się modlić. On przyszedł położył się i zasnął.
I co on zrozumiał?
Że Ty sobie pogadasz, a jemu wszystko wolno!
Jonasz

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Jonasz »

Dotka.
Do swojego meza na poziomie ducha/ wiary nie dotrzesz w tym momencie. Jak sama widzisz. Niepróbuj nawet .
Gosc jest tak zakrecony, ze nawet logicznie nie potrafi myslec. Nawet nie potrafi przewidziec konsekwencji chociazby finansowych swojego kroku. Bedzie fajnie i tyle.
Nie no a jak bedzie szedł i wpadnie w dół to co. Bog chciał zeby wpadł? A jak jedzie samochodem i nie zwolni przed zakretem to co Bog tak chciał?
Jezeli rozmowa to na poziomie ludzkim. I działanie tez to co pisza inni.
Co do pojscia na Msze. Dobrze ze wyjawilas prawdziwy jej sens. Jezeli wyraził zainteresowanie...
Tak mysle:
Idz sama na pewno, zeby oddac siebie i Twoje malzenstwo Bogu. I Twojego meza. Ale nie ciagnij go na sile. Powiedz ze Ty idziesz, wychodze o dajmy na to o tej i o tej godzinie. I wyjdz z nim albo sama jak sie rozmysli.
Tak naprawde to o czym pisza tutaj wszyscy, na tym poziomie mozna go sprobowac obudzic....
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: s zona »

jarek70 pisze: 09 cze 2017, 11:01 Dotka.
Do swojego meza na poziomie ducha/ wiary nie dotrzesz w tym momencie. Jak sama widzisz. Niepróbuj nawet .
Gosc jest tak zakrecony, ze nawet logicznie nie potrafi myslec. Nawet nie potrafi przewidziec konsekwencji chociazby finansowych swojego kroku. Bedzie fajnie i tyle.
Nie no a jak bedzie szedł i wpadnie w dół to co. Bog chciał zeby wpadł? A jak jedzie samochodem i nie zwolni przed zakretem to co Bog tak chciał?
Jezeli rozmowa to na poziomie ludzkim. I działanie tez to co pisza inni.
Co do pojscia na Msze. Dobrze ze wyjawilas prawdziwy jej sens. Jezeli wyraził zainteresowanie...
Tak mysle:
Idz sama na pewno, zeby oddac siebie i Twoje malzenstwo Bogu. I Twojego meza. Ale nie ciagnij go na sile. Powiedz ze Ty idziesz, wychodze o dajmy na to o tej i o tej godzinie. I wyjdz z nim albo sama jak sie rozmysli.
Tak naprawde to o czym pisza tutaj wszyscy, na tym poziomie mozna go sprobowac obudzic....
Dotka czytajac Cie - wydaje mi sie ,ze widze siebie , moze jeszcze w gorszej wersji ..
Nawet nie wiesz ,jak zalezalo mi ,zeby tez byc dla meza ta najwazniejsza..
A paradoksalnie ciagnelam nasze malzenstwo w dol ,
nie pozwolilam, zeby w prawdzie stanal przed problemem i wybral ...

Moge wyobrazic sobie ,jak jest Ci teraz trudno ,
ale szarpiac sie ,narazasz swoje zdrowie ,ile tak pociagniesz ?
Moze faktycznie lepiej isc na msze udrowienia samej , przylgnac do Boga ,ale tak na 100%
ZAWIERZAJAC MU WSZYSTKO

I jeszcze - jesli pozwoilisz-taka praktycznq rada :
postaraj sie wyjsc z domu ,dzieci moga byc pod opieka meza ,
poszukaj jakies grupy wsparcia ,moze ognisko sycharowskie ..
moze jakas kawa z przyjaciolka :)
Cos ,co Cie wzmocni i doda sil,zeby racjonalnie podejsc do problemow ..

Na starym forum czesto przewijaly sie rady ,
zeby meza zostawic mentalnie i zajac sie swoim rozwojem ,
podobno "amok " trwa 2-3 lata .

Niestety na naszych mezow nasza empatia i troska o dzieci nie robi wiekszego wrazenia ,
zale i lzy tym bardziej ..
Dopiero ,co przywoluje ich do pionu ,to finanse - niestety ,
wtedy reaguja b szybko .
Przykro mi ,ale subiektywnie u nas tak to wygladalo ..

Moze to pozwoli "obudzic" meza ,jesli wspomnisz o takiej mozliwosci ,
ze moze placic alimenty na was czworo ...
Czy wtedy ta kobieta, tez okaze sie dla niego aniolem ,jesli braknie zaplecza finansowego ?

Dotka , pomodle sie o 15h w intencji Waszego malzenstwa
i dla Ciebie o prowadzenie Ducha Sw .
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

jarek70 pisze: 09 cze 2017, 8:30 Dotka zmien prosze myslenie.
Nie pytaj co zrobic zeby nie odszedł, jak go zatrzymac.
My piszac to wszystko tak naprawde odpowiadamy na pytanie jak umozliwic/ ułatwic mezowi zrozumienie i -daj Boze- podjecie wolnej decyzji: Zgrzeszyłem wzgledem Boga łamiac przysiege malzenska, skrzywdziłem zone i moje dzieci.. Nawracam sie , biore odpowiedzialnosc za to co zrobiłem i naprawiam/wynagradzam krzywde...
Tego właśnie chcę tylko nie rozumiem jak ma mu pomoc w tym to że nie będę mu prała i gotowała i utrzymywała z nim tylko oficjalnny kontakt mieszkajac z nim w jednym domu. Zagubiona strasznie jestem
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

s zona pisze: 09 cze 2017, 14:33 Dotka , pomodle sie o 15h w intencji Waszego malzenstwa
i dla Ciebie o prowadzenie Ducha Sw .
Dziękuję
Boję się że jak się wyprowadzi to już nie wróci i to mnie najbardziej blokuje.
inga
Posty: 230
Rejestracja: 15 kwie 2017, 9:28
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: inga »

Dotko mój mąż sie wyprowadził.
I to nam pomogło!
Ja tylko na to patrzyłam i nie pokazywalam przed nim żadnych emocji.

To go otrzeźwiło!

Twoj mąż jest chory.
To co Ci teraz mówi jest chore.
Nie widzisz ze to teraz inny człowiek?
Pokaż mu inna siebie!
ODPOWIEDZ